Powiedziało mi kiedyś życie: "Skarbie, tylko mnie nie zmarnuj!”. Aby nie popełnić błędu, poszłam po radę do serca, podpowiedziało: "Kochaj”. Po drodze wstąpiłam do rozumu, który spojrzał na mnie surowo znad swoich ogromnych, czarnych okularów i z grożącym palcem, wyszeptał: "Myśl”.
Wracając, uważałam, że wiem wszystko, myślałam, że moje życie będzie idealne, bez skazy. Jednak mijały lata i coraz częściej zdarzały się sytuacje, w których serce mówiło: "Idź”, a rozum "Stój”. Zaczynałam rozumieć, że dłużej tak nie dam rady.
I wtedy udałam się do życia, nie wiedząc co mam dalej robić. Zapukałam. Otworzył mi stary pan, w rozciągnięty, zniszczonym, granatowym swetrze. Usiadł na bujanym fotelu, serdecznym ruchem ręki zapraszał do środka, po czym zwrócił się do mnie jak do ukochanej wnuczki:
" Kochanie, musisz wiedzieć jedno, nie da się mnie przeżyć nie popełniając błędów, one uczą nas przyszłości. Serce i rozum, to odwieczni wrogowie, nie próbuj ich pogodzić. Musisz wybrać, którego z nich chcesz słuchać, to nie jest łatwa decyzja, ale kto powiedział, że życie jest proste, dziecino? Pamiętaj o jednym, ja należę do Ciebie, nikt Ci mnie nie odbierze. ”.
Pia Gizela
2 komentarze
Gość
Ciekawe i zgadzam sie z tb alanna
Alanna
Prawda....