Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Porque sé los planes que tengo para ti, czyli o dwóch takich co chcieli zbawiać świat.

I

Día nublado



Jak bardzo ważne są więzy krwi?

Czy jesteś w stanie skazać swoich najbliższych na pewną śmierć w imię idei?

Czy mógłbyś to zrobić jej, swojej rodzicielce, która zajmowała i opiekowała się tobą przez całe twoje życie.

Czy gdyby nie ona byłbyś dzisiaj człowiekiem, którym jesteś? Czy nie jest ona cielesnym, ludzkim, ucieleśnieniem miłości?

Ludzka postać ubłogosławiona przez samą najświętszą Panienkę, która nosiła to samo brzemię co ona i która naznaczyła swoją miłością syna tak jak i ona ciebie, by ostatecznie patrzeć na jego cierpienie?

Te myśli towarzyszyły mu gdy pospiesznym krokiem zmierzał dystryktem S-kim w stronę swojego domu. W stronę starej zniszczonej kamienicy okrytej mrokiem nocy.

Prawda jest taka, że nie chciał tam iść, aczkolwiek czy tak naprawdę miał wybór?

Czy nie dokonał już tak wiele? Czy ich idea nie jest ważniejsza niż jedno małe ludzkie życie jakich pełno snuje się po tym marnym świecie...

- Marność nad marności a ponad wszystkim marność - zaśmiał się sam do siebie pod nosem

Nigdy tak naprawdę nie rozumiał tych słów jednak w tej chwili przyszły one do jego głowy instynktownie, jakby sam Bóg próbował go powstrzymać wydzierając z pamięci Jego słowa.

- To żałosne - powiedział sam do siebie z ironicznym uśmiechem - po prostu za dużo o tym myślę, co ma się stać musi się stać.

Zacisnął mocniej rękę na parabelce, która trzymał w kieszeni i skręcił w róg ulicy De rewes.

Dopiero teraz zauważył wyrwany ze swoich myśli jak osobliwe stało się jego miasto. Niegdyś radosne, pełne życia nawet pomimo późnej nocy, teraz zarówno dnie jak i noce były ciche, zbyt ciche.

Od dwóch godzin trwała godzina policyjna, ulice były patrolowane przez uzbrojone po zęby służby specjalne, dla niego jednak nie robiło to różnicy, nikt z tych nędznych służbistów nawet nie odważył się spojrzeć w jego stronę.

W oddali widział już mglisty zarys obskurnej kamienicy, przyspieszył kroku.

Wciąż nie mógł uwierzyć w to czego się dowiedział, oni, jego rodzice, wrogowie rewolucji, zdrajcy! - splunął na ziemię.

Czy nie wspierali go przez cały ten czas? Czy nie widział ogromnej dumy w ich oczach gdy dowiedzieli się, że współpracuje on z samym El Comandante? Czy możliwe, że wszystko to była tylko gra? - Tak, była to gra, jego własna matka za jego plecami podejmowała działanie przeciwko niemu, dowody były nie do podważenie.

5 minut później stał już przed drzwiami mieszkania z numerem 7.

Wziął głęboki oddech, złapał pewnie klamkę i pchnął drzwi z impetem.

W pierwszej chwili usłyszał hałas, po czym jego oczom ukazała się sylwetka matki ubranej w koszulę nocną z przerażeniem w oczach.

Gdy ujrzała kto stoi w drzwiach strach zniknął z jej oczu zastępiony przez ulgę.



II

Vacío



- Dzięki Bogu, Emeterio tak się martwiłam

Emeterio odwrócił wzrok, nie mógł znieść jej widoku.

Stali przez chwilę w milczeniu, w mroku mieszania, gdy nagle jednym płynnym ruchem Emeterio wyciągnął z kieszeni broń i wycelował wprost w serce matki, które teraz łomotało w jej klatce piersiowej wypełniając swoim łomoczącym dźwiękiem całą jego głowę.

Maica spojrzała na ponurą twarz swojego syna z panicznym strachem w oczach, jednak nic nie powiedziała, zamknęła jedynie powieki w oczekiwaniu na wyrok.

Pociągnął za spust, powietrze rozdarte zostało przez przerażający huk, chwilę później z pokoju wybiegł spanikowany mąż

Emeterio tylko spojrzał na niego pustym wzrokiem po czym kolejny huk rozdarł przesiąknięte strachem powietrze.

Emeterio spuścił głowę, wyciągnął z wewnętrznej kieszeni kamizelki kartkę papieru oraz pióro po czym usiadł przy stole w jadalni kładąc jednocześnie na nim broń.



III

La Memoria



Zadanie zostało wykonane i niechaj moje poświęcenie będzie przykładem dla przyszłych pokoleń.

Nie żałuję tego co zrobiłem i oświadczam, że te X ofiar to i tak niewiele w imię rewolucji.

Dziękuje, Cuba, 1953

Emeterio de los Reyes,

Viva la revolución!



Trzeci strzał padł wówczas w zapadniętym w mroku nocy dystrykcie mieszkalnym, po którym nastała już tylko niczym nie zmącona zatęchła cisza.

retiw0123

opublikował opowiadanie w kategorii thriller i dramaty, użył 775 słów i 4283 znaków.

Dodaj komentarz