Mężczyźni III

Czy ktoś powie mi, jak się oddycha?
Pokój pełen wspomnień tarasuje mi drogę do wolności.
Jest gęsto od ciężkich, świeżych, emanujących ciepłem emocji.  
Połykam kolejną tabletkę na uspokojenie.  
Nienawidzę tego gówna, nienawidzę czuć, jak ciągnie się po przełyku, powoli, irytująco powoli.
- Fajny ten barman - pojawia się Eliza, totalnie znikąd i gładzie się obok, na kanapie.  
Dopiero teraz przypominam sobie, że obudziła mnie dzisiejszej nocy, totalnie pijana, dobijając się do moich drzwi.  
- Jasne - szepczę, trzymając w dłoniach kubek z wodą.  
- Pieprzy tak samo, jak wygląda? - podnosi głowę, by na mnie spojrzeć.  
- Pocałował mnie - wyjaśniam, nie przestając wpatrywać się w naczynie.  
- I? - wznosi ręce ku górze, czekając tylko na to, aż zdradzę jej wszystkie szczegóły.  
- No i nic - wzruszam ramionami. - Jest w porządku - dodaję smętnie.  
- W porządku?! - podnosi się. - Jak facet, który wygląda tak cholernie dobrze, patrzy na ciebie w taki sposób, że ja pierdolę, może być w porządku?! - zbulwersowana próbuje mną potrząsnąć, ale wyrywam się.  
- Daj mi spokój - szepczę, powstrzymując łzy.  
Eliza poważnieje.
- Emma, kim on jest? - pyta i wiem, że nie ma na myśli Dana.  
W jej oczach dostrzegam twarz Gerarda.
Cholernie smutną, smutniejszą od mojej.


Wyciąga rękę w moim kierunku, śmiejąc się na widok mojej zniechęconej miny.  
- Jesteś zupełnie, jak małe dziecko! - żali się Eliza. - Nie zabieram cię do dentysty, to tylko zakupy! - chwyta mocno moje palce zanim zdążę się zorientować i wpycha do jednego z ekskluzywnych sklepów.  
- Bielizna? - jęczę żałośnie.  
- No co? - uśmiecha się kokieteryjnie. - Jakoś musisz mu zaimponować - dodaje i znienacka klepie mnie w tyłek.  


Po dzisiejszych zakupach mogę śmiało przyznać, że ich nienawidzę.  
Bolą mnie nogi, ręce i głowa.  
Nie liczę już, ile torebek mieści się w moich rękach.  
- Masz ochotę na kawę? - pyta, ale doskonale wiem, że na ten moment wcale ją to nie obchodzi.
Kiwam głową, bo wiem, że i tak zaciągnęłaby mnie tam siłą.



To jednak dobry pomysł.
Kawa pobudza i regeneruje moje sparaliżowane ciało.
- Wyglądasz w tym wszystkim, jak milion dolarów - mówi Eliza pomiędzy kolejnym łykiem napoju, spoglądając na leżące obok mnie torby z ciuchami.  
Uśmiecham się.  
- Poprzeczka jest ustawiona wysoko - wyobrażam sobie, jak reaguje na mój seksowny strój. - Widział już wiele kobiet w takim wydaniu - dodaję, dopijając kawę.  
- Z tą różnicą, że ty nie jesteś jedną z wielu kobiet, Emma - szepcze Eliza. - Jesteś tą, przy której nie liczą się inne - uśmiecha się, a ja wraz z nią.


Przeglądam się w lustrze.  
Jestem ładna, mam dobre ciało, mimo niskiego wzrostu długie nogi, całkiem dobre piersi, choć niewielkie, ale to nie problem.
Problem zaczyna się w głowie, kiedy ubrana w seksowną bieliznę, pończochy z paskiem zdaję sobie sprawę, że zostały mi tylko dwie godziny.  
Calm down - szepczę do siebie, ale czuję, jak serce wyrywa się z piersi.  


Wiem, że nie powinnam, no cholera wiem, ale kiedy wyobrażam sobie, że znów widzę ten jego seksowny uśmiech, wszystko idzie w zapomnienie i szlag trafia moje postanowienia ułożone w głowie.  
Eliza dowiedziała się, że zarezerwował pokój w hotelu - Cherry, ale niestety, nie udało się ustalić, który przydzielili mu pokój.  
Przypominam sobie blondynkę, która wbiła mi paznokcie w skórę.
Wciąż pozostał ślad, ale nieważne, ja pozostawię ślad w jej pamięci.
Cholerny, pieprzony ślad.



- Nie możemy udzielić takich informacji, cenimy sobie prywatność naszych klientów - słowa z ust młodego mężczyzny wypełzają, jak z maszyny. Powinien jeszcze sztucznie się uśmiechać i chodzić na prąd.  
- Tłumaczę, robię mężowi niespodziankę - mój błagalny ton na niego nie działa ani cycki, którymi świecę pod czarnym płaszczem. Nawet na mnie nie patrzy.
- Bardzo mi przykro, ale...
- Ma pan dziewczynę? - pytam, a on traci nagle wątek, jakby nie potrafił odpowiedzieć na żadne inne pytanie wykraczające poza zakres jego obowiązków.  
Wywracam oczami.
- Mam - marszczy czoło, nie rozumiejąc, co mam na myśli.  
- Proszę sobie wyobrazić, że przygotował pan dla niej coś wyjątkowego - ostatnie słowo mówię z naciskiem, żeby dobrze je zakodował. - Czekał pan na to bardzo, ale to bardzo długo, bo niestety strach nie pozwolił panu zrobić tego wcześniej i trzeba naprawić błąd, teraz albo nigdy - opuszcza mnie wszelka nadzieja, kiedy jego mina powraca do tej wcześniejszej - obojętnego skurwiela.  
Zerka na mnie, potem w ekran komputera.  
- Pokój numer sto dwadzieścia pięć - szepcze, po czym uśmiecha się tak, aby nikt poza nami tego nie widział.  


Winda zabiera mnie na górę, podnosząc również stres i temperaturę.
Czuję, jak na policzki wypływają mi rumieńce.  
- Dasz radę, suczko - szepczę do siebie, kiedy dostrzegam mahoniowe drzwi ze złotymi, trzema cyframi - sto dwadzieścia pięć.


Pukam, ale odpowiada mi tylko cisza.
Wzdycham, wywracając oczami.  
Cholera.  
- Szukasz tu czegoś? - znajoma blondynka chwyta mnie znów za ramię.  
Wygląda teraz znacznie lepiej, choć czerwona szminka rozmazała się w kąciku jej sporych ust.
Chwytam jej rękę, mrużąc oczy.
- Tkniesz mnie jeszcze raz - odpowiadam najspokojniej, jak tylko umiem.  
- To co? - śmieje się, bawiąc kluczami. - Naskarżysz na mnie Gerardowi? Myślałam, że pogodziłaś się z tym, że on już cię nie chce, że zapomina, jak w ogóle wyglądasz i, jak masz na imię - dodaje, naciskając mocno na wrażliwą część gdzieś w środku, w moim wnętrzu.
- Z pewnością - prycham, nie dam się sprowokować tej wywłoce.  
- Powinnaś już iść. Spędzamy z Gerardem miłe popołudnie i nie potrzebujemy twojego towarzystwa. Jesteś zbędna, bardzo mi przykro - uśmiecha się najszerzej, jak tylko potrafi, ale nie to sprawia, że czuję dziwne ukłucie w żołądku.
Jakie " spędzamy"?  
Sytuacja robi się znacznie prostsza i klarowna, kiedy do moich uszu dobiega dziecięcy, chłopięcy głos.  
- Mamo, zobacz, co Gerard mi kupił! - niebieskie oczy chłopca spoglądają na blondynkę, a ja czuję wzbierające się w gardle wymioty.  
Potem dostrzegam szczęśliwego, przystojnego mężczyznę.
Mojego mężczyznę.  
Trzyma małą dłoń w ojcowskim uścisku, zabierając mi tym dech w piersiach.  
Nasze oczy się spotykają.  
Nie widzę już jego twarzy, jest rozmazana przez zbierające się łzy w kącikach oczu.  
- Pieprzona rodzinka - szepczę tak, aby nie mogli mnie usłyszeć i odwracam się na pięcie.

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii inne i erotyczne, użyła 1213 słów i 6653 znaków.

4 komentarze

 
  • Petrix

    Mimo, że bardzo lubię Vere to jednak chcę by Gererd był z Emmą :)
    Widzę, że jest ona bardzo zdecydowana na Gerarda ^^ i dobrze, niech ona teraz o niego powalczy :)
    Kibicuję im obu, żeby się potoczyło dobrze, a Vera była z typ barmanem :D Mam nadzieję, że się nie załamie nasza Emma i wykaże się swoją przebiegłością i cwaniactwem co pokazała w pierwszej odsłonie :)

    17 wrz 2017

  • Malolata1

    @Petrix spoooookojnie, Emma jest upartą zołzą, tak samo, jak ja :D

    17 wrz 2017

  • Petrix

    @Malolata1 czy ja wiem :P, nie wyczułem od Ciebie cech zołzy po rozmowie na priv ;)

    17 wrz 2017

  • Malolata1

    @Petrix bo niewiele rozmawialiśmy, nie znasz mnie ;)

    17 wrz 2017

  • Petrix

    @Malolata1 nic straconego :D zawsze można się dokładniej poznać :) ;)

    17 wrz 2017

  • Malolata1

    @Petrix jeśli mam być szczera, to na obecną chwilę mam dość facetów :D JAKICHKOLWIEK :P

    17 wrz 2017

  • Petrix

    @Malolata1 nawet na znajomków z internetu? :P
    Przeciez nic Ci nie zrobię ;)

    17 wrz 2017

  • zafascynowana83

    Bardzo dobre to. Powiem, że mile zaskoczona jestem taką kontynuacją poprzedniej serii. Więcej poproszę.  :bravo:

    16 wrz 2017

  • Malolata1

    @zafascynowana83 bardzo miło słyszeć, dziękuję! :)

    17 wrz 2017

  • Malawasaczka03

    Jak ja to kocham!  :drool:

    16 wrz 2017

  • Malolata1

    @Malawasaczka03 a ja dziękuję! :)

    17 wrz 2017

  • zabka815

    Robi się ciekawie  :bravo: Ale coś czuję że i tak Emma namiesza  :P . Super czekam na kolejną część  :kiss:

    16 wrz 2017

  • Malolata1

    @zabka815 dziękuję Ci! :) :*

    16 wrz 2017