Ściana ciszy cz. 1

Prawie każdy młody chłopak oczekuje pierwszego zarostu niczym gwiazdki z nieba w wigilijny wieczór. Żyją z przekonaniem jakoby to stanowiło ważny element dojrzałości. Dzięki brodzie rośnie ego, młodzieniec zmienia się w faceta. Przecież to dowodzi odpowiedniemu poziomowi testosteronu, poza tym jedynie mężczyźni dysponują okazałą brodą. Ani kobiety, ani dzieci tego nie posiadają. Najmłodsi podczas kąpieli imitują zarost pianą na twarzy, natomiast w czasie zabawy na podwórku domalowują wąsy, brodę też. Chłopcy wychodzą z założenia, iż zarost równa się dużej sile fizycznej. Typowy drwal oprócz noszenia koszuli w kratę, dżinsów, ogromnego topora, czapki uszatki ma… brodę. Dzieciakowi to imponuje, a wchodząc w wiek nastoletni zdobywają informacje o wybitnych mężczyznach, których atrybutem jest… wiadomo! Filozofowie, pisarze, nawet sportowcy. W ten sposób utrwala się pewien obraz, wzorzec prawdziwego faceta. Chłopcy aspirują do takiej roli, podobnie jak dziewczynki patrzące z podziwem na wychudzone aktorki, supermodelki czy piosenkarki. Jednak obie strony często rozczarowują się…

Jarek od kilku lat jest dorosłym facetem, zarost zaczął ‘zdobić’ jego twarz jeszcze przed piętnastymi urodzinami. Spotkało go to pierwszego w klasie, z czego był dumny i długo nie robił niczego, po to aby broda urosła jak największa. Po pewnym czasie włosy na obliczu nastolatka robiły się męczące, wręcz irytujące. Jarek co chwila musiał drapać policzki, a to podbródek, bo go swędziało. Ludzie na ulicy brali chłopaka za bezdomnego lumpa, oferowali pomoc w wyjściu z nałogu, mimo że nie miał problemów z używkami. Ostatecznie zgolił brodę i zaczął robić to regularnie, bardzo dokładnie z pianką(ewentualnie z mydłem w płynie) oraz maszynką jednorazową. Dzisiaj mając już trzydzieści cztery lata też wypada się ogolić. Zatem sunie leniwie w kierunku łazienki gdzie są przybory potrzebne do tej czynności. Monotonne zajęcie, Jarek przestał lubić golenie, bo trzeba uważać aby się nie zaciąć, do tego należy dokładnie patrzeć na twarz i niczego nie ominąć. Ech…

- Po co ja to… - powiedział do lustra. - Na co mi to?! - wrzasnął. - Przecież mam robotę, w której to nie ma znaczenia - uśmiechnął się lekko i podrapał po szyi.

Trzech dobrych znajomych po czterdziestce postanowiło wykorzystać długi weekend na sportowo. Mieli blisko do gęstego lasu, więc chcieli wspólnie pobiegać na łonie natury, póki jeszcze wiek im na to pozwala. W Puszczy z pewnością nie zgubią się, ponieważ w młodości otaczała ona szkołę podstawową, do której chodzili. W związku z tym cały leśny kompleks również nie stanowił dla nich labiryntu. Często brali udział w wędrówkach, jeździli tu na rowerach, zbierali szyszki czy buczynę. Wszystko pośród bogatej roślinności, licznych drzew i krzewów. Jesienią ganiali się po dywanach z liści, zaś zimą zjeżdżali na sankach z pagórków, a w cieplejsze pory roku bawili się w wojnę. Wtedy w większym gronie dochodziło do fikcyjnych konfliktów państw Krasnali oraz Skrzatów. Organizowali sztaby wojskowe, ustalano zasady toczenia walk, itp. Piękne czasy beztroski, szalonych pomysłów i nauki życia.

Minęły lata, lecz przyjaźń Wojtka, Stasia i Darka trzymała się mocno. Każdy ułożył sobie własny świat tak zawodowo jak i prywatnie. Dzisiaj są to panowie w średnim wieku, o stabilnych posadach i dobrym zdrowiu. Spełniają się jako ojcowie oraz mężowie unikając konfliktów z otoczeniem. Na co dzień zajęci obowiązkami, ale ten długi weekend spadł im jak z nieba. Znów wracają wspomnienia szkolnych lat, można powygłupiać się bezkarnie z dala od wszystkiego. Chociaż te kilka dni…

- Gdzie Darek, czemu go nie ma? - niecierpliwi się Staś.
- Powinien za moment być, spokojnie! Chyba że dostał zawału, jego żona była u fryzjera, ha, ha!
- Tak… a może…
- Jestem patałachy! Długo czekacie? - przywitał kumpli Darek.
- Całe życie! - odpowiedział Wojtek.
- Dobra, jeszcze chwilunia. Poprawie buty i pędzimy…
- Co ci tak zeszło? - spytał Staś.
- A bo tego, no! Wiecie teściowa przyjedzie… Przed przyjściem tutaj się dowiedziałem. To nigdy nie jest dobra wiadomość. Czegoś będzie chciała, pewnie forsy! - spojrzał na obu przyjaciół.
- Uuuuu! - zgodnie podsumowali pozostali podnosząc głowy do góry.
- Także dziś zostawię was, patałachy - daleko w tyle! Napędza mnie gniew na starą, nie ma lepszego paliwa, co nie?
- To się okaże, pajacu - ułożył pistolet z palców Wojtek i wycelował w Darka.
- Ciągle tylko gadania i gadanie. Po cholerę tyle paplać?! Wziąć się do roboty! Start! - krzyknął Staś.

Wszyscy jak na huk wystrzału zerwali się do biegu. Mało nie doszło do zderzenia z drzewem, ale faceci ominęli przeszkodę. Gonili do przodu! Początek był iście sprinterski, co odbiło się na kolejnych metrach, albowiem po około stu metrach tempo siadło. Na prowadzenie wyszedł Darek zostawiając kumpli w tyle, nabrał takiej pewności że drwił z towarzyszy biegnąc tyłem.

- Co tam emeryci?! Stan przedzawałowy?!
- Ożesz ty! - oburzył się Staś.

Najgorsze było wjechać mu na ambicję, a jeśli dodatkowo zarzucić Staśkowi starość to jakby obudzić niedźwiedzia z zimowego snu. Zatem podrażniony ruszył wściekle zatankowany do pełna chęcią zaprzeczenia słowom Darka. Widząc co się święci również Wojtek podkręcił obroty i obaj pędzili niczym szaleni. Sprawca tego zamieszania odwrócił się by ni stracić prowadzenia. Na nic to, tandem Staś - Wojtek dogonił Darka i chcąc dać mu nauczkę…

- O! Spisek wietrzę panowie! Zdrada! - ironizował.
- Ha! Wydało się… Wojtek! Plan B. - mrugnął do kumpla.
- Że jak?! - zdziwił się Darek.
- Kąpiel w liściach! - krzyknął Wojtek.
- Nie!

Złapali Darka za ręce, a następnie zaciągnęli go do dywanu z liści. Wytarzali mężczyznę we florze(w psich odchodach też) dołączając do niego i sami również wskoczyli w liście. Rzucali się nimi, nacierali prawie jak śniegiem, turlali po ziemi to jednego to drugiego, znów poczuli czasy podstawówki. Śmiech, niczym nieskrępowane wygłupy, zero kontroli, pełna swoboda. Jednak zmęczeni padli na plecy i łapali oddech wciąż rozbawieni własną głupotą.

- Ha! Ha! Ale jazda… Nieźleście to zaplanowały… siostry! - podsumował Darek.
- Lata służby w konspiracji, o patrzcie! Nasza stara buda! - zauważył Wojtek.
- Mam nowy pomysł! Idziemy matoły, wstawać!

moonky

opublikował opowiadanie w kategorii kryminał, użył 1167 słów i 6621 znaków.

2 komentarze

 
  • moonky

    środa, wtedy pojawi się kolejna część, a że faceci to duże dzieci to żadna nowość :)

    27 sty 2014

  • iza0199

    To opowiadanie dowodzi, że faceci to takie duże dzieci :) Co do samej treści - genialny styl pisannia, ciekawie. Z niecierpliwością czekam na kolejną część!

    26 sty 2014