Mamo, Tato gdzie jesteście? - krzyczał chłopiec przeszukując cały dom - dzisiaj jest mój pierwszy dzień w szkole! - myślał, że rodzice bawią się z nim w chowanego, ale przecież na pewno by nie chcieli by pierwszego dnia szkoły już się spóźnił.
- Pójdę do stajni, ale mama na pewno będzie zła jak wejdę tam sam - mówił do siebie zakładając buty, zapiął rzepy i otworzył drzwi, by wyjść. Do stajni nie było daleko, wystarczyło przejść kawałek podwórka i już był na miejscu - Mamo! Jesteś tutaj? - wszedł do środka z nadzieją, że mama nie będzie zła gdyby jednak tu była, następnie wszedł do pokoju, w którym mama trzymała siodła i inne rzeczy, nigdy nie umiał zapamiętać jak się nazywa, ale tam też nikogo nie było, a wszystkie boksy nadal były zamknięte, więc rodziców dzisiaj jeszcze tutaj nie było. Wrócił do domu i nie wiedząc co ze sobą zrobić postanowił, że zadzwoni do babci, ale nie będzie płakać musi być dzielny, przecież rodzice na pewno zaraz wrócą, ale dzisiaj pierwszy dzień szkoły i tak bardzo nie chciał się spóźnić.
*48 godzin później*
- Babciu, a jeżeli rodzice już nigdy nie wrócą? - z oczu chłopca wypłynęła łza.
- Wrócą kochanie - choć wiedziała, że tak nie będzie, postanowiła jeszcze poczekać z prawdą - na pewno wrócą, muszą.
Fabrycy otworzył oczy - Spoźniłem się do szkoły? - zobaczył przed sobą babcię i ciocię Maurę. Zauważył, że są w pokoju na poddaszu, ale nie potrafił sobie przypomnieć jak się tam znalazł.
- Fabrycy obudziłeś się, jak dobrze - babcia zaczęła go przytulać jakby coś mu się stało i teraz to wszystko okazało się nieprawdą.
Podniósł się - znów śniło mi się jak szukałem rodziców w dzień zaginięcia - odsunął się od babci i spróbował wstać z kanapy co jednak okazało się zbyt trudne przez zawroty głowy - to nigdy nie minie, gdybym przynajmniej mógł ich zobaczyć w tym śnie, a nie w kółko.. - zamilkł na chwilę, bo zobaczył w pokoju jeszcze jedną osobę, była przepiękna, mógłby ją nazwać aniołem, ale nie tym dobrym tylko aniołem ciemności. Nie mógł oderwać od niej oczu, choć w pewien sposób go przerażała. Nie była wysoka, przynajmniej o głowę niższa od niego, ale miała nieziemsko wielkie, prawie czarne oczy, które przypominały mu wzrok sowy, długie, kręcone, kruczoczarne włosy, które sięgały do połowy kręgosłupa, długie, chude palce, drobny nos, wydatne usta i uszy jak u elfa z bajki, cała była jak z bajki. Najdziwniejsze w tym wszystkim był fakt, że była przykryta jedynie kocem, który zawsze leżał na kanapie, na której teraz siedział, a pod spodem nie miała chyba żadnych ubrań.
- Cześć jestem Aria - podeszła do niego i wyciągnęła rękę na przywitanie - możesz mnie nie pamiętać, ale ważne, że ja pamiętam wszystko.
- Um, Cześć - wyciągnął do niej rękę i przy zetknięciu z jej dłonią poczuł jak przepływa przez niego ciepło,a jej chłodna dłoń staje się coraz cieplejsza, chciał się zapytać skąd go znała, ale nagle zalała go fala wspomnień, opowieść babci, księga, pluszak na ziemi, z którego później wyłoniła się ta mroczna piękność. Nagle wstał z kanapy, odskoczył w stronę drzwi i zaniepokojony krzyknął - Co tu się dzieje? Babciu wytłumacz mi to!
- Fabi już Ci wszystko opowiadałam - ruszyła w jego stronę i wyciągnęła rękę, ale chłopak odsunął się jeszcze dalej, wiec przystanęła i podjęła dalej wątek - wszystko co dzisiaj usłyszałeś jest prawdą, nie jestem starą babką, która na starość myśli, że świat jest pełny magicznych stworzeń, patrząc na Twój ból w nadgarstku, którego dostałeś przed tym gdy zemdlałeś, na pewno już sobie przypominasz wiele rzeczy związanych z Arią w dzieciństwie. Zamknij na chwile oczy i spróbuj sobie wszystko przypomnieć.
- To wszystko to jakiś żart - obrócił się i chciał wyjść, ale poczuł, że ktoś złapał go za ramię, spojrzał za siebie i zobaczył ciocię Maurę.
- Zrób to dla babci, nie wymaga od Ciebie zbyt wiele, zamknij oczy i spróbuj sobie wszystko przypomnieć, a jak nic sobie nie przypomnisz to możesz wyjść i myśleć, że na strychu W Twoim domu są jakieś dwie stare wariatki i młoda Panna, która wzięła się niewiadomo skąd - spojrzała mu w oczy i już wiedziała, że chłopak to zrobi, tyle zawdzięcza babci i tak bardzo ją kocha, że dla niej zrobi nawet coś co wydaje mu się tak bardzo niewiarygodne i śmieszne.
- Ale nawet nie wiem o czym chciałbym sobie przypomnieć.
- Pomyśl o swojej zabawce, pierwszym dniu szkoły, wszystkich momentach gdy Ci się wydawało, że coś Ci umyka, ale nie wiesz co - wyszeptała Aria, jakby nie mówiła od wieków i teraz przychodziło jej to z ogromna trudnością.
Zrobił tak jak mówiły, zamknął oczy i starał się sobie przypomnieć pierwszy dzień szkoły, który w końcu nie odbył się tak jak dla innych w prawdziwy pierwszy dzień, ale tydzień później gdy babcia go tam zawiozła, choć on już nie chciał tam pójść, jedyne czego chciał to to, by znów przytulić mamę i poukładać lego z tatą. Później zaczął myśleć o swoim pluszaku, który towarzyszył mu od tak dawna i nawet nie pamięta skąd go ma, a nigdy nie przyszło mu do głowy, by zapytać o to babcię. Nagle przyszło mu do głowy, że u nich nigdy nie działo się nic złego, przez miasto przechodził huragan, a ich ogromna posesja wyglądała tak jak w najpiękniejsze dni lata, rzadko kiedy ktoś się tutaj się kłócił, praktycznie zawsze panowała tu przyjazna atmosfera. Przypomniał sobie, że pluszak to przecież podarunek od rodziców, mówiący pluszak, żywy jak prawdziwa sowa, że to jego najlepszy przyjaciel, który miał być jego stróżem, a postać zwierzęcia była jedynie wypadkiem przy pracy, któregoś z dawno żyjących czarodziejów, przypomniał sobie również, że ich dom jest otoczony ochronna barierą, która została wzniesiona razem z domem setki lat temu.
Nie mógł w to uwierzyć, przecież to wszystko nie jest możliwe, takie rzeczy jak magia i dziwne, prawie nagie stworzenia na jego strychu nie maja prawa istnieć, ale jednak pamiętał to wszystko i nawet przed chwilą widział na własne oczy jak jego pluszak zmienia się w anioła ciemności.
- Pamiętam - wyszeptał zrezygnowany, podszedł do kanapy i ciężko na nią opadł- jak to wszystko jest możliwe? Dlaczego przypomniałem sobie o tym dopiero teraz?
- Potwory, które porwały Twoich rodziców musiały stworzyć nowe zaklęcie, którego my jeszcze nie znamy i rzucić je na Ciebie, dlatego w momencie gdy wypowiedziałam zaklęcie poczułeś ogromny ból w nadgarstku, a Aria przemieniła się w ludzką postać - powiedziała babcia, wiedząc, że zaraz będzie musiała odpowiedzieć na kolejne pytanie.
- Skoro nie poznaliście zaklęcia i nie wiedzie kto je stworzył to jak udało wam się je wypowiedzieć? - Fabrycemu z tego wszystkiego znów zaczęło się kręcić w głowie - daj..
- Właśnie miałam pytać o to samo - Głos Arii zrobił się bardziej stanowczy, jakby nagle dostała nowej energii - co jest grane Serino? - spojrzała na babcie, a później na ciocie Maurę - a może Ty Mauro mi to wytłumaczysz?
- Dzień przed Twoimi urodzinami - Maura spojrzała na Fabrycego - przed bariera ochronną znalazłam zwykłą kopertę, na której nie wyczułam żadnego zapachu, a w niej napisana wiadomość prawdopodobnie krwią Orła zmieszaną z krwią Sowy „w dniu ostatecznym prawda ujawni się pod tymi słowami
By być wojownikiem potrzeba dwojga
Gdy jedno się zrodzi, powstaje drugie
Bez drugiego pierwsze nie istnieje
Gdy poczują wieź staną się jednością
Jedno zrodzone, drugie powstaje
Jedność powstaje poprzez więź
Z czasów popielich powstaje drugie
Pierwsze staje się drugim
Drugie staje się pierwszym
Więź połączy was, a z dwojga powstanie jedność.
Przybądź na moje skinienie
Przybądź by powrócić do jedności
Przyzywam Cię Ario
Przyzwalam”
Chciałam, by Serina w dniu Twych siedemnastych urodzin wyjawiła Ci całą prawdę, a tu takie coś, sprawdziliśmy zaklęcie na wszelkie możliwe sposoby i doszłyśmy do wniosku, że są dwie opcję, wszystko sobie przypomnisz albo po prostu jest fałszywe, więc postanowiłyśmy go użyć, ale to oznacza, że..
- dostarczył je zabójca moich rodziców - zamknął oczy i już wiedział co należy zrobić.
1 komentarz
emeryt
@littleprince, twoje opowiadanie według mnie, jest bardzo dobre. A więc czekam na kolejne odcinki. przesyłam pozdrowienia i życzę wspaniałej weny.