Chaos, Proszę Państwa.
Wwiercacie we mnie zaciekawione spojrzenia.
Myślicie tylko o rozrywce, łakniecie wyuzdanych, lepkich historii, które sprawią, że gdzieś tam wewnątrz, w waszym okropnym, śmierdzącym "ja" coś w końcu drgnie.
A drga tylko w spodniach, które unoszą się i opadają w zależności od natężenia podniecenia.
Wieczorem, kiedy nikt nie widzi.
A co z głową, Proszę Państwa?
A w niej chaos, najgorszy huragan i porywisty wiatr, któremu nie oprze się nawet najpotężniejsze drzewo.
A pamiętasz, jak na tym drzewie rosło kiedyś szczęście?
Nie pamiętasz, ależ skąd!
Ledwie zauważalne światełko pośród ciemności, czyhającego zła, skradających się, cichych, podstępnych kłamstw.
I gdy patrzę w Twoje oczy, nie widzę już nic.
Jesteś bezbarwny, jak ci wszyscy szarzy ludzie zmierzający donikąd.
Już szkoda moich łez.
Proszę Państwa, wasze sylwetki rozmazują się na moich oczach i już nie wiem, kto jest kim.
Szklanka w oczach, blade dłonie i rozlewający się płyn gdzieś w okolicach klatki piersiowej.
Tego chcecie?
Chcecie się śmiać z zabawnych historii, przyszliście tu dla rozrywki, powtarzam, dla rozrywki, gdzie człowiek funduje wam własnym kosztem prześmieszny pokaz.
W tym wypadku to pokaz porażek i nieważne czy mój głos brzmi żałośnie w waszych uszach, czy lekko drży na wspomnienie starych, dobrych czasów, bądź moje nogi uginają się pode mną z braku sił.
Będziecie się śmiać do końca, aż ktoś nie każe wam wyjść, aż nie ujrzycie napisów końcowych, nie dostrzeżecie niczego innego.
Nie zauważycie puenty wypisanej w ruchach, gestach, delikatnych sugestiach, że to prędzej dramat niż komedia.
Będzie opowiadać rodzinie, znajomym, jakie to śmieszne, jakie to świetne, jakie doskonałe w swym zorganizowaniu.
Nikt nie pomyśli - chaos.
Nawet ta pani siedząca w ostatnim rzędzie z ponurą miną.
Nawet ona nie zrozumie, że to prędzej bal przebierańców, gdzie chaos, to mój własny koniec, że mój udawany śmiech to prędzej prośba o pomoc.
Wszyscy ci inteligenci czytający dobre książki, przebywający w dobrym towarzystwie, znający zasady, mający swoją moralność, dobre wychowanie i masę innych tych rzadko spotykanych wartości, nie zrozumieją kompletnie nic poza dosłownym przekazem, branym zbyt serio.
Komedia, Drodzy Państwo.
Przyszliście na komedię, a dostaliście dramat w postaci moich własnych łez wylanych za kurtyną.
1 komentarz
agnes1709
No, nareszcie!!!