Dziki napastnik nawet nie zdziera ze mnie sukni. Zsuwa jedynie z mojego biustu – by go sobie mieć przed oczyma… No i zadziera kieckę… Ma teraz łatwy dostęp do mego sekretnego miejsca…
Którego, oczywista, nie omieszka wykorzystać… Ależ brutalnie napiera… Ułożywszy mnie uprzednio na jakiejś nieoheblowanej desce…
Okazuje się, że ja też mogę oczekiwać takiego samego losu, jaki spotyka deski – zostać solidnie przerżnięta…
Na nic zdają się me wołania o litość… na nic błagania o oszczędzenie mej niewieściej czci…
Me błagania zaczynają się wkrótce mieszać z mymi jękami…
- Aaaaa… aaaaa… Niieee… aaaaa!
Czułam, że w ten sposób rozjuszam jedynie dzielnego kawalerzystę do galopu… do galopu we mnie…
Do galopu? Wręcz do szarży! Do szarży… na moja biedna piczkę…
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
MadziusiA
Super ☺️