Bosy weekend

Dostaliśmy z moim mężem Andrzejem zaproszenie na urodziny do jego kuzynki Moniki, podała nam tylko współrzędne gdzie mamy jechać. W piątek po pracy ruszyliśmy w drogę, ubrałam spodnie rybaczki, czółenka na obcasie i sweter z odkrytymi plecami. Jechaliśmy z cztery godziny i nawigacja kazała nam zjechać na leśną drogę którą mieliśmy jechać 5 km. Andrzej stanął i stwierdził że zadzwoni do kuzynki by dowiedzieć się czy aby na pewno dobrze jedziemy. Usłyszał tylko że abonent jest poza zasięgiem, zadzwonił więc do ciotki(mamy Moniki)okazało się że Monika mieszka w leśniczówce. Dojechaliśmy i przywitała nas Monika okazało się że jej mąż jest leśniczym i jest teraz gdzieś w lesie z drwalami. Monika zaprosiła nas do domu i powiedziała przed wejściem  
-Kasiu ale musisz zdjąć obcasy bo mamy podłogę z desek i mój Marek twierdzi że obcasy ją poniszczą  
-żaden problem w domu zawsze chodzę boso
-oczywiście zostajecie parę dni?
-raczej nie bo nie jesteśmy przygotowani  
-ale mowy nie ma musicie zostać chociaż do niedzieli  
-ale Moniu ja nie mam żadnych ciuchów na zmianę
-coś znajdziemy z moich ubrań -powiedziała Monia -poza tym w tej dziurze można śmiało chodzić nago
Trochę mnie rozbawiła myśl że mam coś ubrać Moniki (była ze trzy numery większa ode mnie)Monika zaprowadziła nas na poddasze gdzie był mały pokoik z balkonikiem.  
-palić możecie na balkonie mam nadzieję że pokój wam się podoba niestety łazienka jest tylko jedna na dolę  
-pokój jest śliczny a z zejściem na dół nie będzie problemu  
-wypijemy kawę i obiad jak wam nie przeszkadza będzie za dwie godzinki jak Marek wróci
-jasne my się chętnie przejdziemy, chyba że ci w czymś pomóc?
-spokojnie obiad mam prawie gotowy jak pójdziecie w prawo za domem jest śliczne jeziorko z pomostem i ławeczką  
Wypiliśmy kawę i poszliśmy, po kilku krokach stwierdziłam że w obcasach to sobie nie pochodzę po leśnych drogach zdjęłam je i szłam boso. Z początku było mało wygodnie ale po kilku krokach czułam się świetnie. Doszliśmy do jeziorka było to faktycznie urocze miejsce usiedliśmy na ławeczce i mąż objął mnie ramieniem. Mój sweter co chwila zsuwał mi się z ramienia co Andrzej wykorzystał by co chwilę odsłaniać moją pierś. Pomyślałam co mi tam niech ma chłop trochę radochy w tym romantycznym zakątku, przestałam reagować jak pensjonarka i po chwili siedziałam ze swetrem ściągniętym z ramion.  
-chyba czas wracać na obiad  
Wstałam z ławki i Andrzej zdjął mi sweter
-oddam ci go przed domem
-no coś ty może mam wracać nago  
-czemu nie?Monika mówiła że tu śmiało można  
Ruszyliśmy w stronę domu, szłam w samych spodniach a Andrzej niósł mój sweter i buty.  
-szkoda że nie wziąłem aparatu wyglądasz jak zbłąkana rusałka
-jak będziesz grzeczny jutro też jest dzień  
Przed ogrodzeniem Andrzej oddał mi sweter i weszliśmy na obiad. Przywitaliśmy się z Markiem i poszłam umyć nogi. Po obiedzie pomogłam Monice pozmywać i przygotować przyjęcie urodzinowe. Przyjechała ciotka z wujkiem i tak minął wieczór. Poszłam pod prysznic i owinięta w ręcznik wyszłam jeszcze przed dom zapalić papierosa z mężem i Markiem. Rano na śniadanie zeszłam w samym ręczniku i Monika powiedziała że zaraz po śniadaniu zobaczymy co się nada z jej garderoby dla mnie. Nasi panowie poszli na ryby a my do szafy. Monika zaczęła wyciągać rzeczy z szafy.  
-chyba będzie ciężko coś dopasować dla ciebie Kasiu
-chyba przyjdzie mi zostać w tym ręczniku  
-mam krótkie dżinsowe ogrodniczki przymierz
Zdjęłam ręcznik i nago podeszłam do Moniki po te spodenki.  
-mogą być nawet nie potrzeba bluzki bo klapa zasłania moje małe piersi
-też bym chciała mieć takie piersi i widzę że się ich nie wstydzisz bo masz ładnie opalone
-Andrzej zaraz po ślubie namawiał mnie bym opalała się topless i teraz nie opalam się inaczej
-jak chcesz to mogę ci jeszcze dać jakąś koszulę flanelową Marek ma u siebie w biurze dla pracowników i poszukamy jeszcze jakieś dłuższe spodnie na wieczór.  
Poszłyśmy do biura i na wieczór miałam spodnie moro trochę za długie i koszulę ale okazało się że wybrakowana bez dziurek na guziki.  
-nie ma problemu mogę związać na brzuchu i będzie ok.  
Po chwili wrócił Marek z trzema rybami.  
-Andrzej czeka na ciebie Kasiu nad jeziorkiem prosił byś zabrała aparat ja muszę jechać do nadleśnictwa
-to weź klucz od domu bo ja pojadę z Markiem, kupię jakieś piwa na wieczór. coś mam kupić może jakieś trampki dla ciebie bo w czółenkach po lesie to sobie nie pochodzisz
-nie trzeba wczoraj chodziłam boso i jest ok
-podobno to zdrowo boso po mchu chodzić  
Zamknęliśmy dom i oni pojechali a ja poszłam do Andrzeja.  
-no świetnie wyglądasz w tych ciuchach
-szumnie powiedziane ciuchach raptem spodenki
-chcesz powiedzieć że majtek nie masz?
-mam tylko to co widać
Zapaliłam papierosa i położyłam się na trawie
-chyba byłem grzeczny wczoraj?czas na sesję rusałko  
Powiedział i zaczął ściągać mi spodenki
-a jak ktoś przyjdzie?
-to sobie popatrzy po za tym Marek mówił że tu pies z kulawą nogą nie zagląda
Zrobił mi sporo zdjęć na tle jeziora potem przy brzozach i choinkach. Rozładowała się bateria w aparacie i postanowiliśmy iść do domu naładować i wypić kawę. Wiedząc że nikogo nie ma w domu wracałam nago i nie ubierając się usiadłam do kawy. Na wieczór ubrałam spodnie moro podwinęłam nogawki ale były trochę za szerokie w pasie i co chwila było widać moją gołą pupę. Po kilku piwach nie przeszkadzało mi nawet to że Andrzej rozwiązywał mi koszulę zresztą Marek też wyglądał na zadowolonego i gdy odjeżdżaliśmy w niedziele Oboje zapraszali nas na przyjazd na dłużej, i dodali wiele rzeczy nie musicie przywozić bo jak się okazuję rzeczy Moniki są dobre też dla mnie.

kasiak85

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1099 słów i 5948 znaków.

1 komentarz

 
  • :)

    Świetne opowiadanie

    12 lip 2015