Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Reguły zabijania

Piotr Duman był mężczyzną w średnim wieku. Mieszkał w prowincjonalnym mieście i pracował tam jako wicedyrektor lokalnego domu kultury. Był inteligentnym i przebiegłym człowiekiem, pragnął dla siebie sławy oraz podziwu. Od dzieciństwa chciał zostać znanym pisarzem, jednak nikogo nie interesowały jego prace. Pomimo tego pisał artykuły do lokalnych gazet, występował w lokalnej telewizji, a także organizował odczyty w bibliotekach i szkołach. Własnym sumptem wydał także kilka książek na temat historii miasta.

Był niezwykle przemądrzały, lubił popisywać się własną wiedzą i uważał się za największego intelektualistę w mieście. Wreszcie postanowił kandydować w wyborach samorządowych do rady miejskiej. Jednak komitet, do którego się zgłosił, nie dał mu zbyt wysokiego miejsca na liście. Duman, pomimo niezadowolenia, zdecydował się je przyjąć. Osiągnął bardzo słaby wynik i był wściekły. Szybko poszedł do lokalnych mediów i zaczął oczerniać szefa swojego komitetu, Waleriana Stasiaka. Zarzucał mu m.in. wysokie zdemoralizowanie oraz chorobę alkoholową. Stasiak nie pozostał dłużny i wytoczył Dumanowi sprawę sądową o pomówienia, a sąd szybko przychylił się do wniosku mężczyzny i skazał Piotra na zapłacenie 10 000 złotych odszkodowania oraz publiczne przeprosiny.

Następnego dnia Piotr został wezwany na pilną rozmowę przez dyrektora domu kultury Dariusza Rożka.

- Co ten stary pajac może ode mnie chcieć? - zastanawiał się mężczyzna.

- Niech pan usiądzie. To nie będzie długa rozmowa - powiedział Rożek.

- Czemu pan dyrektor mnie wezwał?

- Powiem krótko. Są na pana liczne skargi. Ponadto zaniedbuje pan swoje obowiązki. Do tej pory jeszcze byłem skłonny przymykać oko na pana zachowanie, ale teraz już nie mogę. A jeszcze ten proces? Przesadza pan. Muszę pana zwolnić ze stanowiska w trybie natychmiastowym - dokończył Rożek.

- Pan chyba żartuje... - wymamrotał zaskoczony Duman.

- Nie mam ochoty wysłuchiwać pańskich żali, proszę odejść.

- Jeszcze tego pożałujesz, stary grzybie... - warknął Piotr, gwałtownie wstając na nogi i wychodząc z pomieszczenia. - Stary chuj! Pożałuje jeszcze tego!

Wychodząc z budynku domu kultury Duma kopnął jeszcze w nerwach z całej siły w szklaną szybę w drzwiach, ta zaś pękła. Mężczyzna wrócił do domu. Po drodze jeszcze zatrzymał się w pobliskim sklepie, aby zakupić dwie butelki wyborowej wódki i czteropak mocnego piwa. Miał zamiar się upić do nieprzytomności, aby choć trochę zapomnieć o dzisiejszym dniu. Tak też uczynił. Po powrocie do domu Duman zaczął pić alkohol, włączył telewizor na pełen regulator i zjadł kolację. Około godziny 22:00 kompletnie pijany zaczął głośno kląć i demolować swoje mieszkanie.

- Zaroombię!! Skurwysyna!! - krzyczał Duma.

Po chwili ktoś zaczął pukać do drzwi. Piotr otworzył. Jego oczom ukazał się jego nielubiany sąsiad Leopold Miłkowski.

- Niech pan z łaski swojej przestanie wreszcie tak hałasować, do chuja! - krzyknął - Albo zadzwonię na policję.

- Spadaj dziadek i przestań mnie kurwa straszyć! - Duman zamknął drzwi przed nosem sąsiada, natomiast tamten zaczął się głośno wydzierać, uderzać oraz kopać w drzwi, jednak po chwili sobie poszedł.

Piotr wyciągnął z lodówki butelkę whisky. Zaczął znowu pić. Po opróżnieniu butelki rozbił ją o ścianę i upadł na kanapę. Chwilę później poczuł gigantyczny przypływ adrenaliny i agresji, którą natychmiast musiał w jakiś sposób wyładować.

- O kurwa... czuję się... - mamrotał bez sensu.

Poszedł do kuchni i z kredensu wyciągnął nóż do krojenia mięsa.

- Zarąbię tego fiuta... - powiedział do siebie, po czym pobiegł do drzwi.

Założył na ręce czarne skórzane rękawice i wybiegł na klatkę schodową. Drzwi do mieszkania Miłkowskiego były o dziwo otwarte. Duman wszedł do środka. Sąsiad siedział właśnie przed telewizorem i oglądał jakiegoś pornosa.

- O kurwaa!!

Duman rzucił się z nożem na Miłkowskiego. Przewrócił starszego mężczyznę na podłogę i zaczął kopać.

- Spierdalaj! Ratuuunku!! - krzyczał na cały głos Leopold, wtedy zaś Piotr zaczął dźgać go w brzuch. - Aaaa!!

- Zamknij mordę, śmierdzielu! - jęknął pijany Duman, po czym chwycił ze stolika leżącą tam metalową popielniczkę i zaczął z całej siły walić nią o głowę sąsiada.

Po chwili mężczyzna już nie żył. Duman wstał na równe nogi i szybko postanowił opuścić miejsce zbrodni. Był zupełnie pijany i nie bardzo dochodziło do niego, co właśnie zrobił. Wychodząc starannie zamknął drzwi. Chyba nikt nie słyszał jęków sąsiada, bo było już późno. Piotr wrócił do mieszkania i błyskawicznie położył się spać zmożony alkoholem. Obudził się chwilę po godzinie 10:00 następnego dnia. Miał potwornego kaca, bolała go głowa i nie pamiętał zbyt wiele z poprzedniego wieczoru. Miał jednak świadomość, że dokonał zabójstwa sąsiada.

- Chyba zarąbałem tego pacana... - mówił z trzęsącymi się rękami mężczyzna, wypił szklankę wody, aby nieco ochłonąć. - Chuj z tym pacanem. Teraz muszę się ogarnąć i znaleźć jakąś pracę.

Duman wykąpał się i poszedł na krótki spacer. Był bardzo zrelaksowany pomimo popełnienia morderstwa. Wręcz zaczął sobie w myślach żartować z tego czynu. Postanowił zadzwonić do swojego przyjaciela Mirosława Gerby, który pracował jako nauczyciel plastyki w gimnazjum.

- Hej, Miruś! - odezwał się Duman - Ten chujek wylał mnie z pracy. Czy mógłbyś pomóc mi w znalezieniu zatrudnienia?

- Postaram się pomóc, Piotruś - odparł Gerba.

Piotr pospiesznie wrócił do domu. Ku jego zaskoczeniu cały blok, w którym mieszkał otaczała policja. DumaN domyślił się, że zapewne odnaleziono zmasakrowane zwłoki Miłkowskiego.

- Co tutaj się stało? - zapytał Piotr.

- W jednym z mieszkań doszło do morderstwa - odpowiedział policjant - Czy pan tutaj mieszka?

- Tak.

- Będzie musiał pan z nami pojechać i złożyć zeznania.

- Dobrze. Zgadzam się - odparł Duman.

Udał się na komendę policji, gdzie stwierdził, że nic nie słyszał, ani nie widział. W mieszkaniu zamordowanego nie odnaleziono żadnych śladów odcisków palców, więc ciężko było zidentyfikować mordercę. Duman był pewien, że nic mu nie udowodnią i będzie mógł dalej normalnie żyć. Minęły dwa kolejne dni. Gerba zadzwonił do Piotra i powiedział mu, że załatwił mu posadę nauczyciela wiedzy o społeczeństwie w jednym z miejskich liceów. Praca taka bardzo zadowoliła mężczyznę. Mógł ponownie popisywać się swoją wiedzą, ponadto Piotr zaczął znęcać się nad swoimi uczniami. Często podrzucał im dla zabawy papierosy, alkohol lub materiały pornograficzne. Później często szantażował tych nastolatków lub zgłaszał do dyrekcji. Duman był jednak coraz bardziej dumną oraz konfliktową osobą. Nie był zbyt lubiany przez innych nauczycieli, sam zresztą też pogardliwie traktował resztę grona pedagogicznego.

Z biegiem kolejnych tygodni Piotr zrobił się jeszcze bardziej bezczelny. Często opuszczał lekcje albo w ogóle nie zjawiał się w szkole. Pewnego dnia przyszedł do gabinetu dyrektora placówki, Tomasza Stroża.

- Czemu pan do mnie przyszedł? Nie ma pan obowiązków? Poza tym i tak nie mam teraz czasu - odparł Stroż, natomiast Duman zaśmiał się wrednie.

- To nie jest praca na moje możliwości. Uważam, że powinieneś, Tomuś, załatwić mi posadę wicedyrektora - powiedział bezczelnie.

- Wykluczone. I nie przypominam sobie, abyśmy byli na ''ty'' - odpowiedział dyrektor.

- Czyżby? Ty chyba zupełnie nie wiesz, z kim zadzierasz i do czego jestem zdolny - powiedział Piotr - Chciałbyś żeby prasa lokalna dowiedziała się, że lubisz facetów? Albo chłopców? Albo że zdradzasz żonę? Kurwa, ja cię mogę oczernić tak, że się nie pozbierasz! - dokończył Duman - Po co ci to?

- Grozisz mi? Jeszcze słowo, a cię zwolnię - powiedział stanowczo Stroż.

- Jeden kutas już mi tak groził... Żegnam - Duman wstał i bez słowa skierował się ku wyjściu. - Żebyś jeszcze nie pożałował... - powiedział cichutko do siebie.

Piotr już tego dnia nie wrócił do pracy. Pojechał do domu. Zaczął obmyślać zemstę na Rożku i Strożu. Nie mógł darować żadnej zniewagi kierowanej w stronę własnej osoby. Skoro jedno zabójstwo uszło mu na sucho, może się posunąć dalej. Jest w końcu inteligentny i może okiwać każdego.

- Sam sobie nie poradzę. Muszę poprosić Mirusia o pomoc, hehe - zaśmiał się.

Wieczorem Piotr zjawił się w mieszkaniu Gerby.

- Miruś, potrzebuje twojej pomocy - powiedział.

- Dobrze. Wejdź do środka, zaraz pogadamy - odparł Gerba.

Duman zrobił to, zaś gdy tylko Mirosław zamknął drzwi, z całej siły uderzył mężczyznę zaciśniętą pięścią w skroń. Gerba upadł na podłogę ogłuszony.

- O boże... Ratunku! - krzyknęła przerażona Maria, żona Mirosława.

- Morda suko! - krzyknął Duman przykładając scyzoryk do szyi kobiety - Zajebie go, jak będziesz krzyczeć! Zajebię cię, jak będziesz się rzucać! - podał jej do ręki sznur - Zwiąż mu łapy, ale szybko kurwa! Masz 10 sekund!

Duman zaczął patrzeć, czy nie ma jeszcze kogoś w mieszkaniu. Wiedział, że Gerba ma jeszcze 13-letniego syna. Poszedł wiec do jego pokoju. Otworzył drzwi. Chłopak grał w grę komputerową i miał słuchawki na uszach, dlatego niczego nie słyszał. Piotr wziął do ręki stojącego przy ścianie mopa, podszedł bliżej i z całej siły przywalił drewnianym przedmiotem w plecy dzieciaka.

- Auu!! - zawył z bólu nastolatek.

Duman zadał mu jeszcze kilka silnych ciosów, po czym chwycił go za szmaty i przytargał do salonu, gdzie klęczał już związany i porządnie oszołomiony Mirosław.

- Leż, gnoju!

- Piotrek, co ty kurwa robisz? - zapytał Gerba.

- Miruś, mordo ty moja! Chciałem tylko odwiedzić starego kumpla - zaśmiał się Piotr.

- Proszę, nie rób mnie i mojej rodzinie krzywdy... - żalił się Gerba.

Na te słowa Duman kopnął z całej siły Mirosława w brzuch.

- Ty chyba nie powinieneś akurat mnie pouczać, chujku - parsknął po chwili. - Na razie możesz być spokojny, Miruś. Ale będziesz musiał mi pomóc w jednej sprawie. Jeśli ktokolwiek z was puści parę z ust na temat tego, co się tutaj działo, to będziecie mogli spodziewać się mojej wizyty. I wtedy możecie pożałować - mówiąc to Piotr wyszedł z mieszkania.

Zastraszanie oraz przemoc coraz bardziej podniecały Dumana, który czuł się teraz jak król. Jego celem była teraz zemsta na Dariuszu Rożku. Potrzebował jednak do tego pomocnika. W piątkowy wieczór on i Gerba zaczaili się przy budynku domu kultury. Czekali aż mężczyzna będzie wracał do domu.

- Masz nie pękać i mi pomagać, albo pożałujesz - powiedział Duman do Mirosława.

Było już kilka minut po północy. Wreszcie Dariusz wyszedł z budynku.

- Teraz!! - krzyknął Piotr.

Obaj mężczyźni mieli szczęście. Późna pora sprawiała, że wokół nie kręcili się żadni ludzie. Rzucili się na Rożka. Duman zaczął zadawać ciosem nożem w brzuch, podczas gdy Gerba dźgał w plecy.

- Zostawcie mnie, kurwa! Pomocy, ludzie!! - krzyczał zdesperowany starszy mężczyzna.

- Zamknij mordę, szmaciarzu! - na te słowa Piotr zaczął masakrować Rożkowi twarz kamieniem, który podniósł z ziemi, minęło kilka chwil, a ofiara straciła przytomność i się wykrwawiła - No, co tak stoisz? Pomóż mi go stąd zabrać!

Wystraszony Gerba pomógł zaciągnąć zwłoki Rożka do pobliskiej studzienki kanalizacyjnej, gdzie je potem wrzucił na rozkaz Dumana.

- Niech go teraz szczury opierdolą - skwitował Piotr.

Minęło kilka dni. W mieście rozpoczęły się poszukiwania Dariusza Rożka, którego uznawano za zaginionego. Duman śledził wszystkie działania policji w mediach i śmiał się z nich, będąc pewnym, że nikt nigdy nie wpadnie na jego trop. Poza tym w razie czego zawsze mógł zwalić całą winę na Gerbę, mówiąc, iż tak naprawdę to on przymusił go do współudziału w przestępstwie. Teraz jednak postanowił porzucić tymczasową posadę w szkole. Zjawił się u Tomasza Stroża i powiedział, że rezygnuje. Wcześniej dyskretnie rozpuścił po placówce plotkę, jakoby dyrektor tej szkoły miał być z pochodzenia Żydem. Celem tego było oczywiście skompromitowanie mężczyzny. Następnego dnia Piotr zgłosił swoją kandydaturę na stanowisko nowego dyrektora domu kultury. Nikt inny nie wyraził chęci udziału w konkursie, toteż Duman go wygrał. Spełnił swój cel i wreszcie został kimś ważnym. Dobre stanowisko, spora pensja. Szczęście Piotra nie trwało jednak długo. Miejska policja odnalazła zwłoki Dariusza Rożka. Ponadto okazało się, że zabójstwo mężczyzny starannie nagrał miejski monitoring. Policja błyskawicznie rozpoznała na materiałach filmowych osobę Piotra Dumana oraz Mirosława Gerbę. Kiedy tylko Duman usłyszał w radiu o odnalezieniu ciała Rożka, natychmiast w obawie o własne życie postanowił opuścić swoje mieszkanie i udać się w jakieś bezpieczniejsze miejsce. Gerba nie wytrzymał presji, wyrzutów sumienia oraz obaw o aresztowanie. Powiesił się w swoim mieszkaniu kilka godzin przed wizytą policji.

Piotr udał się do mieszkania Zbigniewa Rybaka, nauczyciela języka niemieckiego i swojego znajomego.

- Piotruś? A co ty tutaj robisz? - zapytał Zbigniew.

- Zbyszek, musisz mnie u siebie przechować. To pilne - powiedział Duman.

- Ty jesteś mordercą, lepiej stąd spadaj. Nie chcę mieć problemów - parsknął mężczyzna.  

Duman poczuł się nerwowy i zaczęły trząść mu się ręce.

- Kurwaa... - przeklął i zdesperowany rzucił się na Rybaka, germanista otrzymał silny cios w twarz, po czym upadł na podłogę - Kutasie jebany, zakurwię cię! - pałający agresją Duman rzucił się na mężczyznę, zaczął bić go po całym ciele i przyduszać.

- Piotrek... Kurwa zostaw mniee! - jęczał Zbigniew.

Duman kopnął w całej siły w głowę mężczyzny. Ryba stracił przytomność.

- Pizda! - powiedział Piotr, po czym szybko skierował się do kuchni.

Wziął stamtąd tłuczek do mięsa, następnie zaś zaczął nim uderzać zwłoki dawnego przyjaciela. Po kilku chwilach wszędzie pryskała krew. Duman był zmęczony i zestresowany, poszedł się położyć do pokoju obok, pozostawiając zmasakrowane zwłoki Zbigniewa Rybaka leżące na podłodze. Piotr bał się, że policja wpadnie na jego trop i zostanie aresztowany, nie był więc w stanie dobrze wypocząć. Nadal zmęczony zwlókł się z łóżka po godzinie. Poszedł do lodówki, aby coś zjeść. Znalazł w mieszkaniu Zbigniewa także butelkę wódki, którą to natychmiast zaczął opróżniać.

- Tego mi było trzeba - powiedział, po czym chwilę później pijany zasnął.

Dodaj komentarz