Odludzie III: Drużyna Wybranych.

Ludzki zgiełk i natłok to nie do końca korzystna kombinacja będąca tłem rozmowy. W myśl takiego wniosku, po słowach Oliwii, wyruszyli do swojego przedziału. Nie odezwali się do siebie ani słowem, zamiast tego mierzyli się wzrokiem, co ciekawe - ich spojrzenia ani razu się nie spotkały, gdyż patrzyli wtedy gdy druga osoba akurat odwracała głowę, czy nawet same oczy.  
  W obydwóch rozumkach kłębiła się jedna myśl, a mianowicie nieodparte wrażenie niezwykłości wiozącego ich pociągu. Te wszystkie blade twarze zasłonięte chustami, obłoki dymu unoszące się zaledwie kilka centymetrów nad poziomem podłogi. I ten przenikliwy chłód, który gościł zarówno na ich gęsiej skórze, jak i we wnętrzu ich samych. Czuli się jakby w miejscu stworzonym do pozbawiania szczęścia i doprowadzania do obłędu.  
  Będąc przy drzwiach swojego przedziału nie dowierzali własnym oczom. Na szybie ukazał się niezwykły wzór, jakby wyrysowany z mrozu. Często taki widok mamy za oknem naszych domów, podczas wyjątkowo mroźnej pogody. Jednak wtedy są to nieregularne kształty, które tylko nasza wybujała wyobraźnia potrafi odczytać jako zamierzony zabieg. Tutaj jednak było inaczej. Kilka sekund wpatrywali się jak "coś'' mrozem rysowało Baphometa. I chłopak, i dziewczyna byli inteligentnymi ludźmi, a zarazem zgłębionymi w magicznej, niekiedy satanistycznej symbolice, więc od razu zorientowali się, że dzieje się coś niedobrego. Gdy bożek był już w całości narysowany, wówczas zaczął powstawać zarys "ramki" rysunku, nic innego jak pentagram czarny.  
Pomimo ich gruboskórności, minimalistycznego poczucia strachu właśnie w tym momencie coś ich ukuło w pobliżu serca, czego następstwem było uczucie ciepła przenikającego przez ciało jednego i drugiego nastolatka. Nie był to jednak rodzaj ciepła należący do tych pozytywnych, przyjemnych.  
  Coś podpowiedziało dzieciakom by odwrócić się za siebie. Znowu ten sam starzec, co zaprowadził Dominika do przedziału pięciu charakterów. Tym razem starszy mężczyzna miał kapelusz zakrywający jego oczy, a z jego twarzy nie schodził wyraźnie cyniczny uśmiech ukazujący złote, błyszczące zęby. Nie rozumieli mimiki jego twarzy, no bo w końcu z czego się tutaj śmiać.  
  Odwrócili głowę z powrotem i zdziwili się gdyż po szybie spływały krople wody, jakby ktoś stopił makabryczny wizerunek. Otworzyli drzwi i weszli. Z pięciu tajemniczych charakterów w przedziale była tylko Oliwia i ten co businessman'a przypominał.  
-Czy pan widział to co się ukazało na szybie?
-Oliwo, Dominiku - Rozpoczął spokojnie mężczyzna a dziewczyna w jednej chwili mu przerwała - Co tu się dzieje? Dominik, starzec, Baphomet, zna pan nasze imiona.. Co to za teatr..? - Powiedziała to tak bezradnie, z krystaliczną łzą w prawym oku.  
-Oliwo, Dominiku, nie jesteście tutaj przypadkiem. Ja, Ty i Ty - kierował wzrok na tego nastolatka, którego miał na myśli - Jesteśmy Drużyną Wybranych.

Psychotropek

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 535 słów i 3056 znaków.

Dodaj komentarz