Materiał zarchiwizowany.

Olka - znajoma internetowa 1

Olkę poznałem przez internet. To było od początku coś więcej niż tylko znajomość. Poświęcaliśmy sobie bardzo dużo czasu. Oboje byliśmy w związku, oboje potrzebowaliśmy czegoś więcej i generalnie mieliśmy to, bo i ja i ona mieliśmy "przygody”. Na początku to były bardzo długie rozmowy. Mówiliśmy sobie o wszystkim, o pragnieniach, o kochankach, o życiu w związku. Żadnych tajemnic, niczego nie ukrywaliśmy. Chcieliśmy chyba oboje słyszeć wzajemnie, że to co robimy, to nic złego, że należy się nam coś więcej od życia, bo ono takie trudne i przemija nieubłaganie. Nie wiedziałem, że sprawi wszystko to, że z czasem będziemy coraz bardziej bliżej siebie, że jej słowa wywołają w moich myślach pragnienie. Jej opowieści o kochanku, co z nim robiła, jakie przyjemności. Z zazdrością czytałem gdy do mnie pisała. Ja nigdy wcześniej nie podejrzewałem kobiety o takie rzeczy! Zawsze wydawało mi się, że to faceci są napaleni i ich perwersje, to rodzaj wymuszania pewnych zachowań. A tymczasem, moja internetowa znajoma opisywała mi różności, jak się spotkała z kochankiem i poszli do kawiarni a ją naszło zrobić mu coś niespodziewanego, coś co go zaskoczy, więc weszła pod stolik i zrobiła mu dobrze ustami. Było to dla mnie nieprawdopodobne, że istnieją takie kobiety. Ona z zadowolenia faceta, miała ogromna osobistą satysfakcję. Spytałem ją, czy nie bała się? "Nie, to po części była ochota na coś, co wiecznie wymuszał na niej jej mąż”. I zrobiła to jak tania dziwka, bo chciała i koniec. Jej kochanek z jakichś przyczyn po czasie odpadł. Szybko poznała kolejnego. Ale ja tym razem poczułem zazdrość, i że nie chcę już się angażować jako "przyjaciel” co słucha i radzi. Zapragnąłem roli bycia jej kochankiem. Postanowiliśmy się spotkać. Jak już wspominałem, była to znajomość internetowa, dzieliło nas 200 km. Umówiliśmy się, że najrozsądniej będzie spotkać się w połowie drogi. Bardzo się bałem tego wszystkiego. Zanim cokolwiek się stało, miało to formę zalotów, oraz obietnic, że się opamiętamy, że nie możemy ulec emocjom …. Wysiadła z samochodu i zobaczyłem zgrabną szatynkę, o urodzie przypominającej aktorkę Jennifer Aniston. Kurcze, ona naprawdę była ładna! Początek był drętwy, trema mnie zżerała. Ona była zdecydowanie odważniejsza. Szliśmy rozmawiając, na naszej drodze wyrosła kawiarnia, a jakże o wdzięcznej nazwie "randez vous”. Usiedliśmy przy stoliku, ja po przeciwnej stronie, chciałem jej się przypatrzeć. Zareagowała, że mogę równie dobrze usiąść przy innym stoliku. Usiadłem więc szybko koło niej w takiej niby loży. Naprawdę mi się podobała, mówiła jak nakręcona. Opowiadała o pracy, o mężu, o rodzinie. Mówiła dużo i ciekawie. Zamówiliśmy jakiś deser, ona ciastko z jabłkiem, ja, jakiś sernik z truskawkami. Poprosiła czy może spróbować moje – oczywiście odpowiedziałem. I chciałem jej dać talerzyk. Nie! Odpowiedziała. chce posmakować z twoich ust. Wziąłem więc kęs do ust i przybliżyłem do niej na tyle blisko, że ta otworzyła swoje i pocałowaliśmy się, zarazem smakując moje truskawki z sernika. Spytała czy mam ochotę na jabłecznik. Oczywiście, że miałem takiej formie! Tym razem to ona wzięła kęs i włożyła mi go do ust, mieląc językiem moim językiem. Jedno, co się od tej pory skończyło, kelnerki przestały do nas podchodzić. Chyba były zniesmaczone, ale zarazem dziwnie zainteresowane. Coś sobie szeptały, ale nas to nie interesowało. Poszły kolejne zamówienia. Ja pierwszy raz w życiu wypiłem kawę nie dotykają filiżanki. Wszystko spijałem, ona brała małe łyczki po czym wlewała napój do moich ust. Ja ssałem jej język, cudownie lekko szorstki i spijałem wszystko co miała. Słuchałem w międzyczasie, że dużo podróżuje, że ma pracę mobilną …. No dobra! Ta "konsumpcja” przeciągała się w sposób, który niebezpiecznie zaczynał mnie martwić. Mianowicie, przez jakieś 2 godziny miałem erekcję. Spodnie co chwila mi się unosiły i doprawdy nie wiedziałem, co z tym zrobić. Po ok. 2 godzinach wyszliśmy, zrobiło się późne popołudnie, szliśmy trzymając się za ręce, jak stare małżeństwo. To było niespodziewane, bo stanęliśmy przed drzwiami do muzeum. Weszliśmy do środka, dalej schody, głucho, półmrok i nikogo dookoła. To była chwila, ten jeden pocałunek nie przypominał niczego co ludzkie. Ogarnęło nas pożądanie niezwykłe. Mi puściły hamulce, nie miałem żadnych oporów. Podciągnąłem jej spódnice i wsadziłem "tam” dłoń. Ona nie była mokra, pod moimi palcami wszystko pływało! Ściągnąłem jej majtunie, przeciągnąłem przez buty, odwróciłem ją sobie, ona oparła się dłońmi o ścianę i wypięła w kierunku do mnie, wyciągnąłem naganiacza, pogłaskałem nim przez chwilę jej szparkę, była bardzo mokra i gorąca. Chyba chciałem przeciągnąć dramaturgię, bo główką małego, pieściłem jej płatki. Jej chyba nie o to chodziło, bo jakby bardziej się wyprężyła, dając do zrozumienia, bym w końcu…. "Wszedłem” bez problemu, to było łatwe, bo Olka była gotowa jak chyba żadna kobieta na świecie. Patrzyłem na cudowny tyłeczek, wypięty ostro w moją stronę, dłonie oparłem o jej pośladki, i po prostu zacząłem posuwać cudowną kobietę, na schodach prowadzących do lokalnego muzeum. Wchodziłem najgłębiej jak potrafiłem, ona wyciągała się jak struna. Czułem jak jest podniecona, jak oddycha, jak stęka, jak jest jej dobrze. Przez chwilę dyszeliśmy równocześnie, a ja energicznie wchodziłem w jej jaskinię. Odwróciła głowę i spojrzała na mnie przez chwilę, zerknęła przez prawą rękę na której była oparta o ścianę, jej oczy płonęły. Nigdy nie widziałem czegoś podobnego. To była dzika rozkosz! No cóż, 2 godziny całowania, zabawy jej językiem przy deserach i kawie, erekcji bardzo długiej, spontaniczności całej tej sytuacji sprawiły, że poczułem że dochodzę. Wyszedłem z niej, chciałem ochlonąć i usiadłem półnagi na schodku, ona niewiele się zastanawiając, podciągnęła silniej spódniczkę i nadziała się na mnie. Powiem szczerze, że gdyby usiadła mi na twarz, chyba spiłbym wszystkie jej soki, taki byłem napalony i spragniony. Ależ ona mnie ujeżdżała, głowę odchylała do tyłu i ruszała swoimi biodrami jak tancerka. Po chwili przykucnęła, by nadziewać się rytmicznie na moim bohaterze. Ja byłem w siódmym niebie! Nieco odchylony, głową lekko uderzałem w drzwi wejściowe do muzeum, ale nie chciałem przerywać tego "rytmu”, swoistego tańca nade mną (przepraszam, jeśli ktoś był świadkiem tego zajścia, ale naprawdę to było coś, co zdarza się raz w życiu). Nie wiem ile to trwało, ale w pewnej chwili poczułem, że nie panuję nad sobą, to była rozkosz nieopisana, poprosiłem by zeszła, ale ona kontynuowała, patrząc mi prosto w oczy. Nie wytrzymałem, spuściłem się do środka, zalałem ją bardzo, w jej oczach widziałem ogromną satysfakcję. Nie mam pojęcia ile tego było, ale czułem jakby uchodziła ze mnie dusza. (po czasie spytałem, ile tego miała w sobie, powiedziała, że była zdziwiona, że można mieć tyle tego) Wstałem, mój bohater zaczął wiotczeć. Na schodach widać było ślady naszych orgazmów, głównie mojego, "poplamiliśmy” płytki. Ubraliśmy się szybko, w końcu to było miejsce publiczne, poprosiła o chwilę na uboczu by mogła się "doprowadzić” i wybiegliśmy stamtąd. Dalej szliśmy przez park na parking ciesząc się jak dzieci. Nie chciałem by szła, wziąłem ją na ręce i niosłem jak nosi pan młody, pannę młodą, i mówiłem mijanym ludziom "dzień dobry”. Oglądali się za nami i patrzyli jak na szaleńców. A ja …. Ja się zakochałem. Na tym nasze spotkania się nie zakończyły, ale o tym kiedyś, jak najdzie mnie ochota. Jej imię z oczywistych względów zostało zmienione.

albtilo

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1518 słów i 8138 znaków, zaktualizował 18 lip 2016.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Micra21

    Zdecydowanie zgadzam się z RomanemS. Poczytaj sobie inne, lepsze opowiadania, autorów, którzy już napisali niejedno. Np. Cynthia22 czy Batavia. To jest dobry początek większej historii. I nie spiesz się ze wstawianiem. Dobrze jest odłożyć skończony tekst na kilka dni i potem wrócić do niego. W ten sposób łatwiej wyłapać błędy. :) Pozdrawiam

    6 lip 2016

  • Użytkownik albtilo

    @Micra21 Przyjmuję uwagi i przyznaję im racje. Ja to napisałem i wstawiłem "jednych tchem". Faktycznie, pomysł by po kilku dniach spojrzeć na własne grafomaństwo, może mieć jakiś skutek. Pozdrawiam

    7 lip 2016

  • Użytkownik RomanS

    I fajne i nie fajne. Z jednej strony próbujesz kwiecistych opisów, z drugiej używasz języka, hmm, nie tyle prostego, co prostackiego. Mam wrażenie, że nie do końca znasz znaczenie niektórych słów, lub nie wiesz w jakim kontekście ich użyć.
    Swoją drogą, co tam robi podpaska??

    6 lip 2016

  • Użytkownik albtilo

    @RomanS  
    To moje pierwsze napisane opowiadanie w życiu. Dziękuję za uwagi. Masz rację co do prostactwa niektórych opisów. Może kiedyś napiszę kolejne, poświęcę mu zdecydowanie więcej czasu. To było na gorąco z pewną tremą pisane, więc pewnie nieudane i nie do końca przemyślane.

    6 lip 2016