Będzie dobrze, obiecuje.

Będzie dobrze, obiecuje.Słabe światło telewizora rozjaśniało panujący w pokoju półmrok. Ciche stukanie przycisków pada wypełniało pomieszczenie. Nieskazitelne skupienie na grze jawiło się w twarzy nie zmąconej emocjami. Ilość porażek nie miała znaczenia, im więcej ich doznawał. Tym lepszy się stawał. Porażki były nauką, wygrana nagrodą. Powtórzył to sobie w myślach spadając w przepaść. W końcu musi się udać, udało się przecież już tyle razy. Widząc ekran wczytywania, rozluźnił się delikatnie. Usłyszał ciche kroki gdy wchodziła do pokoju. Tylko ona potrafiła chodzić tak cicho.  
-Powinnaś się położyć.- mówił nie odwracając wzroku od ekranu.  
-Zimno mi.- drżący głos dotarł do jego uszu.
Przeniósł na nią wzrok. Zobaczył jego zwisającą na niej szarą bluzę i bieliznę. Skierował spojrzenie na okno, szyba mokra od deszczu nie pozwalała zobaczyć nic więcej. Nie dziwne było że jest jej zimno.  
-Weź sobie coś z szafy.- mówiąc to znów wrócił wzrokiem do ekranu.
-Ale..- przez roztrzęsiony głos przebijał się lekki strach – Nie mogę tam zasnąć, boje się.
-Nie każe ci gasić światła. – zazgrzytał zębami na widok nowego napisu "Nie żyjesz”
-Sebastian… - głos był przytłumiony, jak gdyby mówiła przez zamknięte usta.
Czekał na ciąg dalszy, nie usłyszał go jednak. Z westchnieniem wcisnął pauze. Spojrzał na nią raz jeszcze, tym razem podniósł wzrok na wysokość twarzy. Oczy szkliły się jej delikatnie, niektóre z łez spływały już po policzkach. Za długi rękaw bluzy przysłaniał usta. Tłumiła szloch, nie dziwiło go to. Nie chciała sprawiać problemów, taka już była. Widząc jej drżenie przez myśl przebiegło mu, że zimno nie było jedynym powodem. Na pewno jednak miało swój udział, bose stopy na zimnych kafelkach nie mogły być niczym przyjemnym. Drżała też z innego powodu, bała się. Bała się samotności, bała że na nią nawrzeszczy i znów będzie musiała siedzieć sama w pokoju. Nie miał jednak zamiaru jej tego robić. Nie uśmiechało mu się jednak kończenie gry. Rozwiązanie było wiec proste.
-Chodź. – odkrywając się zachęcił ją ruchem głowy.
Nie musiał jej jednak zachęcać. Podeszła powoli do fotela na którym siedział, choć można by powiedzieć że niemalże leżał. Spojrzała na jego nogi ułożone po turecku. Wsunęła się siadając lekko pomiędzy nimi, to że była od niego mniejsza i drobniejsza wiele jej ułatwiło. Kiedy oparła się o niego, mimo bluzy poczuł jak zziębnięta była. Oparła głowę na jego piersiach, przypomniał sobie jak bardzo jest drobna. Przecież sam nie miał nawet metra siedemdziesiąt. Ciężko było uwierzyć, że miała już siedemnaście lat. Tak samo z resztą jak i on…

Przykrył ich, pilnując przy tym by na pewno mogła się zagrzać. Jej nieregularny oddech, łączył się z drżeniem ciała. Przytuliwszy się do niego, nie odezwała już więcej. Odniósł wrażenie że nie tyle z grzeczności, co ze strachu. Mimo to był jej za to wdzięczny. Na powrót włączywszy grę, znów zanurkował w wirtualnym świecie. Niedługo drżenie zziębniętego ciała, razem z oddechem uspokoiły się. Czując to uśmiechnął się delikatnie. Zasnęła. Pozostawało jedynie jej nie obudzić. Spojrzał na zegarek na ręce, pierwsza w nocy. Jeszcze dwie godziny przyjemności i może iść spać. Miał ogromna ochotę się przeciągnąć, była jednak mniejsza niż chęć pozwolenia jej spać spokojnie. Był pewien, że już od dawna nie miała takiej możliwości. Nie mając ochoty pogrążać się w rozmyślaniach wrócił do grania..

Nie minęła godzina gdy poczuł że się budzi, zdawała się być jeszcze bardziej osłabiona i spłoszona niż wcześniej. Wyczuł jak jest spięta, bała się wykonać jakikolwiek ruch. Byle tylko by mu nie przeszkodzić.
-Spokojnie. – wyszeptał powoli – Popraw się jeśli ci nie wygodnie.
Przekręciła się powoli i delikatnie, układając na drugim boku. Ciche westchnienie zadowolenia dobiegło do jego uszu, ta dziewczyna naprawdę nie potrzebowała wiele. Oparł lekko brodę na jej głowie, nie wiedział dlaczego ale miał na to ochotę. W odpowiedzi ona przytuliła się do niego mocniej. Znowu zaczęła drżeć, zaraz też poczuł jak jego koszulka moknie. Odkładając pada, spojrzał na nią  
-Co się dzieje? – mówiąc troskliwie, musnął palcami jej policzek.
Początkowo nie uzyskał odpowiedzi, czekał jednak cierpliwie co jakiś czas wycierając jej łzy. W końcu się odezwała.
-Mogę troszkę? – podniosła na niego spojrzenie lśniących oczu.
O to chodziło… Spojrzał na zegarek. Cztery godziny. O wiele lepiej niż na początku, musiała jednak jeszcze trochę wytrzymać. Nikt nie mówił, że wyleczenie będzie łatwe.
-Jeszcze nie. – powiedział kręcąc lekko głową.
-Dlaczego? – jej dolna warga zadrżała – Przecież byłam grzeczna.
Znów zaczęła płakać, tym razem, był to jednak bezsilny szloch. Małą piąstką biła w jego klatkę piersiową. Nie były to silne czy bolesne uderzenia, ledwo je wyczuwał. To właśnie powodowało, że martwił się jeszcze bardziej. Czy jej organizm był już aż tak wyniszczony? Jeśli była tak słaba, szanse były naprawdę niewielkie. Musiał jednak spróbować.  
-Uspokój się.- ujął delikatnie jej nadgarstki.
-Proszę. – przestała się ruszać spuszczając jednocześnie głowę – Tylko troszkę, zrobię wszystko co będziesz chciał.
Te słowa zabolały, nie wiedział nawet dlaczego. Poczuwszy pieczenie pod powiekami zapragnął zrobić cokolwiek by móc zapomnieć. Puścił jej nadgarstki i delikatnie ujął twarz. Nachylając się posmakował jej drobnych ust. Były zimne, jak zawsze. Takie były skutki tego syfu. Zamknęła oczy delikatnie odpływając. Jeśli mógł tym sprawić by na moment zapomniała, miał zamiar to zrobić. Z trudem jednak podźwignęła się i pogłębiła pocałunek. Odkrył ich. Objął ją jedną ręką, drugą podtrzymując. Wstał i trzymając ją na rękach skierował do sypialni połączonej z salonem. Ona w tym czasie, zarzuciwszy mu ramiona na szyje robiła wszystko co mogła by nacieszyć się jego ustami. Odkładając ją na łóżko tym samym znalazł się nad nią. Przerywając pocałunek, przeszedł na jej szyje. Składając na niej kolejne pocałunki schodził coraz niżej, rozpinając jednocześnie suwak bluzy. Odsłoniwszy jej niewielkie piersi chciał uraczyć je skromnymi pocałunkami. Czuł szybki rytm jej serca bijącego w piersiach jak oszalałe. Już miał pocałować jej skórę po raz kolejny, gdy poczuł jej delikatną dłoń na swoim policzku. Podniósł na nią wzrok, zobaczył najwspanialsza rzecz jaką dotąd było mu dane. Uśmiech, słaby i nikły. Wciąż jednak uśmiech, rozjaśniał zniszczone piękno.  

Ująwszy czule jej dłoń, ucałował ją lekko. Kiedy przez pocałunki zniżał się wzdłuż ręki, wyczuł lekki zgrubienia blizn na wysokości nadgarstka. Zignorował je jednak, nie chciał o tym myśleć. Nie teraz, nie tutaj. Pocałunki zaczęły pieścić niewielkie piersi, szedł pieszczotą w dół jej wychudzonego ciała. W końcu dotarł do podbrzusza. Powoli zsuwając jej bieliznę wyczuł dreszcz podniecenia który nią targnął. Nie był mocny, jednak wciąż zachwycający. Zdjąwszy z niej lekko wilgotną bieliznę przeniósł pieszczotę na jej kobiecość. Pierwszemu dotykowi towarzyszyło ciche jęknięcie. Pocałunki łączone z dotykiem języka, stopniowo nasilały ciepłą wilgoć podniecenia. Czując jak jego własne podniecenie wzrasta, do jego uszu docierały ciche westchnienia. Oderwawszy się od jej skarbu począł zdejmować sobie spodnie. Nie zajęło mu to długo. Kiedy jednak na nią spojrzał, zobaczył jak jedna z jej rąk spoczywała na kobiecości. Starała się zaspokoić. Palec drugiej dłoni przygryzała delikatnie. Zabrawszy powoli jej rękę wziął palce którymi się dotykała do ust. Jej smak był czymś wspaniałym…
Nachylił się nad nią. Wsuwając się w nią powoli na powrót złączył się z nią w pocałunku. Wpiła się w jego usta tak mocno jak tylko mogła, stłumiła tym samym jęknięcie. Próbowała go objąć, ostatecznie jednak zacisnęła palce dłoni na jego koszulce. Nie robił tego szybko, poruszał się powoli i z opamiętaniem.Bał się że zrobi jej krzywdę. Kiedy spojrzał jej w oczy po raz kolejny ujrzał łzy, czuł jednak że tym razem były to łzy szczęścia…
Nie potrzebowali wiele czasu by osiągnąć spełnienie. Mimo to zastygli po nim przy sobie dysząc ciężko. Chciał żeby ta chwila trwała już zawsze, by już nie cierpiała. Niestety, chwile po tym jak o tym pomyślał. Dopadły ją silne drgawki. Przytrzymując ją by nie zrobiła sobie krzywdy zacisnął powieki by nie zacząć płakać. Pewną dłonią sięgnął po strzykawkę.  
-Obiecuje ci skarbie. Wyjdziesz z tego.- powiedział sam nie będąc pewnym kogo chce pociesza...

4 komentarze

 
  • Celig

    Świetne, ale co jej jest ( w sensie jaka to choroba czy coś)  
    Sorry za głupie pytania :sad:

    1 cze 2017

  • Prunella

    Ciekawe, bardzo ciekawe

    30 maj 2017

  • onaTa

    Jest kilka zgrzytów, ale opowiadanie jest świetne. Gratuluję.

    23 maj 2017

  • Krystian244

    Super pisz dalej

    23 maj 2017