Mnie wcale to nie rozbawiło.
- To nie było tak...
Chociaż nie żałowałam, że rozpoczęłam ten romans, to jednak było mi oczywiście trochę wstyd. Nie byliśmy wtedy w porządku wobec bliskich nam osób.
- Nie...? To jak to było?
Jego pytanie było oczywiście ironiczne, nie przestawał się śmiać. Najgorsze, że miał rację. Wybraliśmy się wtedy na wspólne wakacje: ja, mój mąż no i oni, młodzi. To był przedostatni wieczór urlopu. Wieczór bardzo późny, w dodatku wcześniej mocno zakrapiany lokalnymi drinkami. Nasze apartamenty łączył wspólny taras. Mój mąż, zresztą sponsor całej tej zagranicznej eskapady, smacznie już spał, kiedy wyszłam na papierosa. Dlaczego zrobiłam to naga? Cóż, wakacyjny luz jest raz w roku. Dlaczego nie zareagowałam kiedy poczułam jego dotyk? Z tego samego powodu.
Kochaliśmy się ostro choć dyskretnie. Finiszował w moich ustach, co właśnie niewybrednie mi "wypomniał".
- Wykorzystałeś moje wakacyjne rozkojarzenie.
I ja lekko się uśmiechnęłam.
Dodaj komentarz