Oni już nie widzą! By Indiwibarcih

Jestem niewidomy, wolałbym urodzić się taki jaki jestem teraz. Kiedyś widziałem i pamiętam jak to wszystko wygląda. Czy na pewno pamiętam? Pozostały mi w pamięci obrazy świata, z każdym dniem coraz mniej widzę je oczami wyobraźni. Te obrazy z czasem blakną i pozostaje po nich tylko czerń. Jak wspomniałem wcześniej kiedyś widziałem, ale nie brakuje mi tego. Podjąłem decyzje. Od kiedy straciłem jeden z moich zmysłów odczuwam że inne są o wiele sprawniejsze. Czuję więcej niż przedtem… To jest cudowne. Nie żyje już w strachu, nie muszę patrzyć na cierpienie. Najgorsi byli wtedy ludzie. Bo widzisz chorowałem na heterochomie. To schorzenie sprawiało że kolor moich tęczówek się różnił. Przechodząc ulicą wszyscy patrzeli mi w oczy, czułem się osaczony. Codziennie bałem się wyjść z domu. Oni.. Oni wszyscy widzieli coś więcej niż dwa kolory… Mówi się że demony mieszkają w oczach, a przynajmniej kiedyś tak słyszałem. Oni… ONI! Wiedzieli, widzieli, patrzyli, szeptali, śmiali się. Nikt mnie nie rozumiał. Za długo zwlekałem z tym co zrobiłem… O wiele za długo. Już dawno mogłem się od tego uwolnić ale brakowało mi odwagi. W końcu się udało i mogę żyć spokojnie. Pamiętam mój wielki dzień jakby to było godzinę temu, godzinę? Jakby to był moment, jeden oddech, mrugnięcie OKA. Było to dokładnie sześć lat temu. Dziś mam rocznicę, piątek trzynastego idealny dzień. Wtedy… tamtego ranka wstałem zdeterminowany do działania. Ostatni raz spojrzałem na siebie w lustro, ujrzałem te demony. Patrzyłem na siebie przynajmniej piętnaście minut. Adrenalina uderzyła, wypadłem z łazienki. Szybko do kuchni, tyle możliwości co by tu wybrać? Tyle ostrzy różnych kształtów i wielkości, a może łyżka? A może widelec? Łyżka, wydawała się najbezpieczniejsza ale nie zależało mi na bezpieczeństwie. Wtedy nie, to miało być skuteczne. Zabrałem dość krótkie i wąskie ostrze, było idealne. Powrót do łazienki. Nie czułem bólu, czułem pełnie szczęścia gdy moje ostrze przebijało się kolejno przez rogówkę aż po ciało szkliste. Strumień przyjemnego ciepłego płynu schodził w dół, przez policzek na brodę… Dochodził nisko do klatki piersiowej. Gdy skończyłem z pierwszym okiem byłem szczęśliwy, widziałem pół siebie. Nie chciałem dalej patrzyć. Moje ostatnie wspomnienie wzrokowe to koniec ostrza zaraz zanim wszedł w oko. Potem została już tylko ciemność, nikt już nie widział moich demonów. Wyciągnąłem nóż wrzuciłem go chyba do umywalki i stałem przed lustrem, czułem płyny idące w dół po mojej skórze. Czułem się świetnie. Przez całe to szczęście nie słyszałem nawet krzyku współlokatorki. Powiedziano mi że wszystko będzie dobrze… Nie… Nie BĘDZIE dobrze, już jest wspaniale. Zabrali mnie chyba do szpitala. Chcieli odratować moje demony ale na to nie pozwoliłem. Teraz siedzę w moim pokoju, którego ściany są miękkie jak poduszki a drzwi otwierają się tylko z jednej strony. Podobno jest biały ale tego nie wiem. Szósta rocznica mojego dzieła a co najważniejsze dalej nie widzę… I ONI też nie widzą!

indiwibarcih

opublikował opowiadanie w kategorii dramat, użył 577 słów i 3215 znaków.

Dodaj komentarz