.
Ale kiedyś obiecałam to komuś... może nie tak ostro... nio, ale.
Siedzisz w pracy. Na fotelu. Przed komputerem. Sam, w ciasnym pokoju. Jest noc, po 24. Nikogo nie ma. Wszyscy przysnęli, Ty zostałeś. Buszujesz w necie. Pukanie do drzwi. Otwierasz. W progu stoję ja. Akurat pech chciał, ze tam jestem i
postanowiłam zrobić Ci psikusa. Stoisz skonsternowany, zaskoczony.
- Mogę ?
- Nie możesz - myślisz sobie. Ale ja mam gdzieś te Twoje myśli. Mijam Cię i wchodzę. Siadam na fotelu, jakby nigdy nic i czekam aż zamkniesz drzwi. Jesteś wściekły bo naruszam Twoje terytorium. Gdyby tylko się dało, chętnie zabiłbyś mnie wzrokiem. Zwykłe morderstwo pozostawia ślady, wiec odpada. Zastanawiasz się co dalej i stwierdzasz, ze lepiej, aby nikt nas nie słyszał. Zatrzaskujesz drzwi, w końcu może być wojna. Spoczko, jeżeli to ja polegnę, to ich ewentualnie zawołasz. Ale odczekasz tak długo, jak będzie trzeba, żeby nie zdążyli :-).
- Co tu robisz - opierasz się o futrynę ze złośliwym wyrazem twarzy.
- Teraz? Siedzę ? - Kocham Cię denerwować, wiec dlaczego mam to sobie odpuścić teraz. Widzę żeś wściekły, ale nigdy nie byłeś groźny, wiec co sobie będę żałować. A gdyby nawet, zdążyłam spisać testament. Co prawda trochę będzie mi szkoda, umierać w tak ironiczny sposób. Nio, ale, cóż. Widzę ten morderczy wzrok, ale wcale się go nie boję. Ubezpieczyłam się na ta ewentualność... piwkiem, zaliczonym pół godz wcześniej, wystarczyło, aby zamydlić mój umysł. Możesz kipieć ile
wlezie, lecz to i tak nic nie da. Jestem zdecydowana i już. Tylko na co ?No patrz, kurcze, nie wiem.
- Zapal...
- Co ? - pytasz ze złością.,
- Papierosa... - mówię z uśmiechem na twarzy. Oj, igram z ogniem, igram Zostawiam fotel w spokoju i podchodzę do Ciebie. Opieram się o biurko, i spoglądam w Twoją twarz.
- Co dalej ? - pytam, ale teraz już bez ironii, pytam na poważnie.
- Co tu robisz ? - odpowiadasz pytaniem na pytanie.
- A czy to ważne ? - Jak pytaniem na pytanie, no to ja tez - Wpadłam na kawę ?- dodaje po chwili. Zaczynam żałować tego piwa, coś we mnie wzbiera, jakiś nowy, szalony impuls, żeby Cię trochę pokokietować. Ołżesz. No.! Tylko komu to wyjdzie na dobre ? Mam na sobie krótką obcisłą tunikę, która właśnie w tej chwili podsunęła się trochę wyżej niz powinna. Nie zauważam tego. Odrywam się od biurka i zbliżam
do Cb.
- Będziesz tak stał ? W drzwiach ? - Jestem przed Tobą, wojna wzrokowa trwa. Gdzieś w głębi Twoich oczu widać jakieś iskierki, ale za diabła nie mogę ich rozszyfrować. A tak swoja drogą, ładne masz oczy - Chyba nie powiedziałam tego. głośno, co?. Patrze z dołu na Ciebie stojąc wis a wis. Z Twojej kamiennej twarzy nic nie można
wyczytać, a ze nie można wyczytać, to trzeba coś zrobić, aby było można. Taka myśl chodzi mi po głowie, wiec chcąc Cię zmusić do ruchu opieram swoje ciało o Twoje. Ale zanim to zrobię kładę Ci ręce na talii, po bokach, i tak chwile trwam. Potem przesuwam je troszkę ku gorze, i przywieram swoim ciałem do Twojego.
- Co robisz ?
- Migdale się do Cb - poczułeś mój oddech wymieszany z alkoholem, zaczynasz się w duchu śmiać. I nadal nie robisz nic, stoisz jak słup soli. Rozwieram Twoje nogi własnym kolanem, dzięki czemu Twoje ląduje pomiędzy moimi. Przyciskam się do Cb tak mocno, az czujesz na nim nacisk mojej... Dosięgam Twoich ust i się w nie wdzieram. Najpierw nawilżam je własnym językiem, potem objeżdżam i sprawdzam ich kształt, a potem wsuwam go do środka i Cię całuje, tak po prostu... Pękasz... Chwytasz mnie mocno za plecy i przyciskasz do siebie. Piersi moje rozgniatają się o Twój tors... brzuch dotyka brzucha... i coś zaczyna Cię ugniatać miedzy nogami... Zaczynam to czuć na sobie. Nasze ciała się poruszają, biodra ocierają, tyłki tańczą a oddechy gubią. Moja ręka zaczyna błądzić na Twoim kroczu, sunie po udzie w kierunku peniska, wciska się i przedziera miedzy naszymi ciałami... Wsuwam dłoń w spodnie i go wyjmuje, chwytam i imituje stosunek rączką, tak od razu, bez zabawy. Kurcze mam ochotę na coś więcej, to we mnie rośnie jak
ziarenko w zatrważającym tempie. Klękam przed Tobą jednocześnie zsuwając Twoje spodenki razem z bokserkami na dół. Chwytasz za moja głowę i zbliżasz ją do niego.
Ostro i bez zabawy biorę go w usta. Czujesz to... jak go zachłannie połykam... jak go nawilżam... i jak go obejmuje... Wpychasz całego po sama nasadę. Zrobiłeś to mocno i bez ostrzeżenia. Ręce trzymam na Twoim tyłku i to amortyzuje.
- Ej... sama chciałaś... - szepczesz i blokujesz mi dłonie. Chwytasz za włosy i zaczynasz ruszać tyłkiem. Nie mogę się bronic, bo nie mam ruchu. Trzymasz mnie w uścisku za głowę i ręce. Kleczę przed Tobą, z Twoim penisem w ustach, wepchniętym na maksa. Nic Ci teraz nie przeszkadza, wiec wkładasz tak głęboko jak chcesz... Posuwasz pracując biodrami. Czuje jak wypełniasz moje gardło... Jak go wpychasz głęboko po sama krtań. Wpychasz i zabierasz. Wkładasz i wykładasz. Oczy mam zamglone... usta rozszerzone... gardło zapchane...... Twoim kutaskiem...
Mam uczucie ze się zaraz uduszę, czasami próbuje odkaszlnąć... A Ty nie przestajesz. Czuje Twoja dominacje... I... i to mi się podoba. Wiem, ze zaraz spuścisz się prosto na moja twarz... Nie myślisz, chcesz dojść. To podminowanie musi mieć swój koniec.
Czujesz, ze jest ciasno, wilgotno i ciepło. Jąderka walą o twarz, czubek kutaska zahacza czasami o język, ale tak szybko pracujesz, ze nie da się złapać i posmakować. Wiesz ze robisz to ostro, ale nie możesz się opanować, posuwasz prosto w usta... bez opamiętania... bez ograniczeń... Jeszcze nigdy Twój penis nie chciał tak spełnienia... nie był tak nabrzmiały... nie stał tak sztywno... nie był tak głęboko... nie ocierał się tak drastycznie o ścianki buźki.. nie miał tyle przyjemności... koniec jest blisko... Trzymasz mocniej i mocniej popychasz... Przyspieszyłeś... o wiele... Próbuje wyrwać ręce, żeby poprawić pozycje, ale zwiększyłeś uścisk. Nie da się uciec. Bardzo mnie to podnieca. Moja dziurka wrze i tonie w sokach. Szybciej oddychasz, cicho pojękujesz, drżysz, on drży, i jeszcze mocniej twardnieje. To spokój przed
burzą, bo zaraz potem oblewasz moją twarz, trochę nos, policzek i zdzieblinko na biust, opadasz na ścianę...
- Co ty tu właściwie robisz ?
- Przyszłam się pogodzić... Kotek... - mówię już całkiem poważnie, siedząc na podłodze z podkurczonymi kolanami. I czekam... czekam, czy
usiądziesz obok.
7 komentarzy
mona
dobre....
imagine
Boskie!!
słodka
Fajne
rafik123
wątek kiepski..? tekst płytki..? kurczę jak dla mnie to więcej takich "kiepskich" i "płytkich" opowiadań, było świetne :-D
RG1
Super. Będzie część 2ga?
ja
gdyby o mnie chodziło to nietylko bym usiadł
ja
pewnie że usiadę