Jezioro Łabędzie

Jezioro ŁabędzieNie wiem, kto z moich kolegów wpadł na ten genialny pomysł, ale żaden z nich się do tego nie przyznał. Może decyzja zapadła na którejś z wywiadówek, a może nasza wychowawczyni, zauroczona ostatnim programem artystycznym poprzedniej klasy, postanowiła, że na zakończenie naszej edukacji chłopcy wystawią „Jezioro Łabędzie”. Na początku dużo nam to nie mówiło, lecz dopiero po oglądnięciu materiału video z poprzedniego roku okazało się, na co żeśmy się porwali. Otóż mieliśmy sparodiować tę sztukę, przebrani w damskie fatałaszki. Niektórzy z nas poczuli blady strach. Wybrano tylko ośmiu z dwunastu chłopaków, a ci czterej szczęściarze nie chcieli w żaden sposób zamienić się rolami.
Nie należałem do tych szczęśliwców. Próby mediacji z Robertem, który był jednym z „wybrańców”, spełzły na niczym. Nie dał się przekonać za żadne skarby. Na wycofanie się było już za późno; matka stwierdziła, że będzie fajnie i żebym się tym nie przejmował. Ojciec machnął ręką na ten fakt. Wizja publicznego pajacowania w tiulowej spódniczce i białych rajstopach z siedmioma innymi kretynami przerażała mnie. Cóż, jednak mogłem począć. Musiałem to zrobić, pożegnać szkolne mury i nie zawieść wychowawczyni, która nieco na wyrost dała mi piątkę z matematyki. Głupio byłoby teraz wystawić ją do wiatru. Jakoś z tym się oswoiłem.
Pozostała kwestia uszycia strojów i prób przed występem. Moja mama zajęła się tym pierwszym. Miała znajomą krawcową, która podjęła się uszycia odpowiedniej, śnieżnobiałej, króciutkiej tiulowej spódniczki oraz dobrania pozostałych części garderoby. Propozycja rzucona na wywiadówce dla reszty chłopaków przypadła do gustu i tak krawcowa miała hurtowe zamówienie, a my nie obawialiśmy się, że wystąpimy w niedopasowanych, różnych kreacjach. Po pierwszej wizycie u pani Dorotki, bo tak miała na imię krawcowa, nastał czas drugiej wizyty, połączonej z mierzeniem przygotowanych fatałaszków. Podczas pierwszej wizyty krawcowa pobrała tylko wymiary. Czasu do przedstawienia nie było za dużo. Mogliśmy maksymalnie zrobić dwie, może trzy próby. O umówionej godzinie zjawiłem się w domu pani Doroty.
— O, jesteś już, punktualny jak przedwojenny pociąg — stwierdziła, spoglądając na zegarek po przysłowiowym „Dzień dobry”.
Wszedłem do środka. Kobieta śmiałym ruchem zaprosiła mnie do pomieszczenia, w którym mieściła się jej pracownia krawiecka.
— Fajnie to wymyśliliście, takie oryginalne, fajne — rozpoczęła rozmowę.
Oprócz tych „babskich fatałaszków” miałem zamówiony garnitur na zakończenie szkoły. Na to jej stwierdzenie nie odpowiedziałem nic. Wzruszyłem tylko ramionami. Dla niej może to było i fajne, dla mnie – nie za bardzo. Występowanie w damskich ciuszkach, publicznie przed radą pedagogiczną i koleżankami z klasy mimo faktu, że miał być to dobry żart i nic więcej nie było niczym przyjemnym.
— No, dobrze, zaczniemy od marynarki i spodni, a potem przymierzysz swój rewelacyjny strój — usłyszałem z jej ust.
Była średniego wzrostu szatynką, może nieco zbyt tęgą jak na swój wzrost, lecz nie kwalifikowała się jeszcze do kategorii „plump”. Ubrana w beżową bluzkę, podobnie kolorystycznie dobraną spódnicę w wersji maxi i cieliste rajstopy, skierowała swe kroki ku szafie, w której wisiał mój garnitur i spodnie.
— No masz, zakładaj na siebie — powiedziała, dając mi marynarkę.
Założyłem ją na siebie. Nie znałem się na krawiectwie, lecz według mnie leżała świetnie.
— Na, marynarka jak ulał, ściągaj spodnie i przymierzaj je — powiedziała, dając mi spodnie od kompletu.
Bez słowa sprzeciwu zacząłem rozpinać rozporek. Wcześniej jednak, usiadłszy, musiałem zdjąć buty. Nim to uczyniłem, minęło parę minut.
— No wiesz, twoi koledzy już byli i jak przymierzali stroje, to po prostu rewelacja, mam nadzieję, że z twoimi będzie podobnie, a co żeśmy się pośmiali… — mówiła, patrząc, jak ściągam spodnie i odkładam je na bok.
Pozostałem przez chwilę w samych slipkach. Nie trwało to długo. Sprawnie i szybko wciągnąłem na siebie garniturowe spodnie. Wydawały się idealnie uszyte. Krawcowa podeszła i klęknęła przede mną. Patrząc w dół, widziałem zarys białego koronkowego biustonosza, okrywającego jej dość pokaźnych rozmiarów piersi.
— Nie za bardzo ciasne w udach? — zapytała, dotykając mnie w te okolice.
— Nie, są dobre, wszystko w porządku — wreszcie powiedziałem coś od siebie.
— Na długość też są w porządku — stwierdziła, patrząc na dół.
Cały czas klęczała. Coś tam na dole jeszcze przychwyciła.
— A, tutaj nie piją zbytnio? — padło pytanie z jej strony, a w tej chwili poczułem, jak jej dłoń obejmuje moje krocze.
Nie spodziewałem się takiego działania. Nim w jakiś sposób zareagowałem, minęło parę sekund. Czułem, jak dość sprawnie obmacuje krocze.
— Nie, wszystko dobrze — odparłem i swoją dłonią ująłem jej dłoń, odprowadzając od krocza.
Przez chwilę nasze spojrzenia się skrzyżowały. Patrzyłem na nią z góry i dostrzegłem nieco szyderczy uśmieszek oraz dziwny błysk w jej oczach.
— No, nie bądź taki nieśmiały, to ważne, by tam cię nie piło, jesteś młody, całe życie przed tobą — powiedziała i powstała z kolan.
Poczułem się trochę nieswojo. Czy ta kobieta nie pozwalała sobie na zbyt wiele? Przez tę parę sekund dość mocno swoją dłonią ujmowała moje krocze. Zrobiła to celowo? Kołowrót myśli przeleciał przez głowę. Nim się spostrzegłem, pani Dorota niosła już w moim kierunku śnieżnobiałą spódniczkę. Prócz niej miała jakieś dwa pakunki. Z daleka nie dostrzegłem, co to jest.
— No dobrze, ściągaj spodnie i skarpetki, czas przymierzyć twój strój na występ — powiedziała, zbliżając się.
Nadchodziła dla mnie najmniej przyjemna część programu. Patrząc na tę tiulową spódniczkę, czułem jakieś dziwne uczucie. Sam nie potrafiłem tego opisać. Bez słowa, rozpinałem spodnie. Gdy je ściągnąłem, podałem je pani Dorocie. W momencie, gdy ona wieszała je na wieszaku, pozbyłem się skarpetek, choć sam nie wiedziałem, po co. Zostałem w samym podkoszulku i slipkach. Pani Dorota podeszłą bliżej. Zauważyłem, że kątem oka spogląda na moje slipki.
— Powiem ci, że twoi koledzy wyglądali oszałamiająco, a cośmy się tu pośmiali, to nasze, tylko ty dzisiaj taki spięty i dziwny – powiedziała, dzierżąc w dłoniach tiulową spódniczkę.
Nic nie odparłem. Nie za bardzo wiedziałem, co powiedzieć i co robić. Pierwszy raz w życiu miałem na siebie nałożyć babskie fatałaszki, a ona tu wyjeżdżała z takim tekstem. Ciekawe, którzy z moich kolegów mieli taki ubaw i z czego. Mnie do śmiechu nie było. Może nie brałem tego tak na luzie, jak inni.
— No najpierw jedna, a potem druga noga do góry, zakładamy spódniczkę — wyrwał mnie z przemyśleń głos pani Doroty.
Ponownie klęczała, czekając, aż podniosę kolejno nogi do góry.
— Tak, już — bąknąłem i zrobiłem to, co mi kazała.
— Jakiś rozkojarzony jesteś — usłyszałem, a patrząc w dół, widziałem, jak wciąga ku górze ten delikatny materiał.
— Nie, zamyśliłem się — odparłem.
Nim to skończyłem, poczułem, jak jej dłonie zatrzymały się na moich biodrach. Spódniczka leżała tam, gdzie być powinna, lecz jej dwa palce, jakby przypadkiem, jakby niechcący otarły się o materiał slipek. Zignorowałem to, biorąc pod uwagę, że być może był to przypadek. Jednakże, czy ten przypadek nie powtórzył się po raz kolejny? Najpierw niby to takie niewinne uchwycenie mojego krocza i ten komentarz po tym wszystkim, teraz znów to muśnięcie. Machnąłem na to ręką. Moim celem było, jak najszybciej zakończyć te przymiarki i udać się do domu. W głębi duszy pragnąłem, by to stało się jak najszybciej. Pani Dorota powstała, stojąc teraz tak blisko mnie, tak że mogłem poczuć jej oddech. Zrobiła krok w tył.
— No, super, dobrze dobrałam, teraz tylko to i ewentualnie zobaczymy, co dalej, bo mam pewną koncepcję — pochwaliła swoje dzieło i ruszyła ku pozostałym pakunkom pozostawionym na wersalce.
Spojrzałem w dół. Wyglądałem komicznie. Biały tiul spódniczki zakrywał mnie do wysokości ud. Była to dość ekstrawagancka wersja miniówki. Miniówki, dość wyuzdanej na normalne wyjście. Może dla jakiejś lolitki. Miało być jednak śmiesznie i wesoło, a obraz mojej osoby w tym stroju gwarantował to na sto procent.
— Siadaj teraz tu na wersalce, sprawdzimy, jaki rozmiar rajstop będzie na ciebie, bo miałam dylemat — znów z przemyśleń wyrwał mnie głos krawcowej.
— Ale, czy to konieczne, będą dobre te — odparłem, nie mając zamiaru przymierzać przy niej tej części garderoby.
— Sebastian, nie denerwuj mnie, nawet sobie nie zdajesz sprawy, jak ciężko jest dostać białe rajstopy, jak są to w rozmiarze komunijnym, bo panny młode preferują pończochy, nie na darmo tyle się oszukałam, byś teraz mi tu fochy stroił — usłyszałem w odpowiedzi, a jej ton głosu sugerował wyraźnie, że nie znosi sprzeciwu.
Nie pozostało mi nic innego, jak przystać na tę propozycję. Miałem plan, by jak najszybciej stąd się wynieść, a dywagacje z panią Dorotą tylko wydłużyłyby czas.
— No, zaczniemy od tych, jak będą za małe, to ja je będę miała, bo to mój rozmiar, choć, do czego ja je założę? — stwierdziła, rozrywając opakowanie rajstop.
Kątem oka zauważyłem drugie opakowanie, a pod nim leżało coś jeszcze.
— No dobrze, to ja je sam założę — powiedziałem, widząc, że ona ma zamiar zrobić to za mnie.
Popatrzyła na mnie z lekkim niedowierzaniem, a po chwili się roześmiała.
— No kolejny, co to wie jak zakładać rajstopy, już widziałam wczoraj twoich kolegów, nie mam zamiaru, by zaciągnęli je znowu. Zakładałeś rajstopy już kiedyś? – zapytała na koniec swojego wywodu.
— Nie — odparłem krótko.
Nie miałem pojęcia, jak to się robi. Tę część garderoby znałem tylko z dzieciństwa, kiedy zakładała mi je mama, a były to grube rajtki. Pani Dorota miała rację – nie wiedziałem, jak to zrobić. Nim zdążyłem podjąć jakiekolwiek działanie, kobieta kucnęła przy wersalce i sprawnie zrolowała białe rajstopy.
— No dawaj nogę i patrz, chyba że chcesz, abym była przy tobie, gdy będziesz występował. – rzuciła.
Podniosłem jedną nogę i poczułem, jak wsuwa delikatny nylon w kolorze bieli. Patrzyłem w dół, widząc, jak fachowo nakłada na mnie ten element damskiej bielizny. Mówiła coś, lecz nie za bardzo słuchałem. Jej dłonie sprawnie naciągały rajstopki na moje nogi. Poczułem w tym coś przyjemnego i ku swojemu przerażeniu zdałem sobie sprawę, że mój dotychczas w stanie spoczynku penis powoli rośnie i nabiera kształtów.
— Wstań, naciągniemy je jak trzeba i zobaczymy, czy dobry rozmiar — usłyszałem.
Wstałem z wersalki, przerażony postępującą erekcją. Czułem jej dłonie na swoich udach i odczuwałem dziwną przyjemność, gdy ta warstwa nylonu więziła moje nogi. Naciągając rajstopy, dotarła w okolice krocza. Czułem się zażenowany, mój penis urósł. Nie miałem na to żadnego wpływu. Po prostu tak się działo i koniec. Stałem z uniesioną białą tiulową spódniczką, poddając się działaniom pani krawcowej. Popatrzyłem w dół i przez chwilę nasze spojrzenia się skrzyżowały; widziałem ten błysk w jej oczach. Nie dało się ukryć mojej erekcji, a ona, mając ją przed oczami, w jakiś sposób tryumfowała. Poczułem, jak materiał rajstop zatrzymuje się na kroczu i nie chce już iść dalej.
— Spróbujemy to podciągnąć, ale na moje oko są za małe — usłyszałem.
Podtrzymywałem krańce spódniczki, wystawiając okryte slipkami krocze.
— Spróbujemy — powiedziała i zaczęła naciągać rajstopy ku górze.
Nie wiedziałem, czy robiła to celowo, nie wiedziałem, jaki miała zamiar, lecz czułem, jak próbuje naciągnąć je, przy okazji macając moje uda, pośladki, mosznę i niby to przypadkiem, wzwiedzionego fallusa.
— Chyba za małe — rzuciłem, pragnąc, by przestała mnie obmacywać.
— Tak, te są za małe, będę miała je dla siebie — stwierdziła.
— To te drugie będą dobre, te ściągamy — zadecydowała.
— To może ja sam je zdejmę? — zapytałem.
— A umiesz? Znowu znalazł się specjalista. Romek i Artek musieli dopłacić, bo jeden to sam zaczął zakładać, a drugi zdejmować, pozaciągali i tyle zarobili – usłyszałem w odpowiedzi.
Nie wiedziałem, co mam począć. Nie chcąc, by dalej patrzyła na mojego wzwiedzionego członka, opuściłem trzymane ku górze fałdy spódniczki. Przynajmniej w ten sposób zakryłem ten wstydliwy dla mnie widok.
Rajstopy ściągamy, rolując ku dołowi. To najbezpieczniejsza opcja, nie zaciągną się i potem masz gotowe, by je założyć – usłyszałem.
— Yhm — odparłem krótko.
Jej dłonie powędrowały pod śnieżnobiałą spódniczkę. Poczułem, jak dotykają moich ud i wędrują wyżej. Silnie i sprawnie ujęła mnie na wysokości bioder i bez żadnej żenady poczęła ściągać ze mnie zarówno slipki, jak i rajstopy. Nim zdążyłem coś zrobić, zrolowane rajstopy i majtki były na wysokości kolan. Oswobodzony z okowów bielizny, stojący penis dotknął delikatnej faktury tiulu spódniczki.
— Ale…… — zacząłem.
— Co? — zapytała, krzyżując swój wzrok z moim.
Dojrzałem w jej spojrzeniu nutkę zadowolenia. Nie wiedziałem, o co jej chodzi, lecz moja sytuacja w tej chwili nie należała do komfortowych. Właśnie zrolowała mi slipki wraz z rajstopami do kostek i czekała, aż podniosę ku górze stopy.
— Na co czekasz, podnoś nóżki — powiedziała, zadowolona z siebie.
To wszystko działo się tak szybko, że nawet nie miałem czasu przeanalizować, co się dzieje. Bezwiednie podniosłem najpierw prawą, a potem lewą nogę i tylko mogłem patrzeć, jak moje majtki zrolowane razem z białymi rajstopami lądują na podłodze. Pozostałem, w samej tej pożal się Boże spódniczce i podkoszulku. Stojący penis ocierał się o tiul spódniczki. Starałem się nie ruszać, bo ten bodziec działał dość intensywnie na odkryty i wilgotny żołądź organu.
— No, właśnie wpadłam na pomysł, że zamiast tych podkoszulek lepiej by było, jakbyście sobie założyli takie bezszwowe damskie body, mam tutaj takie dla Ciebie, rozmiar L, Twoi koledzy na to przystali i byli bardzo zadowoleni — rozpoczęła rozmowę.
Boże, jeszcze jakieś body, co to jest? – przeszło mi przez głowę.
Obecnie miałem już dość nowych doznań. Wystarczyło, że teraz, jak ten pajac, tkwiłem półnagi, ze sterczącym penisem w białej tiulowej spódniczce i podkoszulku. Na dodatek delikatnie wymacany przez panią krawcową.
— Zobacz, naprawdę fajne, takie białe z krótkim rękawem, naprawdę ekstra — kontynuowała swoją gadkę, rozpakowując i prezentując mi ten towar.
— No, tak…… — bąknąłem.
— No widzisz, twoim kolegom się podobało i stwierdzili, że to dobry pomysł, przymierzysz? — usłyszałem zapytanie, na koniec tych wywodów.
Patrzyłem na to body. Dla mnie wyglądało jak śpioszki dla wyrośniętego faceta. Być może kobiety nosiły to jako zamiennik majtek i biustonosza, być może to było wygodne i fajne, może to było cool. Tylko nie dla mnie. Marzyłem, by się ubrać i pomykać do domu.
— Teraz? — zapytałem.
— Głupie pytanie, pewnie, że teraz. Będziemy wiedzieć, czy dobry rozmiar, bo mam też XL – usłyszałem w odpowiedzi.
Stałem przed nią i nie wiedziałem, co zrobić. Z jednej strony ta niekomfortowa sytuacja była mi nie na rękę. Jednak gdybym odmówił, musiałbym do niej zameldować się parę dni później. To wszystko działo się dla mnie za szybko. Nie analizowałem sytuacji na gorąco, chciałem jak najszybciej opuścić jej domostwo.
— No, dobrze — wydukałem.
Uśmiechnęła się znacząco. Widać było, że jest zadowolona z mojej decyzji.
— To ściągamy podkoszulek — zaczęła, a jej dłonie sięgnęły za poły mojej bielizny.
— I zdejmujemy spódniczkę — dodała, w chwili, gdy tkwiłem już półnagi, a tylko ta spódniczka zakrywała to, co miałem do ukrycia.
— Nie — odparłem, a moje dłonie uchwyciły jej ręce pragnące ściągnąć ku dołowi ten ostatni kawałek materiału, który okrywał moje ciało.
— Czemu? — zapytała, patrząc mi prosto w oczy.
— Bo ja tam jestem nagi — wyrzuciłem z siebie.
Uśmiechnęła się znacząco. Przestąpiła z nogi na nogę. Widziałem w jej oczach jakiś dziwny blask. To coś, czego nie dostrzegłem wcześniej.
— Wiem o tym, ale nie przymierzymy tego, jeśli teraz się nie zgodzisz. Zdaję sobie sprawę, że to jest dla ciebie nieco krępujące, ale musimy to zrobić. Jak nie teraz, to później – wytłumaczyła mi.
— Dobrze, to ja się zakryję, a pani zrobi to, co musi — odparłem, mając nadzieję, że na tym tylko się skończy.
Wsunąłem dłonie pod materiał spódniczki i zakryłem swe organy. Dla niej był to sygnał, że może zsunąć ze mnie spódniczkę. Tkwiłem teraz kompletnie nagi przed panią Dorotą, a jedynym buforem były moje dłonie zakrywające przyrodzenie. Popatrzyłem na nią i po raz kolejny nasze spojrzenia się spotkały. Było widać, że osiągnęła swój cel. Stałem przed nią kompletnie nagi, bezbronny i nie działem co począć.
— Aleś ty dziwny chłopaku — oceniła moje zachowanie.
Nie odparłem nic. Patrzyłem, jak otwiera opakowanie, w którym mieściło się to magiczne body. Rzeczywiście, gdy to rozpakowała, wyglądało to, jak śpioszki dla dorosłej kobiety (faceta). Fakt, że w czymś takim miałbym wystąpić, przyprawiał mnie o zawrót głowy.
— Słuchaj, rajstopy są bez części majteczkowej, zakładasz je, na nie body i nikt nie widzi tego zgrubienia, zakupiłam wam naprawdę dobre rajstopy, bez części majteczkowej i wzmocnionych palców, słowem pełna profeska, pod body nic nie widać, a muszę sprawdzić, czy twój ptaszek tam się zmieści — rzuciła bez żadnej żenady.
— Co……? — zapytałem.
— No, odsłaniaj ptaszka i tak wiem, że już ci stoi — odpowiedziała bez żadnej żenady.
Powaliło mnie to centralnie, teraz zrozumiałem, o co jej chodzi. Byłem w ciężkim szoku.
— Pokazujesz go, czy jak? — zapytała, widząc, że w dalszym ciągu zakrywam przyrodzenie.
— Ale…- rzuciłem od siebie.
— Przymierzasz, czy mamy czekać na przyjście pani Agaty. Więc albo odsłaniasz swe klejnoty, albo… – nie musiała kończyć.
— Dlaczego? Co ja Pani zrobiłem? – zapytałem, widząc, w jakiej jestem sytuacji.
— Zakładamy body, czy nie? — usłyszałem w odpowiedzi.
— Tak — odparłem, kapitulując.
Poczułem jak jej dłonie, wędrują ku moim.
— Puść — usłyszałem i się poddałem.
Moje dłonie opadły wzdłuż ramion. Sterczący penis ukazał się w pełnej okazałości, Tryumfowała, miała mnie kompletnie nagiego, tak jak sobie wcześniej założyła. Nie omieszkała mnie teraz wymacać. Poczułem, jak dotyka ptaszka, jądra, mosznę.
— Łał, fajnego i sztywnego masz — stwierdziła.
Uchwyciła fallusa dłonią. Zrobiła parę ruchów.
— No, zakładamy te body — powiedziała i schyliwszy się, dała mi do zrozumienia, że mam po raz kolejny podnieść stopy.
— Pani Doroto, ale… — wyrzuciłem z siebie.
— Zamilcz, chcę to teraz mieć — usłyszałem w odpowiedzi i poczułem, jak te białe bezszwowe body ląduje na mym ciele.
— Nie zapniemy tego tu tam na dole, za dużego go masz — usłyszałem.
Jej dłoń macała i stymulowała sterczącego członka. Nie miałem siły, by się sprzeciwić. Usiadłem na wersalce. W białym bezszwowym body, rozpiętym na dole poddawałem się działaniom pani Doroty. Natarła na mnie swym ciałem, czułej falujące piersi na swym ciele. W pewnym momencie chwyciła moja dłoń i skierowała pod bluzkę, na jedną z piersi. Poczułem sterczący sutek.
— Pieść go — rozkazała.
Byłem przywalony jej ciałem. Dłoń kobiety masturbowała członka. Nie mogłem tak długo wytrzymać.
— Rób tak, proszę, rób tak — usłyszałem z jej ust.
Nacierała na mnie coraz mocniej swym ciałem. W pewnym momencie gwałtownie zabrała mą rękę z piersi i wsadziła w krocze, pod rajstopy i majtki. Sama nakierowała moje palce na pulsujące miejsce.
— O tak, tak mi rób, tak dobrze — usłyszałem i w tym momencie strzeliłem pierwszą porcją spermy.
Nie przestawałem ją stymulować. Sam czułem przechodzące dreszcze podniecenia i czułem, jak kolejne porcje mojego nasienia, lądują w jej dłoni.
— O tak, nie przestawaj o, tak — jęknęła.
Czułem, że i ona dochodzi. Widziałem to po jej wyrazie twarzy. Stymulowałem jej łechtaczkę i najwyraźniej naprowadziła mnie na swój punkt G. Trwało to jeszcze chwilę, nim doszła. Opadła obok mnie na wersalce.
— No, chyba body dobre, no nie chłopaku? — zapytała.
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. To, co się stało, przeraziło mnie. Podniosłem się z wersalki.
— No, masz swe rzeczy, ubierz się, bo za chwilę przyjdzie Agata i jak nas tu tak zastanie, to nie wiem, co sobie pomyśli — dodała, podając mi spodnie i majtki.
Pośpiesznie zsunąłem z siebie body i nasunąłem typowo męską bieliznę.
— No to co, powodzenia na występie i zapraszam do siebie za dwa tygodnie po garnitur, może znów zabawimy się tak jak dzisiaj — rzuciła na pożegnanie.
Nie odpowiedziałem nic. Narzuciłem na siebie ciuchy i czym prędzej opuściłem jej domostwo.
— Będę na próbie i na pożegnaniu, może jakoś ci pomogę — usłyszałem, zamykając furtkę jej domostwa.

Jammer106

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3969 słów i 22031 znaków. Tagi: #cfnm #fetysz #bielizna

3 komentarze

 
  • Użytkownik TomoiMery

    ciekawie się zapowiada 😁

    4 dni temu

  • Użytkownik Pumciak

    BARDZO FAJNA HISTORIA ALE CO Z RYBAKIEM

    4 dni temu

  • Użytkownik Jammer106

    @Pumciak mam nadzieję pchnąć go dzisiaj w nocy. Jestem już na finiszu. Pozdrawiam

    4 dni temu

  • Użytkownik Jammer106

    @Pumciak Muszę dopracować drugą część Rybaka. Sorki, może jutro po południu. To będzie długa opowiastka. Nie chcę wypuścić półproduktu

    4 dni temu

  • Użytkownik Tomas

    Kolejna ciekawa historia. Kiedy część następna.

    5 dni temu