Wszystko zaczęło się od tego, kiedy jej ukochany Luke rzucił ją dla innej, o wiele atrakcyjniejszej dziewczyny. Byli ze sobą trzy lata. Myślała, że on się jej oświadczy, że będą mieli dom z ogródkiem i dwójkę dzieci. Była wręcz pewna, że jej marzenia się spełnią.
"Przecież on mnie nadal kocha. To tylko jednorazowy wybryk. Jeszcze wróci. ”- Twierdziła.
Jednak minęły dwa miesiące a tu już nic. Załamała się. Swoje szare, nędzne życie kolorowała wódką i marzeniami.
Usłyszała dzwonek do domu. Otworzyła drzwi a w progu stanął Luke, jej Luke. Zaczęli się całować i rozbierać zanim jeszcze zamknęła drzwi wejściowe. Ta noc była magiczna. Wszystko było tak jak miało być. Wreszcie do niej wrócił, opamiętał się i zawsze będą razem. Jednak gdy się obudziła to już go w domu nie było. Wydzwaniała do niego, płakała w słuchawkę, mówiła jak było wspaniale tej nocy a Luke wszystkim zaprzeczał, krzyczał, że już jej nie kocha. Rozłączyła się.
W pudełku z rzeczami do szycia znalazła żyletkę. Najpierw tak dla próby, delikatnie przecięła skórę na ramieniu. Zero bólu. Następnym razem zrobiła głębszą kreskę. Już coś poczuła. Odwróciła rękę i zaczęła podcinać sobie żyły. Zakrwawiła cały blat kuchenny. Jak już skończyła, poczuła się strasznie słabo. Nie zdążyła dojść do łóżka.
Obudziła się w szpitalu. Okazało się, że straciła przytomność i znalazła ją matka, która chciała odwiedzić córkę, pocieszyć ją po rozstaniu. Dowiedziała się, że za trzy dni, jak ją wypiszą to ma uczestniczyć w terapii w szpitalu psychiatrycznym. Krzyczała, że nie chce tam iść, że to był tylko głupi wybryk, że chce żyć jednak to i tak nic nie dało.
Na terapii wszyscy traktowali ją jak chorą psychicznie, a przecież jedna głupia próba samobójcza nic nie znaczy. Musiała być w psychiatryku przez dwa tygodnie. Czuła się jak zwierzę w klatce pragnącym wolności. Z nikim nie rozmawiała, bo przecież nikt by jej nie rozumiał, bo tutaj wszyscy to psychole. Podczas rozmów z psychologami i psychiatrą mówiła, że żałuje tego co zrobiła, że cieszy się, że teraz żyje, ponieważ chciała się jak najszybciej stąd wyrwać.
Dobrze, że co dwa dni przychodził do niej Luke. Spotykali się pod wielkim, sękatym dębem pod osłoną nocy. Rozmawiali o nich, o swoich uczuciach. On zrozumiał, że nie może pozwolić, by umarła, uświadomił sobie, że ją kocha.
Ona nie żałowała tego co zrobiła. Dzięki tej próbie samobójczej wrócił do niej Luke, wszystko już będzie lepiej.
Podczas jednej z tych rozmów Luke powiedział, że kobieta dla której wcześniej ją porzucił ogromnie go zraniła. Okazało się, że puszczała się ze wszystkimi na lewo i prawo. Przysięgli jej zemstę.
Gdy tylko wyszła z psychiatryka zaczęła śledzić ową kobietę. Była jak cień, niezauważalna kroczyła za nią krok w krok. Postanowili z Lukiem, że on będzie nadal udawał jej chłopaka, by ją zmylić i zranić jeszcze bardziej. Na rynku zobaczyła jak się całują. Poczuła ucisk zazdrości w żołądku, który szybko zniknął ustępując miejsca narastającym w sercu podziwem jak i współczuciem dla Luke`a, że musi całować się z kobietą, która złamała mu serce.
Dowiedziała się, gdzie obecnie mieszkają. Luke poszedł do pracy, kobieta była sama w domu. Postanowiła działać. Szybko, zwinnie i cicho włamała się do domu. Będąc w przedpokoju zauważyła swój cel- siedział on na kanapie i pisał coś na komputerze.
"Dziwka pewnie pisze do swoich kochanków”-Pomyślała.
Gdy kobieta poszła na chwilę do kuchni, włamywaczka błyskawicznie zakradła się za kanapę i nalała na tetrową pieluchę trochę eteru. Kiedy dziewczyna wróciła na swoje miejsce złapała ją za szyję i przyłożyła chustę do ust. Po paru sekundach straciła przytomność.
W tym czasie przeniosła ją do sypialni. Przywiązała jej kończyny do łóżka. Rozebrała ją do naga i zakneblowała, by nie mogła krzyczeć. Potem cierpliwie czekała aż się obudzi. Gdy tylko otworzyła oczy, zaczęła swoje dzieło.
-Witaj. - Zaczęła. - Pewnie mnie nie kojarzysz, ale to ja byłam dziewczyną Luke`a przed tobą. A i znów nią jestem. Dowiedział się o wszystkich twoich sprawach i chciał zemsty. Ja tylko wykonuję brudną robotę, on mi powiedział co mam teraz z tobą zrobić. Jakie masz piękne, jędrne piersi. Zapewne tak ściągasz facetów do łóżka.
Wyciągnęła długi nóż z plecaka. Przerażona kobieta patrzała, jak powolutku odcina jej piersi. Zemdlała. Jednak to jeszcze nie był koniec. Włamywaczka ocuciła nią i zaczęła ciąć jej piękne, długie blond włosy. Gdy skończyła to rozrzuciła je po całym pokoju. Kobieta miała znowu zemdleć, lecz jej znowu na to nie pozwoliła.
-Kochanie, nie śpimy!!- Krzyknęła i wymierzyła jej ostry policzek. -Jeszcze nie było finału.
Na jej płaskim brzuchu napisała krwawą czcionką słowo "dziwka”. Zlizała krew z noża.
-Nie ma to jak krew zwycięstwa! A teraz czas na punkt kulminacyjny!
Zamknęła okna. Nie może nic słychać. Wyjęła dużą petardę i zaczęła nią ostro gwałcić ofiarę.
-Przyznaj się!!- Krzyczała. - Lubisz to suko!
Gdy z pochwy zaczęła się sączyć krew to przestała. Włożyła petardę do jej odbytu. Z ust kobiety słychać było tylko niewyraźne jęki przez knebel. Włamywaczka odpaliła petardę. Z zachwytem patrzała na zmasakrowane narządy i na martwą twarz kobiety. Wykonała swoje zadanie. Ściągnęła ubranie całe od krwi i włożyła krótką, żółtą sukienkę- ulubioną Luke`a i zeszła na dół po schodach. Usiadła na kanapie i czekała na niego.
Luke bardzo zdziwił się jej obecnością, nie wiedziała dlaczego, skoro to wcześniej uzgadniali. Zaczął pytać gdzie jest Sally, a ona powiedziała że w sypialni. Pobiegł tam a ona za nim. Gdy dotarła na miejsce zobaczyła jego klęczącego przy łóżku ze zwężonymi źrenicami wpatrującego się w zwłoki. Przeniósł wzrok na nią i dostał ataku furii. Bił ją pięściami, nogami najmocniej jak się tylko dało. Jednak nie mógł jej zabić, po prostu nie dał rady. Zadzwonił na policję.
Gdy się ocknęła akurat przyjechali. Spojrzała na Luke`a błagalnie.
-Dlaczego Luke?!- Krzyczała. - Przecież wszystko uzgadnialiśmy! Mówiłeś, że jak ją zabiję, to będziemy zawsze razem, pamiętasz?! Przecież mnie kochasz Luke!!
-Nigdy niczego nie uzgadnialiśmy. . - Powiedział zrozpaczony. Łzy leciały mu ciurkiem po policzkach. - Ostatni raz się widzieliśmy kiedy ci powiedziałem, że kocham kogoś innego i pakowałem swoje rzeczy z twojego mieszkania. Po raz ostatni rozmawialiśmy przez telefon, kiedy to zadzwoniłaś i bredziłaś o jakiejś naszej wspólnej nocy.
-Kłamiesz!- Krzyczała gdy ją wlekli do radiowozu. - Kłamca! Kłamca! Kłamca!
Na komisariacie została przebadana na poczytalność. Stwierdzono u niej silną psychozę. Wspólna noc z Lukiem, jego odwiedziny na terapii i inne związane z nim wydarzenia to były tylko omamy i zaburzenia psychiczne. Umieszczono ją w szpitalu psychiatrycznym w pokoju z gumowymi ścianami, bo sobie nic nie mógł zrobić. Stała się tak agresywna, że trzeba podawać jej posiłki przez otwór w drzwiach.
Ona ciągle żyje w swoim świecie. W świecie psychozy.
1 komentarz
natunia133
Genialne !
Widać ze wiesz o czym piszesz
Podziw totalny BRAWO