Kotek

- A teraz klęknij, wyjmij go i ssij.
Patrzyłam na faceta rozpłoszonego wygodnie w fotelu na wprost mnie. Miał długie nogi skrzyżowane w kostkach, dłonie na wysokości bioder, podpierał się lekko na łokciach. Głowę odchylił delikatnie do tyłu. Wyglądał leniwie. Jego oczy były na w pół przymknięte, ale to tylko pozory. Obserwował mnie intensywnie. Bardziej to czułam niż widziałam. Każdy mój ruch, grymas twarzy, oddech. Stałam przed nim i zastanawiałam się jak do tego doszło. To był naprawdę ciężki dzień. Zmęczenie czułam w karku, barkach, stopach.
- Słyszałaś, co powiedziałem. Zrób to.
Pracowałam z nim od kilku miesięcy. Kobieciarz i choleryk. Mój szef. To, czego teraz ode mnie chciał byłoby niesamowicie banalne, gdyby nie fakt moich rozmiarów. Mam na imię Julia i całą mnie, fizycznie i charakterologicznie, określa jedno słowo, które przewija się przez całe moje życie – gruba. Nieważne, ile z siebie dawałam, jak bardzo się starałam, moja waga eliminowała wszystko. Byłam taka dla rodziców, przyjaciół, dla chłopaków w ogóle nie istniałam. Ubrania zawsze musiały być o rozmiar większe, workowate i czarne. Unikałam jak ognia imprez. Wiem, ludzie mają o wiele gorsze problemy, ale to straszne, że ci sami ludzie potrafią zdefiniować cię jednym słowem i uparcie trzymają się jego granicy jakby za nią nie było nic więcej. Robią to różnych powodów, uzasadnionych bardziej lub mniej, ale zawsze to boli. Boli dziecko, nastolatkę i kobietę. Inaczej, ale równie mocno. I oszukujesz się, że o tym nie pamiętasz, ale to jest, płytko pod skórą i sączy się przy każdej okazji, w której trzeba się choć trochę odsłonić.
- Piłeś coś?
- Nie.
- Jesteś bezczelny i podły, tym bardziej, że oboje wiemy, jakie kobiety rżniesz. Ja nie jestem taką kobietą – mówiąc to zrobiłam wymowny gest smukłej sylwetki w powietrzu.
- Ta… ty mądralo wszystko wiesz, bo raz nakryłaś mnie na biurku w gabinecie…
- Stop. Nie przypominaj mi. Już prawie pozbyłam się tego obrazka z mojej głowy.
- Boże, niby taka inteligentna, a taka głupia – westchnął głośno i zapatrzył się w ciemność za oknem – Może mi się podobasz?
- Przyznaj lepiej, że nie masz chętnej cipki. Nie bądź okrutny.
- Okrutny w czym? – znowu spojrzał na mnie przenikliwie.
- Mam uwierzyć, że ci stanie?
- Może już stoi? Sprawdź.
- Wiesz co jest najgorsze? Dla wielu kobiet twoje zachowanie to szczyt chamstwa i już dawno dostałbyś porządnie z liścia. A mnie nawet ucieszyłby taki przejaw zainteresowania, bo oboje wiemy, że z moim wyglądem prędzej pająk utka tam sieć niż zagości jakiś obłędny chuj, ale właśnie dlatego, że pająk utkał tam już mega wielką sieć myślę, że po prostu miałeś dzisiaj za mało wrażeń i dla sportu chcesz poznęcać się nad grubą Julką.
- Julka…
- Żadnych takich. Idę pod prysznic – skierowałam się w stronę łazienki.
- Kurwa, nie wiem jak to zrobiłaś, że wszystko poszło nie tak jak chciałem, ale to ciebie będę dzisiaj rżnął – wstał błyskawicznie, złapał mnie za łokieć i gwałtownie odwrócił.
Stanęliśmy naprzeciwko siebie, od jego torsu dzieliło mnie zaledwie kilka centymetrów. Nie puścił mojej ręki, oddychał szybko, płytko. Ostatnio wiele czasu spędzaliśmy ze sobą w firmie, na spotkaniach biznesowych, ale dopiero teraz dotarło do mnie jak wysoki jest.
- W tej chwili przestań.
- Bo co mi zrobisz? Będziesz jak zawsze patrzeć karcąco tymi wielkimi oczyma?
- Kuba, to przestaje być zabawne.
- Bo co? Twoje wytłumaczenie przestaje działać? Wiedziałem, że będziesz racjonalizować, ale nie brałem pod uwagę twojego zmęczenia, przez nie pewnych rzeczy nie widzisz, ale chuj z tym – pchnął mnie na łóżko i zaczął rozpinać rozporek.
- Oszalałeś – chciałam przeturlać się bliżej drzwi, ale mnie powstrzymał zwalając się na mnie całym ciałem.
- Jeśli jeszcze raz to zrobisz, stracę panowanie nad sobą, więc uważaj – mówił bardzo cicho patrząc mi w oczy i przytrzymując mocno podbródek, na tyle mocno, że poczułam ból. I wtedy zrozumiałam, że on nie żartuje. Miał dziwny wyraz oczu, taki… mroczny. Przestraszyłam się. Pierwszy raz w życiu przestraszyłam się, bo moja skorupa nie zniechęciła i… nie wiedziałam, co dalej. No, może poza tym, że nie zapowiadało się to na nic delikatnego.
- Kuba, pogadajmy – odsunęłam go lekko i zdobyłam się na uśmiech – Wiesz, nigdy nie… hmm… tematy bdsm są mi raczej obce, właściwie to nawet bardzo i…
- Zamknij się wreszcie – zanim zdążyłam się obejrzeć, leżałam na plecach, a on górował nade mną.
Nie mogłam wyczytać dla siebie nic z jego spojrzenia, było takie nowe i dzikie. Zaczął zdejmować ze mnie bluzkę, potem spodnie. Kiedy tylko próbowałam się wyswobodzić, słyszałam ciche „leż”. Dotykał mojego boku, całował bark.
- Kuba, proszę… ja…
- Masz być cicho, chyba, że pozwolę ci mówić. I nie podnoś nóg, mają leżeć bezwolnie, rozumiesz?
- Kuba, o czym ty mówisz?
Byliśmy nadzy, leżał na mnie. Czułam jak rozchyla moje uda, żeby zrobić dla siebie miejsce. Złapał go w dłoń i naprowadził na mnie. Spojrzał mi w oczy i jednym gwałtownym ruchem wszedł. Zabolało. Bardzo. Zatrzymał się.  
- Wiedziałem.
- Nic nie wiesz - oddychałam ciężko, na moim czole rosił się pot.
- Wiem, ile trzeba – zlizał łzę z mojego policzka – rozluźnij się trochę, bo będzie bolało bardziej.
- Jesteś skurwysynem, wiesz?
- Wiem, ale polubisz mnie za to – zaczął się poruszać, powoli, ale rytmicznie i do końca – nie zamykaj oczu.
- Pierdol się.
- Właśnie to robię i powiem więcej, tak ciasnej jak ty jeszcze nie miałem, dziewczicza… moja… – szepnął mi to do ucha przytrzymując moje dłonie nad głową i pchając mocno – Czuję jak zaciskasz się na moim chuju, wiem, że jesteś już blisko. Nawet jak dojdziesz nie przestanę, rozumiesz?
Rzeczywiście, ból ustąpił, a pojawiło się mrowienie w dole brzucha i ogromna chęć na więcej, szybciej.
- Kuba…
- Tak, błagaj mnie. Chcę tego, błagaj, żebym ja też skończył.
Nagle wrażenia przestały być do ogarnięcia, nie wiedziałam już, gdzie kończę się ja, a zaczyna on. I było mi tak dobrze.  
- Drżysz… już kotku, już kończymy.
Byłam nabrzmiała, pełna. Nagle poczułam jak cały się spina, jęczy.
Po dłuższej chwili oparł swoje czoło o moje. Uśmiechał się
- To początek kocie.

JakKamyk

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka i miłosne, użyła 1209 słów i 6583 znaków.

1 komentarz

 
  • iamnaughty1990

    Trzeba przyznać,  że to zupełnie odmienny tekst jaki miałem okazję czytać. Bez nadmiaru chamskiego, prostego języka i poziomu gimnazjum. Oby czekała na nas kolejna, podobna do tej część. Pisz i nie marnuj talentu :)

    27 gru 2018