Wiktoria nie wiedziała gdzie się znajdowała. To nie było ciemne pomieszczenie. To była bardziej pustka. Choć fizycznie stała na jakiejś powierzchni, nic pod nią nie było. Gdy spojrzała na siebie, zobaczyła, iż jest w niebieskiej sukience, białych pończochach i czerwonych szpilkach. W całej tej przestrzeni była tylko ona i jej przyjaciel Mikołaj, który stał na przeciwko niej. Ubrany był w odświętny sweter i jeansy. Uśmiechał się delikatnie do niej.
-Chcę ciebie Wiktorio. - Powiedział Mikołaj radosnym głosem.
-Oczywiście! - Niemal krzyknęła Wiktoria. Była niezwykle szczęśliwa. Od dawna chciała to od niego usłyszeć.
-Rozbierz się proszę. - Poprosił spokojnie Mikołaj. Wiktoria natychmiast rozpięła zamek swojej sukienki, zdjęła ramiączka i sukienka opadła na ziemię. Dopiero teraz Wiktoria zauważyła, że nie miała bielizny. Stała teraz przed nim nago, chociaż zostawiła sobie pończochy i szpilki.
-Chcę ciebie Wiktorio. - Powtórzył Mikołaj takim samym głosem jak poprzednio.
-Jestem cała twoja. - Odpowiedziała Wiktoria, tym razem nie krzykiem, jednak z jeszcze większą radością.
Ku jej zaskoczeniu zza pleców Mikołaja wyszedł... drugi Mikołaj. Ubrany był tak samo, miał taką samą twarz i taki sam jej wyraz. Stanął po lewej stronie pierwszego Mikołaja. Następnie wyszedł trzeci. Ten stanął po prawej stronie pierwszego.
-Chcę ciebie Wiktorio - Tym razem zdanie to padło z tyłu. Wiktoria odwróciła się i ujrzała jeszcze dwóch Mikołajów. Cała piątka wyglądała tak samo, kropka w kropkę.
-Chcemy ciebie Wiktorio. - Rzekli wszyscy chórem.
Chłopaki otoczyli ją z każdej strony, po czym synchronicznie rozpięli swoje rozporki i wyciągnęli swoje penisy. Wiktoria rozejrzała się po Mikołajach trochę zaniepokojona. Obawiała się lekko. Rzekła do nich z lekkim strachem:
-Nie... Nie wiem czy podołam wam wszystkim... - Po czym dodała z pełnym przekonaniem - Ale zrobię wszystko co w mojej mocy by was zaspokoić. Chodźcie się mną nacieszyć!
Nie dalej jak dwie minuty później Wiktoria miała pełne ręce i ciało roboty. Dwóch Mikołajów, którzy podeszli do niej od tyłu, położyli się na ziemi i teraz ich ujeżdżała. Dwóch, którzy wyszli zza pleców pierwszego, stanęli po obu stronach Wiktorii, a ta robiła im dobrze rękoma. Temu Mikołajowi, który stał na przeciw niej na początku, robiła dobrze ustami. Żaden Mikołaj nie poruszał sam biodrami. Wszyscy mieli być zaspokojeni przez Wiktorię. To ona miała się nadziewać na penisy dwóch Mikołajów na dole. To ona miała masować obu Mikołajów po jej lewej i prawej. W końcu to ona miała dobrze zrobić loda Mikołajowi przed nią. Jedyne co Mikołaje robili to wydawali dźwięki rozkoszy, gdy robiła to dobrze, bądź nie wydawali żadnych, gdy robiła to źle.
Tego właśnie chciała. Chciała uszczęśliwić ich wszystkich. Chciała by każdy z nich czuł się usatysfakcjonowany. Jej własna przyjemność była dla niej samej drugorzędna. Chociaż czy na pewno? W końcu to ona czuła się teraz jak w raju. Aż pięciu jej ukochanych Mikołajów chciało by Wiktoria zaspokajała ich rządze. Każdego z nich zaś zadowalała inną częścią swego ciała. Starała się ze wszystkich sił by się udało. Każdą częścią ciała pracowała jak tylko mogła i zgodnie z wolą konkretnego Mikołaja by każdy z nich był zadowolony.
-To jest raj! - Pomyślała podczas tej zabawy. -To jest wspaniałe! Cudowne! -Wręcz krzyczała w myślach.
Czuła jak każdy Mikołaj powoli dochodzi. Wkrótce każdy z nich zostanie zaspokojony. Już za chwilę, każdy z nich odda ostatni, największy jęk rozkoszy oraz wystrzeli spermę zarówno w niej jak i na nią.
-To jest jak... jak... jak...!
Sen. Gdy Wiktoria tylko pomyślała to słowo, obudziła się w swoim łóżku. Wiktoria rozejrzała się po pomieszczeniu. To był jej pokój. Pokój typowej osiemnastolatki szykującej się do Matury. Westchnęła lekko. Starała się uchwycić swój przerwany sen. Ku jej zmartwieniu niestety Mikołaje nie zdążyli dojść. Nie udało się jej ich uszczęśliwić. Nie udało się jej GO uszczęśliwić.
Nawet w snach.
1 komentarz
darjim
Fajne opowiadanie i dość płynnie się je czyta. Bardzo mi się podoba. Lubię klimaty z pogranicza snu i jawy..