Wreszcie dotarliśmy do planety Endor.
Jednak tu znalazłam się w środku nieoczekiwanego i dość niezręcznego spotkania z grupą Ewoków, którzy, mimo swojego dzikiego i pierwotnego wyglądu, okazali się być przede wszystkim nienasyconymi, pełnymi chuci bałamutnikami.
Wędrując przez gęsty las, nagle potknęłam się o korzeń drzewa i upadłam. W mgnieniu oka, grupa ciekawskich Ewoków otoczyła mnie, próbując pomóc mi wstać. Ich małe, futrzane ręce były wszędzie, dosłownie wszędzie… próbując podnieść mnie z ziemi. Ich zamiary wydawało się, że są dobre, ale ich nadgorliwość sprawiła, że sytuacja stała się dość kłopotliwa.
„Dziękuję za pomoc, ale myślę, że poradzę sobie sama.” Moje słowa wydawały się ich zaintrygować, gdyż zaczęli badać materiał mojej sukienki, zafascynowani jej fakturą. Badali tak, że moja kiecka podwinęła się wysoko… zobaczyli znacznie wiecej, niż powinni…
No i nie zdołałam wstać i uporządkować mojego ubrania. „Jesteście bardzo gościnni, dziękuję wam,” powiedziałam, patrząc na ich radosne, brązowe oczy. Chociaż byli mniejsi ode mnie, ich serca były wielkie…
Jeszcze większe niż serca, były ich… instrumenty… Będąc ciekawskimi, podtykali mi je wszędzie… Byłam tak zakłopotana…
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.