Randka w lesie cz. 4 by Horror Ziom
Wojtek w końcu nie wytrzymał. Powiedział o wszystkim swojej dziewczynie, Klaudii. O filmiku, o smsach, o bijatyce Seby dilera z żulami i o tym, że Marcin był wtedy w pobliżu. Słuchała tego wszystkiego, nie przerywając mu ani razu. Domyślała się, że popaprany synek zwyrowujka musiał stać za tym całym zamieszaniem. Tylko dlaczego?
Po tym jak wysłuchała relacji swojego chłopaka, postanowiła działać. Przypominało to jej pewną sytuację sprzed kilku lat, gdy rozstała się ze swoim pierwszym i ostatnim w życiu alfonsem. Była to niechlubna karta w życiu młodej i atrakcyjnej kobiety, ale musiała jakoś wtedy zarobić by pomóc swoim rodzicom. Dorabiała wtedy jako luksusowa dziewczyna do towarzystwa. Oczywiście jako osoba ambitna i rezolutna, nie prowadzała się z byle kim. Tylko wyższe sfery. Obsługiwała sędziów, prokuratorów, polityków czy bogatych biznesmentów. Ze względu na swój wygląd na brak klientów nie narzekała. Zarabiała dużo ale musiała też odpalić prowizję swojemu alfonsowi. A ten z dnia na dzień stawał się coraz bardziej pazerny. Na początku płaciła mu 10 % swojego "utargu". Potem 20, 30 by ostatecznie oddawać mu nawet połowę swoich zarobków. Ale zdawała sobie sprawę z tego, że to zło konieczne.
Wszystko byłoby ok, gdy nie fakt, że jej "szef" ostrzył sobie na nią zęby. Ona jednak wiedziała, że nie może ulec bo wtedy straciłaby resztki jego szacunku względem siebie. Ale on był coraz bardziej namolny. Kusił ją podwyżkami, drogimi ciuchami czy narkotykami. Wtedy właśnie zdała sobie sprawę z tego, że to musi się skończyć.
Zarobiła wystarczająco dużo, by z jednej strony pomagać swoim starym a z drugiej móc opłacić czesne za studia Nie chciała do końca życia pracować w ten sposób. Miała inne plany. Chciała studiować i normalnie żyć. Ewentualnie gdyby brakowało jej kasy, na pewno znalazł by się jakiś sponsor.
Gdy pewnego wieczoru dzielili zyski powiedziała mu, że odchodzi. Roześmiał się jej w twarz. Stwierdził, że jeżeli chce odejść musi mu zapłacić 5000 euro inaczej jej nie puści. Domyślała się, że nawet jak gdyby mu zapłaciła to i tak by nie pozwolił jej odejść. Był pazernym na kasę januszem, który myślał że pozjadał wszystkie rozumy i nikt mu nie podskoczy. Tak bardzo się mylił.
Dała mu do zrozumienia, że się zastanowi. Wiedziała, że musi się go pozbyć aby być całkowicie wolną. Mógłby jej się naprzykrzać w trakcie studiów a nawet narobić siary na uczelni. Wiadomo, że nie chciałaby aby ta część jej życia wyszła na jaw. Na pewno by jej to nie pomogło.
Poznała wtedy swojego pierwszego chłopaka z prawdziwego zdarzenia, który sprawił, że poczuła się jak stuprocentowa kobieta a nie jak jakaś panienka do bzykania dla starych, bogatych capów. Z czasem okazało się, że jest zamieszany w jakieś dziwne biznesy. Ale nawet ją to podniecało. Pomyślała, że może to on pomoże rozwiązać jej problem.
Mariusz, bo tak miał na imię jej chłopak, kiedyś między słowami oznajmił jej, że jak będzie miała jakieś kłopoty, to niech mu da znać a on się tym zajmie. I tak właśnie zrobiła. Wyżaliła mu się, że jej alfons to spasiony dzban, który ją dręczy i nie pozwala zerwać ze starym życiem. Szantażuje ją i do tego chce ją zmusić by mu się oddała. Mariusz słuchał w pełnym skupieniu, nie przerywając jej. W końcu powiedział, żeby mu go wskazała a on już zajmie się resztą. Tak też zrobiła następnego dnia.
Przez kilka następnych dni nie miała kontaktu ani ze swoim "szefem" ani z Mariuszem. Ten drugi prosił ją aby póki co nie dzwonili do siebie, bo ma trochę spraw do ogarnięcia na prowincji, gdzie mieszka jego chora matka. Klaudia domyślała się, że niekoniecznie zajmuje się swoją mamą a raczej jej alfonsem. Nie miała jednak nic przeciwko.
Gdy tydzień po ich ostatnim spotkaniu poszła do sklepu po bułki, zobaczyła na półce z gazetami najnowsze wydanie "Faktu", z którego okładki bił po oczach nagłówek:
"Brutalnie okaleczone ciało wyłowione z rzeki. Było zapakowane w starą walizkę".
Stała przez chwilę jak sparaliżowana, po czym wzięła do ręki gazetę i zaczęła czytać artykuł "Na południu Polski odnaleziono zwłoki, bez rąk i bez nóg a także głowy. Pływało w walizce, na powierzchni Wisły. Znalazł ją przypadkowy przechodzień, w szuwarach niedaleko plaży. Czuł bijący od niej smród, co zaniepokoiło go do tego stopnia, że wezwał policję. Mundurowi wyjęli tajemniczy przedmiot z rzeki, a po jego otwarciu odkryli przerażające znalezisko. Kadłub ludzkiego ciała, w dość zaawansowanym stadium rozkładu. Niestety ze względu na brak kończyn oraz głowy, do tej pory nie udało się zidentyfikować, kim była ofiara najprawdopodobniej brutalnego mordu. Jedyną wskazówką dotyczącą tożsamości, była mocno wyblakła koszulka, z napisem "To piękne ciało, piwo ukształtowało", z rysunkiem otyłego mężczyzny obok. Jeżeli ktoś coś może wiedzieć w tej sprawie, policja prosi o kontakt.
"Chryste panie". Sapnęła cicho Klaudia. Przecież to jej były już alfons. Ten t-shirt poznałaby wszędzie. Chwalił się nim nieraz, i praktycznie non stop go nosił. Wiedziała jak bardzo lubił sobie popić. Teraz wiedziała, że Mariusz dotrzymał danego jej słowa.
Niestety ich związek nie trwał długo, ponieważ ona zaczęła studia a on wyjechał za granicę, robić dalej jakieś swoje ciemne interesy. Może to i lepiej?
***
Teraz gdy wiedziała o problemach swojego chłopaka, wiedziała że musi mu pomóc. To taki słodki, fajny dzieciak, z którym naprawdę mogła porządnie ułożyć sobie życie. A ten pojeb Marcin musiał się wtrącić. Wiedziała, że to on. Wiedziała, że już od dawna że się w niej zabujał i chciał ją mieć. Jego niedoczekanie. Pewnie gnębiąc Wojtka chciał się na nim zemścić, za to że są ze sobą. Przyszedł jej do głowy pewien pomysł. Mogła go załatwić podobnie jak niegdyś swojego alfonsa...Ale po chwili zreflektowała się, że to raczej nie możliwe..W końcu nie ma już kontaktu z Mariuszem, a sama przecież...chociaż...
***
Marcin siedział pogrążony w myślach, oglądając jakieś kretyńskie filmy na jutubie. Zapijał się niemal na śmierć kolejnymi energetykami. "czemu wszystko idzie nie tak...? - pytał sam siebie. "Do tej pory było ok, a teraz...wpadłem w jakieś straszne szambo i nie wiem jak się z tego wykaraskać" – jęczał dalej nad swoim losem.
Z rozmyślań nad swoim życiem wyrwał go dźwięk powiadomienia w telefonie. Chyba sms. Zwlókł się z łóżka by zobaczyć kto to pisze i czego chce. Miał nadzieję, że to nie stary z kolejną "utylizacją". Wiadomość pochodziła z niezapisanego numeru. Brzmiała następująco: "Cześć, pamiętasz mnie? Klaudia"
Serce zabiło mu ze zdwojoną siłą. "Klaudia? Ta Klaudia? Ta, której tak pragnął i przez którą miał tyle mokrych snów i nieprzespanych nocy?" - myślał podniecony. "Chyba ona. Może jednak nie będzie tak źle". "Cześć, jasne że pamiętam. Co tam?"- odpisał. Nie musiał czekać długo na odpowiedź. Po chwili telefon znowu zabrzęczał. "A nic tak piszę bo mi się nudzi. Może się spikniemy na jakieś kino i spacer,co? Czuję się ostatnio trochę samotna i chciałabym się trochę odprężyć..."
Przez chwilę patrzył na ekran swojej komórki jak urzeczony. Ten sms wygląda tak cudownie, że aż nierealnie. Ale kto wie, może się w końcu zreflektowała? W końcu swego czasu dawał jej znaki, że jest nią MOCNO zainteresowany. A może ten frajer Wojtek jej się przypucował, że ktoś go gnębi. Nawet jeśli, to co z tego? Skąd miałby wiedzieć, że to on nagrał filmik i się z nim potem kontaktował. Zresztą teraz to nieważne. Teraz najważniejsza była jego RANDKA.
"Jasne, czemu nie. Tylko kiedy?" - odpisał z bananem na ustach.
***
"Facetów tak łatwo rozgryźć. Jedyne co im w głowie to bzykanie." - pomyślała Klaudia odpisując na smsa od Marcina. Jego numer miała w telefonie, bo kiedyś do niej dzwonił. Tak, że niby pomylił numery a tak naprawdę chciał ją wyciągnąć na jakąś kawę. Pewnie numer miał od jej byłego co handlował dragami. Podejrzewała, że musiał mieć coś wspólnego z tym nielegalnym procederem ale nigdy nie była pewna. No nic nieważne. Teraz liczyło się co innego. Musiała go załatwić raz a dobrze.
Umówiła się z nim na jakiś horror klasy B, który ostatnio grali w kinie. Wojtkowi powiedziała, że idzie się uczyć do koleżanki. Gdy zobaczyła Marcina pod kinem, o mało nie zhaftowała. Wygląd jak jakiś więzień obozu koncentracyjnego. Niemożliwie wychudły, zapadnięte kości policzkowe, podkrążone oczy. Jakby w ogóle nie spał, nic nie jadł, tylko całymi nocami grał w gry na konsoli czy komputerze. Pomimo, że wyglądał jak ostatnie nieszczęście, pieniędzy miał pod dostatkiem. Zapłacił za bilety, popcorn, kolę, a nawet kupił też naczosy, na wypadek gdyby jak zwykle popcorn skończył się już w czasie reklam.
Ona mamiła go pięknymi oczami i seksownym strojem. Przyszła w miniówce, czarnych rajstopach, i obcisłej bluzce z napisem "Bez tej koszulki też wyglądam nieźle". Założyła też czarne, lateksowe rękawiczki. Po co zostawiać ślady?
Na dzień dobry zauważyła, że jest nią, mówiąc krótko "OCZAROWANY". Wiedziała, że w tym momencie gdyby sobie zażyczyła, żeby klęknął i jej wszystko wyśpiewał, co zawinił, zrobiłby to bez mrugnięcia okiem. Ale jeszcze nie teraz. Czasem w życiu trzeba być cierpliwym.
Film zleciał całkiem szybko. Nic nowego. Grupka znajomych jedzie na jakieś odludzie, bzykają się po kątach, wlewają w siebie hektolitry alkoholu, a chwilę potem pojawia się morderca w masce, który na nich poluje. Oczywiście nie mogą zadzwonić na 112 bo komórki na tym wygwizdowie nie mają zasięgu, więc zaczyna się bezsensowna bieganina. Ale nie mogła się za bardzo skupiać na fabule. Zresztą nie było na czym się skupiać bo jej nie było. Musiała skoncentrować się na przymilaniu się do swojej "ofiary". Oczywiście nie pozwoliła mu się dotknąć. Smyrnęła go delikatnie tu i tam, raz nawet w okolicy rozporka. On nie był w stanie wykrztusić z siebie ani słowa z tego całego szczęścia, że dziewczyna której pożądał nad życie, siedzi tu razem z nim, i nie ukrywając, ma na niego ochotę. Można powiedzieć, że znalazł się wtedy w stanie zawieszenia, a jego jedynym pragnieniem w tym momencie było zaspokojenie pewnej przyjemności. Seksualnej.
***
Wyszli z kina w rewelacyjnych humorach. Marcinowi gęba w zasadzie się nie zamykała, a ona tylko zalotnie się uśmiechała i przytakiwała. Wsiedli do samochodu Marcina.
- Wiesz, myślę o miejscu gdzie będziemy w końcu sami, we dwoje, z dala od tych wszystkich wścibskich oczu – udało jej się powiedzieć, gdy choć na chwilę zdarzyło mu się przerwać mielenie ozorem.
- Jezu, no pewnie – prawie eksplodował wypowiadając te słowa – Tylko gdzie? U mnie na chacie nie, bo stary tam siedzi.
- Hmmm, no nie wiem – ciągnęła dalej – Może jakieś odludne miejsce? Np. W jakimś lesie? Takie miejscówki strasznie mnie podniecają wiesz? Aż robię się cała...
- Znam jedno takie miejsce znam. - przerwał jej nagle – Dojedziemy tam za 30 minut. Tam na pewno nikt nie będzie nam przeszkadzał.
Był tak napalony, że nawet nic nie skojarzył. Jego jedynym celem teraz było zaspokojenie swej wynaturzonej żądzy, która do tej pory prowadziła go do robienia złych i podłych czynów. Prowadził jak szalony, gadając do siebie pod nosem, prawie nie odzywając się do Klaudii. Dziewczyna wiedziała, że wszystko idzie zgodnie z planem. Była tego pewna. Kierowali się do lasu gdzie wtedy kochali się z Wojtkiem. Na miejsce udała się dzień wcześniej. Wiedziała, że do działki zwyrowujka, do której przylega las, prowadzi droga przez most. Gdy będą do niego podjeżdżali, poprosi go by się zatrzymał a wtedy. Wtedy dopełni aktu zemsty na tym wypłoszu.
***
Dojeżdżali powoli na miejsce. Zobaczyła most.
Słuchaj, zatrzymasz się tu na chwilkę? Chcę popatrzeć na ten piękny krajobraz. - oświadczyła – Widok natury sprawia, że jestem taka...hmmm...chętniejsza do działania – dodała po chwili
Jasne, oczywiście, cokolwiek sobie życzysz – odparł bez wahania Marcin
"Ach, on zrobi wszystko czego zapragnę", pomyślała. Zatrzymał się przed mostem, wjeżdżając trochę w las. Wysiedli. Po chwili byli już na moście. Była już późne lato, wieczorami robiło się chłodno. Wiał dość mocny wiatr. Wisła pod mostem stała się porywista, prąd był tego dnia silny. Podeszli do barierek mostu.
-Wiesz co? - zagadnęła go swym zmysłowym głosem.
-Tak? -
-Lubię Cię. I w związku z tym mam dla Ciebie przygotowaną pewną niespodziankę – po wypowiedzeniu tych słów, położyła mu palec na ustach, by choć przez chwilę nic nie mówił. Nikogo nie było w pobliżu – Oprzyj się wygodnie plecami o barierkę, odchyl głowę, zamknij oczy a ja przejdę do dzieła, ok?
Pokiwał grzecznie głową i zrobił to co chciała. Gdy stał już w pozycji, której od niego oczekiwała, wiedziała że to ten moment. Pchnęła go z całej siły, a on runął jak długi przez ogrodzenie mostu. Był tak zaskoczony całą sytuacją, że nie zdołał nawet krzyknąć. Wpadł do wody. Próbował przez chwilę walczyć, ale jego osłabione i wątłe ciało nie dało rady pokonać silnego prądu rzeki, która go teraz porwała. Patrzyła z satysfakcją, jak po niedługiej chwili żywioł go pochłania w całości, gasząc w nim życie...Nie mogła jednak tu zbyt długo pozostać. Ktoś w każdej chwili mógł przyjść...
***
Wróciła do jego samochodu. Nie musiała się martwić o to, że miał kluczyki w kieszeni. To było auto z tych, których silnik odpala się przyciskiem. Ten idiota nawet go nie zamknął. Jedynym problemem mogły być jej włosy. Na szczęście były dość krótkie, sięgały do ramion. Założyła na głowę czapkę( co było przecież logiczne, robiło się zimnawo), którą wcześniej schowała do małej kieszenie w spódniczce mini. Włosy mogły ją zgubić w przypadku ewentualnego śledztwa. Zawróciła, by pojechać na mało uczęszczany parking w pobliżu stolicy, gdzie zamierzała pozostawić auto. Gdy już to zrobiła, przeszła około dwóch kilometrów do niedużego centrum handlowego, na którego parkingu stał dzień wcześniej wynajęty przez nią samochód. Wszystko szło jak po maśle. Była aż zdziwiona, ale cóż może takie było jej przeznaczenie? Nie zastanawiając się długo, wsiadła do swojego samochodu i pojechała do siebie.
***
Co ciekawe, mijały dni a nikt się nie upominał o Marcina, syna zwyrowujka. Tadek o nic nie pytał. Nie było też żadnych doniesień w prasie, radiu czy internecie, że znaleziono jakieś zwłoki. Zresztą cały czas je znajdowano, więc pewnie policja ma inne, ważniejsze sprawy na głowie, niż truchło jakiegoś popaprańca. Te oto myśli, sprawiały że Klaudia postanowiła się więcej tym nie przejmować, a zająć się swoim chłopakiem Wojtkiem. Ten nieco się jeszcze zamartwiał ale gdy zauważył, że nikt go nie nęka, a jego dziewczyna sprawiała, że zapominał o bożym świecie, stwierdził, że nie ma co się dręczyć przeszłością, a skupić na przyszłości. A potem żyli długo i szczęśliwie...
Dodaj komentarz