Arkadiusz Panek miał 17 lat i mieszkał w jednym z prowincjonalnych polskich miast. Jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym, kiedy chłopak miał zaledwie 8 lat i od tego czasu był wychowywany przez swoją 17 lat starszą siostrę, Monikę. Dziewczyna w ogóle nie szanowała swojego brata i pogardzała nim, uważała go za frajera i dziwaka. Taką samą opinię Arek miał w oczach swoich rówieśników i nauczycieli. Chodził do liceum ogólnokształcącego. Nie był lubiany w szkole i sam uważał się za outsidera.
Był ranek i Arek wstał właśnie do szkoły. Był to poniedziałek i już ten sam fakt denerwował go niesamowicie. Rok szkolny zbliżał się do końca, a chłopakowi groziła ocena niedostateczna z matematyki, chemii, fizyki i języka niemieckiego, ale on sam niewiele się tym przejmował i nie chciał brać się za naukę. Wolał słuchać muzyki rockowej oraz oglądać pornole na swoim komputerze.
Pierwsza tego dnia miała być matematyka. Arek wszedł do sali lekcyjnej i usiadł w ławce. Jego jedyny kolega klasowy Andrzej tego dnia nie zjawił się w szkole. Po chwili do pomieszczenia weszła nauczycielka Maria Turbasz. Chłopak nienawidził jej, wkurwiała go i zawsze bał się, że zostanie odpytany lub sprawdzi zadania domowe, których rzecz jasna nigdy nie odrabiał. Tego dnia Arek nic nie umiał i nie miał zrobionego zadania. Nauczycielka miała właśnie wywołać kogoś do tablicy.
- Panek Arkadiusz - powiedziała.
Arek poczuł się skończony. Wstał i podszedł do tablicy, dał również zeszyt, ale po chwili okazało się, ze nie umiał niczego rozwiązać i nauczycielka wpisała mu ocenę niedostateczną. Arek poczuł, że lecą mu łzy.
- Jeśli się nie poprawisz, będziesz miał ocenę niedostateczną na koniec roku - powiedziała Turbasz, dopełniając tylko gniew w chłopaku.
- Pierdolę, nie wytrzymam tego - pomyślał Arek, po czym wstał i bezpardonowo wybiegł z sali.
- Arek, stój i wracaj... - darła się nauczycielka, chłopak jednak błyskawicznie pobiegł korytarzem i schodami na dół, po chwili opuszczając teren szkoły.
- Pojebane jest moje życie, to wszystko jest pojebane - mówił - Zniszczę ich, jeszcze im kurwa pokażę - dodał Panek.
Chłopak wrócił do szkoły po plecak i wrócił do domu, olewając resztę lekcji. Wracając do domu spotkał Dawida Reczka, swojego rówieśnika z klasy.
- Hej Aruś, niezły dzisiaj cyrk odpierdoliłeś na matmie, hehe - powiedział - Jesteś frajerkiem, wiesz o tym, Aruś? - powiedział dodatkowo Dawid, szturchając chłopaka.
- Odpierdol się Reczek - powiedział Arkadiusz.
W odpowiedzi Dawid przywalił pięścią chłopaki w twarz, a ten przewrócił się.
- Frajer jebany - dodał Dawid, odchodząc w swoją stronę.
Arkadiusz wrócił do domu poniżony i pełen agresji, pałał nienawiścią do niemal każdego. Dodatkowo do siostry Arka zadzwoniła jego wychowawczyni ze szkoły i opowiedziała jej dokładnie o wszystkich dzisiejszych zajściach. Monika była wkurwiona.
- Przegiąłeś Aruś, dzisiaj masz przejebane - siostra spoliczkowała chłopaka i uderzyła go paskiem od spodni w twarz.
Arkadiusz poczuł ogromny ból i krew lejącą się mu po twarzy.
- Aaaa, kurwa boli - wypowiedział chłopak, po czym w odpowiedzi dostał dwa razy mocniej od siostry.
- Jeszcze raz przeklnij gnoju jebany, a cie zatłukę jak świnie - wysyczała groźnie siostra.
Po wszystkim chłopak wrócił do swojego pokoju i położył się zmęczony. Obudził się w środku nocy. Było około godz. 2:00. Arek postanowił wymknąć się nocą z domu. Otworzył okno w pokoju i wyszedł na zewnątrz. Postanowił przejść się i pomyśleć co dalej zrobić ze swoim życiem. Po kilku minutach zmęczył się i przysiadł na ławce. Po chwili spostrzegł dziwną czerwono-niebieską maskę leżącą obok niego.
- Co to jest? - powiedział biorąc do ręki tajemniczy przedmiot.
Była to zrobiona z jakiegoś materiału niewielka maska o czerwono-niebieskim kolorze.
- Fajny przedmiot, sobie wezmę ten suwenir - powiedział, nakładając maskę sobie na twarz. Poczuł lekkie nudności i pieczenie na twarzy oraz zawroty głowy.
- Czuję się... świetnie! Wręcz genialnie! Rewelacyjnie!
Arek poczuł w sobie niezwykłą siłę i dzikość. Zaczął biec i osiągnął prędkość znacznie większą niż normalnie. Zaczął parkurem przemierzać nocne miasto. Odbijał się od ścian budynków i skakał.
- Nie wiem, skąd nagle to potrafię, ale jest zajebiście - mówił podniecony Arkadiusz.
Nagle spostrzegł dwóch pijaków zataczających się i wulgarnie zachowujących po ulicy. Ci również dostrzegli szybko skaczącego go mieście zamaskowanego chłopaka.
- Ale jebany cudak. Chuj ci w dupę, pizdo zajebana - powiedział jeden z pijaczków, po czym rzucił butelkę w kierunku zamaskowanej postaci.
Arek poczuł w sobie agresję i jednocześnie chęć zademonstrowania siły dwóm menelom.
- Hej chujki, zaraz zrobię z was marmeladę - powiedział Arek, uderzając pierwszego mężczyznę z pięści.
Drugi rzucił się wtedy na zamaskowanego chłopaka.
- Zakurwię cię!! - darł się pijak.
Arek złamał jednym precyzyjnym cięciem rękę napastnikowi, tak mocno że aż słychać było chrupnięcie kości.
- Aaaa!!
Arek poczuł w sobie przypływ adrenaliny i dodatkowej agresji. Wziął do ręki kawałek szkła podniesiony z ziemi i zaczął masakrować twarz rannemu pijakowi. Po chwili facet już nie żył i leżał ze zmasakrowanym ryjem w kałuży krwi. Drugi z mężczyzn rzucił się na ten widok do panicznej ucieczki.
- Hej, hej, a gdzie ty spierdalasz? - powiedział Arek.
Skierował rękę w stronę faceta i z jego ręki wyleciały pajęczyny. Chłopak zrobił to instynktownie i nie był świadomy tej umiejętności. Sieć zlepiła plecy mężczyzny i Arek siłą przyciągnął go do siebie.
- Co tu się, kurwa mać jebana, dzieje! - krzyczał przerażony pijaczek.
- Mów mi... Spider-Man! Ty menelu. Twój czas jest już policzony, jebana kanalio! - powiedział chłopak, po czym zakatował na śmierć mężczyznę w ciemnym zaułku.
Po wszystkim Arek, teraz zwący się Spider-Manem na cześć swoich nowych zdolności, pobujał się jeszcze trochę po mieście po czym wrócił kilka minut po godzinie 3:50 do domu. Zdjął maskę i usiadł na swoim łóżku.
- Nie wiem skąd to się wzięło, ale dzięki temu już nigdy nie będę frajerem. Wyrównam rachunki teraz ze wszystkimi - powiedział Panek, po czym położył się spać.
O godz. 6:30 obudziła go do szkoły siostra. Arek był wściekły.
- Jakim prawem mnie budzisz jebana suko? - krzyknął Arkadiusz.
- O, ty pierdolony gnojku - powiedziała Monika i już zaczęła bić brata po twarzy.
Chłopak błyskawicznie nałożył na twarz swoją maskę i jednym ciosem powalił swoją siostrę na podłogę.
- Arka mogłaś sobie traktować jak pierdolonego frajera, ale ja jestem Spider-Man i nie musisz kurwo słuchać albo cię zaszlachtuję jak świnię, hehehe - mówił Arkadiusz.
- Co ty odpierdalasz brat?
Arek poczuł w sobie ogromną dawkę agresji i musisz oraz chciał ją szybko wyładować. Chwycił za włosy swoją siostrę i zaczął rozbijać jej głowę o podłogę. Po kilku mocnych uderzeniach po jej głowie pozostała już tylko miazga.
- Coraz bardziej podoba mi się moja nowa moc. Czuję, że mogę wszystko. Czas wyrównać rachunki również w szkole - powiedział Arkadiusz, następnie zaś szybko opuścił dom i skierował się w stronę swojego liceum.
Czuł gigantyczny przypływ adrenaliny. Chciał krwi. Chłopak przechodząc przez bramkę szkoły od razu założył maskę na swoją twarz.
- Aaaa!!!! - zawył i błyskawicznie poczuł w sobie ogromną siłę oraz chęć wyładowania swojej agresji - Zabiję was kurwa wszystkich - powiedział po czym rzucił się na przechodzących placem szkolnym uczniów.
Chwycił jednego z uczniów za kark i skręcił mu ciało błyskawicznie go uśmiercając. Następnie strzelił siecią i pochwycił nią kolejnego chłopaka ze szkoły. Zaczął okładać go pięściami po brzuchu i twarzy, a potem wydłubał mu oczy. Ludzie zaczęli uciekać do środka lub z terenu szkoły. Arek wywalił drzwi wyjściowe i wkroczył do środka. Zaczął atakować ludzi. W szatni dostrzegł swojego kolegę z klasy Dawida Reczka. Rzucił się na niego i chwycił jego łeb i zaczął rozbijać o ścianę aż z głowy pozostał jedynie rozwalony arbuz. Po chwili jednak Arek zaczął się źle czuć - poczuł mdłości i ból głowy, upadł na ziemię i zaczął trząść się w konwulsjach. Zaczęło go wykręcać. Z ciała zaczęły mu wyrastać dodatkowe kończyny i szybko Arkadiusz upodobnił się do ludzkiego pająka.
- HAAAAARRR!
Po przemianie w pająka Arek zaczął kolejny rajd po szkole, po drodze niszcząc i zabijając wszystko co tylko znalazł na swej drodze. Pożerał lub rozdzierał na strzępy kolejnych uczniów lub nauczycieli. Chłopak już nie kontrolował swojego ciała i całkowicie zatracił się w roli potwora o kanibalistycznych zapędach.
Minęło kilka godzin i cały obszar szkoły został otoczony przez policję. Naliczono co najmniej 24 ofiary wśród uczniów i 23 wśród nauczycieli.
- Panie inspektorze, oddział jest gotowy do wkroczenia. Musimy przerwać tę potworną rzeź - powiedział aspirant.
- Dobrze. wkraczajcie - powiedział inspektor.
Oddział wkroczył do środka i zobaczył ludzkiej wielkości pająka posilającego się rozkładającymi się zwłokami jednego z nauczycieli, które wcześniej spryskiwał kwasem z odwłoka, aby je zmiękczyć i potem skonsumować.
- Ja pierdolę... - powiedział jeden z funkcjonariuszy.
Pająk opryskał policjantów kwasem i ten zaczął wyżerać im ciało.
- Kurwa jego ma... - wysyczał jeden z umierających.
- Sierżancie, napierdalać w to monstrum!
Na ten rozkaz trzech policjantów rozpoczęło strzelanie do wielkiego pająka. Bestia w konwulsjach rzuciła się na funkcjonariuszy. Nie była jednak w stanie zrobić im krzywdy i szybko padła martwa na ziemię.
3 komentarze
Sebastian Prewendowski
W pyte
Bartosz Witoń
fajne opowiadanko, ode mnie 9/10
Dawid Wolan
Zajebiste.