Skoro już się przedstawilam, mogę wam powiedzieć, że dziś jest czwartek, 1. Czerwca i po prostu odliczam dni do imprezy. Wczoraj kupowałam prezent dla Ani no i tak jak sobie zażyczyła, dostanie prześliczne perfumy. Ale nie byłabym sobą gdybym nie dodała coś od siebie, więc dostanie też Rafaello i prezent specjalny, czyli kopertę w której znajduje się 100 naszych wspólnych wspomnień oraz życzenia no i wiadomość, że kocham ją jak siostrzyczkę i wiem, że zawsze możemy na siebie liczyć. Jestem zadowolona i dumna z prezentu, który jej wręczę. Tak poza tym to właśnie jest 6:40 i 10 minut temu okrutnie obudził mnie budzik. Dziś dzień dziecka, więc w szkole mamy luzy, muszę tam iść, gdyż za tydzień są wystawiane oceny a ja jeszcze mam do zaliczenia kartkówkę z geografii. No i chyba wychodzi na to, że trzeba wstać, bo w przeciwnym razie się spóźnię. Po 15 minutach mam zaliczoną poranną toalete i już umalowana stoję przed otwartą szafą szukając ubrań na dziś. Po krótkim przeglądzie wyciągnęłam purdowo różową spódniczkę w czarne serduszka, bo dziś mam ochotę na słodką stylizację. Dobrałam do tego czarną koszulkę, żeby nie było za różowo, tego samego koloru conevers'y, a także pasującą kolorystycznie do spódniczki torbę z przywieszonym czarnym pomponem i czarny zegarek ze złotymi wykończeniami. Rozpuściłam włosy i przeczesalam je szczotką. Do torby spakowałam potrzebne mi rzeczy. Przed wyjściem z pokoju popsikałam się moimi ulubionymi perfumami i opuszczam moje cztery ściany. Schodzą do kuchni i przygotowywane sobie płatki z zimnym mlekiem, zawsze tak jem. Swoją drogą jestem sama domu, bo mama wyszła już do pracy tak samo jak tata i Kacper a Krystian jest na wycieczce szkolnej. Pojechali nad może... zazdroszczę im, ale w sumie fajnie tak pod koniec 3 klasy gimnazjum pojechać całym ręcznikiem na zieloną szkołę no, bo niedługo wszyscy rozejdą się do innych szkół i urwie się kontakt. Po zjedzeniu śniadania nalalam sobie szklankę soku pomarańczowego. Następnie posprzątałam po sobie. Na szybko zrobiłam sobie kanapkę z serem i pomidorem, spakowałam jeszcze wode i jabłko. Potem wyszłam z domu i zakluczylam drzwi, spojrzałam na telefon, okazało się że jest 7:30 więc wolnym spacerkiem podążyłam na przystanek, gdyż jest blisko, a mam jeszcze 7 minut zanim przyjedzie tramwaj. O 7:53 bylam w szkole i od razu poszlam na pierwszą lekcję. Matematyka... a jakże, na prawdę lubię ten przedmiot, ale nie z samego rana. Po dzwonku weszliśmy do klasy. Usiadłam jak zawsze w trzeciej ławce w środkowym rzędzie z moją koleżanką z klasy Weroniką. Jest przemiłą osobą, a że ma lekkie problemy z tym przedmiotem chętnie jej pomagam. Szybko odwracają się do nas też panowie z ławki przed nami. Dominik i Rafał.. zawsze mnie zaczepiają, ale dzięki nim jest śmiesznie. Dominik jest bardzo przystojny.. każda dziewczyną z klasy chce z nim być, ale on nie chce być w związku, za to Rafałowi chyba się podobam, ale szczerze mówiąc nie jestem nim zainteresowana. Matematyka mija szybko i zaraz mogę wyjść na przerwę. Nastepne trzy lekcje w tym jedna z obróbki zdjęć i dwie artystyczne, na których akurat z okazji dnia dziecka oglądaliśmy film i zamowilismy sobie pizzę. Mówiłam, luzy. Nastepna lekcja to geografia, przed którą próbowałam sobie przypomnieć jaknajdokładniej tematy do kartkówki. Ta lekcja jest ostatnią dziś więc niedługo będzie można wyjść ze szkoły. Kartkówka była mega prosta, napisałam wszystko a pan od razu sprawdził i dostałam 5. Miłe zakończenie dnia w szkole. O 13:30 zadzwonił dzwonek i w końcu moglam wyjść ze szkoły. Wracałam z koleżanką na przystanek, więc chwilkę porozmawialyśmy, a później w tramwaju i w drodze do domu słuchałam muzyki. Kocham rap i ostatnio dużo słucham BRO. Weszłam do domu i od razu poszlam do swojego pokoju. Przebralam się szybko w różowe dresy i szarą koszulkę z jednorożcem, a włosy związałam w kitkę. Dziś mam zrobić obiad, więc kieruję się do kuchni i robię spaghetti, bo najlepiej mi wychodzi. Później włączam sobie telewizję i oglądam jakieś durne programy dopóki reszta rodziny nie wraca. Siadamy przy jednym stole i zaczyna się rozmowa:
-Jak poszła Ci kartkówka z geografi?- zapytała mama.
-A bardzo dobrze, dostałam 5.
-No to gratuluję- wtrącił się tata.
-Co ty taki zamyślony co Kacper?- zapytałam
-No, bo nie wiem co kupić Nadii, a przecież niedługo ma urodziny. Chciałbym dziś to załatwić.
-Jak chcesz to mogę Ci pomóc. Jak zjemy to się przebiorę i możemy jechać.
-Dziękuję. Jesteś najlepszą siostrzyczką ever!- aż mi się miło zrobiło.
I właśnie tak się stało, za 40 minut byliśmy w drodze do galerii w centrum miasta. Od razu zaciągnęłam go do Apartu i zaczęłam szukać idealnej bransoletki dla dziewczyny mojego brata. On dyskretnie i po cichaczu poszedł oglądać pierścionki. I tak zauważyłam, ale dobrze, może w końcu jej się oświadczy. Kiedy sama stałam nad gablotą podszedł do mnie mężczyzna. Na oko, to był bardzo przystojny.
-Hej, w czym mogę pomóc?- czyli tu pracuje...
-Dzień dobry, szukam bransoletki dla dziewczyny brata.
-Jakie "dzień dobry"? Aż tak staro wyglądam? Kamil-podał mi rękę.
-Kamila- odpowiedziałam.
-Oooooo... przypadek? Nie sądzę!- jeeeejuuuu jaki on ma cudowny śmiech...
☆☆☆☆☆☆
No heeeey
Dodaje kolejną część, bo w sumie to nie mogę się już doczekać.
Za wszelkie błędy ortograficzne i interpunkcyjne przepraszam, ale pisze to opowiadanie na telefonie.
Ponawiam pytanie: krótsze części częściej czy dłuższe rzadziej?
No i komentujcie, będzie mi miło ♡
Miłego dnia!
julciajuleczkaaa
Dodaj komentarz