Rozdział V Manipulacja jest męcząca, choć konieczna w życiu - Coś się zaczyna, coś się kończy
Scooby wiedział, że po tej sytuacji nie ma odwrotu, szedł ciemnym korytarzem, zatopiony we własnych myślach, echo kroków dudniło mu w uszach, był świadomy tego co musi nastąpić. Nieuniknione. Chciał powiedzieć to chłopakowi, głos ugrzązł mu w gardle, wydał jakiś nieokreślony dźwięk, ni to mowa ni to charknięcie. Spojrzał na Kacpra, jego wzrok padł na psa. Powiedział to, czego nie był w stanie jego psi towarzysz, oboje przełknęli ślinę, zdając sobie z konsekwencji. To wykraczało poza ich psychikę, koniec końców, byli młodzi i szaleni. Scooby postanowił pożegnać swoich byłych przyjaciół osobiście.
Wszyscy uśpieni, zostali zebrani w jednym pustym pokoju, położeni jeden obok drugiego, związani i nieświadomi ich przyszłego losu. Zostali obudzeni, gdy do pomieszczenia wkroczył ich pies. Nie pojmowali sytuacji, bali się. Krzyczeli - Dlaczego? Scooby tylko na nich patrzył, nie okazywał żadnych emocji, parsknął tylko na nich. Wzrok pełny odrazy był w jego oczach, warknął. Zamknęli się. Zdradziliście mnie, wy tępa bando nastolatków, teraz ja zdradzę was - powiedział wychodząc z pokoju. Ich życie zależało od decyzji ich pupila...
Na pewno chcesz to zrobić? - spytał chłopak.
Jestem pewien. - powiedział lodowatym tonem Scooby, zdradzony i oszukany, pragnął skończyć z starym życiem. Jego dawni przyjaciele już nimi nie byli, znienawidził to słowo. "Przyjaciel" wydawało mu się zupełnie obcym wyrazem, nigdy już go nie użyje. Pragnął wygłupów u boku chłopaka, nazwał go jego ziomkiem, jakoby stan bliższy niż cokolwiek dotąd mu znanego....
Koniec
1 komentarz
Gosc
Takie zakończenie jakby miał być ciąg dalszy. Przemysl to
Anonimowa1134
@Gosc zostawiłam otwarte zakończenie specjalnie, pozwala odbiorcy na domyślenie(lub wymyślenie własnego) losu bohaterów, jak i mi na ewentualne kontynuowanie serii