Po długiej reanimacji serce chłopca znów zaczęło bić. Maks musiał tera przejść konieczne badania, aby potwierdzić, że w jego mózgu nie doszło do uszkodzeń wskutek niedotlenienia. Gdy okazało się, że chwilowe zatrzymanie akcji serca nie spowodowało poważniejszych szkód, odesłano Maksa na salę obserwacji gdzie miał spędzić kilka dni. W międzyczasie zadzwoniono ponownie po jego rodziców, którzy nie przyjechali po ostatnim telefonie do nich, choć zapewniali, że będą w szpitalu za parę minut. Maksa to zaniepokoiło, do tego chłopiec nie mógł usiedzieć na miejscu, bez ustanku wstawał z łóżka i spoglądał przez okno czy aby na pewno jest bezpieczny. Mimo że szpital był naprawdę duży, a obok sali gdzie znajdował się chłopiec był sekretariat, Maks czuł wciąż niepokój. Do tego jego rodzice nadal do niego nie przyjechali. W końcu nastolatek wyczerpany położył się, aby poczytać jeden z komiksów przyniesionych przez pielęgniarkę, jednak już po chwili zasnął, niestety w niewłaściwym momencie. Akurat wtedy do szpitala weszli właśnie oni. Czterej z pozoru niegroźnych chłopców podając się za przyjaciół Maksa mimo początkowego braku zgody na odwiedzenie, w końcu zostali wpuszczeni i zaprowadzeni pod same drzwi sali, w której leżał chłopiec. Mieli tylko piętnaście minut, ale to w zupełności im wystarczyło. Zdeterminowani zabarykadowali drzwi, po czym jeden z nich wyjął z kieszeni kuchenny tasak, podszedł do łóżka, na którym spał Maks i już miał zadać śmiertelny cios, kiedy z toalety, która znajdowała się w sali wyszedł woźny. Chłopcy od razu rzucili się na niego. Hałasy obudziły Maksa, który niezwłocznie podbiegł do drzwi, by sprowadzić pomoc jednak został również obezwładniony, jednak upadając otworzył drzwi i dzięki temu szarpaninę zobaczyli lekarze, którzy od razu odciągnęli chuliganów od Maksa i woźnego. Wtedy do szpitala zadzwoniła policja z wieściami, które zrujnowały chłopcu życie. Jego rodzice zostali zamordowani. Sprawcami okazali się uczniowie ze starej klasy Maksa a dokładnie osiem osób. Wszystkie pod wpływem dużej dawki narkotyków i środków halucynogennych. Według jednej z uczennic, którą udało się przesłuchać byli przekonani, że rozbijają pinia ty, a później wyjadają słodycze, więc nie trudno było zgadnąć gdzie podziały się wnętrzności. Chłopiec przeżył prawdziwy szok, był tak wstrząśnięty, że nie wiedział, czy krzyczeć, czy płakać. Od tamtej pory Maks stał się innym człowiekiem. Zamknął się w sobie tak bardzo, że jego przyjaciele nie chcieli go znać. Stracił wszystko, na czym mu zależało, a to tylko dlatego, że chciał być w końcu lubiany przez swoich rówieśników.
Dodaj komentarz