Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Sensimila 1

ona się budzi , ona się budzi!  
Mój mózg się obudził już kwadrans temu, ale ciało spało. Mogłam więc krzyczeć przez sen co chciałam.  
-oni są na północnym wschodzie! Ich najlepszy druid , Nerisa zmarła przy jednym z obrzędów. Złamała prawo gaesa a zemsta przyszła sroga. Ptak wyrwał jej serce z piersi. Szukajcie jej tam, gdzie za kluczem krukòw podąża jej wciąż nienasycony nienawiścią duch.
Otwarłam oczy. Stało nade mną ich trzech.
-jestem Julią. Mam lat 23. A wy jesteście kim?  
Ból przeszył mój policzek.  
- za co? Za co ja wam się pytam?  
-dajcie jej morfiny. W takiej ekstazie nie przyśnie znów.  
Chłód przeszedł po żyłach całe ciało,  powieki opadły A uśmiech tak powoli jak larwa z motyla rozpromienił moją piękną, lecz tak wymizerniałą twarz.  
-nie ma związku bez przyczyny, naćpane skurwysyny- zaśpiewałam  
- mów lepiej gdzie dokładnie się znajdują  
- W monarze
-ja wiem o czym ona mówi. I ona nie wie o czym mówi.- powiedział jeden z nich A ja śmiałam się, powoli już sztucznie.  
- a tak na serio to myślę, że w lesie samobójców.
-mòw szmatko, bo mu odjebiemy rękę. Za mało informacji póki co.  
Zmieniłam mu nastrój, żeby się zaśmiał w niebogłosy. Oni nie dbali o takie złośliwości.  
-skończycie jak Nerisa, jak Prometeusz. Rozdziobią was kruki i wrony. Człowieka można zniszczyć,ale nie pokonać. Ja nim jestem. Wy diabłami w nieupozadkowanym orszaku upadłych lucyferòw.  
-ona wie. Odkryła tajemnice naszych przodków  
Ujrzałam na jego twarzy ukruch wzruszenia. Nikt nie jest z natury zły ani dobry. Nie człowiek. Nie wampir. Żądza władzy, żądza monety. Prawo do egoizmu to podstawowe prawo bytu. Przetrwa silniejszy. Cała nacja nie może być zła. Nawet jeśli wskazuje na to milenium historii.  
-chociaż wszyscy byliście małpami. Wy nietoperzami. Macie echolokacje po przodkach, czy nie? Echo akustyczne, narcyzi w sadzawkach!  
-mòw wprost.- odpowiedział spokojnie
. Oni byli tacy oderwani od rzeczywistości. Powoli rozumiałam naturę morderców. Chyba jednak tak mi się tylko zdawało... ale tylko ci na górze tacy byli. Zwerbowane, niezliczone oddziały tych od umierania byli nie inni przecież niż my. Lub otumanieni od dziecka ideologią. Umrzeć za swój kraj.  
- kamikadze trafią w górę złota. W górę wysypiska śmieci- kontynuowałam- podążajcie tam, gdzie nigdy, nigdy mnie nie dogonicie.  
Wezbrałam w sobie wszystkie pokłady siły fizycznej. Wyrwałam się z magicznych pasów. Było to łatwiejsze niż myślałam, gdyż do końca przejęłam umysł ich konstruktora co odebrało im moc. Skruszyłam skałę. Wydrążyłam w niej kanion. Pękła. Pękły wiezy. Wyrwałam szczebelko łóżka i z całej siły wbiłam w żyły lewej ręki, już pocharatanej bliznami. Morfina nie pokonała bólu. Niebieska krew trysnela. Nie czułam jednak nagłego osłabienia. Nie wykrwawiałam się. Z kilku litrów krwi powinno zostać jej niewiele już po chwili. Ja czułam adrenalinę. Wybiegłam. Bez dłoni. Z nadzieją.  Może się pomyliłam, nie znając na anatomii?  
Przeżyłam

Sensi

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy i kryminalne, użyła 582 słów i 3109 znaków.

Dodaj komentarz