Magda i synowie

1.
Cześć mam na imię Magda. Gdy byłam nastolatką zapisywałam w pamiętniku wszystko, co mi się przydarzyło. Pamiętam, że zawsze pozwalało mi to uspokoić swoje rozedrgane emocje i dzięki temu mogłam spojrzeć na siebie z innej perspektywy. Niestety wraz z upływem czasu i rosnącą ilością obowiązków zarzuciłam to wymagające systematyczności i czasu przyzwyczajenie. Dziś chciałabym wrócić ponownie do notowania swoich przeżyć, za przyczyną zmian, które ostatnio nastąpiły w moim życiu. Zmian ekscytujących dla mnie i podniecających, ale także mrocznych, z którymi nie mogę sobie sama do końca poradzić. Może zapisanie wszystkich tych wydarzeń pozwoli mi na dokonanie autorefleksji i w rezultacie doprowadzi do podjęcia właściwych działań?
Zanim przejdę jednak do relacji wydarzeń, o których chciałam tu napisać, powiem kilka słów o sobie. Bez owijania w bawełnę, bez schlebiania, ale i bez fałszywej skromności. Oto, kim jestem i co mi się przydarzyło.  
Mam 33 lata i jestem samotną matką wychowującą dwóch synów. To chyba najlepiej według mnie opisuje, kim teraz jestem. Matka z bagażem nieszczęśliwej miłości. Mąż odszedł ode mnie dawno i z perspektywy czasu wiem, że było to najlepsze, co mogło mi się przytrafić. Z początku bolało jak cholera, ale po roku bez jego obecności zrozumiałam, że tak dla mnie lepiej. Dla mnie i dla moich cudownych synów. To była z góry skazana na porażkę miłość. Młodzi i upojeni hormonami buzującymi w naszych ciałach zrobiliśmy głupotę nie zabezpieczając się... i tak urodziłam Jacka mając naście lat. Potem następny błąd i Michał pojawił się rok później. Zrozumcie mnie dobrze, nie żałuję narodzin swoich cudownych dzieci, ale być może gdybym była bardziej dojrzali wszystko potoczyłoby się inaczej. Byłby czas na dorastanie, czas na rodzinę i wreszcie czas na dzieci. Teraz wychowuję je sama, choć nie mogę zaprzeczyć, że z dużą pomocą rodziny.  
Początkowo było mi bardzo ciężko, wszystkiego brakowało - czasu, pieniędzy i spokoju. Potem moja sytuacja zaczęła się stopniowo poprawiać. Dzięki pomocy bliskich, po kilku latach zamieszkałam w ładnie urządzonym M-3 na nowo wybudowanym osiedlu. Awansowałam w pracy i zaczęłam być bardziej niezależna finansowo. Dzieci wraz z upływem czasu były coraz samodzielniejsze i wreszcie miałam odrobinę czasu, który mogłam przeznaczyć zupełnie dla siebie. Korzystając z tego, wróciłam do uprawiania sportu, któremu poświęcałam sporą część dawnego życia. Oczywiście nie wyczynowo, po prostu kilka razy w miesiącu szłam na siłownię lub basen. Starałam się też, choć raz w tygodniu uczęszczać na zajęcia jogi i jeśli nie byłam zbyt zmęczona to dokładałam do tego jakieś ćwiczenia na rowerku w domu lub jogging poza nim. Teraz po upływie kilku lat mogę powiedzieć, że osiągnęłam szczyty fizycznej formy, jakiej nie miałam będąc nastolatką.  
Jestem raczej niską blondynką, z dość długimi włosami i nieskromnie muszę to przyznać, dość apetycznym ciałem. Szczerze mówiąc wydaje mi się, że przy moich stu sześćdziesięciu centymetrach wzrostu mój biust jest nawet odrobinę zbyt duży. Oczywiście mógłby być odrobinę bardziej jędrny, gdy miałam lat 18 był twardy jak napięty mięsień, jednak i dziś nie jest źle. Niejedna nastolatka mogłaby o takim pomarzyć. Do tego całkiem spora pupa przy mocno wciętym pasie. Wiem, że mogłabym mieć odrobinę dłuższe nogi, nie mieć tych kilku zmarszczek, ale, od czego są buty na obcasie i kosmetyki? Nowoczesna kobieta wie jak zatuszować drobne mankamenty. Dzięki pracy nad sobą mogę stwierdzić, że tłuszczyku mam w sam raz i to dokładnie tam gdzie powinien być.  
Jedynie, czego mi brakuje to facet. Zawsze miałam duże libido. Z tego też wzięły się moje dwa słodkie kłopoty. Po urodzeniu dzieci opadło ono może, przytłoczone nawałem codziennych trosk. W miarę upływu czasu moja prawdziwa natura doszła do głosu z jeszcze większą siłą. Jacyś faceci czasem pojawiali się przy mnie, ale nauczona doświadczeniem nie poddawałam się tak łatwo swoim żądzom. Aby jakoś rozładować trawiące mnie napięcie seksualne znów zmuszona byłam radzić sobie na własną rękę. Początkowo masturbowałam się w wannie zmywając przy okazji z siebie trudy dnia. Jednak w miarę upływu czasu, aby uzyskać odprężenie musiałam to robić także przed zaśnięciem w łóżku, później robiłam to też po przebudzeniu rano. Jeśli w trakcie dnia coś rozpaliło moje ciało dokładałam do tego szybką palcówkę w toalecie w pracy, supermarkecie lub zaciszu swego domu.
To było nieznośne. Moje ciało panowało nad moim umysłem. W miarę upływającego czasu uświadomiłam sobie, że nie jest to do końca naturalne. Gdzieś na dnie świadomości kołatała mi się myśl, która właściwie oddawała moje zachowanie. Jestem chora - jestem nimfomanką, ale świadomie zamykałam ją w sobie. Wydawało mi się, że jeśli nad sobą panuję, to nie potrzebna mi terapii. Zmiany zachodziły u mnie powoli i stopniowo. Zaczęłam się ubierać odważniej i śmielej zachowywać. Jednak w swojej opinii ciągle nad wszystkim trzymałam kontrolę. Mijały dni i miesiące po upływie, których moi synowie dojrzewali. To już nie były słodkie małe dzieci, przemieniali się w małych mężczyzn.  
W miarę jak dorastali zauważyłam, że moi synowie zaczęli stopniowo zwracać baczniejszą uwagę na mnie i to nie tylko w roli ich matki, ale kobiety. Tak to jest, gdy na ograniczonej przestrzeni skumulują się hormony buzujące w nadmiernie rozbudzonej kobiecie i u dwóch nastoletnich mężczyzn.  
Miałam coraz częściej wrażenie, że niby to mimochodem usiłują zerknąć mi w dekolt, trochę dłużej zatrzymują swój wzrok na mych piersiach i pupie. Zawsze odwracali go szybko, gdy złapali moje spojrzenie. Nie wiem, dlaczego, stopniowo zaczęło mi się to podobać i muszę się przed sobą przyznać, że sama zaczęłam lekko prowokować moich facetów. Wieczorem ubierałam delikatne piżamki lub krótkie i obcisłe koszulki nocne. Po wyjściu z łazienki w samym szlafroku, suszyłam sobie włosy oglądając telewizję, a szlafrok jak to szlafrok… raz jego poły rozjechały się zbytnio przy jakimś ruchu, innym razem jego dekolt powiększył się ponad granice przyzwoitości, gdy potrząsając włosami pochyliłam się zbyt nisko. Sprawiało mi frajdę wyłapywanie ich spłoszonych spojrzeń, kradnących przebłyski mojego ciała. Najgorsze w tym wszystkim było to, że sama zaczynałam widzieć mężczyzn w swoich nastoletnich synach.
Krokiem przełamującym barierę w naszych intymnych relacjach było przyłapanie ich na usiłowaniu podglądania mnie. Początkowo nie byłam tego pewna. Czasem wydawało mi się, że w nocy, gdy robiłam sobie dobrze ktoś nasłuchuje z głębi korytarza, lub spogląda na mnie, gdy korzystając z ciemności przemykałam po kąpieli do swojego pokoju, owinięta jedynie w skąpy ręcznik. O tym, że to nie są tylko moje złudzenia upewniło mnie jedno zdarzenie. Leżałam w wannie relaksując się po ciężkim dniu w pracy. Lubiłam odpoczywać zanurzona w ciepłej wodzie.  
Ponad pianę wystawały tylko szczyty moich piersi. Zanurzyłam się w niej, aby je zakryć, wprawiając jednocześnie wodę w ruch. Fale zakrywały i odsłaniały zaczynające sztywnieć sutki. Przesunęłam po nich ręką jeszcze bardziej je pobudzając. Po chwili postawiło to je na baczność. Mam bardzo jasną cerę i moje sutki, mimo, że są jasnoróżowe, odznaczają się wyraźnie od reszty piersi. W stanie spoczynku nie są zbyt małe, ale nie są też rozlane na pól piersi jak u niektórych kobiet. Podrażnione kurczą się do rozmiarów troszkę większych niż dwuzłotówka, z wyraźnie odznaczającymi się po środku guziczkami. Gładziłam je teraz opuszkami palców wskazującego i środkowego. Czułam fale przyjemności przebiegające przez nie, biegnące przez ciało i kumulujące się między nogami. Odpowiadając na narastającą potrzebę zanurzyłam jedną rękę w wodzie i przesunęłam ją wzdłuż linii biodra. Przez chwilę pieściłam dłonią podbrzusze i wewnętrzną stronę uda, by wreszcie skierować ją na skąpą kępkę włosów porastającą moje łono.  
Tu wtrącę małą dywagację. Nigdy nie byłam zwolenniczką bujnego owłosienia. Najpierw goliłam się maszynką, co nie było idealnym rozwiązaniem, bo nie wszędzie można zrobić to samemu i oczywiście zawsze zdarzają się jakieś małe zacięcia. Później, gdy zaczęłam zarabiać swoje pierwsze pieniądze depilowałam ciało u kosmetyczki, co niestety wiązało się z bólem i potrzebą regularnych wizyt w salonie. Wreszcie ostatnio znalazłam coś, co prawie całkowicie uwolniło mnie od kłopotu – depilacja laserowa. Trwało to kilka miesięcy, ale obecnie mam wydepilowane nogi, pachy i bikini i w zasadzie tylko raz na jakiś czas muszę się pozbyć skąpo odrastających włosków. Nie jest to może cieniutkie brazylijskie bikini, bo lubię tą kępkę rosnącą ponad wejściem do mojej cipki, ale, od czego jest golarka – zawsze, gdy zachciało mi się poeksperymentować mogę ją przykrócić do wymiarów, jaki mi odpowiada.  
Wracając jednak do wydarzeń, które nastąpiły tej nocy, leżałam w wannie i pieściłam swój wzgórek, przeczesując delikatnie rosnące na nim włoski przez palce dłoni, by wreszcie pozwolić, aby jeden z nich wtargnął do jaskini rozkoszy. Pieściłam się przez chwilę ale coś mi przeszkadzało. Byłam już całkowicie rozbudzona, mimo to czułam, że woda wypłukuje śluz zwilżający mnie od środka, co sprawiało mi mały dyskomfort. Uznałam, więc, że dość już tego pluskania i wyszłam z wody starając nie rozchlapać zbyt wiele. Osuszyłam szybkimi ruchami ręcznika ciało, po czym rzuciłam go na ziemię i usiadłam na nim, szeroko rozkładając ugięte w kolanach nogi.  
Leżałam wzdłuż wanny, skierowana głową w stronę lufcika. W rękach trzymałam chwyconą w pośpiechu oliwkę dla niemowląt. Kilka kropel wycisnęłam na piersi i pozwalając im spływać powoli, drugą podobną porcję rozsmarowałam w dłoniach. Zaczęłam gładzić dłońmi od spodu swój biust. Lubię tak zaczynać pieszczoty. Czułam jego ciężar w dłoniach, a pierwsze muśnięcia przebudziły go do życia. Najpierw ożyły sutki, później delikatnie, ale zauważalnie stężała reszta piersi, aż wreszcie powoli wypełzł na nie rumieniec. Bawiłam się nimi przez chwilę masując je półkolistymi ruchami i wprawiając w miłe kołysanie, by wreszcie przenieść dłonie na sterczące sutki. Jeśli do tej pory nie stały na baczność to po chwili nic im nie można było zarzucić. Wodząc po nich palcami bezwiednie malowałam małe esy-floresy, by stopniowo jedną dłoń przesunąć na gotową na jej spotkanie myszkę. Wargi miałam obrzmiałe i chętne, łatwo wpuściły do środka środkowy palec. Najpierw delikatnie, niczym początek kanonu Pachelbela, wygrywałam na łechtaczce pojedyncze nuty, by po chwili rozgrzewki przejść do śpiesznego pizzicato. Leżałam na miękkiej frocie unosząc i opuszczając biodra, starając się tylko, aby żadna z wygrywanych na mojej cipce nut, nie wydostała się z moich ust w ciszę łazienki. Odruchowo przygryzłam wargi tłumiąc jęk, który na zewnątrz chciał wyrwać się pod wpływem silniejszego dreszczu przebiegającego przez me ciało. Wreszcie przez moje uda przetoczyły się drobne skurcze. Czułam, że cała spływam sokami. Jeszcze kilka pociągnięć i zalała mnie fala gorąca. Biodra mimowolnie uniosłam w górę, by po chwili delikatnie niczym piórko położyć je na ręczniku. Wyciszając swoje ciało muskałam je rękoma. Kropelki potu zrosiły moje czoło i odprężające się piersi.  
Leżałam tak na ziemi zalewana falami przemijającego orgazmu, gdy nagle odniosłam wrażenie, że słychać jakieś delikatne szuranie za drzwiami łazienki. Minęła jeszcze chwila zanim zdołałam się podnieść. Nim zbliżyłam się do drzwi, usłyszałam cichutko oddalające się stąpanie. Nie wiem jak długo ktoś mógł mnie podglądać i nie wiedziałam, który to, ale byłam pewna, że jeden z chłopców zrobił to przed chwilą. O dziwo nie poczułam zbyt dużego wstydu, a właściwie to jakąś jego dziwną mieszankę z podnieceniem zaistniałą sytuacją. Owinięta szlafrokiem poszłam do pokoju chłopców. Przywitało mnie ich wspólne posapywanie.  
Spali? Nie sądzę. Przynajmniej jeden z nich nie spał.  
2.
Następnego dnia spotkaliśmy się przy śniadaniu. Chłopcy byli umyci i zachowywali się jakby nigdy nic. Rozmawialiśmy o szkole i mimo, że bacznie spoglądałam na nich szukając jakiegoś znaku wskazującego na to, że coś się zmieniło, nie mogłam się dopatrzyć niczego. W końcu, sama nie byłam już pewna czy coś mi się nie przywidziało.  
Na skutek tego wydarzenia przez jakiś czas starałam się zmienić swoje zachowanie i nie prowokować ich już więcej zarówno strojem jak i zachowaniem. Dni płynęły jak zwykle, nabrałam pewności, że wszystko to były moje urojenia i po jakimś czasie moja natura znowu odezwała się i wróciłam do drażnienia chłopaków.  
Na co dzień, gdy opuszczałam mieszkanie, ubierałam się zazwyczaj modnie, preferując klasyczną elegancję. Jednak wchodząc do domu od razu zrzucałam to z siebie i wbijałam się w coś, co na swój użytek nazwałam stylem sportowo-wygodnym. Aby nie było to oczywiste, że celowo prowokuję chłopaków, jedynie od czasu do czasu "zapominałam” ubrać biustonosz pod obcisły topik lub wręcz przeciwnie rozciągniętą i mocno wydekoltowaną bawełnianą bluzkę. Ubiór dopełniałam wygodnymi leginsami lub jeśli były upalne dni, krótkimi spodenkami. Znów wróciłam do ubierania bardziej wymyślnego dessous w charakterze stroju nocnego.  
Któregoś wieczoru chłopcy poprosili mnie o to czy będą mogli obejrzeć film, kończący się trochę później niż zwykle. Zgodziłam się pod warunkiem, że posprzątają wcześniej swój pokój i będą gotowi do snu, tak, aby po jego skończeniu mogli od razu położyć się do łózek. Zgodzili się na to ochotą. Ja także przed rozpoczęciem seansu przygotowałam się, umyłam i przebrałam w koszulę nocną.  
Początkowo nawet chciałam zobaczyć ten film, położyłam się, więc z nimi na łóżku i zaczęłam go oglądać. Było dość ciepło, jednak lubię spać przykryta, więc naciągnęłam na siebie polarowy kocyk.
Niestety film to była jakaś straszliwa amerykańska szmira science-fiction, pamiętam tylko jakieś wybuchy i prezydenta stanów zjednoczonych osobiście pilotującego nowoczesny samolot wojskowy… jak mówiłam szmira. Nawet nie wiem, kiedy zmęczona odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
Nie wiem jak długo spałam. Zaczęłam się wybudzać, bo miałam wrażenie, że jakieś światło błyska w moje zamknięte oczy. Leżałam w bezruchu, oddychając regularnie i powoli wynurzając się ze snu. Słyszałam grającą w tle cichutką muzykę.  
Pewnie zasnęliśmy wszyscy przed telewizorem – pomyślałam leniwie – poleżę jeszcze minutkę i go wyłączę.  
Wtedy znowu rozbłysło to tajemnicze światło.
- Mówiłem ci, że mocno śpi – usłyszałam szept Michała - poświeć jeszcze raz, ale uważaj gdzie świecisz. Nie po oczach.
Co oni robią? Zastanawiałam się udając, że nadal śpię. Oczy miałam zamknięte, ale mimo to widziałam, że ktoś w pokoju zapalił jakąś niezbyt silną latarkę.  
- Poświeć na jej cycki.  
- Acha… Gdyby troszkę przesunąć w dół koszulę zobaczylibyśmy sutek.  
A więc to tak! Od razu poczułam oblewające mnie ciepło. Nie wiedziałam, co zrobić. Wstać i zrugać ich od razu, udawać, że właśnie się obudziłam i się nie stało. W tym momencie poczułam, jak delikatne dłonie odchylają stopniowo materiał koszulki nocnej od mego ciała.  
- Popatrz na to – usłyszałam – widać trochę.
Jeśli teraz wstanę to będę musiała zrobić grubszą aferę – pomyślałam. Przecież oni mnie ordynarnie podglądają nie mogę tego tak zostawić.  
Leżałam tak i zastanawiałam się, co powinnam przedsięwziąć, aby to przerwać i aby każdy mógł wyjść z tego z twarzą. Nie chciałam zepsuć naszych dalszych relacji, co niewątpliwie musiałoby nastąpić gdybym przyłapała ich na czymś takim.  
Wtedy zdałam sobie sprawę, że cała ta sytuacja zaczyna na mnie troszkę podniecać. Leżałam w milczeniu i czułam jak serce mi bije mocniej niż zwykle, jak głęboki rumieniec pokrywa mi twarz. Dobrze, że jest ciemno - pomyślałam. Miałam wrażenie, że bucha ode mnie gorąco niczym z rozpalonego pieca. Cała ta sytuacja była oniryczna. Mijały sekundy, czułam skierowane na swoje piersi chciwe spojrzenia.  
Wreszcie postanowiłam, że muszę przerwać tą zabawę i udając zatopioną w głębokim śnie obróciłam się na bok, jednocześnie podciągając wyżej koc. Noc zamarła w milczeniu. Liczyłam głębokie uderzenia serca. Mijały minuty, a ta chwila była taka nierealna. Pragnęłam kontynuować dalej tą grę i jednocześnie nienawidziłam się za to. Przecież to moi synowie! Starałam się nie ruszać i udawałam, że śpię, mimo, że tak naprawdę coś dławiło mnie od środka, odbierając mi dech.
Jutro zapomnimy o wszystkim – pomyślałam – a dziś to przecież tylko sen. Wtedy poczułam jakieś ręce podwijające polar na mej pupie. Leżałam skulona na boku i oczywiście tylna część mego ciała była doskonale wypięta. Czując dotyk, otworzyłam oczy i wpatrywałam się w szarówkę pokoju oświetlonego jedynie migoczącym blaskiem telewizora. Czułam podniecenie i przerażenie. Całym wysiłkiem woli zmuszałam się do udawania spokojnego snu. Każdy dotyk odbierałam, jako dziesięciokrotnie mocniejszy, każdy oddech był dziesięciokrotnie trudniejszy. Moi synowi stali za mną i znowu zobaczyłam poblask ich latareczki.  
- Na pewno śpi. Zobacz tutaj to jej cipka – usłyszałam.
Nie miałam na sobie majtek, a koszula była dość krótka. Pewnie podwinęła mi się zbyt wysoko.
- Popatrz. Nie ma tam włosów. To jak te laseczki w pornusach. Pewnie goli.  
- Uwaga! Budzi się
Nie wiem jak się to stało. Coś kierowało moim ciałem, bez udziału mojej woli. Nie potrafiłam się powstrzymać i w przypływie jakiegoś szaleństwa przewróciłam się na grzbiet. W wyniku obrotu leżałam w tak, że jedną nogę miałam wyprostowaną, a drugą zgiętą w kolanie i odrzuconą na bok. Na skutek tego ruchu eksponowałam przed chłopakami całą, nieosłoniętą niczym cipkę. Ciepło zalewało mnie od stóp do głowy i musiałam użyć wszystkich sił, aby utrzymać regularny rytmiczny oddech. Poczułam straszliwe podniecenie. Cóż stało się. Chciałam na nich spojrzeć, aby sprawdzić ich reakcję, ale bałam się, że mogą to zauważyć. W końcu przełamałam się i delikatnie uchyliłam powieki. Niepotrzebnie się bałam, stali jak wmurowani wpatrując się w szeroko otwarty dla nich skarb. Nie widzieli, że ich obserwuję. Ich spodnie z piżamy rozsadzały sterczące namioty.  
Coś tu nie tak – pomyślałam – to mali chłopcy, nie mogą być aż tak duzi. Ich członki musiałyby być zbyt wielkie.  
Jednak już po chwili upewniłam się, że to nie moja imaginacja, a olbrzymie kutasy rozsadzające spodnie. Starszy nie odwracając oczu od mojej kuciapki sięgnął do rozporka piżamy i wyciągnął przez rozcięcie swój interes. Był naprawdę duży i gruby. W ciemności nie widziałam zbyt wyraźnie. Widziałam jednak, że chwycił go ręką i zaczął się masturbować. Widząc to zrobiłam się jeszcze bardziej mokra.
- Ona sika? – Usłyszałam glos młodszego.
- Nie, to śluz – odpowiedział Jacek.
- Co robisz? Obudzi się!
- Cicho bądź.
W tej chwili poczułam dłoń starszego na cipce. Delikatnie rozsunął moje sklejone sokami wargi i zanurzył powoli palec w środku. Poruszał nim tak kilka razy, po czym wyciągnął go i podsunął pod nos młodszemu.
- Widzisz…
Pomyślałam, że muszę to teraz zakończyć, bo inaczej nie wytrzymam. Drgnęłam przeciągając się nagle. Przy okazji koc opadł, zasłaniając moje nogi. Poruszałam się jeszcze chwilkę symulując, że właśnie się budzę. Chłopcy w pośpiechu usiedli na fotelach udając, że nadal obserwują telewizję i nieudolnie zasłaniając maszty podnoszące w górę ich spodenki. Wstałam, przeciągnęłam się jakbym na nic nie zwróciła uwagi i powiedziałam.
- No, panowie. Film się już skończył. Do łózek i idziemy spać.
Wstali i błyskawicznie i chyłkiem pomknęli do swojego pokoju, zdążyłam tylko usłyszeć głos dobiegający z przedpokoju.
- Mówiłem ci, że się obudzi.
Tej nocy musiałam onanizować się kilkukrotnie. Zastanawiałam się, co by się stało gdybym wtedy się nie powstrzymała? Gdyby sytuacja wyrwała się spod kontroli. Czy wykorzystaliby mnie, aby zaspokoić swoje żądze? Jeśli tak, to jak by to zmieniło nasze relacje?
Jednak następnego dnia wszystko wróciło do normy. Tak, jakby ta noc była jedynie snem. Czułam wprawdzie napięcie wiszące w powietrzu, ale chłopcy nie okazywali wobec mnie żadnej zmiany, żadnej nadmiernej poufałości czy utraty szacunku.  
Po tej nocy tylko jedna sprawa nie dawała mi spokoju. Jacek miał ogromny sprzęt, ale czy tak samo przedstawia się sytuacja z jego młodszym bratem. Przecież jest jeszcze taki młody i chudziutki. Któregoś dnia nie wytrzymałam swojej ciekawości i skorzystałam z okazji. Gdy wrócił po południu z treningu piłki nożnej i spocony wpadł pod prysznic, odczekałam aż usłyszę, że kończy się myć, zakręca wodę i weszłam bez pukania do łazienki niosąc koszyk z stertą ubrań gotowych do wyprania.  
Jakby, co – pomyślałam – to powiem mu, że nie właśnie chciałam wstawić pranie do pralki.
Gdy otworzyłam drzwi łazienki, równocześnie otworzył drzwi kabiny. Stanął przede mną nagi i mokry, w oparach pary wodnej. Zauważyłam, że między nogami wisi mu sporych rozmiarów członek. Jak tylko mnie spostrzegł od razu zakrył się ręcznikiem, zdążyłam tylko zauważyć, że od razu zaczął mu sztywnieć i błyskawicznie powiększać objętość.  
Jak to u nastolatka, niewiele mu potrzeba do podniecenia - pomyślałam.
- Mamo! Co tu robisz?!!
- Musiałam wstawić pranie i myślałam, że zdążę zanim wyjdziesz.
- Ale ja się kąpię!
- No chyba się mnie nie wstydzisz. Wiele razy widziałam cię nago jak byłeś mały.
- Ale teraz nie jestem mały! Ja nie wchodzę ci do łazienki i nie oglądam cię nago.
- Przepraszam – powiedziałam – więcej nie będę.
- Wyjdź już – powiedział. A gdy byłam już za drzwiami usłyszałam.
- Ja też przepraszam, że krzyczałem.
Jakby nic się nie stało, zajęłam się swoimi sprawami. W nocy przechodząc obok ich pokoju usłyszałam, jak Michał opowiada o dzisiejszym incydencie bratu.  
Nie zauważyli mnie, bo w drzwiach pokojowych wstawiona była mozaika z mlecznego szkła, z małymi wstawkami ze zwykłych szybek. Można było przez nie od biedy obserwować, co dzieje się po drugiej stronie, ale jeśli światło w z jednej strony było zapalone, a z drugiej zgaszone to naprawdę ciężko było coś zobaczyć.  
Stałam pod drzwiami chwilkę i nadsłuchiwałam, wreszcie odeszłam bojąc się przyłapania. Odchodząc w głąb mieszkania zdążyłam jeszcze usłyszeć.
- Ciekawe, co by powiedziała, jakby się dowiedziała, że ją podglądamy.

Frogg

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 4323 słów i 23746 znaków.

13 komentarze

 
  • piotr233

    beznadzieja, totalna frustracja, mozna sie zalamac

    16 lis 2015

  • nam1988

    Bardzo ciekawe z nutka niepewności petarda

    11 lis 2015

  • ehh

    Slabe

    16 wrz 2015

  • Ramol

    Ładna polszczyzna, realna sytuacja (dzieci bocian przyniósł mamie na 17 i 18 - urodziny a mógł też wcześniej), ciekawość "świata" i "dążenie do wiedzy" jest u młodzieży bardzo silne.    :devil:

    4 sie 2015

  • ver

    Super:-) podziwiam za pomysł:-) trzyma w npięciu:-) ale gdzie.. Ciąg dalszy?

    21 maj 2015

  • kunglao2

    Koniecznie daj szybko te hardkorowa kontynuacje, opowiadanie nalezy do pierwszej ligi, moje klimaty

    2 maj 2015

  • marti952

    Doskonałe opowiadanie - szacun...

    29 kwi 2015

  • Lula

    świetne opowiadanie :)

    26 kwi 2015

  • kamila12535

    Fajnie się czyta pisz dalej

    26 kwi 2015

  • No8

    Czekam na ciąg dalszy

    26 kwi 2015

  • Dray

    Fajne opowiadanie, które się fantastycznie czyta.

    25 kwi 2015

  • 2@

    Mama 33 lata z dwójką dorastających synów może i realne ale mało prawdopodobne.  Z drugiej trójki zrób ósemkę i będzie dobrze. Czekam na dalej, przyjemnie się czyta.

    23 kwi 2015

  • klamra

    @2@ możliwe.  Matka urodziła będąc nastolatka

    23 kwi 2015

  • Frogg

    @2@ W trakcie pisania chciałem uśmiercić mamę, i zrobić z niej ciocię (w oryginalnym opowiadaniu była mama ale jakoś mi to nie pasowało. Dla mnie to troszkę za duży hardcore - patrz wyjaśnienie napisane dla @nienasyconej). Zostawiłem tą zmianę na później,  ale lenistwo wygrało i wrzuciłem to bez zmian. Nie chciało mi się już dłużej przy tym siedzieć.

    24 kwi 2015

  • nienasycona

    Nie moje klimaty, ale napisane ładnie i ciekawie. Gratuluję debiutu

    23 kwi 2015

  • Frogg

    @nienasycona Właściwie to też nie do końca moje klimaty. I prawdę mówiąc opowiadanie tylko tekstowo jest moje. Przeczytałem coś na innym forum i wkurzyłem się jakie to płaskie, słabe i ogólnie mówiąc be :) Można to zrobić lepiej pomyślałem i zrobiłem "po swojemu". Czyli cały pomysł jest nie mój. Zatrzymałem się chyba przy 6 rozdziale, bo na więcej nie wystarczyło mi pary.Wstawiłem je na to forum,bo chciałem wiedzieć czy "technicznie" jest to dobrze napisane. Sporo tu komentujących ;). Co do reszty, która już jest gotowa zastanawiam się nad publikacją, bo to raczej hardcore...

    24 kwi 2015

  • Frogg

    @nienasycona W uzupełnieniu.  Moje klimaty to bardziej przełamanie siebie i taboo. Co w oryginale było fajne, tylko kiepsko zrobione.

    24 kwi 2015

  • nienasycona

    @Frogg, technicznie...hmm, sam sposób budowania zdań i dobór słownictwa, są bardzo dobre, ale przecinki kuleją. Jednak, ode mnie najszczersze gratulacje:)

    24 kwi 2015