Chaos - to ja

Miałam zbolałe usta, sine i pogryzione od niepocałunków, niedomówień i nieobietnic.  
Pękały, sączyła się krew i jad.  
Zostało mi to i posmak.
Posmak otwartych ze zdziwienia oczu.
Błękitnych, smutnych, odzwierciedlających całe zło, w którym pływamy, dryfujemy i topimy się.
Znów.
W morzu niepewności, gdzie pojawiający się w oddali ląd jest niebezpieczniejszy od wygłodniałych rekinów czyhających na nas w morskich głębinach.
Posmak bezradnie opadających ramion wzdłuż tułowia, cichych pomruków, stóp biegnących za lepszym jutrem, które nie chce nadejść, mrugających powiek, szybszych oddechów, splecionych palców w mocnym uścisku, znaczących uśmiechów.
I na co to?
Śmiejące się usta, zaciskające pięści, znajomy, obezwładniający ból w środku, rozpierający, duszący, tłumiący emocje, kradnący słowa.  
Krzyk, rozpacz bijąca z każdego fragmentu świata, którego sam jesteś widzem.  
Uczestniczysz w tragedii, równie biernie, równie żałośnie, jak ja.
Oszczędźmy sobie najgorszych wspomnień.
Boisz się stracić to, czego nawet nie posiadasz.  
Wypadasz mi z rąk i tłuczesz się, jak ulubiony kubek.
Posmak minionych lat, słonecznych wakacji, mokrego piasku, orzeźwiającego podmuchu wiatru, kilku delikatnych pocałunków, zachodzącego słońca, niekończącej się i kończącej chwili.
Usta pękają nadal, wciąż sączy się krew.
Nie potrzebuję noża, mój język nada się idealnie.
Potrafię przecinać ludzi na pół, kopać słowem, odcinać przylegające do nich nadzieje i to tylko za jego pośrednictwem.
Ekonomicznie, tanio, ale boleśnie.
To nie był łaskawy dzień.
Ręka przecina powietrze, pragnienia i wszystko to, co zdążyłam nadmuchać nieświadomie w myślach.
I co, kochasz nawet wtedy, kiedy sam nie jesteś kochany?
I co, kulisz się w sobie?
Usta pękają dalej, krew leje się cienkim strumieniem.  
Potrafię utopić się w swoim smutku, nieznajomy.
Upić się nim, stracić ostrość obrazu i kilka zasad moralnych.  
Naginam zasady ułożone w głowie, a potem przekreślam tabliczkę.
Nieaktualne.  
Posmak strachu, nadrabiających czas nóg, ostrzeżeń i gróźb, nocnego, zimowego powietrza, pocałunków w czoło, samotnych wieczorów przy gorącej herbacie, kilka pchnięć na łóżko i tych odczuwalnych w dole, mocniejszych i pewniejszych niż to, kiedy wypowiadasz - kocham.
Usta pękają wraz z moją głową.

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 423 słów i 2418 znaków, zaktualizowała 10 paź 2017.

5 komentarzy

 
  • Akmetari

    Wow... Po prostu Wow...

    7 paź 2017

  • Malolata1

    @Akmetari dziękuję!

    8 paź 2017

  • agnes1709

    No i nadal nie wiem, skąd Ty bierzesz te metafory, coraz to nowsze, i nowsze, i piekniejsze, i w ogóle 'najzajebistniejsze':eek::lol2: Jesteś wielka w swoim fachu, moja mała :kiss::kiss:kiss:

    5 paź 2017

  • Malolata1

    @agnes1709 no dziękuję proszę Pani!

    8 paź 2017

  • crazykajka

    O jezu... Naprawdę podziwiam twoją prace. Jest niesamowita, a ty masz wielki talent. Szacunek Ci się należy :tadam:

    5 paź 2017

  • Malolata1

    @crazykajka kłaniam się nisko!

    8 paź 2017

  • zabka815

    Super  :bravo:

    4 paź 2017

  • Malolata1

    @zabka815 ;*

    8 paź 2017

  • Somebody

    Moja głowa także pęka od nadmiaru wrażeń. Przepięknie <3

    4 paź 2017

  • Malolata1

    @Somebody niech lepiej nie pęka!

    8 paź 2017