Agroturystyka

AgroturystykaGdy czułam ogórek coraz głębiej  w pochwie, mając do tego świadomość, że on mnie obserwuje, aż pociemniało mi w oczach.
Zaczęłam wpychać warzywo jeszcze głębiej, aż do dna cipki.
- Aaaaa... aaaaaa! Zdobył mnie pan dokumentnie... Ależ pana czuję! Wszedł pan do samego końca! Aaaaa...
Nogi tak się pode mną ugięły, że obiema rękami oparłam się o blat. Ogórek oczywiście nie wypadł, wbity głęboko.
Przez chwilę głośno oddychałam, sapałam, nabierając sił, do dalszej części spektaklu.
Wydawało mi się, że słyszę jego oddech. Zastanawiałam się co zrobi. Może chrząknie, żeby dać znać o sobie? I co wtedy mam zrobić? Jak się zachować?
------------------------------------
Ale on nie dawał znać o sobie... Natomiast rozpiął rozporek i wyciągnął na wierzch kutasa. Całkiem sporego kutasa. Zaczął go masować prawą ręką... Najpierw powoli... powolutku... potem coraz szybciej. Cholernie, ale cholernie mnie to podniecało. Choć wciąż udawałam, że go nie widzę, wciąż celowo odkręcając się do niego tyłem.
Wypięta, zaczęłam kręcić tyłkiem, przestępować z nogi na nogę. Ależ mocno czułam wtedy w pochwie ogórek, który nieco przemieszczając się, drażnił ścianki mojej norki. Jęczałam, nie mogłam nie-jęczeć...
- Aaaa... aaaaaaaa... Ach!
Kątem oka dostrzegłam, że pan turysta przyspieszył, potem jeszcze... jeszcze bardziej przyspieszył.
Zastanawiałam się, jak zareagować? Zachodziłam w głowę, jakie rozwiązanie będzie najlepsze... i na jakie mogę się zdobyć? Udać, że właśnie go zobaczyłam? Piszczeć? Krzyknąć?  
A może nawet go przywołać i zaproponować wprost, żeby miast męczyć pałkę po próżnicy, ulokował ją w bardziej przytulnym, przyjaznym dla niego miejscu?  
A może nawet podejść do niego? Podejść, krocząc z ogórkiem w cipce... Ależ to by był dla niego widok... Widziałby jak idę w jego stronę... z ogórkiem załadowanym w cipie...
Ciekawe czy nadal by się brandzlował? Czy może by przestał i gapił się z otwartymi ustami?
Po czym uklęknąć przed nim, uśmiechając się i patrząc w oczy... zadać mu zmysłowym szeptem pytanie: - Co mogę dla pana zrobić? Chcę, żeby turysta czuł się u mnie jak najlepiej... jak najgodniej przyjęty? Czy mogę panu zrobić dobrze?
Ciekawe jakby chłop zareagował? Może nic by nie powiedział? A może tylko kiwnął głową? A może wręcz wygarnął - O tak! Poproszę! Zrób mi dobrze!
A może stałby się wulgarny? Może poczułby się panem sytuacji i wręcz zażądał? - Koniecznie! Possij mi! Zrób mi loda!
A może nawet potraktowałby mnie jak dziwkę? I krzyknąłby: - Suko! Obciągaj! Ciągnij druta, jak na kurwę przystało!

Po czymś takim nie pozostałoby mi nic innego, jak wziąć mu do ust, possać, porządnie mu obciągnąć... Ale to tak porządnie, żeby zapamiętał tego loda do końca życia. Zaraz potem wyjęłabym z siebie ogórek i poprosiła:
- A teraz zajmij jego miejsce... proszę... jestem twoja.
Aż przymknęłam oczy, gdy wyobraziłam sobie, że zamiast zimnego, nieruchomego ogórka, wchodzi we mnie gorący, duży i mięsisty męski kutas.
- Acchhh! - Stęknęłam, fantazjując o rozpychaniu przezeń mojej cipki. Wyobrażałam sobie, że robi to bezceremonialnie, drapieżnie, wręcz brutalnie... A ja go do tego wręcz zachęcam, prosząc: - O tak! Zerżnij mnie ostro. Wypieprz mnie tak mocno, jak tylko potrafisz.  
Gdyby się wczuwał i sam stał się dziki i wulgarny, zachęcałabym jeszcze mocniej:
- Tak mój ogierze! Daj popalić mojej psicie! Jest twoja. Wygrzmoć ją tak, jakbyś chciał się na niej wyżyć.

Jednak to były oczywiście wyłącznie fantazje. Nie miałam odwagi zainicjować niczego. Podobnie on. Po chwili, choć nie wyciągając ogórka zaczęłam przemieszczać się w kierunku mojej sypialni.
Kątem oka widziałam, że on również zaczął się wycofywać.

(Celowo w tym momencie przerywam wątek, bo chciałabym pisać tak, jak Wam się podoba. Proszę o wszelakie sugestie, w ten sposób opowiadanie stanie się interaktywne, a Wy staniecie się współautorami :))
------------------------------------------------------------------

Miałam przeogromną ochotę, żeby sprowokować mojego turystę, by wreszcie do czegoś doszło.
Oczywiście, mogłabym być bardziej bezpośrednia, jednak to zupełnie nie mój styl. To ja chcę być zdobywana przez mężczyznę. A jeśli nawet to ja go prowokuję, to jakoś tak chciałabym, żeby nie było bezpośrednio.

Wieczorem zawołałam go na kolację. Celowo ubrałam się w rozpinaną sukienkę, bo mogłam dzięki temu "nie dopiąć" góry...
Dlatego gdy pan Janek pałaszował smakowitości ze stołu - jednocześnie jego wzrok "pałaszował" widok, jaki dawał mu mój dekolt... Widziałam, jak nie może oderwać oczu od moich "buforów". Więc celowo kręciłam się ciągle przy nim, nieustannie po coś nachylałam, żeby jak największy fragment mojego biustu zobaczył. Żeby jak najwięcej pomajtać przed nim cyckami...
W ogóle, świetnie czułam się przy nim w tej rozpinanej sukience, bo ona tymi swoimi guziczkami wręcz wołała - "Rozepnij mnie!"
Udałam, że zbieram jakieś okruszki przy nim - wtedy kucnęłam tuż obok niego. Ktoś z boku mógłby tę moją pozycję odczytać tak, że kucam, by mu wziąć do ust...
Widziałam, jak patrzył na mnie z góry, właśnie tak, jakby miał wielką ochotę, żebym mu obciągnęła...
Do tego niesforna sukienka ujawniła mu sporą część swej zawartości - zarówno jeśli chodzi o moje nogi, jak i biust... Mógł zobaczyć sporą partię moich ud, prawdopodobnie nawet koronkowe manszety moich pończoch. A założyłam pończochy mimo tego, że było ciepło - chciałam się czuć bardziej kobieco... bardziej seksownie. Z tym, że założyłam pończochy siateczkowe - kabaretki.
Widziałam jak ciężko oddychał. Jak ryba wyciągnięta na brzeg. Chyba coś chciał powiedzieć, ale jakby nic mu nie przychodziło do głowy.
Myślałam sobie - Co panie Jaśku, masz na mnie chrapkę! Chciałbyś złapać mnie za cycuszki?! Miałbyś ochotę je potarmosić?! Moją śliczną sukienkę pewnie rozpiąłbyś jednym szarpnięciem. Czyż nie?! Czyż nie chciałbyś, bym przed tobą stanęła w rozerwanej kiecce?
Gdy wróciłam do stołu, prowokowałam go słownie.
- A czy nie chce pan pokosztować moich bułeczek? - Dodając w myślach: - Oj, pochrupałbyś je! Pochrupał! Szarpałbyś je, jak Reksio szynkę...
Aż zagryzł usta. Ja tymczasem zaczęłam jeść banana, ale robiłam to bardzo powoli i w sposób, jakbym uwielbiała się nim delektować.
- Panie Janku... ja przepadam wprost za bananami... tak lubię czuć w ustach takiego wielkiego...
Pomyślałam sobie, że pewnie z lubością zapakowałby mi swojego banana aż po gardło. Ażbym się dławiła tym bananem... Ale wcześniej musiałabym go wylizać... possać...

Mimo, że pan Janek najwyraźniej miał chętkę na mnie, jakoś nie poczynił przy kolacji bardziej stanowczych kroków.

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1255 słów i 7095 znaków, zaktualizowała 24 lip 2023.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Rayonvert

    Cześć,  masz talent co oczywiste...  

    Bardzo sugestywne opisy.  

    Tworzysz z łatwościa nastrój.  

    Myślałaś już żeby gdzieś anonimowo wydać swoje najlepsze opowiadanka ?

    16 cze 2023

  • Historyczka

    @Rayonvert Nie... nie myślałam. Ale dziękuje za tak miłe uwagi... :)

    17 cze 2023

  • TakiJeden

    Ten fragment opowiadania udanie ilustruje znane powiedzenie - "zakisić ogóra".

    15 cze 2023

  • Rayonvert

    @TakiJeden  😁  Znane,  a pochwa ma tzw odczyn kwaśny.

    16 cze 2023

  • Historyczka

    @Rayonvert panowie... panowie... podziwiam Was! :) "zakisić ogóra" cy "pochwa ma odczyn kwaśny"... - przednie! :)

    17 cze 2023