Gawron cz.2

Jednak gdy chłopiec tylko zaprzyjaźnił się z nowymi znajomymi, powoli zaczynał zapominać o koszmarze z poprzedniej szkoły. Nowi koledzy, na których tym razem naprawdę mógł liczyć byli teraz tym, co było mu potrzebne najbardziej. Jedna ta sielanka nietrwała zbyt długo. Na jednej z lekcji, gdy spoglądał przez okno, zobaczył jednego ze swoich gnębicieli. Stał nieruchomo, trzymając w ręku siekierę, a po pewnej chwili przejechał poziomo palcem po szyi, po czym wbił siekierę w stojące obok niego drzewo i odszedł. Maks przeraził się do tego stopnia, że poprosił nauczyciela o wyjście do toalety. W drodze do niej zaczęły przypominać mu się wszystkie okropności z dawnej szkoły i nieudane próby samobójcze. Przerażony czuł zaciśnięty na szyi sznur. Zamknął się w kabinie i gorzko zapłakał. Bez ustanku przez łzy pytał się Boga czemu on, czemu on, czemu właśnie on. Gdy spędził w ubikacji prawie dwadzieścia minut, nauczycielka osobiście poszła po chłopca. Gdy jednak weszła do męskiej toalety, ku jej zdziwieniu Maksa w niej nie było. Polonistka obszukała wszystkie toalety w szkole, po czym wróciła do klasy i oświadczyła, że Maks uciekł, wtedy jedna z uczennic krzyknęła, że Maks jest przy starym drzewie przed szkołą. Chłopiec pobiegł tam by zabrać siekierę, niestety nie zauważył, że cała jego klasa i nauczycielka wszystko widzieli, co stawiało go w bardzo niekorzystnym świetle. Jednak polonistka próbowała złagodzić cały incydent tłumacząc, że Maks mógł ją znaleźć w szkole i teraz pobiegł odnieść woźnemu, jednak nawet jego przyjaciele zastanawiali się, czy dobrze zrobili, poznając się z nim. Tymczasem Maks kompletnie zdezorientowany i wystraszony ze schowaną po kurtka siekierą biegł szybko do domu, wiedział jednak, że jedyną drogą do jego bloku prowadzi obok szkoły, która o mało nie zrujnowała mu życia. Dlatego, gdy tylko wszedł na ulicę, na której się znajdowała, aby zostać niezawożonym szedł za ciągiem aut, tym samym kryjąc się przed prześladowcami. Jednak pech chciał, że w pewnej chwili miejsca parkingowe się skończyły, a Maks staną wprost przed piekłem, z którego ledwo się wydostał. Chłopiec stanął nieruchomo, upuszczając siekierę. W jego oczach widać było jedynie przerażenie. Jednak najgorsze dopiero miało się wydarzyć. Maksa zauważył jeden chłopak z jego dawnej klasy i od razu pobiegł do kogo trzeba. Po chwili chłopiec ujrzał, jak ze szkoły wychodzą oni. Maks nie mógł nawet przełknąć śliny. Czterej na początku wydawałoby się jego najlepsi znajomi, którzy proponowali mu popularność, o jakiej nie śnił teraz biegli w jego kierunku, by dokończyć to, od czego uciekał. Chłopiec zaczął uciekać. W biegł do parku, gdzie przedzierając się przez żywopłoty próbował ich zgubić. W pewnej chwili poczuł okropny ból w piersi. Upadł i zaczął się dusić. To jednak nie zrobiło na nich wrażenia, gdy tylko go dopadli, bez litości zaczęli go kopać po całym ciele. Zachowywali się, jakby wstąpił w nich demon i poniekąd to była prawda. To piekło przerwał przypadkowy mężczyzna, który tamtędy przechodził. Szybko obezwładnił czwórkę niedoszłych morderców, jednak ci zdołali uciec. Maks wyglądał fatalnie. Był cały zakrwawiony, a do tego cały czas trzymał się za pierś. Pogotowie przyjechało i zabrało ledwo żywego chłopca do szpitala. W karetce jednak serce chłopca stanęło. Ratownicy zaczęli walczyć o jego życie. CDN

marok

opublikował opowiadanie w kategorii dramat, użył 625 słów i 3569 znaków.

1 komentarz