14. 6. 2003
Dzień jak co dzień. Wstałem rano, ubrałem się i zszedłem na dół, Kaśka mnie wołała. Tak, znów ugotowała jakieś paskudztwo. . Moja siostra. Czasami jest mi za nią wstyd. Jak ona pomoże mężowi w domu? Ugotowała jajecznicę z mięsem kurczaka. Wszystko było polane jakimś podejrzanym sosem. Ciekawe, co to było.
-"Nie bój się. To tylko sos czosnkowy. " - powiedziała. Nie wierzyłem jej, polewa była brązowa. Spróbowałem. Myślałem, że umrę. Sos był strasznie ostry, a jajecznica smakowała tak, jakby była zrobiona ze zgniłych jaj. Okropieństwo! Nie mogłem tego wypluć, sprawiłbym jej przykrość. Spojrzałem na "zegarek" ( tak naprawdę wcale go nie miałem ) i zerwałem się na równe nogi.
-"Kaśka! Toż to 7:30! Dzisiaj mam wcześniej lekcje, a to pierwszy dzień! Nie, nie! Muszę się zbierać!" - wymyśliłem jakąś nową historyjkę. Dwudziestoletnia siostra się nabrała. Wyszedłem z domu, wcześniej całując ją w policzek na pożegnanie. Byłem ciekaw, do jakiej klasy przypadnę. To pierwszy rok w liceum, musiałem być ostrożny przy wyborze przyjaciół. Było słonecznie. Chmury były białe jak śnieg. Zasłaniały niemal całe niebo. Wiatr delikatnie powiewał. Szkoła była niedaleko, więc szybko znalazłem się na miejscu. Spojrzałem na tablicę znajdującą się przed głównym wejściem. Przypadłem do klasy C. . Kto jeszcze? Nie zdążyłem sprawdzić, zawołano mnie. Jakiś nauczyciel prosił, abym udał się do sali gimnastycznej na parterze. Dostałem się na wskazane miejsce. . Trochę mi to zajęło, zgubiłem się. Wszedłem do sali. Prędko znalazłem swoją klasę. Przy mojej wychowawczyni stało bardzo dużo uczniów. Stali przy tabliczce z napisem "I C". Rozejrzałem się. 15 chłopaków i 25 dziewczyn. Harem, czyż nie? Stanąłem na baczność. Czekałem, aż apel się skończy. Po kilku przydługich wypowiedziach dyrekcji udaliśmy się do swoich klas. Wybieraliśmy sobie ławki, Pani Olderb objaśniała zasady. . Nieważne! Ważne, że naprzeciwko usiadła przeurocza dziewczyna! Była wysoka, miała pulchniutką, słodką twarz, którą zdobiły zielonkawe, cudowne oczy, które mnie zahipnotyzowały. Miała mały, lekko zadarty nos i duże, różowe usta. . Jej długie, czarne, lekko kręcone włosy sięgały jej do pasa. Nie była pulchna, ale nie była też chuda. Była idealna. Ubierała się skromnie, zwykła biała koszula i jeansy. Patrzała na mnie bez przerwy. . Ciekawe czemu. Byłem rozdrażniony. W końcu udaliśmy się do domu. Cóż, wtedy nawet nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo to spotkanie wpłynie na moje życie. . Czekała mnie okropna przygoda.
Dodaj komentarz