Dziś jednak nie o tym. Koniec wakacji w naszym zamku oznacza, że dziś jak co roku wszyscy rycerze z naszego zamku udają się na polowanie, na którym nie mogło i mnie zabraknąć. Tradycyjnie kluczowe były zawody w złapaniu lisa, których nigdy nie wygrałem, a jeszcze nie zdarzyło się w rodzinie, aby ktoś z rodu Dithów, nie miał tego zaszczytu. Byłem bardzo zdeterminowany, dlatego tego dnia byłem skupiony jak nigdy. Niestety nie było mi podrodze z lisem, a jedyne zwierzę jakie spotkałem jadąc na moim koniu, był wilk. Oczywiście jak się to skończyło możecie się tylko domyślać. Czarny wierzchowiec, pomimo ogromnego doświadczenia, wspólnej jazdy, nie chciał współpracować. Jedynie co zrobił to odbił wilka kopytami i uciekł wgłąb ciemnego lasu, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Wilk dawno już został z tyłu lecz koń dalej galopował aż nagle się potknął i zrzucił mnie z siebie, po czym odbiegł.
Ja, nie znając drogi, mogłem tylko próbować jakoś się stąd wydostać. Zdecydowałem, że najrozsądniej byłoby udać się drogą, którą wraz z koniem "zwiedziłem". Niestety był to błąd, bo nie byłem wstanie dobrze zapamiętać drogi, gdy ledwo co utrzymywałem się na siodle. Szedłem aż do rozwidlenia na dwie drobne ścieżki. Miałem ogromny dylemat, gdzie się udać. Dopiero gdy poczułem w sobie niemal rozkaz, że muszę iść w prawo, uległem temu. Wybierając prawą, skończyłem na 15 minutowej wędrówce w las. Po jakimś czasie zorientowałem się, że nie idę już po ścieżce, a kroczę w nieznane. Na szczęście znalazłem się przed jeziorem przy którym stał domek, co powinno mnie zdziwić, lecz byłem już zbyt zmęczony. Zbliżyłem się do niego, aż zwróciłem uwagę, że obok, ktoś właśnie, ubierał się po wyjściu z wody. Gdy byłem już na wysokości domu, postać odwróciła się w moją stronę, dzięki czemu miałem pewność, że była to młoda kobieta, która zaczęła podchodzić.
-Kim jesteś i czego chcesz?- rzekła pewnie i podejrzliwie
-Jestem z pobliskiego zamku, zgubiłem się w lesie, powiedz gdzie mam się udać i już nie będę przeszkadzał- odpowiedziałem nie chcąc robić problemów.
Chciałem ją zobaczyć, lecz słońce, które zachodziło, otulając ją, oślepiało każdego chętnego, co chciał spojrzeć w jej stronę. Ona jednak widziała mnie bardzo dobrze.
-Ach, więc młody rycerz, mnie odwiedził? Dawno nie miałam gości- odpowiedziała łapiąc mnie za rękę.
-Zapraszam, na pewno jesteś zmęczony, a na noc samego do lasu, nigdy bym Cię nie puściła- dodała ciągnąc mnie do środka.
Nie protestowałem. Było to dziwne, bo jeszcze sekundę wcześniej, nie zgodziłbym się, lecz teraz jej głos i dotyk, odmieniły mnie. Zanim się obejrzałem, siedziałem na kanapie, a gospodyni podała mi herbatę, siadając obok.
-Proszę, wypij, wzmocni Cię. Ludziom dobrze służy ta herbata...- mówiła do mnie, widząc jak zaczynam pić. Był ciepły, idealny do picia, nie mówiąc o bardzo dobrym smaku.
-Dobry chłopiec.- pogłaskała mnie po włosach, po czym powiedziała: -Pójdź do łazienki, tam masz się odświeżyć i ubrać co będzie tam leżało, ja muszę jeszcze zrobić dla Ciebie inny napój, abyś dobrze się czuł. Dobrze mój Drogi?- wskazała pomieszanie, gdzie była łazienka, nadal czule mnie głaszcząc.
-Tak moja Pani- coś we mnie samo, za mnie odpowiedziało jej. Pomimo tego, że nie czułem, kontroli nad ciałem i udania się tak jak kazała, robiąc to co mi kazała, nie sprzeciwiałem się. W końcu nic dziwnego, po prostu mam się umyć, a herbatka, mogła mieć w sobie alkohol, czy coś.
Ubrany jedynie w cienkie, delikatne niczym jedwab, koszulę i spodnie, wyszedłem, czysty z łazienki. Ona ubrana była tym razem, w ciemną szatę, która wydawała mi się, idealnie stworzona dla niej (zdjęcie). Usiadłem obok niej, a ona podała mi kolejny napój. Wypiłem go jeszcze szybciej niż poprzedni, po czym oddałem jej kubek.
-Spójrz mi w oczy- powiedziała patrząc na mnie, aby po chwili nasz wzrok się spotkał. Jej żrenice zmieniły się, jakby w spirale, kręcąc się.
-Teraz będę chciała abyś grzecznie patrzył, w moje piękne oczy...- mówiła, dotykając dłonią mojej twarzy -choć nie będzie to trudne zadanie... lubisz wpatrywać się w nie, prawda?- nie wiedziałem, że właśnie teraz, odczytywała ze mnie wszystkie moje wspomnienia i pragnienia. -Jesteś narzeczony? W pięknej kobiecie... ale to nie jest teraz ważne... ważne byś był dla mnie grzeczny. Chcesz być grzeczny dla Pani?-
-Chcę być grzeczny dla Pani- odpowiedziałem szeptem
-Dobrze... Pamiętaj, że młodzi Lordowie jak Ty, potrzebują pomocy od tak dobrych kobiet jak ja... ale ty nie musisz pamiętać o tym, Ty już WIESZ, że to jest dla Ciebie dobre i Ty CHCESZ robić to co Pani chce...- mówiła mi to, a ja czułem jakbym słuchał głos anioła, który mówi czystą prawdę, tak pięknym głosem. Szczególnie, że jej delikatna dłoń była taka miła gdy dotykała mnie po twarzy, szyi. Jak rozpięła mi koszulę, aby móc macać mnie dalej...
-A teraz już starczy tego, chcę zobaczyć co kochanie umiesz- skończyła mówić puszczając mnie. Wstała siadając na przeciwko, na fotelu. Rozłożyła nogi, podnosząc dolną część szaty.
-Wiesz co masz zrobić- dodała śmiejąc się uroczo.
W mojej głowie usłyszałem głos, brzmiał podobnie do głosu, mojej Pani, a mówił: "Muszę ją wylizać", "Muszę zrobić Pani dobrze", powtarzając się, zachęcając do działania...
2 komentarze
Paladyn
Do wykonywana tych końcowych rozkazów, nie trzeba czarów wobec facetów 😁
Majkel705
Zaczyna się ciekawie trochę magii trochę erotyki jestem na tak