Kraina między życiem a śmiercią

Rozdział 1. Wstęp

                Czy zastanawiałeś się kiedyś dlaczego wokół tyle cierpienia , nienawiści ,obojętności. Dlaczego Człowiek ,
  zachowuje się czasem gorzej niż zwierzę bez zasad ,jakiegokolwiek honoru czy współczucia ?. Pracujemy ciężko całe życie,  
    żeby parę lat czy kilkanaście lat spędzić w luksusie a gdy przyjdzie nasz kres i tak nic z tego nie zabierzemy do grobu.  
   Czy zastanawiałeś się czy jest coś więcej ?.Może wierzysz w istnienie nieba lub piekła ? albo może sądzisz że się  
  odrodzisz na nowo w robaka ,bo ukradłeś kiedyś matce drobne z kieszeni? Wierzeń jest mnóstwo , jednak jedno jest pewne,  
   sytuacja na świecie jest coraz gorsza a problem jest tylko jeden - MY.
   Nazywam się Adrian Leigh ale Ty , dobrze o tym wiesz mój drogi bracie. Piszę dla Ciebie bracie ten dziennik żebyś mógł  
   wiele rzeczy zrozumieć a przede wszystkim świat w którym żyjemy i co go napędza. Wydarzyło się to 15 lat temu.  
   Zdążyłem skończyć ledwie 16 lat kiedy lekarz oznajmił mi i naszej mamie że jestem poważnie chory i muszę  
  natychmiastowo zgłosić się do szpitala na dalsze badania. Tak też zrobiliśmy lecz nikt z nas nie wiedział że zostanę tam na  
    kolejne pół roku. Miewałem bardzo często ataki lekarze nie dawali mi nadziei , sam w sobie się także poddałem nie  
   miałem już sił. Dni dłużyły się niesamowicie ,lecz pewnego dnia dostałem wiadomość która przywróciła mi siły - Twoje  
    narodziny!. Leżeliśmy w tym samym szpitalu. Zawsze z rana chodziłem do Ciebie i opowiadałem co mi się śniło minionej  
   nocy, byłeś taki malutki. Dzięki Tobie pogodziłem się wtedy ze wszystkim, od tamtej pory byłeś małym światełkiem dla  
   naszej mamy kiedy mnie zabraknie i byłem Ci wdzięczny za to. Pewnego Dnia bardzo źle się czułem ,nie miałem nawet sił  
   zejść do Ciebie na dół , wieczorem dostałem ataku , ostatnie co pamiętam to jak wieźli mnie po korytarzu szpitala aż do bardzo jasnego pomieszczenia .Bałem się ,poczułem się jakbym zapadał w sen ,powoli robiło się ciemno aż w zupełności nie było nic tylko ciemność i nicość. Wtedy to się zaczęło..

Rozdział 2. Tajemniczy Port

   Ocknąłem się , obraz nabierał powoli ostrości. Gdzie ja jestem? Czy ja śnie? dlaczego nic nie mogę sobie przypomnieć  
   czułem się tak jakbym zupełnie stracił pamięć , strasznie się bałem i nie mogłem oprzec się wrażeniu że jestem  
  obserwowany więc zacząłem się nerwowo rozglądać. Przed sobą miałem wąska piaszczystą drogę po obu stronach rosły  
  gęste ,potężne drzewa były tak gęste że nic po lewej ani prawej stronie nie było przez nie widać jednak żadnego z nich nie  
  umiałem rozpoznać , w dali na końcu drogi zauważyłem mnóstwo malutkich postaci. Spojrzałem się za siebie lecz tam nie  
  było widać końca drogi. Postanowiłem iść na przód , może ktoś wie gdzie jestem i co się tutaj dzieję - pomyślałem.
Szedłem tak dobre 20 minut gdy droga zaczeła się rozciągać i zauważyłem coś co mnie zamurowało znajdowałem się w  
  Porcie największym porcie który do tej pory widziałem ,stało tam 9 Potężnych ,nie naturalnej wielkości złotych Statków.  
  Był tam również tłum , Tłum ludzi który liczył około kilkadziesiąt tysięcy ludzi ,ludzi którzy byli zupełnie tacy jak ja. Były  
  tam kobiety , mężczyźni i dzieciaki w różnym wieku . Tłum rozdzielany był przez 9 mężczyzn którzy byli obdarzeni nie  
  przeciętnym wzrostem oraz umięśnieniem. Każdy z tych mężczyzn nosił białą koszule ściśniętą pasem ,do którego była  
  przymocowana pochwa a w niej złota rękojeść miecza Każdy z nich miał w reku gruby dziennik z którego po kolei czytali  
na głos nazwiska ludu z tłumu, każdy po wyczytaniu zabierał swoje miejsce na pokładzie statku. Mężczyźni pilnowali tego bardzo przesadnie. Stanąłem tak w tłumie powoli się im przyglądając mimo wielkiego tłoku na placu panowała cisza , coś jeszcze jednak przykuło moją uwagę-Otóż na twarzach tych ludzi malował się grymas który doskonale znałem. BYŁ TO STRACH.
Mnie także szybko ogarnął strach postanowiłem schować się w pobliżu za wielkim gęstym drzewem w gęstych krzakach i obserwować sytuacje.W mojej głowie roiło się tak wiele pytań czy ja śnie ? gdzie ja jestem i co dalej. czułem się jak gdyby wyczyszczono mi całą głowę. Nie wiem ile tak stałem tam i obserwowałem szybko zrobiło się ciemno było mi dosyć chłodno mimo że wokół panowało lato. W Końcu na ostatni statek weszły ostatnie 2 osoby. Mężczyźni z mieczami zaczeli się powoli gromadzić na środku placu przed statkami. W końcu jeden powiedział na głos do towarzyszy. - Mam wszystkich. ! reszta szybko przejrzała swoje grube  dzienniki i skineli swojemu towarzyszowi głowa na tak. Mężczyzna spojrzał jeszcze raz na wszystkich zgromadzonych wokół i nagle na jego twarzy zobaczyłem grymas złości. -Gdzie jest Octo!? krzyknął wściekle czym tez zaniepokoił zgromadzonych wokół towarzyszy. Nagle zobaczyłem biegnącą z daleka postać był to chłopiec być może w moim wieku lub może parę lat starszy.Odziany był tak samo jak reszta jednak nie wyglądał tak samo a już na pewno nie przypominał mi żadnego z zebranych wokół mężczyzn . Miał kręcone czarne włosy jedno oko miał jasno zielone a drugie czarne budowa ciała także bardzo muskularna , było coś dziwnego w jego spojrzeniu budziło niepokój ale także respekt.Gdy dobiegł spuścił jednak wzrok. Ten sam mężczyzna na którym malowała się wściekłość odezwał się do niego nie miło - Same z Tobą kłopoty!! Gdzie znów byłeś?Król powierzył Ci zadanie ale wiedziałem od początku że dla potomka samego diabła to będzie wręcz nie możliwe!! nie pasujesz do nas i jak wrócę sam o to zadbam żebyś już nigdy nic nie sknocił zrozumiano?! Potomek samego diabła? -pomyślałem . Przecież to nie możliwe! teraz wiem że już  na pewno śnie tylko kiedy to się skończy wcale nie podoba mi się tu. Myślenie przerwał mi znowu krzyk muskularnego mężczyzny , najwyraźniej był ich kapitanem.- Teraz powiedz mi Octo czy masz już wszystkich na liście?! spytał dalej rozwścieczony.
Chłopak spojrzał jeszcze raz na wszystkich zgromadzonych wokół z uśmiechem na twarzy po czym zajrzał w swój dziennik i zamarł.- Nie ma jednego- powiedział załamanym głosem. Nagle twarz rozwścieczonego Kapitana zrobiła się tak czerwona że myślałem że wybuchnie. Złapał chłopaka za kark i odszedł z nim w moja stronę ,bałem się. Kapitan odezwał się pierwszy - Który to?!- spytał.  
- Adrian Leigh lat 16. - odpowiedział chłopak. Odpowiedz którą usłyszał nie tylko wstrząsneła nim ale też mną .  
To byłem Ja ! To mnie szukali..  
Kapitan milczał na jego twarzy malowało się zrezygnowanie w końcu po paru sekundach ciszy odezwał się
- Teraz mnie posłuchaj bardzo uważnie - nachylił się nad nim .- Bierz nogi za pas bo nie masz po co wracać do królestwa jeśli go nie odnajdziesz wierzyliśmy w Ciebie w Potomka samego Diabła i Ludzkiej kobiety wierzyliśmy że nigdy nie staniesz się zły że masz w sobie też wiele dobra i możesz nam to pokazać jednak ty udowodniłeś że jesteś tylko zwykłym Idiotą i nie nadajesz się na jednego z nas na Strażnika ! a teraz napraw swoje błędy i lepiej go znajdź ! jeden z moich ludzi przejmie Twój statek, my musimy ruszać do domu do Bonum , nie mogę przez jednego człowieka narażać tylu ludzi w ciągu 3 dni muszą trafić do Bonum stamtąd wyruszą w dalszą drogę po swoje wybawienie lub śmierć. Nie zawiedź nas i pokaż żeś coś wart ! Na końcu portu jakieś 10 godzin drogi stąd znajdziesz mój stary statek weź go, nie jest może taki wielki i wspaniały jak statki Strażnicze ale dobrze mi służył jeszcze za życia. Przyprowadź chłopaka Octo zrozumiałeś?! Przyprowadź go. My strażnicy nie możemy pozwolić sobie na błąd.  
Spojrzał ostatni raz na chłopca po czym odszedł.Chłopak usiadł sobie przy drzewie naprzeciwko mojej kryjówki nie wyglądał na przejętego a ja nie mogłem uwierzyć co przed chwilą usłyszałem.Obserwowałem odpływające statki aż zostało z nich tylko parę złotych plamek pomiędzy wodą a niebem .Biłem się z myślami parę godzin nie mogłem się nadziwić co to za dziwny i sen pragnąłem by się skończył ,zacząłem cicho płakać nie wiem jak długo tam tak siedziałem, co najmniej cały dzień i noc.  


Rozdział 3. Zły i Dobry


Następnego ranka postanowiłem opuścić kryjówkę , cichutko rozejrzałem się wokół ani śladu chłopaka który mnie szukał ani też żadnej żywej duszy. Miałem tego dość.Najbardziej bolało mnie to że nie mogłem przypomnieć sobie w dalszym ciągu nikogo ani nic co było przed tym zanim tu trafiłem. NIC.
Opanował mną gniew zacząłem cisnąć kamieniami i patykami przed siebie wszystkim co leżało mi na drodze. Mam Tego Dość!!- krzyknąłem na głos. Może jeśli to sen to kiedy zabiję się tu, to obudzę się i wszystko będzie dobrze- pomyślałem na głos. Nagle usłyszałem znikąd śmiech. Przestraszyłem się jednak bardzo dobrze rozpoznawałem ten głos. Przed moimi oczami nagle ostrzył się obraz i wkońcu pojawił się on. Chłopiec z portu który mnie szukał.
- Jakiś Ty głupiutki - roześmiał się - jeśli się zabijesz tu to przestaniesz istnieć ,Wy ludzie jesteście wszyscy tacy sami nie możecie pojąć że jest coś więcej niż wasz świat . A teraz chodź mamy długą drogę przed nami.
- Nigdzie z Tobą nie pójdę ! Dopóki się nie dowiem gdzie jestem i dokąd mnie chcesz zabrać! odpowiedziałem.
-Dobrze wiesz kim jestem , podsłuchiwałeś nas wiedziałem cały czas że chowasz się za tym drzewem jak jakiś tchórz czułem twój smród. Otóż nazywam się Octo czyli po Twojemu Osiem , jestem ósmym snem diabła stąd właśnie moje zdolności potrafię znikać i czuje dusze z daleka, jednak nie jestem jak reszta z moich braci nie zostałem przez niego stworzony tylko spłodzony. Mam ludzka matkę . Kiedy mój ojciec dowiedział się od prastarego że pewnego dnia mogę stać się potężniejszy od niego zapragnął zabić moja matkę i wychować mnie dla swoich korzyści Moja matka uciekła od niego trafiając na wyspę miedzy życiem a śmiercią tu właśnie się znajdujesz jest to przejście pomiędzy twoim światem gdzie panuje mój ojciec  a dziewięcioma krainami na tych wodach. Moja matka poznała tu Rafaela Strażnika z którym rozmawiałem tu wczoraj on pomógł jej uciec i zamieszkać w bonum bo tylko my strażnicy możemy przeprowadzać was przez te wody a teraz w drogę mamy sporo do drogi do nadrobienia.-powiedział chlopak.
- Nic tu nie ma sensu przecież ja śnie !!! i myślisz że po tym co powiedziałeś kim jesteś i co widziałem zaufam Ci i z Tobą pójdę?-wykrzyczałem. Chłopak znowu się zaśmiał.
- Nie myślę, wiem że ze mną pójdziesz bo nie masz wyboru Adrian. Ty nie śnisz , nie żyjesz . Twoje życie dobiegło końca  trafiłeś tu ze świata mojego Ojca , świata w którym mój ojciec zmusza was ludzi żebyście robili tak jak on chce niszczy wasze dusze rok po roku żebyście wkońcu staneli po jego boku jako jego armia . Dostajecie jednak jeszcze jedną szanse - trafiacie tu , nie możecie jednak zostać tu dłużej niż 2 dni inaczej przestaniesz istnieć na zawsze to będzie dla Ciebie śmierć ostateczna, także nie wiele mamy czasu żeby dostać się do Bonum gdzie każdy z was ludzi musi przejść przez siedem królestw moich złych braci przejść próby i pokazać co w was drzemie Jeśli je zdasz możesz żyć w szczęściu po nieskończone dni w Bonum królestwie gdzie panuje pokój. Jeśli nie zdasz prób i pójdziesz na pokuse moich braci zapewne staniesz się całkowicie zły i nasi rycerze znajdą Cię i zapewne zginiesz resztę opowiem Ci już po drodze. -powiedział.
Zacząłem się głośno śmiać. Co za zakręcony sen - wmawiałem sobie Jednak coś mówiło mi że nie mogę tu zostać że musze iść dalej. Zauważyłem też coś co bardzo wpłyneło na moją decyzje zacząłem sobie przypominać Twarze , Twarze moich bliskich.. przypomniałem sobie.. To nie sen . Ja nie Żyje!

Spojrzałem na Octo i rzekłem - Prowadź!

Rozdział 4. Przeprawa  


Ciąg dalszy nastapi...

Dodaj komentarz