Tułaczka Odyseusza

Tułaczka OdyseuszaZaczęliśmy zbliżać się do Wyspy Syren. Spojrzałem wtedy z niepokojem na odważnego i niezwykle mężnego Odyseusza. Bałem się, że tym razem odwaga i męstwo nie wystarczą. Chyba każdy znał legendę o syrenim śpiewie, który oczarowuje każdego. Rzecz jasna, oczarowuje, to najdelikatniejsze określenie jakie można użyć w tej sprawie. Bowiem śpiew tych syren sprawia, że człowiek w pewnym sensie traci zmysły, i najważniejszą rzeczą staje się popłynięcie do miejsca, z którego dochodzą te piękne głosy. W sumie nie mogę stwierdzić, czy są piękne, bo nigdy ich nie słyszałem, i raczej wolałbym, by tak zostało.  
- Panowie, zbliżamy się do Wyspy Syren – powiedział nasz dowódca.  
- Odysie, chyba nie zamierzasz tak obojętnie obok tego miejsca przepłynąć? Doskonale wiesz, co się stanie, prawda? - zapytałem zaniepokojony.
- Oczywiście, że wiem, Remusie. Mam pewien plan. Możecie uznać mnie za wariata ale... chcę usłyszeć ten głos.  
- Tak, mamy cię za wariata! - krzyknął najstarszy z naszej załogi. - Czy ty kompletnie zdurniałeś, Odyseuszu? Jeśli naprawdę pragniesz zginąć, to możemy wyrzucić cię od razu za burtę, z kamieniem przywiązanym do nogi, po co robić kłopot?  
Odyseusz zaśmiał się i spojrzał na nas z politowaniem.  
- Naprawdę sądzicie, że byłbym na tyle nierozsądny, by przepłynąć obok tej wyspy? Macie rację, tak. Jednak mam pewien pomysł. Naprawdę chciałbym usłyszeć ten głos i przekonać się, czy rzeczywiście jest taki piękny. Jestem świadom, że nikomu się to nie udało, jednak czym jest życie bez ryzyka?  
- To już nie jest ryzyko, lecz szaleństwo, Odysie! - zawołałem a reszta załogi pokiwała głowami.  
- Daj mi skończyć, Remusie. Zdaję sobie sprawę, że gdy tylko usłyszę ten głos, zapomnę o otaczającym mnie świecie i zrobię wszystko, by popłynąć do syren, co oczywiście skończy się zgubą dla mnie. Pomyślałem, że musiałbym być całkiem obezwładniony.  
- To co, mamy trzymać cię podczas gdy sami będziemy chcieli płynąć do źródła głosu?  
Odys pokręcił przecząco głową i wyjawił nam pomysł o przywiązaniu go do masztu. Gdy jeden z nas zapytał, co z nami, Odys opowiedział o swoim pomyśle dotyczącym zatkaniu uszu woskiem. Oczywiście na początku wszyscy byli zbuntowani i przeciwni, ale w końcu zgodziliśmy się. Przecież musieliśmy kiedyś wrócić do Itaki...  
Gdy przywiązaliśmy już Odyseusza najsilniejszymi sznurami jakie posiadaliśmy, sami zaczęliśmy zalewać sobie uszy gorącym woskiem. Wolałbym jednak nie opisywać uczucia, jakie mi przy tym towarzyszyło. Przejdźmy więc dalej. Gdy wosk w naszych uszach zastygł, popłynęliśmy dalej. Spoglądałem co chwila na Odyseusza, jakbym spodziewał się jakichkolwiek wskazówek, lecz żadnej nie otrzymałem. Odwróciłem głowę i zobaczyłem ową wyspę. Była naprawdę niezwykła i budząca ciekawość. Gdy patrzyłem tak i patrzyłem, jeden z moich kolegów potrząsnął moim ramieniem i wskazał na Odyseusza. Najwidoczniej życzenie naszego przywódcy spełniło się, bo zachowywał się okropnie. Za wszelką cenę próbował rozerwać sznury, lecz były zbyt mocne. W pewnym momencie przeraziłem się, że jakoś uda mu się rozerwać sznury, lecz gdy tylko przepłynęliśmy wyspę, Odyseusz wycieńczony zamknął oczy i uśmiechnął się do siebie. Byłem z niego naprawdę dumny. Jak zwykle okazał się być odważny i  sprytny. No i oczywiście znów dopiął swego. W końcu nie każdy szaleniec musi być obłąkany.

Wero

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 640 słów i 3571 znaków.

1 komentarz

 
  • Kuri

    Podoba mi się, że główny bohater to nie Odyseusz, tylko jeden z jego ludzi, ciekawy pomysł. Tylko, nie każdy zna tę legendę, możesz umieścić jakiś krótki opis wojny trojańskiej, oraz tego, dlaczego Odyseusz nie może wrócić zbyt szybko do domu, da się to zrobić w 5 zdaniach, a ułatwi odbiór czytelnikom niezaznajomionym w mitologii greckiej ;)

    2 sty 2016