TO OPOWIADANIE PISANE JEST WSPÓLNIE Z "F", DLATEGO SĄ DWIE OSOBY
Ja, biedne, bezbronne dziewczątko, muszę iść sama, przez ciemny, groźny las! A co, jeśli napadną mnie jacyś zbójcy?
Moja spódniczka jest oczywiście… czerwona. Jaka rozkloszowana! Wystarczy lekki zefirek, a ona już fruwa w górze, niczym żagiel na wietrze! Jakby postawiła sobie za cel, zdradzenie wszystkim, cóż takiego skrywam pod kiecką…
Moje szpilki też są czerwone. Ależ mają wysoki obcas! Co sobie pomyślą o mnie jacyś panowie, gdy spotkają mnie tak wystrojoną w tym lesie? Chyba nie to, że jestem gotowa się „puszczać”… „Puszczać” – „puszcza” – jakże blisko są te wyrazy… Gotowi zapytać: “Czy pani puszcza się… ta podoba?”
W tych szpileczkach nie mogłabym za bardzo uciekać przez zbójcami… przed nikim bym nie mogła! Na takich obcasach? Szybko zostanę dopędzona! A zatem jestem zdana na łaskę i niełaskę pierwszego lepszego napastnika… Cóż… nie napawa to optymizmem. Groza dla mojej czci niewieściej…
Uciekać będzie mi trudno także z powodu koszyka, który targam. Są tam wiktuały dla babuni, więc nie mogłabym go stracić… Tak… nie pobiegnę zbyt szybko, goniona przez agresorów… I co wtedy?
Ależ śliczne mam na nóżkach pończoszki! Cieliste. Zakończone finezyjnymi, koronkowymi manszetami… W pończochach zawsze czuję się tak kobieco… seksownie. Ale… ale… gdy podwieje mnie wietrzyk, pończoszki nie osłonią mi tego co mam pod spódniczką…
Nie osłoni jej też bieluśka, falbaniasta haleczka… Ona takoż jest rozkloszowana, jakby uszyta została po to, by nie okrywać, a odkrywać me dziewczęce sekrety…
Kiedy mijasz wielki, stary dąb wyłaniam się nagle zza jego omszałego pnia. Potężny, wysoki wilkołak porośniety burym futrem. Góruję nad tobą, wyprostowany mierzę prawie 2,5 metra wzrostu. Potężny kark zwieńczony jest mocarnym łbem z którego zerkają na ciebie żółte slepia. Mokry nos wciąga słodki zapach kobiecego ciała. Zagradzam ci drogę i oblizując się długim jęzorem wbijam w ciebie mój wzrok.
- Oh a dokąd to panienka zmierzam można wiedzieć?
Drżąc, z mocno bijącym serduszkiem, bieżę przez knieję. Takie gęste te zarośla! Teraz ten olbrzymi dąb...
Czuję, mam wręcz pewność, że spod nich coś gapi się na mnie! Na mnie?! Gapi się prosto na moją spódniczkę! Jak tak można czynić biednemu dziewczęciu?! Ach ja biedna!
- Ależ bieżę do mojej babuni...
- Ah do babuni, hehe jak słodko. A nie miałabyś chwilę czasu? Może byśmy porozmawiali?
- Wielmożny pannie... ale o czym tam by pan chciał rozmawiać z taką prostą, wiejską dziewczyniną, jak ja...?
- Oh o wszystkim i o niczym, np o tym czy lubisz zwierzęta... takie np wilki hm? - Nachylam się nad tobą szczerząc kły. Ponownie się oblizuję, łypiąc ślepiami w twój obfity dekolt. Nie umknęło mej uwadze to, że twoje spore piersi prawie rozsadzają bluzkę.
- Oj panie... zwierzynę... to i pewno... ale wilków, to ja się boję... czy one by co, takiej bezbronnej dzieweczce jak ja... złego nie poczyniły...
"Ależ ta bestyja się gapi na mnie! Coś mocno się mojemu kaftanikowi przygląda... może to źle, że ten kaftanik tak dużo moje cycusie odsłania...?"
- Oh mnie nie masz co się bać! Wręcz przeciwnie, możemy razem spędzić miło czas! Wrrr, dawno nie miałęm sposobności zabawić się z samicą... zwłaszcza ludzką!
- No nie wiem... ja tam nie wiem...
"Ojej! Znowu wietrzyk musnął moją spódniczyną... znowu przed tym wilkiem zatrzepotała...
A jak ten wilk się chce ze mną zabawić...? Dlaczego nazywa mnie samicą? Toż ja prosta dziewka jestem... A może on, jak to matula przestrzegali - ma chrapkę na mój wianeczek...?"
- Oh zapewniam cię! Ja możę dziki zwierz, ale umię postępować z samicą żeby było jej dobrze! - To mówiąc nachylam się, moje nozdrza wchłaniają twój zapach. Węszę zwłaszcza nad dekoltem a wielka pazurzasta łapa sięga ci pod spódnicę i dotyka pośladkó przez materiał majteczek.
- Łojej... łojej... ale ja żem wielce porządna panienka... dlaczego sięgasz pod moją spódniczkę... chyba nie dybiesz na mą cześć niewieścią?
"Coś mi mówi, że ta moja cnotka może być zagrożona... przecie ani mu nigdzie nie ucieknę w tych szpileczkach, ani nie obronię się ja bezbronna kobietka przed nim..."
Fafnir
- Wrrrr cześć powiadasz? Masz na myśli, że nie byłaś dotąd z żadnym ludzkim samcem? - pytam sapiąc coraz bardizej podniecony. Nieźle, nie dość, że trafiła się ludzka nadobna dzierlatka, odpowiednio cycata i dupiasta to jeszcze nie naruszona! Oj to będzie zabawa!
- Ano tak panie... jam była zawsze dziewuszka wielce nadobna i cnotliwa... nigdym parobków nie dopuściła do tego miodku, do którego oni zawżdy chcieli się dobrać...
"Czyżby podniecało go to, że jeszcze mam kwiatuszek dziewictwa? To, żem nie ruszana...? Teraz to on ani chybi zechce mnie... ruszyć..."
- Wrrrrr a to ci cnotliwa dzieweczka! No nic, ze wszsystkim trzeba kiedyś skończyć, również z dziewictwem! Nie martw się, nie zapomnisz przygody ze mną! Dalej, rozsupłaj te sznureczki i pokaż te cycusie. Widzę, że są wielkie i mięciutkie, chętnie się z nimi zabawię na początek!
- Nie... nie... panie wilku... jażem cnotliwa... porządna panna... oszczędź moją cnotę... błagam...
"Ojej... Boże... dlaczego to niebezpieczeństwo tak mnie podnieca...??? To wręcz niemożliwe..."
- Wrrrrr Musisz wiedzieć, że jestem nie tylko żądny wrażeń, ale też bardzo niecierpliwy! - jednym machnięciem łapy rozrywam pazurem troczki bluzeczki. Materiał opada a twoje dojne cycuszki wylewają się na zewnątrz racząc me ślepia widokiem różowiutkich, twardych suteczków.
- Ojej! Ojej! Panie wilku... Nie... ach...
"Jak to źle mieć tak duże piersięta, jako dynie... nawet ich osłonić mymi rączętami niespotrafię, bo ten zły wilk ogląda je sobie na potęgę... co za wstyd! Co za wstyd dla skromnej panny - zostać tak sromotnie obejrzaną!"
- Oh tak! To dopiero cycuchy! - wystawiając lubieżnie jęzor łapię za twoje baloniki i zaczynam je mocno ściskać, nie szczędząc podszczypywania sutków. Po chwili do zabawy dołączą także jęzor, niemołoziernie chlastając po suteczkach, ślini je i drażni,
- Ach panie wilku… auuaaa… aauuaaa! Ależ pan mi je nielitościwie umęcza… Ależ mocno je ściska… Auuuaaa! Co za chropowaty ozor! Bardziej szorstki niż u naszego Azora… Auuuaaa! Co pan chce uczynić z moimi cycusiami…?
Historyczka
„Dlaczego to mi się tak podoba, że moje cycki tak działają na samca??? Ach, ja biedna… może to przez nie, przez to, że mam takie duże, zaczął się do mnie dobierać….?”
- Wrrrr uwielbiam je! Masz bardzo dobre doje, gdybyś była matką płynęłoby z nich ciurkiem mleko... choć o to też zaraz się postaramy mlehehe! - powracam do dręczenia twoich bimbałów ale sięgam też znowu pod spódnicę i ściskam jeden krągły pośladek aż wbijają się w niego lekko pazury
- Ojej! Ojej! Co to znaczy, że się o to postaramy? Ach… ach… panie wilku… i dlaczego znów sięga pan pod moją spódnicę… ojej! Ależ pan wbija się w mój tyłek!”
„Co on mówił o moich dojach…? Co to znaczy – postaramy??? Czyżby chciał ze mnie zrobić mamusię??? Olaboga!”
- WIesz czemu? Bo masz świetną dupę! Dużą i miękką, idealną do ściskania i posuwania! Hehehe pewnie na zabawach we wsi chłopaki nie mogą oderwać od ciebie wzroku? Tylko sobie szepczą między sobą jakby cię obsiedli w kilku na sianie?
Historyczka
- Ojej! A to pan wilk syćko o mnie wiedzą? Bo i tak… chłopaki na zabawie spokoju mi nie dają… Ciągle tylko w tany biorą… prawią, że chcą mnie wyobracać! Czego ony chcą? Widno wziąć mnie w obroty w tanach? A może co innego im w głowie? Bo co i rusz a to mnie za zadek złapią, a to do ucha rzekną, żebym z nimi poszła na siano…
- Hehe taka z ciebie niewinna dzieweczka, ale nie bój nic, ja cię wszystkiego nauczę. Lepiej to zrobię od nich, no bo powiedz, czy który chłopak ze wsi ma takiego? - Przerywam na chwilę macanki i lekko się odsuwam. Dopiero teraz twój wzrok kieruje się na masywne, włochate jaja i rosnącego między nimi grubego drąga, długiego jak chłopskie ramię.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.