Andrew Boock
[Harry Potter 18+]
Ręka Glorii
Draco Malfoy zerknął nerwowo przez ramię wstrzymując oddech na kilka sekund. Z mocno bijącym sercem w klatce piersiowej skradał się w gęstych ciemnościach do piwnicy. Ostrożnie stąpał po kamiennych schodach by nie poślizgnąć się w mroku. Zmierzał do tajnego pomieszczenia w podziemiach rodzinnego dworku, gdzie część lochów była chroniona silnymi zaklęciami kamuflującymi i tylko członkowie rodu Malfoyów mogli przejść magiczną barierę. Chłopak stanął na uklepanej ziemi czując jak krew w jego żyłach buzuje, a podekscytowanie wzrasta z każdą sekundą. Znów obejrzał się przez ramię patrząc w górę schodów. Upewniwszy się, że drzwi do podziemi są zamknięte, wysunął z rękawa różdżkę.
- Lumos - mruknął ściskają wysoko nad głową drzewiec, którego końcówka rozświetliła się białym blaskiem, ukazując szerokie pomieszczenie z kilkoma odnogami rozchodzącymi się w różne strony.
Draco wybrał korytarz na wprost oznaczony fosforyzującym na zielono symbolem i z zacięta mina ruszył w głąb, gdzie znajdowały się komnaty przepełnione czarno-magicznymi artefaktami oraz dokumentami, które z pewnością zainteresowały Ministerstwo Magii.
Nastolatek, po upokarzającej klęsce ojca w Departamencie Tajemnic, czuł się w obowiązku by chronić ród i odzyskać dobre imię w oczach innych czarodziejów. Ciotka Bellatriks przekazała mu wczoraj informacje, że Czarny Pan będzie chciał się z nim spotkać i porozmawiać na osobności. Wypowiadała każde słowo z dumą oznajmiając, że czarnoksiężnik chce przyjąć go w szeregi śmiercożerców. Nie wiedząc czemu Draco odczuwał strach, a nie podekscytowanie na myśl o spotkaniu. Zastanawiał się czy Czarny Pan nie chce zemścić się na wszystkich członkach rodziny za zniewagę jego ojca. Odpędził negatywne myśli potrząśnięciem głowy i skupił się na dotarciu do tajnych komnat. Chciał ostatni raz rzucić okiem na artefakty przed powrotem do Hogwartu, które tego lata wzbudziły duże zainteresowanie.
Draco zatrzymał się przed wilgotną kamienną ścianą z mchowym nalotem. Patrzył na spróchniałe drewniane skrzydło drzwi wyposażone w zadzerwiałą klamkę w kształcie wijącego się węża. W wilgotnym powietrzu unosił się zapach stęchlizny. Draco zmarszczył z obrzydzeniem nos dotykając powierzchni spróchniałych desek, które zawibrowały. Na drewnie pojawił się lśniący rodzinny herb z fosforyzującą na zielono literą M oplecioną wężem. Zamek zachrobotał, a skrzydło otworzyło się powoli z głośnym skrzypieniem zawiasów. Pomieszczenie znajdujące się za progiem rozjaśniało się błyskawicznie ukazując rzędy półek z księgami oraz pokaźną kolekcję przeróżnych artefaktów, z których niektóre stały w szklanych gablotach. Podłoga wyłożona była marmurowymi płytami, a pośrodku stała leżanka oraz biurko z kilkoma świecami, których wosk zasechł na brzegach trzonu. Nastolatek oblizał spierzchnięte usta czując suchość w gardle. W uszach usłyszał szum podekscytowanej krwi krążącej w żyłach.
Draco wszedł do środka i momentalnie za plecami usłyszał chrupniecie zamykającego się zamka wraz z maskowaniem się drzwi. Na drżących nogach dotarł do rzędu półek przesuwając palcami po grzbietach książek. Po opuszkami poczuł kruchość starych zwojów pergaminowych, które niegdyś leżały na półkach biblioteki aleksandryjskiej. Kilka tomów oprawionych było w ludzką skórę i spisanych krwią z przedziwnymi malunkami. Starołacińskie zaklęcia już zatarły się na kartach tajemniczych ksiąg. Zatrzymał się i wyciągnął jeden z tomiszczy opatrzony symbolem wyszytym złotą nicią na grubym grzbiecie. Przedstawiał on ośmioramienną gwiazdę zbudowaną z dwóch kwadratów, a na każdym ramieniu znajdował się okrąg z kropką. Wstrzymał oddech przesuwając po chropowatej okładce, a krew w jego żyłach zabuzowała gwałtownie.
Zerknął na przeciwległą ścianę, gdzie w gablotach stały artefakty obrzucone klątwami, bądź należące niegdyś do znamienitych czarnoksiężników. Podszedł do jednej z nich, gdzie znajdowała się zasuszona dłoń na drewnianej podstawie. Smukłe palce zakończone poczerniałymi paznokciami poruszały się lekko jakby były muskane przez wiatr. Na skórze wyryte były dziwne znaki, z którymi Draco jeszcze się nie spotkał w czarno magicznych księgach. Nastolatek poczuł znajome mrowienie w dole podbrzusza, a pulsująca krew ogłuszała go. Otworzył drzwiczki i ostrożnie wyjął przedmiot. Przeniósł go na leżankę, gdzie odłożył księgę oraz różdżkę. Nerwowo i energicznie wygrał mocowanie się z klamrą paska. Zsunął spodnie, które odrzucił kopnięciem. Nastolatek usadowił się wygodnie na miękkiej leżance chwytając księgę. Wycelował drzewcem w dłoń szepcząc zaklęcie. Osuszone palce naglę pobudziły się i zerwały z drewnianej podstawy. Chłopak rozstawił szeroko nogi z podekscytowanie patrząc na ożywioną kończynę, która podreptała na smukłych pęcinach. Delikatnie przesunęła palcami po skurczonych jądrach, a błoga fala rozkoszy zalała ciało powodując przyjemne rozluźnienie. Objęła powoli sztywny, zaróżowiony trzon zaciskając się podniecająco. Draco otworzył księgę na chybił trafił przyglądając się lubieżnym ryciną przestawiającym kobietę spętaną więzami zwisającą z haka przytwierdzonego do zarysu belki. Znajdowała się w pozycji klęczącej z szeroko rozsuniętymi nogami, które ciasno owinięte były sznurem wżynający się w skórę. Na twarzy uwięzionej kobiety znajdował się knebel, który rozchylał wargi a po brodzie zaznaczona była stróżka śliny.
Draco jęknął czując poruszającą się magiczną dłoń, która pieszczotliwie masturbowała penisa. Zaczął dyszeć ciężko przewracając stronę, gdzie ta sama kobieta była obrócona na sznurze, a od tyłu ukazany został mężczyzna. Obok znajdował się pieczołowity szczegół przedstawiający krągłe pośladki uwiezionej oraz twardego ogromnego kutasa znajdującego się w odbycie. Kolejny detal przedstawiał twarz kobiety z kneblem, którego wypełniał smukły przedmiot wsuwający się głęboko w gardło. Naszkicowane oczy zbiegły skupiając spojrzenie na czubku nosa, a po wargach spływała gęsta ciecz.
Blondyn zacisnął mocno usta przygryzając wargi. Stłumił jęk, a ciałem wstrząsnął przyjemny dreszcz. Magiczna dłoń zaciskała się pieszczotliwie na sztywnym trzonie. Jądra skurczyły się pod wpływem nagłej elektryzującej fali podniecenia. Biodra chłopaka podniosły się gwałtownie, a z zaczerwienionego prącia wypłynęła gęsta mleczna ciecz plamiąca posuszone palce, które nie przerywały rytmicznych ruchów. Draco wiercił się rozkładając szeroko nogi, a smukłe knykcie zsunęły się masując jądra. Wkradły się miedzy pośladki napierając na mięśnie odbytu. Umazany spermą serdeczny palce wsunął się gładko. Jeszcze przyjemniejsza fala rozkoszy rozlała się po ciele chłopaka, który zacisnął zęby upuszczając książkę. Uderzenie grubej okładki o marmurową podłogę odbiło się echem w komnacie z tajemniczymi artefaktami. Draco podparł się na dłoniach i uniósł się czując poruszające palce w tyłku pieszczące wnętrze. Ponownie trysnął silnym strumieniem spermy głośno krzycząc. Nagły skurcz mięśni uwięził smukłe knykcie gwałtownym zaciśnięciem potęgując jeszcze bardziej rozkoszne dreszcze wstrząsające ciałem nastolatka. Draco opadł dysząc ciężko rozluźnił się i pogrążając się w błogim uczuciu spełnienia. Umazane nasieniem palce zasuszonej dłoni wyśliznęły się. Magiczna kończyna podreptała do drewnianej podstawy pozostawiając plamy na skórzanej tapicerce.
Draco ocknął się nagle z błogiego otępienia czując w nozdrzach intensywny zapach nasienia. Podniósł się gwałtownie rozglądając się po pomieszczeniu. Odczuł wrażenie czyjeś obecności, która wywołała gęsią skórkę. Zerknął w dół, gdzie umęczony penis odkleił się od podbrzusza. Odetchnął z ulgą widząc jak magiczna dłoń spoczywała na drewnianej podstawie z palcami zlepionymi zaschniętą spermą, a w pomieszczeniu było pusto. Uśmiechnął się czując przyjemne spełnienie przechodzące niemal w narkotyczny błogi stan. Sięgnął po różdżkę, która leżała na podłodze w sporej kropli mlecznego płynu. Westchnął podnosząc się z leżanki i przypadkiem kopną księgę, która ślizgiem przesunęła się po marmurze. Zmarszczył brwi zastanawiając się czy nie zabrać jej do Hogwartu. Pomogła by mu w wielu sprawach, gdyby rozszyfrował pismo w niej znajdujące się. Machnął różdżką wyszeptując zaklęcie, które służyło do sprzątania. Kilkukrotnie używał go w tym pomieszczeniu przywołując do porządku otoczenie. Odłożył magiczną dłoń do gabloty z drwiącym uśmiechem, a zaschnięte palce poruszały się wątle.
Toruń, 30.11-17.12 .2020
3 komentarze
To
To są błędy gramatyczne.
likeadream
Bardzo fajne, choć błędy orto odciągają trochę od fabuły ale to drobiazg.
Fallen
Ciekawe, czy są tam też inne narządy.