Materiał zarchiwizowany.

Próba podsumowania Smoleńska tekst z O...u

Tuż po katastrofie smoleńskiej jako wysłanniczka polskich władz do Moskwy Ewa Kopacz uspokajała, że wykonuje w naszym imieniu wszystkie rytuały śmierci. Wydawało się, że jest jednym z niewielu przedstawicieli władz, którzy stanęli na wysokości zadania. Tyle że moskiewska, żałobna Kopacz tak naprawdę nigdy nie istniała.

W swym filmie "Stan zagrożenia" Ewa Stankiewicz pokazała zdjęcia Ewy Kopacz z Rosjanami pracującymi przy sekcjach zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. Fotografie sugerują, że w prosektorium panowała wyjątkowo luźna atmosfera  
Nie zdjęcia są jednak największym problemem misji Kopacz w Moskwie. Kluczowe jest to, że Kopacz była w Rosji osamotniona. Jako minister zdrowia miała mikre doświadczenie międzynarodowe i żadnej elementarnej wiedzy o stosunkach panujących w państwie Putina  
Pani minister, a późniejsza premier, mówiła nieprawdę, snując opowieści o owocnej współpracy z Rosjanami podczas sekcji zwłok. Wbrew opowieściom Kopacz, Polacy wcale nie brali udziału w sekcjach. Jeszcze zanim PiS doszło do władzy, na jaw wyszły pomyłki w pochówkach — co całkowicie zdyskredytowało opowieści Kopacz  
Kopacz opowiadała również o drobiazgowym przeszukiwaniu lotniska w Smoleńsku po katastrofie. To także okazało się nieprawdą  
Takie błędy rządu Donalda Tuska jak wysłanie Kopacz do Rosji dały pożywkę spiskowym teoriom. Ewa Stankiewicz jest wśród spiskowców największą ekstremistką — wierzy, że Rosjanie dobijali rannych, którzy przeżyli katastrofę  
  
W lipcu 2011 r. — kilkanaście miesięcy po katastrofie tupolewa — premierowi Donaldowi Tuskowi wydawało się, że Smoleńsk jest zamknięty. Wyglądało na to, że ówczesna publikacja raportu komisji Jerzego Millera kończy smoleńską epopeję. Choć przez spiskowców ten dokument stawiany jest dziś w jednym szeregu z rosyjskim raportem Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), to różnił się z nim w istotnych kwestiach: zaprzeczał zarzutom, iż polscy piloci próbowali lądować, za to wytykał Rosjanom ich błędy, które przyczyniły się do katastrofy.

Stąd też przekonanie rządu, że tą publikacją — choć gorzką, bo odsłaniającą bałagan w polskiej administracji i siłach powietrznych — uda się ostatecznie zamknąć smoleńskie zaduszki.

A jednak szybko, bo już po trzech latach od katastrofy, okazało się, że premier się mylił. Smoleńsk nie umarł. To efekt ujawnianych w tamtym czasie smoleńskich wpadek i skandali. Przede wszystkim to był czas doniesień o trotylu na wraku tupolewa. Przy czym pamiętać należy, że trotyl to Święty Graal tylko dla wyznawców teorii spiskowych.

Z punktu widzenia opinii publicznej ważniejsze było co innego — ekshumacje pomylonych ciał ofiar i całkowite fiasko idyllicznej wizji współpracy z Rosjanami tuż po katastrofie. A to są sztandarowe klęski Ewy Kopacz.

Gdy 10 kwietnia 2010 r. doszło do katastrofy smoleńskiej, zgłosiła się na ochotnika, by pojechać do Moskwy i patrzeć na ręce Rosjanom. A przez to — by pomóc premierowi, któremu spadły na głowę wszystkie żałobne misteria.

Ta wizyta zbudowała ją politycznie na nowo. Ubrana w czernie moskiewska Kopacz uspokajała polskie sumienia i koiła ból, zapewniając, że wykonuje w imieniu rodaków wszystkie rytuały śmierci. Wydawało się, że była jednym z niewielu przedstawicieli władz, którzy w tamtym czasie w pełni stanęli na wysokości zadania.

Tak o tym opowiadała po powrocie w Sejmie: - Pojechałam do Moskwy, mając za współpracowników, ale było to też wsparcie merytoryczne, przede wszystkim 11 patomorfologów, w tym patomorfologów ze specjalizacją z antropologii. (…) Z wielką uwagą obserwowałam pracę naszych patomorfologów przez pierwsze godziny. Pierwsze godziny nie były łatwe i to państwo musicie wiedzieć. Przez moment nasi polscy lekarze byli traktowani jako obserwatorzy tego, co się dzieje. To trwało może kilkanaście minut, a potem, kiedy założyli fartuchy i stanęli do pracy razem z lekarzami rosyjskimi, nie musieli do siebie nic mówić. Wykonywali jak fachowcy swoją pracę, z wielkim poszanowaniem ofiar tej katastrofy. (…) Oprócz oględzin, które stanowią według polskiego prawa metodę do rozpoznania najbliższej osoby, badania genetyczne są rzeczą bardzo ważną i należy je przeprowadzić ze szczególną starannością i troską. Badania, które odbywały się w Moskwie, nie były wyłącznie prowadzone przez specjalistów rosyjskich. Nasi polscy genetycy uczestniczyli w tych pracach i spędzali tam po kilkanaście godzin dziennie.

Jeszcze zanim PiS doszło do władzy, na jaw wyszły pomyłki w pochówkach — co całkowicie zdyskredytowało opowieści Kopacz. Ekshumacje przeprowadzone jesienią 2012 r. potwierdziły wzajemną zamianę trzech par ofiar. Winę za to ponoszą Rosjanie. Właśnie wówczas okazało się, że Polacy — wbrew opowieściom Kopacz — wcale nie brali udziału w sekcjach, bo gdy przyjechali do Moskwy, to Rosjanie już je kończyli. To z tej wizyty pochodzą zdjęcia Kopacz z pracownikami rosyjskiego prosektorium, które zaprezentowała w swym filmie Ewa Stankiewicz.

Kopacz była w Moskwie osamotniona
Dla jasności — Kopacz była w Moskwie osamotniona. Jako minister zdrowia miała mikre doświadczenie międzynarodowe i żadnej elementarnej wiedzy o stosunkach panujących w Rosji. Towarzyszyli jej szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski (który od oglądania zwłok chodził zielony i nie stanowił dla Kopacz większego wsparcia) oraz wiceszef MSZ Jacek Najder (był urzędnikiem zbyt niskiego szczebla). — Miałem wrażenie, że Polacy nie mają na to żadnego wpływu, żadnej kontroli. Rosjanie robili to, co chcieli, a w oczach Ewy Kopacz można było zauważyć strach – oceniał po latach polski lekarz Dymitr Książek, który uczestniczył w moskiewskich identyfikacjach. — Wiem też, że to, co tam się działo, złamało ją, przerosło. Jak wszystkich… Nigdy wcześniej nie widziałem tylu ciał i takiej tragedii.


Szkopuł w tym, że Kopacz koloryzowała nie tylko współpracę w prosektorium, ale także na miejscu katastrofy, czyli w Smoleńsku, gdzie w ogóle nie była. Mówiła w Sejmie: - Najmniejszy skrawek, który został przebadany, najmniejszy szczątek, który został znaleziony na miejscu katastrofy, kiedy przekopywano z całą starannością ziemię na miejscu tego wypadku, na głębokości ponad jednego metra, i przesiewano ją w sposób szczególnie staranny, każdy znaleziony skrawek został przebadany genetycznie - to była deklaracja, że cały teren katastrofy został drobiazgowo sprawdzony.

Tyle że przeczyły temu kolejne doniesienia o znaleziskach. Wtedy wypowiedź Kopacz została w stenogramie sejmowym skorygowana. Dziś brzmi: - Gdy znaleziono najmniejszy szczątek na miejscu katastrofy, wtedy przekopywano z całą starannością ziemię na głębokości ponad 1 m i przesiewano ją w sposób szczególnie staranny. Każdy znaleziony skrawek został przebadany genetycznie.

Wedle tej drugiej wypowiedzi nie był badany cały teren katastrofy, tylko miejsca znalezisk.

W obu wersjach jest jeszcze zdanie: „Z pełną rzetelnością zabezpieczyliśmy wszystkie szczątki, które znaleziono na miejscu wypadku”.

Sekcje nie dla Polaków
O wspólnych sekcjach i owocnej współpracy z Rosjanami opowiadała też w mediach. W "Kropce nad i" w TVN24 17 maja 2010 r. przekonywała: - Tam na miejscu była grupa blisko 30 lekarzy. Gdyby nie robili sekcji zwłok, to jaka tam byłaby ich rola?

To nie była prawda. Prokurator generalny Andrzej Seremet przyznał potem: - Po przylocie do Moskwy około godz. 14.30 czasu lokalnego [11 kwietnia 2010 r.], po dokonaniu odprawy paszportowej prokuratorzy wraz z delegacją rządową udali się do Instytutu Ekspertyz Sądowych, gdzie przywożone były ciała ofiar katastrofy. Dotarli tam około godz. 16.30–17. W instytucie uzyskali informację, że rosyjscy lekarze medycyny sądowej w tym instytucie dokonali już oględzin i sekcji wszystkich zwłok.

Okazało się, że moskiewska, żałobna Kopacz nigdy nie istniała. Że Rosjanie przeprowadzili sekcje zwłok ekspresowo, w nocy po katastrofie i nie oglądali się na Polaków.

Od lat wypominają to Kopacz politycy prawicy. Andrzej Duda jako poseł PiS mówił w Sejmie jesienią 2012 r.: - Teraz dowiadujemy się, że przy sekcjach zwłok ofiar tragedii smoleńskiej nie było polskich lekarzy, a słyszeliśmy z ust pani minister Kopacz o polskich patomorfologach pracujących ramię w ramię z Rosjanami. W ten sposób uspokajano opinię publiczną, w ten sposób uspokajano rodziny ofiar tragedii smoleńskiej. Wszystkie te słowa okazały się nieprawdą. (…) Jak to mogło się stać, że te ciała zostały złożone do trumien w czarnych workach, że na nie położono ubrania, które rodziny przywiozły po to, żeby zostali w nie ubrani ich krewni? Jak to się stało, że państwo tego nie dopilnowaliście? Jak to się stało, że nie byliście państwo przy procesie umieszczania ciał w trumnach? Nie dopilnowaliście tego i dzisiaj mamy co najmniej sześć pomyłek. (…) Nie uszanowano zwłok naszych przyjaciół, patriotów, polskich obywateli. Teraz po ekshumacjach w czasie sekcji zwłok znajdowane są wewnątrz ciał, proszę państwa, zaszyte rękawiczki, fragmenty odzieży. Gdyby polscy lekarze tam byli, nigdy coś takiego nie miałoby miejsca. To jest sprawa elementarna. To jest sprawa kulturowa – szacunek dla zmarłych, nie tylko w kulturze chrześcijańskiej, nie tylko w kulturze polskiej, ale i w kulturze świata od początku, odkąd istnieje ludzkość. To jest fundament człowieczeństwa. (…) Gdzie jest ten szacunek u was? Jak szanujecie naszych zmarłych? Jak mogliście do tego dopuścić?

Wysłana na rzeź
Premier bronił jej z sejmowej trybuny. Twierdził, że była w Moskwie nie dlatego, że wynikało to z jej rządowych obowiązków, tylko dlatego, żeby pomóc rodzinom w tych tragicznych okolicznościach. Okazało się zatem, że Kopacz nie była w Moskwie przedstawicielem rządu, tylko lekarką wolontariuszką.

— Nie było kontroli ze strony polskich przedstawicieli, a najwyższą reprezentantką władz była niestety minister zdrowia Ewa Kopacz. Na miejscu powinna być nie ona, tylko ówczesny premier Donald Tusk — uważa lekarz Dymitr Książek, który był w Moskwie. — Czułem, że Ewa Kopacz się tym wszystkim przejmuje, wierzę, że nie udawała. Trzymała za rękę rodziny, obejmowała, płakała razem z nimi. To prawda. Ale jeśli ona pojechała jako przedstawiciel polskich władz, to jest to wielkie nieporozumienie. Dziś powinna odejść z polityki. Dlaczego Tusk wysłał na rzeź Ewę Kopacz?! To dla mnie do dziś niepojęte.

Cztery lata temu zapytałem Jarosława Kaczyńskiego, czy kierowana przez PiS prokuratura postawi Tuskowi czy Kopacz zarzuty za Smoleńsk. — Elementarnym wymogiem po wydarzeniu są oględziny zwłok i sekcje, których w Polsce nie zrobiono. Sekcje rosyjskie z punktu widzenia polskiego prawa nie mają znaczenia. Zamknięto trumny i zabroniono rodzinom oglądać ciał, jedynym wyjątkiem byłem ja — stwierdził Kaczyński, który rzeczywiście identyfikował brata osobiście. — Opowiadano, że to reguła wynikająca z przepisów sanitarnych. Sprawdziliśmy: to nieprawda. Na misjach zagranicznych zginęło 118 żołnierzy, a ich sekcje przeprowadzano w Polsce. Brak takich działań w sprawie Smoleńska to ewidentne przestępstwo
Wyścig do Smoleńska
Bliski Lechowi Kaczyńskiemu dawny poseł PiS Paweł Kowal — dziś w Koalicji Obywatelskiej — uważa, że premierowi Tuskowi i jego ekipie od pierwszego dnia zabrakło wyobraźni w kontaktach z Rosjanami.
Kowal 10 kwietnia wieczorem jechał do Smoleńska autobusem z Jarosławem Kaczyńskim. Symboliczny był moment, kiedy Rosjanie spowalniali kondukt PiS, by jadący także do Smoleńska premier Tusk mógł go wyprzedzić. Kowal opowiada, że alarmował otoczenie Tuska, iż będą z tego problemy. Bez rezultatu. A — rzeczywiście — ten symboliczny moment był potem wielokrotnie wykorzystywany przez PiS do zarzucania Tuskowi kolaboracji z Rosją w sprawie zamiatania pod dywan smoleńskich kontrowersji.

Polskie władze w pierwszych godzinach po Smoleńsku przytłoczone zostały skalą tragedii, co doprowadziło do chaosu przy podejmowaniu kluczowych decyzji. Wszystko wskazuje na to, że Rosjanie — przywykli do tak nadzwyczajnych sytuacji — otrząsnęli się bardzo szybko.

To oni narzucili nieświadomemu, nieprzygotowanemu Tuskowi procedury konwencji chicagowskiej, która oddała główne dochodzenie w ich ręce. To był grzech pierworodny.

To także Rosjanie wskazali na polskiego przedstawiciela przy ich komisji MAK emerytowanego pułkownika Edmunda Klicha. Tusk się zgodził, czym dostarczył sobie kolejnych problemów. Megalomania i nieobliczalność Klicha doprowadziła do tego, że nikt wielogwiazdkowym generałom z MAK nie patrzył na ręce
Sporą część odpowiedzialności za smoleński chaos ponosi prokuratura, targana wewnętrznymi konfliktami na tle tego kluczowego śledztwa. Tak się akurat złożyło, że prokuratura została wydzielona z rządu na kilka dni przed katastrofą. Stąd może także wynikać część smoleńskich niedociągnięć — największe prokuratorskie śledztwo rozpoczęło się w momencie, kiedy prokuratura dopiero co mościła się na nowo.

Wszystkie błędy i zaniechania rządu oraz prokuratury dały polityczny czarnoziem pod uprawę zamachowych teorii Antoniego Macierewicza i Ewy Stankiewicz. W swym najnowszym filmie Stankiewicz na twórczo rozwija dawną teorię Macierewicza, że z katastrofy mogły się uratować 2-3 osoby, które zostały wywiezione przez Rosjan. I pyta, co się z nimi mogło stać, choć to przecież dobrze wie."  
Tyle artykuł.

AnonimS

opublikował opowiadanie w kategorii felieton, użył 2274 słów i 13951 znaków, zaktualizował 21 kwi 2021.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik AnonimS

    Ja uważam że rządzący popełnili zasadnicze błędy.  
    1. Najważniejszym było oddanie śledztwa stronie rosyjskiej i czekanie na ich ustalenia  
    2. Niska ranga i brak obycia międzynarodowego pani Kopacz to kolejny błąd. O ile Tusk osobiście nie chciał czy nie mógł uczestniczyć w tym śledztwie to powinien to być vce premier Pawlak lub w ostateczności minister spraw zagranicznych Sikorski.  
    3. Niska ranga wojskowa emeryta Klicha też dała Rosjanom dowód na to rząd polski nie ma koncepcji na zażegnanie kryzysu i woli żeby Rosjanie sami prowadzili to śledztwo.  

    W efekcie te przekłamania i brak rzetelnych informacji spowodowały różne teorie przyczyny katastrofy.  
    Dlatego uważam że rząd i otoczenie premiera Tuska nie zrobił nic żeby rzetelnie wyjaśnić przyczyny katastrofy.

    21 kwi 2021

  • Użytkownik AnonimS

    @KontoUsunięte fakt. Ale gdyby dochodzenie było prowadzone przy otwartej kurtynie, to by wielu nie uwierzyło. A tak Rosjanie próbowali od początku obciążyć naszych pilotów, do tego wyszły kłamstwa p. Kopacz i zupa się wylała. Teraz żadnej hipotezy nie jestem w stanie wykluczyć.

    21 kwi 2021

  • Użytkownik AnonimS

    @KontoUsunięte ten film ze strzałami pokazała też telewizja,

    21 kwi 2021

  • Użytkownik AnonimS

    @KontoUsunięte teraz to jest pozamiatane. Błąd popełniono zgadzając się na konwencję i oddanie śledztwa w ręce Rosjan. Obawiam się że nikt tego już nie wyjaśni. Chyba że w Rosji będzie rewolucja i odtajnią archiwa.

    21 kwi 2021

  • Użytkownik AnonimS

    @KontoUsunięte za wszystko winny Kaczyński. Zero obiektywizmu wychodzi

    21 kwi 2021

  • Użytkownik AnonimS

    @KontoUsunięte pozostańmy przy swoich zdaniach. Ja mówiąc szczerze czekam na końcowy raport komisji Macierewicza, choć nie jestem pewien czy on się pojawi.

    22 kwi 2021

  • Użytkownik AnonimS

    Witam tchórza który daje łapkę w dół , bez komentarza..

    21 kwi 2021

  • Użytkownik agnes1709

    @AnonimS Nie warto się przejmować, to tylko łapa. Troll się nie ujawni, nie ma argumentów. Ja za to dam w górę po znajomości ;)

    21 kwi 2021

  • Użytkownik AnonimS

    @agnes1709 dzięki. Łapa w dół mi nie przeszkadza. Tylko chciałbym wiedzieć czemu. Poza tym ktoś systematycznie daje mi łapę w dół wszędzie. Nawet przy dowcipach hehehe. Prowokuję, może się ujawnić.

    21 kwi 2021