Awanturnik... ale jaki przystojny? I

Awanturnik... ale jaki przystojny? IOto moje nowe opowiadanie. Od razu mówię, że kiedyś je dodawałam ale teraz zrobiłam korektę i trochę dopisałam. Zapraszam do czytania.



BOHATEROWIE:
MARTA - 21 lat studentka ASP w Krakowie, szatynka o niebieskich oczach, szczupła i średniego wzrostu, miła, spokojna.
ARTUR- 29 lat, wysoki brunet o zielonych oczach, dobrze zbudowany, towarzyski, z poczuciem humoru, często ironiczny. (wyobrażenie na zdjęciu)
MAGDA - 21 lat studentka ASP w Krakowie, blondynka o błękitnych oczach, średniego wzrostu, otwarta na ludzi, lubi imprezować, najlepsza przyjaciółka Marty.  


"Przyjadę po Ciebie o 20:00 i masz być gotowa!" sms o takiej treści dostałam od Magdy. Nie należę do osób lubiących imprezy ale do mojej przyjaciółki chyba to nigdy nie dotrze. Kiedy protestowałam wyciągała mnie z domu tak jak wyglądałam czyli najczęściej w okropnym stanie. Dlatego też postanowiłam, że dziś ubiorę się jakoś w miarę i ułatwię jej zadanie.
Kiedy Magda przyszła do mojego mieszkania, ubrana byłam już w niebieską, zwiewną sukienkę maxi na ramiączkach i czarne sandałki, z mocnym postanowieniem, że idę do klubu tylko na chwilę i nie dam się jej namówić na żadne tańce. Jak mogłam się spodziewać przyjaciółka widząc mnie powiedziała:
-Dłuższej sukienki to nie mieli?
-Może i mieli. A po za tym ja nie idę na podryw więc nie muszę się pokazywać jak jakiś towar na wystawie.
-Wiesz, że z takim podejściem nikogo sobie nie znajdziesz?!
-Dobra, dobra. Chodź już bo ci wszystkie najlepsze dupy pouciekają.
-Hahaha, bardzo zabawne. - powiedziała do mnie blondynka z przekąsem, na co ja w odpowiedzi tylko wystawiłam język i skierowałam się do drzwi wyjściowych. Zamknęłam drzwi kluczem i z Magdą pod rękę ruszyłyśmy do wyjścia z budynku. Ze względu na wyjątkowo przyjemny wieczór i bliską odległość do najbliższego klubu udałyśmy się tam na nogach. Po 15 minutach spaceru byłyśmy na miejscu. Przy drzwiach stała już dosyć spora kolejka, na której widok już zamierzałam zawrócić jednak moja przyjaciółka pokrzyżowała moje plany i pociągnęła mnie na sam początek kolejki i zwróciła się do bramkarza:
-Cześć Dawid. - dała mu szybkiego całusa w policzek. - To moja najbliższa przyjaciółka Marta. - powiedziała pokazując na mnie. Mężczyzna wyglądający na co najmniej 30 lat zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów i odwrócił się z powrotem do Magdy.
-Jasne, wchodźcie dziewczyny. - powiedział i wpuścił nas do środka bez sprawdzania dokumentów czy odebrania pieniędzy za wstęp. Za plecami usłyszałam protesty ludzi z kolejki. Blondynka od razu pociągnęła mnie do baru.
-Dwa shoty. - powiedziała do barmana i położyła banknot na blacie. - Pij. - podała mi drinka. Wypiłam jednym haustem, momentalnie poczułam palenie w gardle, przez co zaczęłam kaszleć, moja reakcja rozśmieszyła moją przyjaciółkę.  
Po kilku chwilach spędzonych przy barze i kilku shotach Magda poszła tańczyć z przystojnym szatynem, a ja zostałam sama. Wstałam i nie wiedząc co ze sobą zrobić udałam się do łazienki poprawić makijaż. Odczekałam swoje w kolejce, szybko umyłam ręce, ręcznikiem papierowym przetarłam odrobinę potu która znalazła się na mojej twarzy. Poprawiłam cień na powiekach i błyszczyk i wyszłam z łazienki. Udałam się w stronę baru, w pewnym momencie usłyszałam melodię dobiegającą z mojej torebki więc zatrzymałam się gwałtownie i niestety w tym momencie ktoś na mnie wpadł głośno przeklinając. Gdy podniosłam głowę zobaczyłam, że moja ofiarą padł wysoki, dobrze zbudowany brunet, oprócz niego ucierpiała także jego koszula.  
-Ej mała uważaj co robisz!!! - wykrzyknął mężczyzna wściekły.
-Wiesz co? Chciałam cię przeprosić, bo się zatrzymałam ale to TY wpadłeś na MNIE a nie na odwrót, więc to raczej ty powinieneś zwrócić uwagę na to co robisz i gdzie idziesz. - odcięłam się brunetowi i wyminęłam go zostawiając na jego twarzy wyraz bezbrzeżnego zdumienia. Przy barze znalazłam Magdę w najlepsze rozmawiającą i pijącą ze swoim szatynem, więc pochyliłam się do niej i powiedziałam na ucho, że wracam do domu a ona niech się dobrze bawi. Nie czekając na jej odpowiedź odwróciłam się i wyszłam z klubu. Idąc do domu uspokoiłam się trochę. W mieszkaniu zrzuciłam z siebie w sukienkę i w samej bieliźnie położyłam się na łóżku. Jak tylko przyłożyłam głowę do poduszki momentalnie zasnęłam. Nie dane mi jednak było długo pospać, obudził mnie odgłos uderzeń młotka. Gdy popatrzyłam na zegarek na szafce nocnej okazało się, że jeszcze nie wybiła godzina 4 rano. Przewróciłam się na drugi bok z nadzieją, że dalej zasnę. Niestety po około 10 minutach w mieszkaniu nade mną słyszalny był dość duży trzask i głośne przekleństwo. A po paru sekundach została włączona wiertarka. "Tego już za wiele" pomyślałam, była godzina 5:15 rano, sobota, czyli jedna z niewielu okazji bym mogła się wyspać, bo od poniedziałku do piątku wstawałam o 6 rano a kładłam spać około 24/1 w nocy. Postanowiłam wstać i napić się czegoś, a jeśli hałasy na górze nie ustaną, pójść tam i poprosić o ciszę. Założyłam czarne koronkowe szorty i bokserkę w kolorze szarym. W kuchni nalałam sobie soku pomarańczowego który wypiłam jednym tchem.
Hałas u góry bynajmniej nie ustawał a nawet się nasilał. Odstawiłam szybko szklankę, założyłam miękkie baleriny i wyszłam ze swojego mieszkania. Poszłam piętro wyżej i zapukałam do drzwi mieszkania z którego wydobywał się dźwięk wiertarki. Odczekałam chwilę i zadzwoniłam dzwonkiem jeden raz, drugi, trzeci aż w końcu przy szóstym naciśnięciu przeze mnie dzwonka ktoś otworzył drzwi mieszkania, a moim oczom ukazał się sprawca mojej pobudki, który po bliższym przypatrzeniu wcale nie okazał się być taki nieznajomy.  
-Nie no nie wierzę. - powiedział zdenerwowany mężczyzna kiedy mnie rozpoznał.
-To raczej ja powinnam się zdziwić. - odpowiedziałam. - Najpierw spotykam cię w klubie, teraz budzisz mnie. Serio. Wyglądasz na faceta który umie czytać i zna się na zegarku. A może coś jest nie tak z twoim zegarkiem?- powiedziałam do niego coraz bardziej zirytowana.
-A skąd podejrzenie, że coś jest nie tak z moim zegarkiem? - zapytał podejrzliwie.
-No to powiedz mi która jest godzina?
-Ymm, 5:21. Czemu pytasz czyżby to twój się zepsuł?
-Nic z tych rzeczy. A ty jesteś albo idiotą albo bezczelnym egoistą. Albo jednym i drugim.
-Skąd ten wniosek, mała?
-Stąd, że normalny człowiek nie remontuje mieszkania w godzinach ciszy nocnej. A takowa jeszcze obowiązuje! - powiedziałam podniesionym głosem. Nagle za sobą usłyszałam otwieranie drzwi a po chwili usłyszałam:
-Skarbie co tu się dzieje? - to była sąsiadka której czasem pomagam wnieść zakupy do domu, ma 80 lat i problemy z poruszaniem.
-Nic pani Wandziu, obudził mnie hałas i przyszłam poprosić naszego nowego sąsiada o to aby trochę zmniejszył intensywność tych hałasów, bo przecież jest wczesna godzina. - kiedy wypowiedziałam te słowa, sąsiadka jakby dopiero zauważyła mężczyzne który stał za moim plecami i słyszałam, że coraz głośniej się śmieje. Bezczelny.  
-Młody człowieku, Martusia ma rację. Jest jeszcze zbyt wczesna godzina na remonty.
-Przepraszam panią za niedogodności. Może się przedstawię - zaczął mówić do starszej kobiety, minął mnie i podszedł do niej ucałował jej dłoń i kontynuował - Artur, bardzo miło mi panią poznać. I jeszcze raz przepraszam za hałas.
-Jaki pan uprzejmy, to rzadkie u osób w pana wieku. Ja jestem Wanda. To ja już wrócę do swojego mieszkania.- powiedziała i zniknęła za drzwiami.
A ten facet miał czelność z szerokim uśmiechem na twarzy ominąć mnie, wejść do mieszkania i zatrzasnąć drzwi zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć.
-CHAM!! - krzyknęłam w kierunku jego mieszkania i skierowałam się na schody.
Wróciłam do mieszkania i położyłam się z powrotem spać.
Kilka godzin później obudziło mnie ciche pukanie do drzwi. Z ociąganiem wstałam i poszłam w kierunku drzwi, jednak kiedy je otworzyłam nie zobaczyłam nikogo. Miałam już je zamknąć kiedy zobaczyłam małe pudełko na wycieraczce. Wzięłam je do ręki i poszłam do kuchni, tam położyłam je na stole i podniosłam wieczko. Zawartość była zaskakująca, a mianowicie w środku leżał mój telefon i karteczka ze słowami "Mała mam nadzieję, że zauważyłaś już brak tego cacka. I mimo słów które od Ciebie usłyszałem oddaję zgubę. CHAM p.s. Dziś wieczorem robię parapetówkę, czuj się zaproszona.".
-I co ja mam z nim zrobić do cholery? - zapytałam sama siebie.



Mam nadzieję, że się podoba. Proszę o komentarze.

Ginger

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1636 słów i 8929 znaków.

11 komentarze

 
  • -***-

    Świetne ❤

    27 maj 2016

  • pola26

    Mi się bardzo podoba czekam na kolejne części :-*

    14 maj 2016

  • impossible28

    Super!  :-) czekam na następną

    13 maj 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacja kiedy następna:)

    13 maj 2016

  • kermitek

    Kiedy następna? ????

    13 maj 2016

  • MrsMinii

    Czekam na dalszą część:)

    13 maj 2016

  • madzik33

    Świetne tak trzymaj ???? wciąga...

    11 maj 2016

  • Pina

    Fajne  :)

    11 maj 2016

  • Czarna21

    Fajnie  by było jak byś jeszcze dziś coś wrzuciła  ;)

    11 maj 2016

  • Beno

    szybciutko dawaj kolejną część :rotfl:

    11 maj 2016

  • Edma

    Super ! Proszę o kolejną :D

    11 maj 2016