Zadowolisz się ciszą? Będę siedzieć obok ciebie, muskając twoją dłoń i nie powiem nic.
Bardzo mi przykro, że jestem tylko historią. Na początku nudzę słabymi opisami. Z biegiem czasu chcesz mnie wchłonąć, bo tak porywam cię w zakamarki mojej głowy. Ale moje słowa szybko się kończą. I niezmiennie zostaję ciszą.
Mój czar mija szybko, zmieniając się w rozczarowanie. Bardzo mi przykro, że teraz twoja kolej, żeby to odkryć. Bardzo mi przykro, że to wciąż się powtarza. Bardzo mi przykro, że nie potrafię tego zmienić. Bardzo mi przykro, że nie umiem zatrzymywać przy sobie ludzi.
Idę obok ciebie z uśmiechem na ustach, zachwytem w sercu i krzykiem w głowie. Bo nie potrafię już mówić, choć tak bardzo bym chciała. Czy mam uciekać, mam cię zostawić i tęsknić? Wciąż będę się za to obwiniać, bo to mój głos zawsze znika, a po nim już reszta mnie. Nie chcę ci tego robić, jeszcze bardziej nie chcę robić tego sobie. Bo chociaż rozpacz mnie oczyszcza, nadal jest przecież rozpaczą. Po prostu boli.
Czy to jakiś rodzaj sadyzmu wykonywany na samym sobie?
Czy jeszcze tu jesteś?
Czy to już, po wszystkim?
Czy to cisza jest martwa, czy ja?
Dodaj komentarz