To nie był zwykły mecz. To było coś więcej — szaleństwo, które oboje wywołali na korcie. Upalny dzień, skwar, który zdawał się przesiąkać każdy kawałek ich ciał, sprawiając, że ich ubrania przylegały do skóry, a pot spływał po plecach. Zmęczenie odbierało im siły, ale żadne z nich nie miało zamiaru odpuścić. Ta niezrozumiała zawziętość, ta rywalizacja bez żadnej stawki, bez żadnego logicznego uzasadnienia… To był amok.
Magda grała w tenisa całe życie. Znamy to, prawda? Przegrane, wygrane, mecze, które przypisuje się do jakichś zamierzchłych wspomnień, jakby miały być tylko jedną z wielu kart w życiu. Ale ten mecz… Ten był zupełnie inny. Michał dał jej coś, czego nie potrafiła zrozumieć, a to tylko pogłębiało niepokój w jej duszy. To była rywalizacja, ale zarazem coś, czego nie potrafiła sobie wytłumaczyć. Nie rozumiała, dlaczego po tym meczu czuła się jakby wpadła w pułapkę, z której nie ma wyjścia.
Siedząc na wykładach, starała się udawać, że wszystko jest w porządku. Pojawiała się na uczelni z wymuszonym uśmiechem, choć każdy krok wydawał się jej ciężki. Wykłady, które kiedyś były czymś naturalnym, teraz stały się tylko tłem do jej wewnętrznych burz. Patrzyła na tablicę, a jej myśli wciąż wracały do tamtego dnia. Każdy raz, kiedy zamykała oczy, widziała Michała na drugim końcu kortu, jego spojrzenie pełne determinacji, pełne energii. Czuła, jak w jej ciele znowu ożywa to napięcie, to pragnienie wygranej, które nie miało nic wspólnego z prostą grą. Czuła się jakby była w tej rywalizacji bez możliwości zatrzymania się, bez szansy na wycofanie się.
Flashbacki nachodziły ją nawet wtedy, gdy rozmawiała z koleżankami, kiedy zasiadała w kawiarni przy uczelni. Chciała mówić o czymś zupełnie innym, ale obraz Michała, jego zaciętej miny, jak wchodził w każdą wymianę z pełnym przekonaniem, stawał się nie do wyparcia. Zaczynała się zastanawiać, czy on również nie zmagał się z tymi samymi wspomnieniami, ale nie miała odwagi go o to zapytać. Po prostu nie potrafiła.
A teraz… czuła, że już nie da się tego uniknąć. Zbliżały się urodziny jej matki. Cała rodzina miała się spotkać w domu, a Michał miał być tam również. Prawie czuła, jak oddech staje jej się szybszy na myśl o tym spotkaniu. Z jednej strony wiedziała, że nie może się z tego wycofać, ale z drugiej, czuła, jak serce bije jej mocniej na myśl o tym, co się wydarzy. Jak będzie z Michałem? Jak będzie z nimi?
Kiedy w końcu przyjechała do domu, od razu poczuła napięcie. Rodzinne powitania były jak zwykle – ciepłe, pełne śmiechu, jakby nic się nie zmieniło. Mama, tata, wszyscy goście. Ale w powietrzu, jakby niewidzialna nić, ciążyło coś dziwnego. Michał, stojąc w kącie pokoju, patrzył na nią. Zimne spojrzenie, jakby wszystko, co się wydarzyło, zostało między nimi, zamknięte w tej nieuchwytnej przestrzeni, której nie da się rozwiązać.
„Cześć, Michał” – powiedziała, starając się, by jej głos zabrzmiał neutralnie, ale wiedziała, że nie udało się jej ukryć tego napięcia. Michał odpowiedział krótko, z jakąś dziwną obojętnością w głosie. Oczywiście, nie musieli nic mówić, bo każde ich spojrzenie było pełne treści, jakby cały czas rozgrywali ten sam mecz, tylko teraz bez publiczności.
Wszyscy byli zajęci rozmowami, śmiechami, przygotowaniami na imprezę, która miała odbyć się następnego dnia, ale Magda czuła, że nie da rady na długo zostać w tym tłumie. Przechodziła przez pokój, w którym było mnóstwo ludzi, ale jakby to wszystko działo się na drugim planie. Michał był jak cień, który podążał za nią, ale nie pozwalał jej zapomnieć. Każde jego spojrzenie, każdy gest, wywoływał w niej sprzeczne emocje. To napięcie było nie do zniesienia.
W końcu zamknęła się w swoim pokoju. Kiedy drzwi się zatrzasnęły, poczuła się jak w pułapce. Jej własny pokój, kiedyś miejsce pełne spokoju, teraz stał się przestrzenią, w której siedziała w ciszy, otoczona swoimi myślami. Cały dzień mijał jej w jednym, nieustannym obrazie: Michał na korcie, ich pot, ich spojrzenia, ich rywalizacja. Bez końca, bez rozwiązania. Nie miała pojęcia, co dalej.
Wieczór spowijał dom w ciepłej, dusznej atmosferze, która zdawała się przesycać powietrze. Rodzice Magdy wyjechali do kina, zostawiając ją i Michała samych w domu. Wiedziała, że impreza z okazji urodzin jej matki odbędzie się dopiero następnego dnia, więc w tej chwili nie było nikogo, kto mógłby rozładować napiętą atmosferę, która wisiała między nimi. Michał i ona, niby obok siebie, a jednak oddzieleni jakąś niewidzialną barierą, unikali kontaktu wzrokowego. Było coś w tej ciszy, co zdawało się przypominać napięcie przed wielkim wydarzeniem.
Magda siedziała przy biurku w swoim pokoju, wciąż w stroju do tenisa. Krótkie, bawełniane spodenki i bluzka na ramiączkach idealnie podkreślały jej wysportowaną sylwetkę. Była to typowa stylizacja dla tenisistki, która spędzała wiele godzin na korcie, ale teraz wyglądała w niej zupełnie inaczej – lekko, swobodnie, ale jednocześnie zmysłowo. Każdy jej ruch, każdy gest, emanował pewnością siebie, a jej ciałem biegły mięśnie, które na co dzień ćwiczyła w bezwzględnym reżimie treningów. Magda wciąż miała w głowie tamten mecz – każde jej zaciśnięte dłonie na klawiaturze komputera były jak odruch, jakby sama nie mogła uwolnić się od tej rywalizacji, która tak ją pochłonęła.
Siedziała przy biurku, starając się przyswajać materiały na uczelnię, ale upał sprawiał, że każde jej myśli były zamglone. Zdecydowała się na chwilę przerwy. Wstała od biurka, czując, jak gorąco odbiera jej siły. Wyszła z pokoju, w nadziei, że zimna woda rozładuje napięcie. I wtedy, gdy tylko przekroczyła próg, natknęła się na Michała, który stał w holu, rozglądając się jakby przypadkiem. Przez moment oboje stali w milczeniu, a ich spojrzenia spotkały się, jakby cała energia, która wcześniej ich rozdzielała, teraz miała eksplodować.
"Znowu ty?" – powiedziała Magda, starając się brzmieć neutralnie, ale z jej tonu biła irytacja.
"Co, nie chcesz mnie widzieć?" – Michał odpowiedział błyskawicznie, nie kryjąc lekko złośliwego uśmiechu, który miał w sobie coś wyzywającego.
Magda wzruszyła ramionami. "Nie, po prostu nie wiem, po co tu jesteś, skoro i tak się unikasz."
"Unikam? A kto z nas w ogóle zaczął unikać?" Michał odparł, podchodząc nieco bliżej. Ich twarze były teraz niemal na wyciągnięcie ręki, a napięcie między nimi narastało z każdą chwilą. "Zaczynasz to czuć, co? Zawsze się wykręcałaś od konfrontacji, a teraz..."
"Od konfrontacji? Chyba zapomniałeś, kto zaczął ten cały mecz!" – wybuchła Magda, a jej głos zadrżał. W tej chwili już nie chodziło o tenisa. To, co się wydarzyło na korcie, stało się tylko pretekstem. "To ty mnie sprowokowałeś, Michał! To ty nie dałeś mi spokoju! Kiedy widziałam twoją twarz na tym korcie, zrozumiałam, że nie masz zamiaru dać mi wygrać. Byłeś jak… jak wariat! I to ty nie pozwoliłeś mi się zatrzymać!"
Michał zbliżył się jeszcze bardziej, ich twarze były teraz na wyciągnięcie ręki, a ciała zdawały się nieco elektryzować. "Ja?! Ty chciałaś pokazać mi, kto rządzi, od początku traktowałaś mnie jak przeciwnika, jak tego, który ma ci ułatwić życie! Zaczęłaś grzebać w mojej głowie! Ty mnie sprowokowałaś!"
W ich oczach płonęły nie tylko słowa, ale i cała ta energia, która wciąż nie znalazła ujścia. W tej chwili oboje stali na krawędzi czegoś, czego nie potrafili opanować. Po chwili ciszy Michał, jakby nagle, z uśmiechem zrozumiał, co powinno się stać.
"To jak, Magda? Może… może powtórzymy nasz mecz? Tylko tym razem bez żadnych zbędnych zasad?" – zapytał, w jego głosie brzmiała nuta wyzwania.
Magda zmrużyła oczy, patrząc na niego przez chwilę. Coś w jej wnętrzu zaczęło buzować, ten sam impuls, który wywoływał w niej dreszcze na korcie. W jej ciele ożywała ta sama energia, którą czuła, gdy zaczynali grać tamtego dnia. W głowie tylko jedno słowo: wyzwanie.
"Zgoda," odpowiedziała chłodnym tonem, choć w jej oczach ta sama iskra płonęła, co u Michała. "Tylko teraz to ja cię pokonam."
"Jasne, Magda. Chociaż wiesz, że dla mnie to tylko kwestia czasu." Michał odpowiedział z pewnością siebie, a jego spojrzenie było jak iskra, która mogła podpalić cały dom.
I tak, w tej nieuchwytnej chwili, wiedzieli, że nie było już odwrotu. Kiedyś grający na korcie, teraz oboje stali na krawędzi czegoś, co znowu wymagało ich pełnej uwagi. Mecz trwał, a wynik był wciąż niewiadomą.
Atmosfera między nimi była napięta jak nigdy wcześniej. Ich ciała zdawały się drżeć od tej nieustannej rywalizacji, od tej nieugiętej zawziętości, która nie opuszczała ich ani na moment. Michał i Magda stali w korytarzu, wciąż wymieniając cięte uwagi, a ich głosy brzmiały jak ostre, nieprzebite ostrza, które nie dawały sobie spokoju.
„Ty zawsze musisz być najlepsza, prawda?” – Michał nie krył irytacji, jego spojrzenie było pełne tego samego ognia, który widział w jej oczach podczas tamtego meczu. „Nie mogłaś po prostu odpuścić, musiałaś zrobić z tego jakąś… walkę.”
„A ty co, Michał?” – odpowiedziała, nie dając za wygraną. „To ty zrobiłeś z tego jakiś teatr. Gdybym wiedziała, że ci na tym zależy, to może rzeczywiście bym się nie stawiała. Ale teraz już wiem, że żadna z nas nie potrafi odpuścić. Więc po co tu w ogóle marnować czas na gadanie? Może w końcu udowodnimy, kto ma rację w inny sposób?”
Ich spojrzenia spotkały się w gorącej konfrontacji, jakby w tej chwili cały świat przestał istnieć. Zastanawiali się przez chwilę, jak wyładować tę rosnącą frustrację, kiedy Michał rzucił nagle propozycję:
„Zamiast tenisa… co powiesz na… pojedynek w brazylijskim jiu-jitsu?”
Słowa zawisły w powietrzu. Magda zmarszczyła brwi, zdziwiona, ale w jej oczach błysnęła ta sama iskrząca się decyzja. Niezwykle pewna siebie, z lekkim uśmiechem odpowiedziała:
„Brazylijskie jiu-jitsu? Dobrze, Michał. Masz to!”
Oboje wiedzieli, że to nie będzie zwykła walka. To będzie pojedynek, który naprawdę pokaże, kto ma prawdziwą dominację w tej rywalizacji. Michał, choć może nie był tak doświadczony jak Magda, trenował wystarczająco długo, by rozumieć zasady i techniki. A Magda? Była sportowcem przez całe życie, jej ciało znało każdy możliwy ruch, każdy chwyt, każdą obrotność, którą wymagał ten brutalny sport.
Oboje ruszyli w stronę pokoju Magdy, zupełnie jakby nie mieli żadnego powodu, by się zatrzymać. Upał był nie do zniesienia, powietrze ciężkie i gorące, jakby każdy ich oddech był bardziej intensywny. Kiedy dotarli do pokoju, drzwi zatrzasnęły się za nimi, a w tej przestrzeni, pełnej napięcia, zamkniętej w tych czterech ścianach, nie było już miejsca na powroty.
Magda była szybka, jej ciała wysportowane i pełne elastyczności, w kilka sekund złapała Michała za rękę, próbując wykorzystać chwyt, by obalić go na ziemię. Michał jednak nie ustępował, wykorzystując jej własną siłę, unikał jej ataku, a po chwili zablokował jej nogi, starając się przejąć kontrolę. Ich ciała zderzały się w szaleńczym, nieustępliwym grapplingu, siła ich ruchów była niczym młot uderzający w stal. W tej walce nie było miejsca na żadne kompromisy – każda próba uniku, każdy chwyt, każde przesunięcie, było wyrazem determinacji, by wygrać.
Zgrzani, pokryci potem, ich ciała ślizgały się po sobie, walcząc w tej nieustępliwej wymianie ruchów, jakby nie wiedzieli, kiedy i jak się zatrzymać. Michał próbował przejść do dominującej pozycji, ale Magda była za szybka. Jako doświadczona sportowiec, doskonale znała swoje ciało i potrafiła wyczuć moment, w którym przeciwnik może zostać przejęty. Użyła swoich nóg, by wciągnąć Michała w trudny uchwyt, niemal przygniatając go do ziemi.
„Nie tak łatwo, Michał” – wyszeptała, gdy jego twarz zbliżyła się do jej. Próbowała wykorzystać przewagę, którą miała, by go obezwładnić, ale Michał nie dawał za wygraną. Siłował się, przekładając ręce na jej ramiona, starając się ją rozluźnić, aby przejść do kontrataku. Jego ciało było równie sprężyste, gotowe na każdy ruch, każde wyjście z niekorzystnej sytuacji.
Ich oddechy stawały się coraz cięższe, a gorąco, które ich otaczało, tylko potęgowało ten stan. Każdy centymetr ciała, który miał jakąkolwiek możliwość do przekształcenia się w zwycięstwo, został przez nich wykorzystany. Z ich mięśni wyciekał pot, ich ręce zsuwały się po ciałach, stawiając coraz większy opór, ale żadne z nich nie chciało odpuścić. Byli na krawędzi wyczerpania, ale ich ciała, wyćwiczone, niezłomne, nie pozwalały na ustępstwa.
„Nie tak łatwo mnie pokonać,” – Michał wypowiedział z trudem, zmuszając się do siły, by wyjść z chwytu. Magda poczuła, jak jego nogi próbują ją obalić, jak używa całej swojej mocy, by przejąć kontrolę. I choć wiedziała, że może go zatrzymać, coś w niej mówiło, że nie chce tego zakończyć. Ten pojedynek miał być czymś więcej – był formą ich konfrontacji, której nie rozstrzygnąłby zwykły mecz.
„Zobaczymy, kto się podda pierwszy,” – odpowiedziała, a jej głos zabrzmiał z determinacją, jakby już teraz wiedziała, że wygra, ale nie zamierzała się zatrzymać, dopóki nie pokaże mu, kto rządzi w tej walce.
Wersja robocza materiału.