Aldanaari. Prolog.

Aldanaari. Prolog.Bezgwiezdna noc otoczyła swym płaszczem świat. Dawno już tak nieprzenikniona ciemność nie osnuła Aquilli, północnej krainy świata. Niepokój przesycił serca wszystkich istot zamieszkujących zimne kraje, dawno zapomniana groźba napełniła koszmarami sny żywych. Mrok napływał z południowych krańców lądu, z krainy, której jedną z nazw było Tenebrium. Lecz mimo zawisłej w powietrzu trwogi noc miała niedługo przejść. Od wschodu niebo rozjaśniało się, oświetlając najpierw wysokie szczyty Gór Bezimiennych, pasma, które razem z Górami Wielkimi, oddzielało Aquillę od mrocznej krainy zamieszkanej przed przeklęte istoty. Mało kto zdołałby przedrzeć się przez te szczyty, dlatego też mało która z żywych istot zapuszczała się w tamte tereny. Niebezpieczne ostępy nie sprzymierzały przetrwaniu. Lecz nie oznaczało to, że nikt nie zamieszkał w tych górach. Na północnych stokach, nad Viridlignum, Zielonym Lasem, w którym znajdowało się królestwo Saltusdryad, mieszkała pewna cicha osóbka, nie nastręczająca swojego towarzystwa nikomu, samotna i niewidzialna kiedy tylko zechciała taką być.  
     Lecz zaczniemy od początku, bo przeszłość sporo wyjaśnia, a niektóre wątki mogą razić niezrozumieniem kogoś, kto pierwszy raz odwiedza Aquillę.  
     Aquilla była odizolowaną od reszty świata krainą, urzekającą swoją surowością i pięknem. Pierwszymi mieszkańcami tych ziem, według pism, byli dryadzi, nieśmiertelna i piękna rasa. Do dziś dzień istnieją dwa potężne królestwa dryjadzkie – na południu Aquilli Saltusdryad w Viridlignum, zwanym przez śmiertelnych Zielonym Lasem, domem Alfarów, oraz Lunarium na jej północnych krańcach, dom Silvasów, Srebrnych Dryad. Wiele czasu po dryadach nadeszli ludzie z południa, kiedy jeszcze Tenebrium nie istniało, a świat był złączony. Ludzie zamieszkujący Aquillę to Nordowie, chociaż ich dawni przodkowie mieszkali na południu. Życie przystosowało śmiertelnych do trudnych warunków, dało siłę i upór przetrwania. To właśnie Nordowie stanowili większość mieszkańców Aquilli, tworząc trzy marchie – na północy Breninstię, na wschodzie Gaerię i w centrum Grothelię. Później, z południa nadpłynęli inni ludzie – nazwani Vashikami, Dzikimi. Vashikowie zajęli siłą zachodnie ziemie krainy, a kraj swój nazwali Orllewią. Różnili się wyglądem od Nordów, lecz tak samo jak oni zaaklimatyzowali się, chociaż ich obyczaje i tradycja budziła wśród innych lęk i obrzydzenie.  
Prócz nich, daleko na północy, za Morzem Zimnym, znajdowało się jeszcze jedno królestwo dryad – Gelidryad na Mroźnych Wyspach. Był to dom Algorczyków – dryad odmiennych od kuzynów ze stałego lądu. Tam właśnie, dawno przed czasami Wielkiej Wojny rozpoczęła się ta historia i wiele innych. Historia Silenów, Cichego Ludu, potomków dryad i ludzi.
Według pism dryad z Gelidryadu, rasy wytrzymałej i godnej, Cisi Ludzie byli potomkami Algora i śmiertelniczki Aurei, która w czasach Drugiej Ery przybyła do Mroźnych Wysp. Sileni byli szczupli i smukli, niezbyt wysocy w porównaniu z dryadami czy Nordami. Poruszali się z gracją, a swą nazwę zawdzięczali ciszy, która towarzyszyła ich krokom. Dzięki dryjadzkiemu błogosławieństwu żyli dłużej niż śmiertelnicy, a ich uroda, skrzyżowanie niewinności nieśmiertelnych i żywotności ludzi zasłynęła w całej Aquilli. Cera ich iskrzyła się niczym śnieg, a spojrzenie orzeźwiało błękitem nieba w mroźny poranek. Kochali czysty, surowy świat, gardzili wojną, która mogła ten świat zniszczyć.
Sileni przybyli na stały ląd razem z Algorczykami, by wspomóc ludzi i swych krewniaków w Wielkiej Wojnie. Przybycie ich tutaj spowodowało prawie całkowity upadek rasy dryad z Mroźnych Wysp, co do Silenów, niedobitki zamieszkały w Zielonym Lesie, w wiosce Silentllum. Sileni zmieszali się z rasą Nordów, tracąc wiele z łaski dryad, prowadząc do upadku tej rasy. Silen rodził się jedynie ze związku człowieka z dryadą, bądź Silena z Silenką. Schyłek świetności Cichego Ludu nadchodził szybko i był nieuchronny, lecz zapalił się płomień nadziei, kiedy urodziła się dwójka czysto krwistych potomków – Fortus i Sylia, dzieci Silenki Iliandy i jednego z ostatnich Algorczyków Oraha. Silentllum tętniło życiem od narodzin dzieci, wszyscy widzieli bowiem nadzieję na lepsze czasy. Orah w prostej linii był dziedzicem Algora – i chociaż w Silentllum nikt nie wywyższał się i wszyscy żyli skromnie, to powszechnie wiadomo było, iż Fortus i Sylia kiedyś zwiążą się z dryadami, odradzając w ten sposób krew Silenów. Ale to były marzenia, po których teraz nie została nawet pamięć. Bowiem w sześćsetną rocznicę zakończenia Wielkiej Wojny wioska została doszczętnie spalona, a jej mieszkańcy wymordowani przez Svartów. Masakra w Silentllum nigdy nie została wyjaśniona – jakim cudem Svartowie zdołali przebić się w głąb świetnie strzeżonego Zielonego Lasu? Jakim cudem niezauważeni przeszli przez jeden z przesmyków łączących Tenebrium z Aquillą?  
     I tutaj należy cofnąć się jeszcze dalej w czasie.  
     Svartowie niegdyś byli dryadami, lecz ich serce zatruła potężna istota, starsza niż ziemie, na których zamieszkiwali, starsza od najstarszych nieśmiertelnych.  
     Mrok.
     Mrok był tym, który ponoć został pokonany w Wielkiej Wojnie. Lecz czy można pokonać cień?  
     Historia, którą opiszę jest tylko dalszą częścią wielkiej kroniki dziejów Aquilli. Bowiem Mrok nadchodzi, a im bliżej światła, tym staje się wyraźniejszy.

IzS

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 951 słów i 5660 znaków, zaktualizowała 24 sie 2016.

Dodaj komentarz