Karmelowa ślicznotka

Stałem w przebieralni wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. Metr osiemdziesiąt, szczupły, czarne buty za kostkę, czarne spodnie, czarna koszula z podwiniętymi do łokci rękawami, czarne, skórzane rękawiczki. Delikatny zarost, mniej więcej dwudniowy, wyraźnie zarysowane kości policzkowe. Uśmiech stonowany, bez przesadnej ekscytacji. Wyglądam dobrze. Odpowiednio. Może nawet przystojnie.
Mam dwadzieścia jeden lat, mam ochotę kogoś porządnie zerżnąć. Wyciągam telefon z kieszeni i sprawdzam godzinę, 15:36. Chowam telefon, zabieram płaszcz z wieszaka i wychodzę. Ekspedientka przechadzając się między koszulami w kratę i zamszowymi paskami do spodni rzuca mi niepewne spojrzenie. Po chwili obraca się żywiołowo na pięcie i wraca za ladę. Co za tyłeczek! Taki krąglutki, słodziutki tyłeczek jakby w ogóle żadnego sklepu nie było, tylko ten tyłeczek. Granatowa spódniczka idealnie opina jej ciało, materiał marszczy się i podwija z każdym kolejnym ruchem. Rajstopki skrzętnie skrywają aksamitne łydki i uda stworzone do pieszczot, ale cały nagusieńki obraz ślicznotki już wykiełkował w mojej głowie. Z taką to bym się dopiero zabawił. Całusy, głaskanie, klaps porządny, aż by piszczała z zachwytu. Podaję jej płaszcz przez ladę i uśmiecham się kącikiem ust. Odwzajemnia uśmiech. Płacę żądaną cenę, zabieram płaszcz i wychodzę.
Galeria handlowa w godzinach szczytu wypełnia się niewyraźnym, donośnym gwarem. Rozglądam się wokół i ruszam w stronę małej kawiarni w rogu. Nad drzwiami zauważam nazwę lokalu wypisaną wyblakłymi, czerwonymi literami na czarnym tle, "Serduszko". Zamawiam kawę i ciastko wybrane na ślepo z krótkiego menu za plecami kasjera. Siadam przy stoliku pod ścianą i lustruje uważniej otoczenie. Bordowe ściany, przyćmione światło i spokojna muzyka. Cztery małe stoliki i prosty bar z wysokimi krzesłami. Miła atmosfera. Przyjemna chwila przerwy dla znerwicowanych, opanowanych szałem zakupów klientów galerii. Przyglądam się uważniej ludziom w kawiarni. Starszy pan przy barze popija czarną kawę obserwując leniwie otoczenie. Przy stoliku po drugiej stronie sali jakiś gładko ogolony, przylizany blondynek opowiada anegdotki i szepce żarciki do ucha rozchichotanej, wpatrzonej w niego jak w obrazek laleczce. Wyraźny podbródek i spory, lekko zakrzywiony nos. Raczej nieapetyczna sztuka. Z wyjątkiem ust. Pełne, rozciągnięte w kokieteryjnym uśmiechu usta umalowane czerwoną szminką niesamowicie mi się spodobały. Takie usta to ja już bym porządnie wykorzystał. Zapomniałaby o tym blondasku w jednej sekundzie. Rozważania na temat możliwego zastosowania wspaniałych warg przeciętnej z wyglądu gołąbeczki przerwał mi kelner, kładąc na stoliku kawę i talerzyk z kawałkiem ciasta, otoczonego śmietanką, z wisienką na wierzchu. Zdjąłem rękawiczki i zacząłem jeść. Niezłe. Znów rozejrzałem się po lokalu. Była tam jeszcze jedna osoba. W rogu, przy najmniejszym stoliku, zwrócona ku mnie profilem, siedziała całkiem przyjemna panienka. Krótko obcięte, ciemno blond włosy ledwo zasłaniały jej uszy. Krystalicznie błękitne oczy skierowała na książkę na stoliku, pogrążona w lekturze. Co najbardziej mi się w niej spodobało to proste okulary w karmelowych oprawkach, które osunęła na czubek nosa, zerkając w dół, na książkę. Ubrana była w proste jeansy i granatowy sweter. Dopiłem kawę, zostawiłem banknot obok filiżanki i podszedłem do nieznajomej ślicznotki.
- Umm, przepraszam, chciałem tylko powiedzieć, że bardzo mi się podobasz ii, może masz ochotę na ciastko albo kawę?
Podniosła wzrok znad lektury, z rumieńcem na policzkach i szerokim uśmiechem, marszcząc nos.
- Dziękuję, ale właśnie skończyłam pić.
Ukłoniłem się delikatnie i wróciłem do swojego stolika po rękawiczki i płaszcz przewieszony przez oparcie krzesła. Zebrałem swoje rzeczy i znów udałem się w stronę blondynki w rogu. Przyglądała mi się uważnie. Podałem jej rękę i przedstawiłem się.
- Jestem Michał, mogę się dosiąść?
Nie czekając na odpowiedz odsunąłem krzesło i odłożyłem płaszcz.
- Martyna, jasne, czemu nie...
Założyła nogę na nogę, zamknęła książkę i zdjęła okulary cały czas szeroko się uśmiechając. Po chwili ciszy i wzajemnego mierzenia się wzrokiem zacząłem rozmowę.
- Często tu przychodzisz?
- Od czasu do czasu.
- Ja jestem tu pierwszy raz, ale podoba mi się, naprawdę, bardzo ładnie tutaj.
- Hmm, tak, jest miło.
Znów chwila ciszy, wymiana uśmiechów. Zaczyna się robić niezręcznie. Podchodzi kelner.
- Coś jeszcze dla państwa?
- Nie, dziękuję. - płaci za swoją kawę.
- Również dziękuję.
Kelner zabiera pustą filiżankę i odchodzi życząc miłego dnia. Gorączkowo zastanawiam się jakby ją zagaić, próbuję wymyślić jakiś błyskotliwy temat do rozmowy. Dziewczyna przewraca nerwowo oczami i niezdarnie rozmasowuje dłonie. Zrobiło się niezręcznie. Muszę coś powiedzieć. Teraz, albo stracę szansę. A taka ładna panienka. Szkoda żeby mi uciekła, straszna szkoda.
- Posłuchaj, ja... zastanawiałem się, czy miałabyś może ochotę wyskoczyć gdzieś na drinka? Znam świetny bar niedaleko.
- Tak, chodźmy!
Uff, udało się.
***
Zabrałem ją do "Romansów", pubu, który zdarza mi się odwiedzać dosyć regularnie. Siadamy przy barze. Zagaduję.
- Co pijemy?
- Nie wiem, ty coś wybierz.
Zamawiam tequile. Barman przygotowuje drinki, a ja przyglądam się figurze mojej ślicznotki. Jeansy przyjemnie opinają profil jej pośladków, podkreślając spore uda. Sweter skrupulatnie ukrywa wszystkie smakowite kąski, ledwo zaznaczając linię biustu. Zauważa moje spojrzenie i uśmiecha się. Pijemy. Zamawiam powtórkę. Znów pijemy. W międzyczasie wymieniamy kilka uwag na temat pogody, jej studiów i atmosfery w barze. Mówi, że jej się podoba.
- Wiesz, rzadko to robię. W sensie, rzadko tak wychodzę. Napić się. - Znów się rumieni.
- Lubię cię. Od razu mi się spodobałaś. Tam przy stoliku.
Dziewczyna rumieni się jeszcze bardziej, odgarnia włosy za ucho, pochyla się nad blatem baru w moim kierunku i delikatnie muska moje wargi swoimi. Wraca do poprzedniej pozycji i czeka. Denerwuje się. Wyczuwam erekcję napierającą na materiał spodni. Pragnę jej. Zamawiam następną kolejkę. Zaczyna szumieć mi w głowie. Alkohol dodaje mi śmiałości.
- Słuchaj, zrobiłaś kiedyś coś zupełnie szalonego, z wyjątkową osobą, coś niezapomnianego?
Zsuwa się z krzesła i przywiera do mojego ramienia.
- Chodź.
Łapię ją za rękę i prowadzę w stronę toalety. Słysze stłumione działaniem alkoholu rozmowy. Rzucam przelotne spojrzenie barmanowi. Zna mnie, zapłacę później. Wchodzimy do łazienki. Zamykam drzwi i przywieram ustami do słodkiej, niewinnej Martynki. Muzyka i gwar rozmów cichną i rozmywają się w odległy, trudny do rozpoznania szum. Wsuwam dłoń pod sweter. Kładę dłoń na jej piersi. Lekko jęczy, przygryza wargę. Wracam do pocałunku. Napieram na nią swoim ciałem. Ocieram się kroczem o jej udo. Obejmują ją i łapię za tyłek. Jęczy głośniej. Rozpinam rozporek i ściągam spodnie. Ciągnę ją delikatnie za ramiona, ale nie przerywa pocałunków.
- Pocałuj go. - Mruczę najczulej jak potrafię, opierając się o umywalkę.
Martyna opuszcza się powoli na kolana i całuje końcówkę mojego penisa przez materiał bokserek. Przechodzi mnie dreszcz. Ściągam bieliznę i czekam aż przejmie inicjatywę. Po chwili wpatrywania się w moje krocze, bierze go do ręki i delikatnie szturcha językiem. Mrużę oczy i przybieram rozmarzony wyraz twarzy. Laleczka kontynuuje, nabierając coraz więcej pewności siebie. Zakrywa wargami połowę mojego sprzętu i wypełniając usta śliną drażni go językiem. Zaciska dłoń na moich tyłku. Zaczynam poruszać rytmicznie biodrami, uważając żeby nie wysunąć się spomiędzy jej warg. Nie protestuje. Po krótkiej serii ruchów wyczuwam nadchodzący orgazm. Ciepło w okolicach podbrzusza i napięcie w kroczu wywołują falę dreszczy i spazmatyczny wytrysk. Wypełniam jej usta świeżym, cieplutkim nasieniem i wciskam kutasa głębiej do jej buzi. Odsuwa się i wydymając policzki kieruje w stronę umywalki. Łapię ją za rękę i odwracam w swoją stronę. Patrzę jej w oczy. Zrozumiała moją aluzję. Połyka. Podciągam spodnie i całuje przyglądającą mi się dziewczynę. Wyczuwam smak własnej spermy, jest gorzka.
- Moja kolej. - Oznajmiam łapiąc ją za dupcie i mocując się ze spodniami. Odpina pasek i pomaga mi ściągnąć swoje spodnie. Podnoszę ją chwytając za pośladki i kładę na umywalce. Rozchylam nogi, odsuwam pasek koronkowych majteczek i zauważam słodki otworek. Jest wygolona. Przysysam się łapczywie do uda zostawiając malinkę i kieruje się wyżej. Szerokim ruchem języka obejmuję całą cipkę. Rozchylam płatki warg. Jest bardzo mokra. Ma przyjemny smak. Przyciskam usta do łechtaczki i wkładam dłonie pod pośladki. Martyna pojękuje głośno z każdym ruchem mojego języka. Dociska mi głowę do swojej szparki. Nie przerywając lizania wkładam delikatnie palec do środka. Po kilku ruchach dołączam drugi. Jest niesamowicie mokra. Orgazm przychodzi nagle, skurcze pozbywają się moich palców z cipki. Jej ciało napina się i wydaje z siebie przeciągłe jęknięcie.
- Kurwaaaaaa.......
Wygląda cudnie, jedną ręką trzymając się umywalki, drugą podciągając nogę. Całuje ją i przytulam.
- Naprawdę mi się spodobałaś. Pójdziemy do mnie?
- Taaak. Ale ja naprawdę nie... No wiesz, ja nie jestem taką dziewczyną.
- Spokojnie, będę gentlemanem. - Posyłam jej najbardziej szarmancki uśmiech jaki udaje mi się z siebie wykrzesać, siląc się na ironię i nonszalancję.
***
Wygrzebuję klucz z kieszeni spodni i przekręcam go w zamku, otwierając drzwi. Puszczam ją przodem. Wchodzę do środka, zamykam drzwi i szybko zrzucam płaszcz i buty. Idę do salonu, nie czekając na dziewczynę. Po chwili wchodzi nieśmiało i siada na brzegu sofy. Nalewam wina, czerwonego, porządnego wina. Podaję jej kieliszek i włączam muzykę. Jeff Buckley - "Grace". Igła gramofonu delikatnie opada na czarną płytę i rozpoczyna akordy pierwszej piosenki. Siadam obok i nie owijając zbytnio w bawełnę, sięgam po to, czego pragnę.
- Lubisz Buckley'a?
- Jest w porządku...
Ponownie napełniam kieliszki, biorę spory łyk i podnoszę ją delikatnie za ramiona. Obracamy się w rytm muzyki. Wkładam dłonie pod jej sweterek i obejmuję ją, nie przerywając tańca. Palce natrafiają na zapięcie biustonosza. Odpinam go i odrzucam na fotel. Rozchylam usta i patrzę jej w oczy. Robi to samo. Wysuwam lekko język. Ona również. Drażnię jego końcówkę i naciskam kroczem na jej ciało wywołując pojękiwania. W końcu poddaję się, przyciskając swoje wargi do jej i wpycham język w usta. Odsuwam się o krok, ściągam jej sweter i rozpinam swoją koszulę. Tańczymy dalej. Ugniatam jej piersi, ściskam sutki i drażnię brodawki. Są dosyć małe i sterczące. Idealne gruszeczki. Rozbieramy się do końca i kładziemy na dywanie przed kanapą. Grube włosy pseudo tygrysiej skóry wbijają się w nasze ciała.
- Nie biorę pigułek, załóż gumkę.
- Chcę cię dokładnie poczuć, wyciągnę przed końcem.
Rozsuwa nogi i podciąga kolana. Wsuwam czubek nabrzmiałego penisa w jej szparkę. Jęczy. Wsuwam głębiej. Jęczy głośniej. Zaczynam ją delikatnie posuwać. Przygryza dolną wargę, mruży oczy i coraz głośniej oddychając drażni swoje piersi. Zaczynam ruchać ją coraz szybciej, penetrując ją całą długością swojego członka. Pokrzykuje przy każdym dźwięku ud obijanych przez moje ciało. Po kilku minutach pieprzenia unosi piersi do góry, wyginając kręgosłup i drży, przeżywając kolejny tego wieczora orgazm. Zatrzymuję się przez moment w środku, czekając aż trochę ochłonie.  
- Zaczekasz chwilę? Nie mogę tak szybko. - Wstaje i sięga po kieliszek wina.
- Mówiłaś, że chcesz przeżyć coś wyjątkowego, pamiętasz?
Zalotny uśmiech i pytający wzrok. Ha! Ślicznotka! Przyciągam ją do siebie i odwracam. Wciskam penisa między jej pośladki, lekko pocierając. Opieram ją na brzegu kanapy, gładzę pośladki, całuję i podgryzam.
- Robiłaś to kiedyś z tej strony?
- Co? Niee, to boli... - Próbowała się odwrócić, ale przytrzymałem ją i objąłem od tyłu, sięgając dłońmi biustu.
- Spokojnie, nie będzie boleć. Delikatnie, powoli. Pamiętaj, że naprawdę cię lubię.
Uśmiechnęła się niewyraźnie, ale odwróciła się posłusznie i wypięła tyłeczek. Przywarłem ustami do ciasnej dziurki i zacząłem łapczywie lizać. Po chwili wsunąłem do środka palec, cały czas obficie śliniąc dziewiczą dupcię. Stęknęła, wykrzywiając twarz ułożoną na kanapie. Po kilku ruchach zamieniłem palec na kutasa. Zdecydowanie wepchnąłem kilka centymetrów czekając na reakcję.
- Ałł, boli! - Zaczęła się wiercić i wykrzywiać. Muzyka przestała grać. Trzeba odwrócić płytę.
Zacząłem wpychać głębiej, powoli, wywołując coraz głośniejsze okrzyki. Jej dłonie powędrowały na pośladki, rozchylając je dla mnie zachęcająco. Zacząłem rżnąć jej tyłek naprawdę mocno, nabijając się całą długością członka. Po kilkunastu ruchach i kilkunastu przekleństwach połączonych z jęknięciami i westchnieniami zalałem jej pupę spermą. Wykonałem ostatni ruch wbijając się w nią najgłębiej jak mogłem i podniosłem ją do siebie. Wtulony w jej kark, słuchając przyspieszonego oddechu, czułem ciepłe nasienie wylewające się z niej wprost na mojego fiuta. Wyciągnąłem go, podziwiając swoje dzieło. Zaczerwieniona i pulsująca, z obficie wyciekającym, białym płynem. Cudna. Odwróciłem płytę na gramofonie, dolałem wina i dołączyłem do Martyny siedzącej na dywanie i opierającej się o obicie sofy.
- Nie było tak źle, prawda?
- Boli! - Próbowała zgrywać obrażoną, ale dobrze wiedziałem, że chciała się tylko podroczyć. Też mnie lubiła. Zrobiła to dla mnie.
Przytuliłem ją i zacząłem całować delikatnie ramię. Odgarnęła włosy i z uśmiechem przyjęła przeprosiny, odrzucając ochoczo głowę. Po kilku minutach zabawy zostawiłem kilka purpurowych śladów na jej szyi. Znów penetrowałem jej usta swoich językiem. Wyrazisty bukiet wina przysłaniał smak jej szminki. Objęła mnie udami, powoli siadając na moim penisie. Nabijała się na mnie w rytm muzyki, jednocześnie ssąc mój palec, który wsunąłem między jej wargi. Przycisnąłem ją do siebie liżąc i ściskając nabrzmiałe sutki. Muzyka znów ucichła. Płyta się skończyła. Martyna przyspieszyła swoje ruchy, ocierając się o mnie kroczem. Musiałem powstrzymywać wytrysk czekając na jej orgazm. Doszła po krótkiej serii szybkich ruchów. Ja również. Opadła na mnie, nie wyciągając kutasa ze swojej cipki.
- Mówiłeś, że wyciągniesz przed końcem!
- Nie mogłem się już powstrzymać. Nie bądź zła, ślicznotko.
Szeroko się uśmiechnęła, słodko gryząc wargę.
- A jak zajdę w ciąże? Co wtedy?
Pocałowałem ją mocno i zsunąłem z siebie nie odpowiadając na pytanie. Zmieniłem płytę. Morrissey - "Your Arsenal". Leżeliśmy przez chwile na dywanie słuchając muzyki. W końcu wstałem.
- Wezmę prysznic.
Nie odpowiedziała. Poszedłem do łazienki, ustawiłem wodę i wszedłem pod prysznic. Weszła za mną. Bez słowa otworzyła drzwi kabiny i stanęła pod strumieniem wody, obok mnie. Obmyłem się używając żelu i obserwowałem jej ruchy. Znowu mi stanął. Umyłem włosy i wyszedłem się wytrzeć. Po krótkiej toalecie znowu wylądowaliśmy w salonie. Gramofon odtwarzał już łagodne dźwięki drugiej strony płyty Morrissey'a. Poszedłem przygotować coś do jedzenia. Rogaliki, kanapki, miska płatków. Gdy wróciłem siedziała po turecku na kanapie i przeglądała porozrzucane naokoło płyty. Zjedliśmy, wymieniliśmy kilka uwag o muzyce i poszliśmy do sypialni. Miałem ochotę przelecieć ją jeszcze raz. Jest taka ładna, taka niewinna. Wtuliła się we mnie pod kołdrą wsuwając kolano między moje nogi. Zamknęła oczy. Nie chciałem jej przeszkadzać.
***
Obudziłem się wcześniej. Wysunąłem się spod jej ramienia i poszedłem do łazienki. Po porannej toalecie wróciłem do sypialni po ubranie. Siedziała na łóżku obserwując moje ruchy.
- Hej, dobrze spałaś?
- Świetnie, jak nigdy.
Usiadłem obok niej. Obróciła się do mnie, objęła mnie i pocałowała.
- Śmierdzi mi z ust, pójdę do łazienki.
Smakowała wspaniale. Chyba się w niej zakochałem. Poszedłem przygotować śniadanie. Tosty, musli i sok pomarańczowy. Dołączyła do mnie po kilkunastu minutach. Założyła moją koszulę. Zjedliśmy w milczeniu. Po chwili niepewności rzuciłem się w jej kierunku. Przywarliśmy do siebie ustami. Ułożyłem ją na stole i nerwowo spuściłem spodnie. Masowała i ściskała łechtaczkę gdy ją pieprzyłem. Gdy doszła, ściągnąłem ją ze stołu.
- Zrobisz coś dla mnie? Załóż okulary.
Zachichotała i pobiegła do swojej torby. Wróciła z karmelowymi oprawkami na nosie. Klęknęła przede mną i zaczęła ssać mojego fiuta. Robiła to o wiele śmielej niż wczoraj w toalecie. O wiele bardziej zdecydowanie. Spoglądała na mnie spod słodkich okularów liżąc moją męskość.
- Zaraz dojdę.
Wcisnęła go do ust i mocno ssała, przesuwając palcami po trzonie. Wytrysnąłem w jej buzi, stękając głośno i utrzymując równowagę łapiąc się blatu stołu. Połknęła, przytulając się do mojej piersi.
- Naprawdę cię lubię, chyba się w tobie zakochałem.
Uśmiechnęła się szeroko, rumieniąc się i chichocząc.
***
Autor: LeatherSweater

LeatherSweater

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3177 słów i 17993 znaków, zaktualizował 11 sty 2016.

4 komentarze

 
  • Zboczuch777

    Myślę że ktoś tu jest niedouczony jeżeli chodzi o sprawy seksualne...

    12 sty 2017

  • Micra21

    Dołączam się do zdania nienasyconej. Świetne opowiadanie, choć te braki przecinków i parę literówek trochę psuje całość, dobrze przemyślaną i zgrabnie napisaną. Pozdrawiam :)

    13 sty 2016

  • LeatherSweater

    W pierwszych zdaniach brakuje przecinków? :eek:

    12 sty 2016

  • nienasycona

    @LeatherSweater, dokładnie w pierwszym zdaniu brakuje przecinka

    12 sty 2016

  • nienasycona

    Powiem tak- po pierwszych zdaniach  miałam ochotę odpuścić ze względu  na brak przecinków i nużący opis, brnęłam dalej li tylko dzięki Twojemu avatarowi. I nie żałuję.  Poza interpunkcją i kilkoma literówkami opowiadanie jest bardzo  dobre. Widać,  że  się  starałeś, dopracowywałeś opowiadanie. Wprawdzie  mnie byś  na takie teksty nie wyrwał, ale nikt nie mówi, że  byś  chciał, więc pozostaje mi tylko pogratulować  bardzo udanego debiutu. Ave

    12 sty 2016