Wiem dawno mnie nie było. Ale wena powróciła z czego się cieszę.
/xxxxxxxxxxxxxxxx
Wszyscy się już cieszyli ze zwycięstwa, szczególnie Allison. To ona odkryła sposób jak pokonać Oni. Przez chwilę nieuwagi nie zorientowała się, że któryś z tych stworów ją atakuje. Potem poczuła przeszywający ból. Miecz trafił ją prosto w serce. Nie miała szans na przeżycie i dobrze o tym wiedziała. Scott podbiegł do niej chcąc ją uratować lub pomóc, ale inni nie mieli jak, bo byli zajęci walką. Natomiast Scott patrzył jak jego pierwsza wielka miłość umiera. Bolała go ta bezsilność i bezczynność, bardziej niż jakąkolwiek otwarta rana. Wiedział, że obecny chłopak Allison - Isaac, nie będzie miał nic przeciwko że to on będzie przy niej kiedy, będzie umierać, on-Scott McCall, w końcu on i Isaac się przyjaźnią. Jednak wiedział, że trochę dziwnie to z boku musi wyglądać, że on jej były chłopak trzyma ją w ramionach, kiedy tą umiera. Do Scotta dotarło, że Alison może to boleć, lub może być przerażona, postanowił więc zabrać jej ból co toczyło się jego wilkołaczych zdolności i nie opuszczać jej. Kiedy próbował odebrać od niej cząstkę bólu nic się nie zadziało, mimo że był Prawdziwym Alfą.
-Nie mogę zabrać od ciebie bólu. -zwrócił się do dziewczyny zrozpaczony
-Umieranie nie boli, jest jak zasypianie -wyjaśniła słabym głosem dziewczyna.
Allison mimo ciężkiego obrażenia ciała zaczęła gorączkowo myśleć o każdym z jej przyjaciół. Zdawała sobie sprawę, że już nigdy ich nie zobaczy, a jednak coś jej podpowiadało, że to jeszcze nie koniec.
C. D. N.
XXXXXXXXXXXXXXXX
wiem, że być może krótkie, ale pisze na telefonie i palce mi zaczynają drętwieć. Opowiadnie o igrzyskach śmierci dokończe bo już mam pomysł. Jak wam się podoba 1 część?
Materiał zarchiwizowany.
Dodaj komentarz