Materiał zarchiwizowany.

Ośrodek wczasowy – Dzień czwarty, escape

Ośrodek wczasowy – Dzień czwarty, escapeKolejny cudowny dzień, gdyby nie te obowiązki tylko być jako pensjonariusz. No ale nie ma co narzekać bo bym tylko wydawał kasę, a tak przyjemne z pożytecznym. Dzisiejsze obowiązki miąłem zaplanowane na dzień, także wieczór dla siebie, no po części, bo do głowy wpadł mi pomysł bombowy. Po wczorajszej akcji z młodą wiedziałem, że dziś wieczór mam „zielone światło” i mogę wobec Beti snuć plany mając świadomość, że jej córka nie będzie nas strofować gdyż sama uknuła swój plan na wieczór, co daje nam swobodę…. Skontaktowawszy się Beti oznajmiłem jej o wieczorze nie zdradziwszy szczegółów; w jej głosie słychać było podnietę na ten fakt. Nigdy mi się tak dzień nie dłużył jak ten, właśnie ten i w ogóle wszystko w pracy mi nie wychodziło. W tym wszystkim przeszkadzały mi myśli i wyobrażenia o jej gołym ciele i intymnych częściach co bym z nimi robił i zagłębił w niej kutasa, bo ten ciągle mi stał. Nachodziła mnie myśl by sobie zwalić, ale się opanowałem w nadziei, iż będę miał pełne wory by wpompować w Beti ewentualnie zalać ją po jej cycach i twarzy aż będzie ociekała. Takowe myśli młodzieńczej werwy pomogły mi w mękach i nadziei przetrwać do wieczora. Dosyć wstępu i męczarni mojej i waszej do sedna wieczoru przejdźmy bez przejścia.
Spotkanie było u niej w domku, młodą już „zalogowałem” do Franka. Drzwi otwiera mi Beti i zarzuca mi na szyję ręce zaplatając za głową przyciągając ja do siebie by wessać się w moje usta. Jęzorem tak mieliła po mojej jamie, że poczułem go na migdałkach. Potok śliny zalał nasze jamy ustne jeszcze w życiu nie miałem tak soczystego „ślimaka”. Jak zassała mi język to aż w podbrzuszu mi mięśnie drgnęły, na myśl gdyby zamiast języka był to kutas. Ten od razu zesztywniał i wystawał ze slipów dociskając go do jej umięśnionego brzuszka łaskotał mnie po głowie jej kolczyk w pępku. Ona była w negliżu oczekiwała tak na mnie gdyż nie wiedziała jak ma się przygotować na ów „gwóźdź” wieczoru. Wepchnąłem ją do środka i przyparłem do ściany zadarłem jej nogę i już byłem gotów ją „przygwoździć”, ale odepchnęła mnie i skwitowała:
- To więc jest twój plan by mnie ty zerżnąć pod ścianą, na podłodze; fuj mało to romantyczne,
- Ależ skąd to spontan, sama mnie tak przywitałaś,
- Powitałam cię z tęsknotą na jaka mnie skazałaś,
- Ja też tęskniłem za…,  
- Tak tęskniłeś, że się zaprzyjaźniłeś z Andżelą,
- Co, weź przestań nie psuj klimatu, a tak w ogóle wy chyba jesteście o siebie zazdrosne?
- Dobra nie nakręcaj się powiedz lepiej co tam przygotowałeś, bo łażę cały dzień w negliżu nie wiedząc jak się ubrać?
- A ja myślałem, że ty na moje powitanie specjalnie w tym seksownym negliżu,
- Tak i co jeszcze, tylko marzę o tym by zrzucić pulower i pójść do łózka,
- Naprawdę!?
- NIE! Ty nastoletni napalony chłopacze ze stojącym kutasem,
- Przepraszam, ale tak właśnie mnie nastrajasz, rozkojarzasz,
- No to się ocknij i zacznij myśleć tą dużą głową, bo czar romantyzmu prysł,
- Dlatego przygotowałem „coś” na wieczór; nie zapomniany,
- No słucham, czaruj dalej, bo jeśli myślisz, że tu teraz rozłożę przed tobą nogi…
- Po twoim stroju widzę, że na wychodne nie ma co liczyć; nastawiłeś się na dupczenie pod nieobecność Angeli,
- No to się ubieraj luźno, lekko szorty, t-szort,
- No tak temu tylko podniecający widok w głowie,
- Owszem zależy mi na tym być była uwodzicielska i pożądana tam…,
- To jednak wychodzimy?
- Tak oby jak najszybciej spływajmy.
W trymiga się ubrała zresztą nie za wiele tego miała do ubierania. Skierowaliśmy się do łódki, którą popłynęliśmy w kierunku prze zemnie obranym. Uniknąwszy zbędnych pytań od razu oznajmiłem by o nic nie pytała tylko napawała się widokami. Ja mogłem w tym czasie ją podziwiać; jej atuty kobiecości, bo siedziała prze de mną tyłem wypinając tyłek był cudowny niczym ziarnko kawy taki mały ale jaki zgrabny. Szorty się zadarły i wpiły znikając gdzieś w rowku między kroczem połowa pośladków odkrytych lśniących w blasku zachodzącego słońca. W wyobraźni ocierałem się o nie kutasem. Przyznaje się, że w planach miałem na wieczór wsadzić sobie w końcu w jej waginę. Wymyśliłem tą całą oprawę ku temu by mi uległa, co z tego wyjdzie się okaże. Dopłynęliśmy do zatoczki była podobna do poprzedniej ale bardziej oddalona i trudno dostępna jedynie od strony wody przypływając na łódce. Było już tam kilka par, widać mających się ku sobie, w końcu miano owej zatoczki ku temu było nazwane „laguna”. Wiele się o tym miejscu legend słyszało, jedynie pary się o tym mogły przekonać, bo single; brakiem zainteresowania były tu intruzami jedynie na co mogli liczyć to się zaczaić w krzakach i się onanizować. Dobiliśmy do brzegu wysiedliśmy przywitaliśmy się i przycupnęliśmy trochę na uboczu. Beti lustrowała całą zatoczkę i pary nie wytrzymała i otwarła te usta:
- Ale oni maja wszyscy po dwadzieścia kilka lat, co ja tu robię?
- Integrujesz się z naturą. Przecież cię nie interesowało dymanie w łóżku w jedwabnej pościeli,
- Ale jak małpy na palmie też nie jest romantyczne, chociaż bardzo ekscytujące,
- A gdzie ty tu widzisz palmy?  
- Jedną w twoich spodenkach z mocno nabrzmiałymi kokosami,
- Całe mleko dla ciebie, tylko musisz się do niego do łupać,
- Zaczynasz wchodzić w nastrój, to dobrze o to tu chodzi owe miejsce ku temu sprzyja. Chodźmy bliżej ogniska zintegrować się z grupą, bardzo dobre to feromony wywołuje,
- Podoba mi się, że nie wywlokłeś mnie na pierwszą lepszą plażę jak poprzednio; w znajomym nam celu,
- Nie ukrywam, że to i owo chcę wykorzystać z łona natury, ostatnio cię zahipnotyzowało,
- No fajna odmiana romantycznego pokoju z łóżkiem, ale nadal mam jedwabne majteczki,
- To je zdejmij,
- Wstydzę się poza tym nie ma tam za wiele do ściągania,
- Oniii nie mają na sobie bielizny,
- No właśnie i nie czujesz się z tym źle?
- Zdejmuj tu nikt nie zwraca na to uwagi,
- A ty?
- Ja w ogóle nie mam majtek,
- Dobra chodź my do ogniska wina się napić może później się przemogę.
Poszliśmy do ogniska w blasku płomieni lśniły się ciała osób go oblegających. Pary były w różnych konfiguracjach. Laska z przodu gość z tyły obejmującą ja w pasie i macający gołe piersi, które ukazywały się czasami z rozpiętej bluzki. Druga: gościu leżał, a laska dosiadła go okrakiem miała na sobie długa sukienkę rozpinaną na połowy szczelnie okrywające ich biodra. Widać było, że każda z par w znany sobie sposób chciała być intymnie zintegrowana, ale będąc w towarzystwie innych. My inni odróżnialiśmy się od pozostałych patrzyliśmy na siebie i zmieszani przytuliliśmy się. Stwierdziłem, że jak nie poleje to się sytuacja nie wyklaruje. Wyciągnąłem wino i poprosiłem Beti by wkręciła korkociąg ja trzymałem wino między udami. Ta uklękła po bokach mych ud i dźgała korkociągiem. Przyjęła wypiętą pozycję w stronę ogniska dostrzegłem jak wszyscy się patrzą na jej tyłek. Z ciekawości i ja zerknąłem z mej perspektywy widoczne były na pół gołe pośladki pozostała ich część pokryta szortami.  
– A ty masz na sobie majtki?  
– Jeśli mikro stringi można nazwać majtkami, to tak,
- Te świntuchy gapią się na twoją…,
- Nie bądź groteskowy, sam chciałeś mi zdjąć majtki,
- Ale nie myślałem, że wszyscy będą ci „szpakować” (patrzeć) w…,
- Nie bądź pies ogrodnika. Myślałeś, że jak będę bez majtek to tylko ty będziesz szpakował
- No dobra daj to wino muszę się napić, a ty już się nie pręż już tak jask kotka, bo im „palmy” (penisy) też się wygły,
- Ale skromniś, ciekawe co twojego wprawiło w podobny stan, czyżbyś dostrzegł skryte intymności pozostałych lasek?
- Stoi mi to już od rana na samą myśl spędzenia z tobą wieczoru upojnego mam nadzieję,
- Jak wychlipcesz tyle tego wina sam to będziesz „upojny”, daj trochę, bo mnie krępuje ten całokształt i pozostali małolaci.
Rozpiliśmy dwie butelki i zrobiło się nam błogo. Rozciągnąłem trochę ciało na wznak poczułem jak Beti mnie dosiadła okrakiem i przyległy nasze biodra. Lekko się poderwałem i podparłem na łokciach by podziwiać ten wiercący się tyłeczek, kiedy jej krocze natrafiło na nabrzmiałą „pałę”, oboje znieruchomieliśmy. Od jej krocza biło gorąco czuć było to przez materiał moich spodenek, bo jej szorty w ogóle nie przykrywały jej krocza tylko wpiły się w nie. Teraz zrozumiałem czemu tak się wszyscy gapili w jej wypięty tyłek, a raczej szparę; jak gekon na muchę. Od penisa po kręgosłupie do mózgu przeleciały mi ciarki; w tym momencie moje głowy zamieniły się mózgami. Zacząłem kombinować jakby tu niespodziewanie przed innymi wypuścić „ptaka” ze spodenek tak by ich materiał nie przeszkadzał w doznaniach ocierania się naszych genitaliów. Wykorzystałem moment, iż trochę mnie ziemia pije w tyłek po prosiłem ją by lekko uniosła owe ziarnko kawy (bioderka), a ja w tym momencie nie postrzeżenie uwolniłem ptaka poprzez rozporek i usadowiłem go główka ku pępkowi rozluźniło to bolesny wzwód. Rozejrzawszy się czy ktoś zwrócił na to uwagę złapałem za bioderka i ponownie ją usadowiłem, gdy jej krocze dotknęło mojego ptaka wzdrygnęła, ale wpijając palce w pośladki pewnym chwytem docisnąłem ją do ptaka. Nie pasowało to jej i wierciła tyłkiem, tak początkowo myślałem, ale gdy poczułem jak jej wargi rozwierają się na penisie to zwolniłem uścisk. Teraz nie tylko poczułem gorąco, ale też lepki śluz, który działał jak lublikifikator. Nawet te jej sznurki stringów, szortów nie dawały dyskomfortu nie było ich w ogóle odczuwać; może się rozpuściły od śluzu i tarcia. Trudno mi było ruszać biodrami jedynie co mogłem to ściskałem mięśnia krocza tak, że prącie drgało. Naprzeciw wyszła mi łagodnymi przesunięciami wargami po prąciu, aż z żołędzia ściągnęła skórę. Przy każdym posuwistym ruchu łeb wystawał był tak nabrzmiały i fioletowy. Gdy docierała wargami do niego robiło się tak niesamowite napięcie, aż nie wytrzymałem i przytrzymałem ją za biodra. Zacząłem podrygiwać prąciem, jej wargi wydawały się jakby go w siebie pochłaniały, ale nie miało to nic wspólnego z penetracją. Ta chwila wytrwania się opłaciła, zaczęło mi się „gotować” w podbrzuszu nagle skurcze i mimowolne drganie prącia rozpoczęło pompowanie nasienia z nabrzmiałych jąder do żołędzia by w spekularny sposób wydobyć na zewnątrz; w tej sytuacji, bo naturalnie to tylko zmienia właściciela. Między naszymi genitaliami jakby pękł balonik z płynem i obficie rozlał się ściekając po bokach i moim kroczu. To była pierwsza porcja, gdy poczułem drugi napływ ona się osunęła ku przodowi kładąc się wzdłuż moich nóg uniosła lekko biodra zwalniając docisk. W tym momencie poczułem jak „coś” zrasza mi szyję, twarz. Oblizałem usta i poczułem lekko słonawy pomieszany z owocami posmak. Błyskawicznie otwieram oczy, ale w jednym z nich skleiły mi się rzęsy. Zajebiście całe przeznaczone dla Beti pełne wory planowałem w niej, albo chociaż na niej opróżnić, a część wylądowała na mojej twarzy. No cóż kto mieczem wojuje….

fantasta

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2225 słów i 11614 znaków, zaktualizował 5 paź o 17:55.

Dodaj komentarz