Cel - białowłosa

-Boli? - jego twarz wykrzywiła się w lekkim grymasie, widząc zaczerwienione, krwawiące kolano. Uśmiechnęłam się i machnęłam lekceważąco ręką. Zawsze musiałam być taką niezdarą.
-Do wesela się zagoi - roześmiałam się, choć łzy zapiekły w kącikach oczu. Miałam ochotę znaleźć się w swoim łóżku. Zasnąć na wieki, jak tradycyjna księżniczka. Spojrzał na mnie w sposób, którego nie potrafiłam zidentyfikować. W jego dłoni dostrzegłam małą buteleczkę z wodą utlenioną i niewielki bandaż.  
-Zawsze trzymam przy sobie niezbędne elementy apteczki - uśmiechnął się, zauważając mój zdezorientowany wyraz twarzy. Jasne, przygotowany na każdą ewentualność. Ciepłe palce dość sprawnie zajęły się raną. Chwila moment i już było po wszystkim. Pomógł mi wstać z chłodnego murku.  
-Gdzie mieszkasz? - bezpośredniość w jego głosie totalnie mnie zaskoczyła. - Spokojnie, chcę tylko, żebyś bezpiecznie dotarła do domu. Ze względu, na twoją mało sprawną nogę, odstawię cię pod same drzwi twojego mieszkania - chwycił mnie w pasie, chcąc bym utrzymała chwilową równowagę. Zielone tęczówki pałały nieopisanym ciepłem. Kiwnęłam głową.
-Całkiem niedaleko. Zaraz za tym brązowym, jednorodzinnym domem - szepnęłam, czując, że zabrakło mi tchu. Jego uśmiech rozpromienił podwórko, na którym się znajdowaliśmy. Pisnęłam automatycznie, gdy wziął mnie niespodziewanie na ręce. Zupełnie tak, jakbym ważyła tyle, co piórko. Z jego ust wyrwał się gardłowy śmiech.  
-Spokojnie, nie zamierzam cię nigdzie porwać, księżniczko - szepnął, ogrzewając swoim oddechem płatek ucha. - Może dopiero wtedy, gdy będziesz mogła swobodnie się poruszać - dodał, na co tylko się uśmiechnęłam.
-Tak dzieje się tylko w bajkach - oplotłam mocniej palce wokół jego szyi. Skórzana kurtka nieznajomego pachniała kardamonem.  
-Zawsze można wcielić ją w życie. Na własnych zasadach - tego uśmiechu nie dało się zapomnieć. Był, jak pierwszy pojawiający się przebiśnieg na wiosnę.  

***

Była zbyt krucha, aby mogła nadawać się do naszego planu, który pojawiał się ciągle w mojej głowie. Edwin nie był zachwycony, gdy wyjawiłem mu swoje wątpliwości. Już w chwili, gdy zauważyłem ją na tym szarym blokowisku, wiedziałem, że nie było szans, aby mogła się nadać. Zbyt delikatna. Krucha, jak płatek czerwonej róży.  
-Spróbujmy - namawiał mnie przyjaciel, słuchając historii o nieznajomej białowłosej. - I tak nie mamy już niczego do stracenia - zmrużył oczy, przechadzając się po szklanej podłodze w swoim apartamentowcu. Widok był niesamowity. Panorama miasta zachwycała, najbardziej wieczorem.  
-Sam nie wiem - odpowiedziałem któryś raz z kolei. Tak działo się codziennie a Edwin tracił niezaprzeczalnie cierpliwość. Za każdym razem, poprawiał nerwowo swój idealnie wyprasowany garnitur, upewniając się czy wszystko na jego ciele układa się, jak należy. Śmieszyło mnie to. Całkowicie się różniliśmy. Wolałem skórę, zamiast duszących szyję muszek, bądź tych zabawnych krawatów, które ciężko dało się okiełznać. Glany uważałem za najwygodniejsze buty na świecie, za to mój przyjaciel, polerował przed każdym wyjściem i w wolnym czasie, swoje czarne lakierki. Śmieszny pedancik i elegancik. Tak, to właśnie był Edwin. Włosy na żel, delikatny zarost, intensywny zapach perfum no i niezaprzeczalna powaga, która często doprowadzała mnie albo do furii, albo do śmiechu. Wszystko zależało od sytuacji.  
Dziś mieliśmy zjeść wspólnie kolację. Wynegocjowałem, że zamiast wyrafinowanego dania w ekskluzywnej restauracji Edwina, zjemy po prostu burgera w mojej ulubionej miejscówce. Co może być lepsze od gigantycznej porcji prawdziwego mięsa, popitej niezastąpionym, lanym piwem? Nic! No właśnie nic!
Niezadowolenie przyjaciela widać było już od razu.  
-Nigdy więcej nie namawiaj mnie, byśmy tu przyszli - obejrzał się dookoła, starając się ogarnąć wzrokiem hałaśliwy, rozradowany tłum. Zdecydowanie nie były to jego klimaty, ale obecnie wcale mnie to nie obchodziło. Widziałem w jego oczach nadal jarzącą się iskierkę. Zapaliła się od chwili, gdy usłyszał o białowłosej.  
-Edwin, nie rozmawiajmy o niej - machnąłem ręką, czytając mu w myślach. Westchnął, po czym sięgnął ręką po menu. Zaśmiałem się. Zbyt dobrze go znałem, by pomyśleć, że na cokolwiek zamierzał się skusić.  
-Dlaczego? - spytał po chwili, znikając za kolorową kartą. Tym razem to ja westchnąłem. Codziennie wałkowaliśmy ten sam temat.  
-Tłumaczyłem ci, ona się nie nadaje - wypowiadając znów te same słowa, traciłem apetyt. Chciałem spędzić z nim wspólne miły wieczór, ale wiedziałem, że to niemożliwe. Nie chciał odpuścić.  
-Nie dowiemy się, jeśli tego nie sprawdzimy. Przynajmniej dobrze cię zapamiętała, bohaterze. Myślę, że zechce cię wysłuchać - niebieskie tęczówki śledziły każdy mój ruch. - Szkoda, że mnie tam nie było. Załatwiłbym to osobiście - stwierdził, rzucając na stolik mieniące się menu.  
-Dobrze, Edwin. Wygrałeś. Pójdę do niej z samego rana - starałem się zgnieść w sobie tę kulkę gniewu, która z każdym jego słowem, przypominała o sobie zbyt uporczywie. -Nie ciesz się jednak, w zamian, liczę na to, że zjesz największego burgera serwowanego w tym oto miejscu - uśmiechnąłem się szyderczo, napawając widokiem jego czerwieniącej się twarzy. Nie mogłem powstrzymać śmiechu.  
-Miejmy nadzieję, że twoje poświęcenie, będzie tego warte - parsknąłem, wskazując palcem na menu. Największy burger za białowłosą. Dalej twierdziłem, że to najgorszy pomysł, jaki mógł przyjść Edwinowi do głowy.

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii kryminał, użyła 1023 słów i 5814 znaków, zaktualizowała 17 lis 2015.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Zaczytana

    Super początek, ciekawe co będzie dalej :)

    22 sty 2016

  • Użytkownik rafał

    podoba mi się :x

    17 lis 2015

  • Użytkownik Malolata1

    @rafał o to w tym wszystkim chodzi, nie? Aby się podobało. :) Czytasz moje opowiadania od niedawna?

    17 lis 2015

  • Użytkownik rafał

    @Malolata1 oj Sara już trochę tych twoich opowiadań przeczytałem

    17 lis 2015

  • Użytkownik Malolata1

    @rafał wierny czytelnik

    17 lis 2015

  • Użytkownik rafał

    @Malolata1 a wkurzała się jak chciałem przeczytać wersję drukowaną :/

    17 lis 2015

  • Użytkownik Malolata1

    @rafał tamte były inne, nie marudź.

    17 lis 2015

  • Użytkownik rafał

    @Malolata1 nie marudze . Tamte na pewno były dobre jak te . Masz szczurka ? Mówiłas że nie chcesz więcej zwierzątek !

    17 lis 2015

  • Użytkownik Szarik

    Początek interesujący. Ciekawi mnie jak dalej poprowadzisz wątek kryminalny,  bo teraz mam wrażenie,  że przoduje miłosny.

    17 lis 2015

  • Użytkownik Malolata1

    @Szarik niebawem sie dowiesz. Mam juz pewien plan. :)

    17 lis 2015