Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Letnie zachcianki babci

Letnie zachcianki babci

UWAGA!
Ta historia bada złożone relacje rodzinne i tematy taboo, przedstawione w nieocenzurowanym, swobodnym stylu. Zawiera treści przeznaczone wyłącznie dla pełnoletnich czytelników. Wszyscy bohaterowie są pełnoletni. Czytasz na własne ryzyko.

CZĘŚĆ 1: SPOTKANIE PO LATACH

     – Synu, musimy porozmawiać – głos ojca dobiegł mnie zza drzwi pokoju, zanim zdążyłem porządnie usiąść na tyłku. Jego głos był niski, cichy i ciężki, jakby miał oznaczać złe wieści. Miałem dziewiętnaście lat; dopiero co wszedłem w dorosłość. Nie zrobiłem niczego, za co mógłbym wpaść w kłopoty. Moje życie toczyło się w jednostajnym, nudnym cyklu – zajęcia na uniwerku i praca w sklepie. Poza tym zawsze byłem złotym dzieckiem w oczach moich rodziców.
     Ciekawość zaprowadziła mnie do salonu. Wystarczyło jedno spojrzenie na twarze rodziców i w żołądku poczułem ścisk. Mama była kompletnie załamana, jej twarz schowana była w dłoniach, a z policzków ściekały krople łez. Tata trzymał ją w mocnym uścisku, próbując uspokoić. Powodzenia – mama była typem histeryczki, a uspokojenie jej w trakcie załamania można było porównać do poskromienia burzy. Usiadłem obok nich, przygotowując się na najgorsze. Moje przeczucie mnie nie zawiodło – coś przytrafiło się babci Janince.
     – Co się dzieje?! – Zapytałem trzęsącym się głosem, próbując zachować spokój.
     Babcia Janina była moją jedyną żyjącą babcią. Mama ojca zmarła zanim się urodziłem, a dziadkowie niedługo po moich narodzinach. Nigdy ich nie spotkałem, a szkoda, bo w rodzinnych opowieściach opisywano ich jako legendy. A Babcia Janina? Była moją bohaterką. Gdy byłem małym dzieckiem, była całym moim światem – chodziła ze mną na plac zabaw, grała w piłkę na boisku, albo pocieszała mnie, gdy zdechł mój piesek. Wszystko się zmieniło, gdy poszedłem do gimnazjum. Rodzice dostali pracę w innym mieście, więc musieliśmy się przeprowadzić. Rodzice chcieli, żeby babcia się z nami przeprowadziła, ale nie chciała być dla nas kulą u nogi. Oczywiście rodzice próbowali ją namówić, ale jak babcia się na coś uparła, to nic nie mogło zmienić jej zdania. Upór był jej jedyną wadą. Tak to była złotą kobietą. Zawsze dawała dzieciakom z podwórka ciasto i domowy kompot, opowiadała sprośne żarty na spotkaniach rodzinnych i przede wszystkim nikomu nigdy nie odmówiła pomocy. Wszyscy widzieli w niej anioła, gotowego wesprzeć miłym słowem.
     Łzy pojawiły się w moich oczach, ale tata położył dłoń na moim ramieniu i uspokoił.
     – Spokojnie, synu – powiedział, drapiąc się po kilkudniowym zaroście. – Nic jej nie jest. Przewróciła się i skręciła kostkę. – Kamień spadł mi z serca. Babci nic nie jest. Odetchnąłem z ulgą. – Ale…
     Zawsze to pieprzone “ale”. Jedno słowo, a mój mózg zaczął wymyślać najczarniejsze scenariusze.
     – Nie powinna zostawać sama – kontynuował. – Zwłaszcza po tym incydencie.
     Gdyby chodziło o kogoś innego, to bym tylko wzruszył ramionami. Ale Babcia Janina? Kobieta, która dała mi tyle miłości w moich dziecięcych latach? Byłem jej dłużnikiem. Rodzice wypruwali sobie dla mnie żyły, ale to ona była ze mną przez całe moje dzieciństwo. Odpłacę się jej za te wszystkie lata, którymi się mną zajmowała.
     – Ja się nią zaopiekuję. – Powiedziałem stanowczo.
     – To miłe, synu… Ale czy jesteś pewien? Studia, praca… W dodatku jeszcze opieka nad babcią?
     – Właśnie – do rozmowy wtrąciła się mama, ocierając z oczu łzy. – Jesteś młody, nie chcemy, żebyś się przepracowywał.
     – E tam – machnąłem ręką. – Zaraz kończy się semestr, a i tak nie miałem planów na wakacje. Pogadam z szefem, na pewno zrozumie.
Rodzice spojrzeli na siebie, a z ich twarzy zniknął smutek.
     – Dobra. To zróbmy tak. Zaopiekujesz się babcią przez wakacje, a potem coś  wymyślimy. Dziękuję, Piotrusiu… – skrzywiłem się w duchu na zdrobnienie mojego imienia, lecz na twarzy miałem uśmiech. Wpadliśmy sobie w objęcia, gniotąc mamę, która siedziała między nami.  
     Kiedy emocje z nas opadły, zadzwoniliśmy do babci. Unikaliśmy szczegółów, żeby się nie zdenerwowała. Gdyby dowiedziała się, czemu naprawdę przyjeżdżam, odrzuciłaby moją pomoc szybciej niż byłbym w stanie wymówić słowo pierogi. Powiedziałem, że przyjeżdżam, by się trochę odstresować, uciec od zgiełku dużego miasta. W jej głosie słychać było radość – w końcu jej ulubiony, i jedyny, wnuk przyjedzie do niej w odwiedziny.
     Szybko się spakowałem. Wziąłem ze sobą ciuchy, bieliznę, laptopa, tableta, a nawet Nintendo Switch. Może uda mi się namówić babcię do zagrania w Mario Party. Skoro potrafiła ujarzmić iPhone’a, to konsola nie powinna sprawić jej żadnego problemu. Rodzice pomogli mi wpakować moje walizki do podstarzałego Volkswagena. Miałem tyle rzeczy, że jedynym wolnym miejscem było siedzenie kierowcy. Nie mieszkała daleko od nas, ale nie chciałem marnować pieniędzy na paliwo, jeżdżąc tam i z powrotem za jakimiś głupotkami. Co prawda rodzice wcisnęli mi trochę gotówki do ręki, ale chciałem wydać je na babcię. Na jej zachcianki. Będę miał całe lato na znalezienie czegoś.
     Mama się rozpłakała, gdy się ze mną żegnała. Obiecałem, że będę jechał bezpiecznie i odciągnę babcię od kłopotów.
     Droga minęła szybko przy akompaniamencie moich ulubionych utworów ze Spotify’a. Wjechałem do jej miasta. Powitał mnie szereg kolorowych domów jednorodzinnych, ceglany kościół górujący nad wszystkimi innymi budynkami i kilku starszych panów, pijących piwko na ławce pod sklepem. Ach. Nic tu się nie zmieniło. Zatrzymałem się na parkingu przy supermarkecie z owadem w nazwie. W środku totalny chaos – palety z towarem na środku przejścia, stare mohery plotkujące przy stoisku z warzywami, dzieciaki krzyczące i biegające wokół alejek. Szybko wziąłem kilka rzeczy i ruszyłem do wyjścia. Przy kasie zauważyłem bukiet róż, który wziąłem bez wahania.
Podjechałem pod jej dom, a ona już czekała na mnie na patio. Rozsiadła się na starym fotelu, który pewnie pamiętał jeszcze czasy PRL–u. Z jej emeryturą mogła sobie pozwolić na coś bardziej luksusowego, ale ten fotel wiązał się z wieloma wspomnieniami. Z dziadkiem.
     Gdy tylko mnie zobaczyła, szybkim ruchem zwlokła się z fotelu. I ruszyła w moją stronę, prawie biegnąc. Nie kulała. Z gracją łani pokonała schodki i sekundy później stała przede mną, szczerząc białe zęby w pięknym uśmiechu.  
     Babcia wciąż wyglądała zjawiskowo. Choć minęły lata, to wyglądała prawie tak, jakby czas jej w ogóle nie dotknął. Co prawda na jej twarzy pojawiło się kilka nowych zmarszczek, ale w oczach miała cały czas te same radosne iskierki, które pamiętałem z czasów mojego dzieciństwa. Pół twarzy zakrywały jej czarne okulary w kształcie kociego oka, a blond włosy związane w niedbałego koka poprzeplatane były siwymi pasmami.
     Wczesnoczerwcowa pogoda dopisywała, było ponad dwadzieścia stopni, więc założyła białą przewiewną sukienkę na ramiączkach z głębokim dekoltem i wycięciem na udzie. A do tego czarne sandałki na niskim koturnie, które przyowdziewały zadbane stopy z pomalowanymi na szkarłatny kolor paznokciami. Sukienka wykonana była z lekko prześwitującego materiału, ukazując zarys czarnej koronkowej bielizny. Była niska, ale jej krągłości były jak marzenie – pełne, wielkie piersi, szerokie biodra i okrągły, soczysty tyłek, na którym moje oczy zawiesiły się o sekundę za długo. Szybko się otrząsnąłem. Cholera, przecież to moja babcia.
     Przyciągnęła mnie do siebie i mocno uścisnęła. Jej ciało było miękkie, ciepłe, niemalże aksamitne, a kwiatowy zapach jej perfum unosił się wokół, sprawiając, że poczułem dreszcz. Pocałowałem ją w policzek, a nasze ciała wciąż trwały w uścisku. Jej ponętne krągłości przylegały do mojego ciała odrobinę za długo, budząc we mnie zakazane uczucie. W końcu się odsunąłem, zanim babcia poczuje coś wbijającego się jej w brzuch. Czułem jak pali mnie kark i twarz.  
     – Coś ty taki czerwony, wnusiu? – Zapytała babcia, wnikliwie przyglądając się mojej twarzy, na którą wstąpił rumieniec.
     – T… to przez ten upał… – próbowałem wyjaśnić.
     – No dobrze… Mniejsza z tym. – Machnęła ręką i znów się uśmiechnęła. – Spójrz na siebie, Piotrusiu. – Powiedziała, przyglądając się całemu mojemu ciału. – Jak ty urosłeś… Jeszcze niedawno ledwo mi do ramion sięgałeś, a teraz jesteś postawnym mężczyzną… I do tego przystojnym. – Ton jej głosu był kokietujący; brzmiała jakby ze mną flirtowała. Ale nie… To nie może być prawda. Babcia po prostu była sobą. Babcią, która komplementowała swojego wnuka, nieważne jaki by naprawdę był.
     – Dziękuję, babciu… – uśmiechnąłem się nieśmiało. – I przepraszam. Dawno mnie tu nie było.
     – Nie przejmuj się swoją starą babcią. Jesteś młody. Pewnie zajęty. Ja jakoś sobie radzę. A teraz wnieśmy twoje rzeczy do domu. Daj, pomogę.
     – Nie ma mowy. – Zaoponowałem. – Dam sobie radę. Nie chcę, żebyś znowu zraniła sobie kostkę.
     – Nie chcę, żebyś zraniła sobie kostkę. – Przedrzeźniła mnie złośliwie. Obróciła się wokół własnej osi, kręcąc swoimi biodrami. Jej zwiewna sukienka uniosła się, odsłaniając gładki skrawek uda, który sprawił, że zaschło mi w gardle. Jej biodra kołysały się powoli, jak zmysłowe zaproszenie, którego nie mogłem przyjąć, a zapach jej perfum, drażnił moje zmysły, pozostawiając mnie z dreszczem na skórze. – Nic mi nie jest, widzisz? To był tylko siniak. Zniknął następnego dnia. – Jak na złość, zakręciła się jeszcze raz. Sukienka wzniosła się jeszcze wyżej, a moim oczom ukazały się jej majtki. Spuściłem wzrok i otworzyłem drzwi od samochodu. Na siedzeniu leżały kwiaty, o których zapomniałem.
     – To dla ciebie babciu.
     Jej oczy pojaśniały z radości i zaskoczenia, a jej uśmiech stał się jeszcze weselszy. Wzięła ode mnie kwiaty, jej palce lekko musnęły moje, wywołując we mnie subtelny dreszcz. Pochyliła się bliżej, a brzeg jej sukienki otarł się o moją nogę. Wyjęła jeden kwiat z bukietu i wsunęła sobie za ucho. Wyglądała przepięknie. Czułem, jakby powietrze między nami zgęstniało. Cały świat nagle ucichł i wszystko poruszało się w zwolnionym tempie. Moje oczy skupiły się na urodzie babci, na jej atrakcyjnym ciele. Wyobrażałem sobie bezwstydne czynności, które mógłbym z nią wykonywać. Ciężko przełknąłem ślinę. Szybko się otrząsnąłem i wyjąłem siatkę z zakupami, żeby przerwać niezręczną ciszę, która zapadła z mojej winy.
     – Zakupy.... Zanieś je szybko do środka, zanim lody się roztopią.
     Uśmiechnęła się figlarnie, ale nic nie powiedziała. Ruszyła w stronę domu, a jej biodra kołysały się w leniwym, kuszącym rytmie. A jej sukienka falowała, muskając jej uda przy każdym kroku. Słońce prażyło niemiłosiernie, a ja targałem ciężką walizkę, czując jak pot spływa mi po karku i przylepia koszulkę do pleców. W kuchni babcia rozpakowywała zakupy, nucąc jakąś piosenkę pod nosem. Nalałem sobie zimnej wody z kranu do szklanki i wychyliłem duszkiem.
     – Dziecko, jesteś cały mokry. Szybko leć pod prysznic. Ja w tym czasie przygotuję ci łóżko i podgrzeję obiad.
     Dochodziła osiemnasta, więc była to bardziej kolacja niż obiad, ale zjadłbym wszystko, byleby zaspokoić głód. Z walizki wyjąłem parę czystych majtek. W łazience się rozebrałem i wskoczyłem pod prysznic. Chłodna woda spływała po mnie, zmywając lepki pot, a kwiatowy żel babci, słodki i drażniący, wypełniał powietrze jej zapachem, jakby była tuż obok. Myśli o niej – o jej kuszących krągłościach, o jej zmysłowym kołysaniu bioder, o jej prześwitującej sukience – wdarły się do mojej głowy. Moje ciało zdradziecko odpowiedziało, pulsując nieproszonym pragnieniem. To twoja babcia! Krzyknąłem w myślach, zaciskając pięści. Zagryzłem zęby, zmuszając się, by odrzucić tę pokusę, jakby była trucizną. Skupiłem się na chłodnym strumieniu wody, na jego rytmicznym szumie, próbując utopić te myśli i uspokoić rozpalone zmysły.
     Kiedy się uspokoiłem, przypomniałem sobie o najważniejszej rzeczy. O ręczniku. Przeszukałem wszystkie szafki, lecz żadnego nie znalazłem, jakby los ze mnie żartował. Nie miałem wyjścia. Musiałem zawołać babcię. Uchyliłem drzwi od łazienki i krzyknąłem, starając się brzmieć normalnie:
     – Babciu! Przyniesiesz mi ręcznik?!
     Głos mi lekko drgnął, a w głowie znowu pojawiły się myśli o babci. Zacisnąłem zęby, próbując zagłuszyć to cholerne uczucie, które próbowało przejąć kontrolę nad moim ciałem. Czekałem, nasłuchując jej kroków na skrzypiącej podłodze. Jednak nie usłyszałem jej, dopóki nie stanęła przy drzwiach łazienki. Nawet nie zdążyłem się zakryć. Wyciągnęła ręcznik w moją stronę, a jej spojrzenie ześlizgnęło się w dół, gdzie mój wzwód zdradziecko pulsował nieproszonym pragnieniem. Mimowolnie przygryzła wargę, a ten gest, niemal trudny do wykrycia, sprawił, że moje serce na chwilę stanęło. Zamarłem. Nie potrafiłem się zasłonić. Po chwili odwróciła wzrok i ruszyła z powrotem do swoich obowiązków, zostawiając mnie z dudniącym sercem, ręcznikiem w drżących dłoniach i sterczącym wzwodem.  
     Gdy odchodziła, usłyszałem jeszcze jedno zdanie. Zdanie, które przyprawiło mnie o ciepłe dreszcze. “No, no, naprawdę urosłeś…” Mimo że powiedziała to szeptem, to i tak zdołałem to usłyszeć. Chociaż… Może wcale tego nie powiedziała. Może mój mózg, zaćmiony jej krągłościami,  pragnieniem i przede wszystkim zmęczeniem, płata sobie ze mnie figle. Nie zastanawiałem się nad tym długo. W końcu wytarłem swoje nagie ciało, założyłem bokserki i ruszyłem w poszukiwaniu babci. Nie było jej ani w kuchni, ani w salonie. W końcu znalazłem ją w moim starym pokoju. Wszystkie moje walizki magicznie się tam znalazły.  
     Mój stary pokój wyglądał tak samo, jak kiedyś. Ściany ozdobione były plakatami z piłkarzami, na szafce stały moje Hot Wheelsy, zdjęcia z dzieciństwa stały w ramce na biurku. Cofnąłem się w czasie. Babcia zajęta była ścieleniem łóżka. Wybrała pościel z moją niegdyś ulubioną bajką – Bobem Budowniczym.
     – Nie sądziłem, że zatrzymasz te wszystkie rzeczy. – Powiedziałem, opierając się na ramie drzwi.
     Babcia podskoczyła na dźwięk mojego głosu, wyciągając słuchawki z uszu.
     – Czasami sobie tu zaglądam, żeby przypomnieć sobie nasze stare dzieje. – Powiedziała miękko, a jej oczy skupiły się na moim ciele, na dolnej partii trochę zbyt długo. Zarumieniła się, odwróciła wzrok i skończyła ścielić łóżko. Następnie przeszła szybko obok mnie i powędrowała do kuchni. Zatrzymała się w połowie drogi i nie odwracając się w moją stronę, oznajmiła. – Rozpakuj się do końca. Zawołam cię, jak kolacja będzie gotowa.
     Pokiwałem głową i zabrałem się za rozpakowywanie. Poupychałem wszystkie ciuchy do szafki, zostawiając jedynie koszulkę i spodenki, które potem ubrałem. Nie chciałem, żeby babcia czuła się niekomfortowo, patrząc na moje półnagie ciało. Szkicownik, ołówki, markery, iPada i Nintendo położyłem na biurku, zostawiając miejsce na laptopa. Z dna walizki wyjąłem sztuczną pochwę. W końcu miałem spędzić dwa miesiące u babci, a jakoś musiałem zaspokoić swoje potrzeby. Walenie konia ręką stało się zbyt monotonne, a ta zabawka chociaż w części mogła zastąpić prawdziwą cipkę. Chociaż i tak nic nie pobije prawdziwej mokrej i ciepłej cipki. Schowałem ją głęboko między ciuchami, żeby przypadkiem nie natrafiła na nią babcia.
     Babcia w końcu zawołała mnie do kuchni. Pachniało prawilnym polskim obiadem – smażone piersi z kurczaka prosto z patelni, złociste i chrupiące, do tego ziemniaki z koperkiem, mizeria z ogórka, oraz wysoka szklanka z domowym truskawkowym kompotem. A na stole dodatkowo stał słoik z ogórkami kiszonymi. Babcia znała mnie za dobrze. Usiadłem do stołu i delektowałem się kuchnią babci. Kurczak był soczysty, ziemniaki idealnie posolone, a mizeria dobrze doprawiona. Mama gotowała dobrze, ale nic nie mogło się równać z kuchnią babci Jasi. Byłem tak zajęty pochłanianiem jedzenia, że nawet nie zauważyłem, że babcia nie je. Tylko siedziała przy stole i z uśmiechem patrzyła, jak ze smakiem pałaszuję cały obiad.
     – Może dokładki, Piotrusiu? – Zapytała babcia ciepło. Ja jednak szybko pokręciłem głową i złapałem się za brzuch.
     – Nie, babciu, jestem pełny. Dziękuję. A obiad był naprawdę wyśmienity. Tak jak zawsze.
Zaśmiała się cicho i zaczęła zbierać brudne naczynia ze stołu, jednak ja ją powstrzymałem.
     – Nie, babciu. Ja pozmywam. Ty sobie odpocznij.
     Westchnęła cicho, niechętnie przystając na moją propozycję, ale poszła do salonu i włączyła telewizor. Leciały wieczorne wiadomości na jednym z kanałów informacyjnych. Wojny, morderstwa, porwania. Tak jak zwykle. A gdy prezenter przedstawiał fakty polityczne, babcia mówiła coś do siebie pod nosem o tym, jaki ten kraj ma chujowych polityków. I się nie myliła.  
     W końcu skończyłem myć naczynia i dołączyłem do babci. Babcia siedziała w rozkładanym fotelu z podkulonymi nogami i rozwiązywała krzyżówki, a ja rozłożyłem się na kanapie. W końcu przełączyła program na powtórkę swojego ulubionego serialu. Oglądała go codziennie od ponad dwudziestu lat. Kiedy zaczęło się intro, babcia nuciła melodię. Zaśmiałem się cicho, a babcia puściła do mnie oczko. Zdążyłem się wkręcić w fabułę serialu, która była tak prosta i głupia, że aż ekscytująca. Znowu mąż zdradził żonę. Ktoś inny splajtował. Ktoś zmarł, wjeżdżając w kartony. Absolutne kino.
     Kiedy serial się zakończył, babcia wstała z fotela i rzuciła mi figlarne spojrzenie.
     – Idę się umyć, kochanie. – Mruknęła, a jej kroki cichły w korytarzu. Poszedłem do swojego pokoju po książkę, próbując zająć głowę czymś innym niż jej obraz. Wracając do salonu, zauważyłem, że zostawiła lekko uchylone drzwi od łazienki. Zostawiła je tak specjalnie? Sprawdzała mnie? Widziała, jak wcześniej na nią patrzyłem? Przez głowę przeszło mi tysiące pytań. Jednak nie mogłem się powstrzymać i mimo wszystkich argumentów przeciw, zdecydowałem się zerknąć. Przecież jedno szybkie rzuceniem okiem nie zrobi nikomu krzywdy, prawda? Prawda?! Para unosiła się w powietrzu, ale przez mgłę dostrzegłem zarys jej nagiego ciała pod prysznicem – jej wielkie, obwisłe piersi delikatnie falujące w rytm jej ruchów, i ciemniejszy cień włosów łonowych, ledwo widoczny w tej mgle. Mimo że para nałożyła lekką cenzurę na jej nagie ciało, to i tak te szczegóły wryły mi się w pamięć, budząc narastające we mnie podniecenie. Spoglądałem na nią chyba zbyt długo, bo w końcu wyłączyła wodę i powolnym krokiem wychodziła spod prysznica. Kurwa, pomyślałem, przecież zaraz mnie zobaczy.
     Szybko się otrząsnąłem i cicho pobiegłem do salonu. Usiadłem na fotelu babci, otworzyłem książkę i udawałem, że czytam. Po kilku sekundach usłyszałem kroki babci, która weszła do salonu. Oderwałem wzrok od książki i przeniosłem wzrok na jej piżamę. Widok zaparł mi dech w piersiach, bo nie była to zwykła babcina piżama. Założyła na siebie odważną, czarną koszulę nocną, tak cienką, że niemal prześwitywała. Oblepiała jej jeszcze wilgotne ciało jak grzeszna tajemnica, którą aż chciałoby się poznać. Głęboki dekolt obszyty koronką ledwo zakrywał jej pokaźne piersi, a rozcięcie na boku odsłaniało udo aż po biodro.
     – Nie za późno na czytanie? – Zapytała z leniwym uśmiechem, przeciągając się tak, że materiał napiął się na jej piersiach, a dół podjechał, odsłaniając mały strzępek ciemnawych włosów łonowych. Próbowałem zachować spokój. Ale było ciężko. Była tak blisko mnie, a nie mogłem jej dotknąć.
     W końcu pochyliła się, by złożyć ciepły pocałunek na moim czole, a jej piersi prawie dotknęły mojego nosa. Zacisnąłem mocniej dłonie na książce, walcząc z gorącem i pożądaniem, które wciąż we mnie narastało. W końcu się ode mnie odsunęła i życzyła mi dobrej nocy. Odwróciła się i skierowała w stronę swojego pokoju, kręcąc swoimi biodrami trochę mocniej niż zawsze, przez co jej koszula nocna podwinęła się tak mocno, że odsłoniła cały jej soczysty tyłek. Zostawiła mnie samego, z obrazem jej nagiego ciała i zapachem kwiatowego żelu pod prysznic, który wciąż unosił się w powietrzu.
     Próbowałem skupić się na książce, jednak zmęczenie zaczęło opanowywać moje ciało, moje oczy stawały się ciężkie, a myśli, które jeszcze chwilę wcześniej płonęły obrazami jej bliskości, teraz rozmywały się w sennym chaosie. Pora w końcu iść spać. To był długi dzień. Nie chciałem usnąć w fotelu, obudziłbym się z całym bolącym ciałem, więc poszedłem do swojego pokoju, po drodze robiąc krótki przystanek w łazience. Będąc już w pokoju, rozebrałem się do naga i wskoczyłem do łóżka, które otuliło mnie chłodną, świeżą pościelą, przynosząc chwilową ulgę po gorączce tego szalonego dnia. W końcu moje ciało się zrelaksowało. Mózg przestał chodzić na wysokich obrotach, a ciało się ochłodziło. Usnąłem.
     Jednak sen nie trwał zbyt długo. Obudziłem się niecałą godzinę później. Mój pęcherz już nie dawał rady; musiałem wypić za dużo babcinego kompotu. Wstałem szybko z łóżka i poszedłem do łazienki. Nie kłopotałem się z zakładaniem czegoś, by się zakryć. Babcia pewnie już dawno spała. Chociaż był jeszcze jeden powód mojego wyjścia nago. Podświadomie chciałem, żeby babcia mnie takiego zobaczyła. Byłem ciekaw jej reakcji.
     Szybko opróżniłem pęcherz i wyszedłem z łazienki. Miałem się kierować z powrotem do swojego pokoju, gdy usłyszałem jęk, dochodzący z pokoju babci. Serce zaczęło mi szybciej bić. Co jeśli babci coś się stało? Szybko ruszyłem do jej pokoju. Miałem zapukać, ale zobaczyłem, że drzwi były lekko uchylone. Zajrzałem przez szparę i zamarłem. Babcia Janina leżała na łóżku nago; jej skóra lśniła w blasku księżyca. Jedną dłonią masowała swoje ogromne piersi, które kołysały się w rytm jej ruchów, a druga dłoń poruszała się między jej rozłożonymi udami, masując łechtaczkę. Jęknęła, a moja męskość znowu się obudziła. Powinienem był jak najszybciej się stamtąd ewakuować, ale jej widok mnie zahipnotyzował. Mimo wszelkich prób i chęci moje stopy wmurowane były w podłogę.  
     Jej ruchy stały się szybsze, a gardłowe odgłosy coraz głośniejsze. Szeptała słowa, które ledwo do mnie dochodziły. Podszedłem bliżej  drzwi i przystawiłem do nich ucho; niemalże skradając się, żeby tylko mnie nie zauważyła. “Piotrusiu…” Wypowiadała moje imię. Nie, to złe słowo! Wyjękiwała je. Zauważyła mnie?! Byłem nieostrożny i zdradziłem swoją pozycję? To niemożliwe. Przecież byłem cichutko, jak mysz pod miotłą. Mały dreszcz przeszedł mi po plecach. “Nie przestawaj… Jestem tak blisko…!”
     Jej oddech przyspieszył, a ciało zaczęło się trząść w fali napływającej przyjemności, gdy jej palce zaczęły poruszać się w jej cipce. Nie odrywałem wzroku od jej seksownego ciała. Erekcja stała się bolesna, więc postanowiłem szybko się nią zająć. Oplotłem penisa dłonią i zacząłem nią poruszać, starając się dopasować do jej ruchów. Byłem tak podniecony, że wytrzymałem tylko trzydzieści sekund. Doszedłem w tym samym czasie, co babcia. Przez chwilę ciało babci wpadało w silne spazmy, spowodowane silnym orgazmem, aż w końcu się uspokoiło, a jej oddech wrócił do normalności. Ze spermą na dłoni i zwiotczałym penisem poszedłem do łazienki, gdzie umyłem ręce i swojego członka. Przemyłem twarz zimną wodą, starając się okiełznać ogień, który we mnie wznieciła.
     Stałem przed lustrem, patrząc w swoje odbicie w lustrze. Miliony myśli i obrazów przelatywały mi przez głowę. Wspomnienia babci, wijącej się w łóżku i wyjękującej moje imię, zagnieździły się w mojej głowie na stałe. Fantazjowała o mnie? Wołała moje imię, wiedząc, że nie będę mógł na nie odpowiedzieć?
     Wróciłem do pokoju. Nagle nastała cisza, przerywana jedynie przez szum lodówki i cykanie zegara w salonie. Łóżko zatrzeszczało, kiedy z powrotem się w nim położyłem. Poczułem poczucie winy jak dziecko, które zostało przyłapane na podjadaniu słodyczy. Tylko, że a) na całe szczęście nie zostałem przyłapany i b) nie chodziło o słodycze, tylko o podglądanie babci. Nie była to niewinna sytuacja, a temat tabu. Leżałem w ciemności i patrzyłem w sufit, powtarzając w głowie sytuację sprzed chwili.  
     Tak oto sen stał się czymś niemożliwym do zdobycia. Dlatego też wziąłem konsolę z biurka i próbowałem zająć głowę czymś innym. Jednak nadaremno. Moje ręce się trzęsły, a palce nie współgrały. Odrzuciłem konsolę i chwyciłem za telefon. Odpaliłem X’a i zacząłem przeglądać posty. Jednak jak na złość, wszystko co mi się pojawiało to porno. Porno z babciami w rolach głównych! Czy tak właśnie wygląda karma? Czy może czytali mi w myślach? Nie potrafiłem sobie odpowiedzieć na te pytania, więc włączyłem sobie relaksacyjną muzykę. Chociaż to też nie miało sensu.
     I co miałem teraz zrobić? Zachowywać się jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło? Siedzieć naprzeciw niej, jedząc śniadanie i udawać, że wcale jej nie podglądałem, jak robiła sobie dobrze, wyjękując moje imię? Co jeśli wiedziała, że tam byłem? Ta myśl sprawiła, że poczułem ucisk na żołądku. Babcia nie była głupia i wiedziałaby, że coś zmyślam. Przecież mnie wychowała. Potrafiła powiedzieć, że kłamię po samym wyrazie mojej twarzy. A też nie mogłem jej unikać, skoro miałem spędzić z nią wakacje. Wtedy to już w ogóle byłoby to podejrzane.  
     W końcu przyjechałem tu, żeby się nią zaopiekować, odpłacić za lata dzieciństwa. A teraz? Teraz nawet nie wiedziałem w co się wpakowałem. Część mnie chciała spakować się i wyjechać o świcie, bez pożegnania. Natomiast druga – ta, którą chciałem zignorować – chciała zostać i zobaczyć, co się jeszcze może wydarzyć. Była ciekaw, czy babcia byłaby w stanie przekuć swoje fantazje w rzeczywistość.
     Nagle usłyszałem ciche skrzypnięcie, wydobywające się z korytarza. Moje serce na chwilę stanęło. Nie spała? Wstrzymałem oddech, jednak jedynie słyszałem ciszę. Pewnie panele są stare i skrzypiały z powodu zmiany temperatury. A może czekała za moimi drzwiami. Jednak nie chciałem tego sprawdzać. Nie dzisiaj.
     Naciągnąłem kołdrę na głowę, jakby miała zagłuszyć burzę pożądania i poczucia winy, plątające się w mojej głowie. Jutro też jest dzień. Wtedy się tym zajmę. A teraz, musiałem jakoś przetrwać noc.

CIĄG DALSZY NASTĄPI! (CHYBA)

1 komentarz

 
  • Użytkownik Technik1984

    Fajne pisz następną część

    20 godz. temu