Pamiątka z wakacji. Blizna (cz.2 - poprawiona) !

...  

Zaatakowałem bardzo zdecydowanie. Przed twarzą błysnęło mi ostrze. Nie zamknąłem oczu. Nie było na to czasu. Lekko spóźniony odparowałem cios. Po chwili poczułem pieczenie i ból, a na policzek z głębokiej rany wypłynęła krew.

Ofiara nie była strachliwa. Z wrodzoną odwagą broniła swej czci. Należy przyznać. Nie doceniłem jej. Potrafi dobrze walczyć. Dowiodła tego skutecznym kontratakiem.

Palcem dotknąłem rany. Tak mały ból nie wywołał reakcji.  
-> Bardzo dobrze mała. - pochwaliłem z uśmiechem - Teraz pokaż mi, co faktycznie potrafisz.
-> Spierdalaj. Zapłacisz za Aresa. - wykrzyczała gniewnie.
-> Ha. Ha. Ha. Prędzej suko dasz mi dupy. - wyśmiałem ją.
-> Ty Skur... - wykrzyczała zdenerwowana.

Natarła z furią. Ustąpiłem taktycznie. Wyraźnie coś trenuje. Wydaje mi się, że to brazylijskie jiu jitsu (BJJ). Dążyła do parteru, aby w obronie własnej: wyłupić mi oczy, udusić i odciąć genitalia. Tak. To jednak BJJ.

Jej sprawność zadziwiła mnie. Szybkością i zwinnością przewyższała w praktyce wiele znanych mi osób. Wiedziałem, że chce odnieść zwycięstwo, wykorzystując każdy ból, bo tak ją na treningach po prostu szkolą. Górowałem nad nią: siłą, masą i doświadczeniem. Liczyłem, że młodość przez brak opanowania odda ją w moje ręce.
-> Ty, zboczony pojebie. Zabiję Cię. - wrzeszczała zła.
-> Zobaczymy. Jak nie dasz rady, wyrucham Cię. - miałem uciechę.

Walka nie była łatwa. Mimo to krótka. Zastosowałem własne jujutsu. Dziewczyna szalała jak Baśka z trylogii. Rozbroiłem ją w stylu Wołodyjowskiego. Moje uchi i geri w walce bez gi skutecznie na me tsubo otwierały ją. Porozrywana odzież wala się w strzępach rozrzucona bez ładu i składu po całej sypialni. Popełnia zasadniczy błąd. Ju juku gô sei - suru. Elastyczną ustępliwością pokonuj twardą siłę. Ona w swojej złości nie przestrzega fundamentalnej zasady trenowanej sztuki.

Jestem szczupłym mężczyzną z szerokimi ramionami o dobrze wyrzeźbionej muskulaturze. Jak Rambo lub antyczny Herkules (Herakles). Mam 190 cm wzrostu, krucze włosy i niebieskie oczy. Ja to bardzo przystojny 21-letni facet z polskiego wybrzeża.

Sylwia, bo tak tą Afrodytę nazwałem sam sobie, to piękny rudzielec o zielonych oczach. Wysoka na 175 cm o szerokich biodrach i pełnej pupie cycata (b4) mieszanka polsko - białoruska.

Nasza walka wyglądała jak taniec orła o ostrych szponach z jadowitą żmiją. Nieświadomy obserwator uznałby to za trening w erotycznym wydaniu. Widziałby flirt zwaśnionych kochanków. Tango kobiecego BJJ z męskim Jujutsu.
-> Hej, dzieweczko. Staraj się bardziej, bo nim noc minie zostaniesz kurwą. - drwiłem bezczelnie.

Sylwia popełnia kolejny błąd. Minimum wysiłku przez przejmowanie i obracanie siły napastnika przeciwko niemu, maksymalizując efektywność walki, ma doprowadzić do własnego nad przeciwnikiem zwycięstwa.

Początkowo wszystko jest jasne. Ja to agresor. Sylwia to ofiara. Stopniowo tracę przejrzyste rozeznanie w sytuacji, czy Sylwia mięknie i stopniowo ulega, czy to wyłącznie moje złudzenia. Kumi przyciągają jej duszę i ciało, a osae przytrzymują przy mnie bezpośrednio w nagości z przymusu. Nasze ciała ocierają się o siebie. Momentami przylegają do siebie w lubieżnym kontakcie, krzeszając jak krzemienie prądy pożądania niespełnianych pragnień. Podnieciłem się. Sylwia zapewne też. Jej sutki stwardniały. Zwiększyły z piersiami ponętną objętość. Sylwia tego rozumem nie chciała. Jej ciało sercem twierdziło inaczej. Cipa lśniła od wilgoci. Usta wbrew woli odwzajemniała już niewymuszane pocałunki mężczyzny. W oczach ognie płoną. Po każdym dotyku dreszcze ciało mrowią.
-> Widzę mała, że mnie pragniesz. Pożądasz mnie teraz. - mówię spokojnie.
-> Tak. Chcę byś mnie pieprzył. - Sylwia mówi wbrew sobie.
-> Tak! Zerżnij mnie Panie! - mówię podniesionym głosem.
-> Nie!... Nie chcę. Proszę. Zostaw mnie w spokoju. - opiera się dalej.
-> Zaraz szmato zaśpiewasz inaczej. - mówię niecierpliwie.

Ostatnie kansetsu. Ostani nage. Z okrzykiem bólu rozkładam Sylwię gołą na nagiej podłodze. Ostatni opór. Cios nogą w me krocze.
-> A niech cię szmato. - krzyczę wkurzony.
-> Proszę. Nie czyń mi krzywdy. - mięknie i łagodnieje.
-> Panie! Żarty z tobą już się skończyły! - krzyczę wymierzając policzki.

Łapię Sylwię za kostki. Mocno rozprostowuję nogi. Wdzieram się między uda. Kolanami blokuję ich zacisk. Uderzam w uda i brzuch. Cios trafia Sylwię w wątrobę. Ona zgina się w pół. Traci oddech. Przez silny ból wybucha płaczem. Ogarnia ją strach oraz panika. Oddaje mocz, nie kontrolując się.
-> Panie!... Błagam.... Jestem dziewicą. - wyznaje z nadzieją.
-> Już niedługo. - mówię.

Leżę na Sylwii. Moje 100 kilo przygniata jej 60. Chwytam fjuta w dłoń. Wielkie, grube 30 cm. Chwilę go trzepię. Ona na to patrzy z jawnym przerażeniem. Zimno ją ogarnia. Boi się aktu penetracji. Sprawdzam cipkę. Wilgoć w niej niewielka. Mimo to przystawiam żołądź. Wpycham brutalnie. Jest bardzo ciasna. Wchodzi opornie.
-> Nieee! Ałaaa! Tooo boli. - krzyczy na cały głos.
Stara się biodrami uciec ode mnie.
-> Nie bój się. Rozluźnij się. Za moment będzie lepiej. - uspokajam ją.
Sylwia wpada w panikę. Wywija rękami. Próbuje się uwolnić, lecz bezskutecznie. Panuję nad nią fizycznie w pełni. Dostaje manto.
-> Uspokój się głupia. Zaraz będzie po wszystkim. - mówię spokojnie.
Przebijam błonę szybko, gwałtownie.
-> Ała! Ała! Ała! - słyszę jej wołanie.
Po tym zwalniam. Staję się czuły, delikatny i łagodny. Całuję namiętnie z językiem po francusku. Stosuję mieszane pieszczoty całego ciała. Mówię do niej z uczuciem. Stopniowo uspokaja się. Poddaje kochaniu. Wraca do równowagi. Znika ból, bo cipka jej wilgotnieje. Przychodzi przyjemność z równoczesnym orgazm, gdy wypełniam ją po wytrysku spermą. Po wszystkim wyciągam z niej okrwawionego penisa. Leżymy spełnieni przytuleni do siebie. Patrzymy na świt i zasypiamy.
-> Kocham Cię Panie. Jak brzmi twe imię. - pyta mnie Sylwia przed wspólnym zaśnięciem.
-> Andrzej. Kochanie. - odpowiadam czule.
-> A ja Agnieszka. Mój wielki Panie. -> mówi exSylwia dobrowolnie do mnie.
-> Teraz nie Pan. Wyjaśnię Ci to później. Teraz Kochanie odpoczywaj przy mnie.  

...

Ciąg dalszy nastąpi.

RG1

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1152 słów i 6532 znaków.

11 komentarze

 
  • RG1

    Trudne nie. Po prostu rozbawiło mnie to. Dzięki. :lol2:

    24 lip 2013

  • nowa

    Twój nick na czarno jest wtedy gdy nie jesteś zalogowany , a niebieski gdy jesteś xd. To takie trudne?? :)

    20 lip 2013

  • RG1

    Filozofia i zwroty terminów sztuk walki są wierne zaczerpnięte z jujutsu. Pasują też do BJJ, bo ono z jujutsu, judo itd. wywodzi się bezpośrednio.
    W dalszych częściać wyraźnie da się zauważyć kolejna zasada filozofii jujutsu:
    - czynić dobro sobie nawzajem, dla dobra ogółu.  :lol2:

    17 lip 2013

  • RG1

    Przepraszam. Zapomniałem przetłumaczyć zastosowane w tekście japońskie słowa. Już to naprawiam. Więc:
    - kumi to chwyty,
    - osae to trzymania (przytrzymania),
    - uchi (czyt. uczi) to uderzenia,
    - geri  to kopnięcia,
    - gi to kimono (strój ćwiczebny),
    - tsubo to ataki na punkty witalne (np.: jądra, krtań, oczy, wątroba),
    - jü yuku gö sei - suru (dosłownie: elastyczną ustępliwością pokonać twardą siłę),
    - kansetsu to dźwignie,
    - nage to rzuty,
    - shine (czyt. szine) to duszenia. :lol2:

    17 lip 2013

  • Palmer

    Miałem problem ze zrozumieniem niektórych słów ;-)

    17 lip 2013

  • RG1

    Ciekawi mnie jedno. Czemu mój nick raz jest na czarno, a raz na niebiesko? Od czego to zależy? Co to oznacza? :question:

    17 lip 2013

  • trzepaczek

    Echh... Spodziewałem się czegoś fajnego...  :-(

    16 lip 2013

  • RG1

    Choć po prawdzie w Kongo ponoć takowe się zdarzają.  :lol2:

    16 lip 2013

  • RG1

    Ha. Ha. Tak. :lol2:

    16 lip 2013

  • Fuc*

    30cm? Ale żart  :lol2:

    16 lip 2013

  • RG1

    A niech to ... Słabo wyszło. Telefon to kiepskie narzędzie do redagowania objętościowo większej treści. Trzeba poprawić w następnej części. Przepraszam. Sam z siebie jestem niezadowolony. :D

    16 lip 2013