Zimowe ciepło

W zimowy wieczór Magda siedziała w swoim pokoju i rozmawiała ze swoim chłopakiem na skypie. Uwielbiała to. Lubiła na niego patrzeć. Paweł, bo tak miał na imię, lubił się z nią droczyć. Mrużył oczy i uśmiechał się do niej szeroko. Byli już parą jakieś dwa lata. Zdążyli się przez ten czas poznać i pokochać. Nigdy nie pozwoliliby, aby sami byli powodem swoich cierpień. Nie wstydzili się siebie. Potrafili się kłócić a potem przytulać. Byli nie tylko parą, ale bardzo dobrymi, najlepszymi przyjaciółmi. Magda lubiła jak jej chłopak powtarzał codziennie, że ją kocha. I wtedy też. Powiedział to z takim przejęciem i z taką radością jakby mówił to po raz pierwszy. Ze łzami w oczach mówił: "kocham cię”. Nie wstydził się swoich łez, mimo że był chłopakiem. Madzia też się wzruszyła na te słowa. Powiedziała chwytając kurtkę do ręki: "Zaraz u Ciebie będę.” Trzasnęła klapą laptopa i wybiegła z pokoju. Schody pokonała w trzy sekundy. Na dole tylko rzuciła: "Wychodzę!” I już jej nie było. Drogę do jego domu znała na pamięć, tyle razy szła tą drogą z Pawłem. Biegła bez czapki, rozpięta, dysząc, a był środek zimy, 31 stycznia. Wokół było biało, ślisko, ciemno i zimno. Jeszcze tylko jeden zakręt w prawo-myślała. Gdy nagle wbiegła na kogoś. Oszołomiona, jakby wybudzona ze snu, podniosła głowę i spojrzała w górę i… to On. To był On. Wybiegł jej naprzeciw. Magda wtuliła się mocno w jego ramiona. Stał bez kurtki, trząsł się od mrozu. Śnieg prószył grubymi płatkami. Była akurat pełnia księżyca i pełno gwiazd na niebie. A oni stali tak razem wtuleni, było cieplej.  
-Co się stało? Tak szybko przybiegłaś. Żebyś tylko nie była chora. Chodźmy do domu.- powiedział zmartwiony i zdziwiony Paweł i chwycił ją za rękę.  
-Nie, nic się nie stało, a właściwie tak. Muszę Ci coś powiedzieć.  
-Madziu.
-Kocham Cię. –spojrzała mu prosto w oczy, głęboko. A mówiła mu to po raz pierwszy.  
-Myślałem, że już nigdy mi tego nie powiesz.- i się uśmiechnął, żałując to, co powiedział przed chwilą. Bardzo się ucieszył, że nareszcie mu to powiedziała. Chwycił ja na ręce i zaczął się kręcić w kółko.
-Kocham Cię, kocham! Rozumiesz? Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie! –krzyczał głośno, wciąż kręcąc się w kółko z Madzią na rękach. A ona się mocno trzymała i śmiała. Przechodzący obok nich ludzie uśmiechali się do nich. Inni przystawali, aby popatrzeć.  
-Wariacie, zwolnij. Kręci mi się w głowie. -Madzia śmiejąc się z Pawła i z tych wszystkich ludzi i z tego jaka była szczęśliwa. Postawił ją na ziemię śmiejąc się. Śmiesznie wyglądali. Mieli czerwone uszy i policzki, na pewno było im bardzo zimno, ale nie spieszyło się im do ciepłego domu. Paweł poszukał oczu Magdy i spojrzał w nie. Uśmiech zniknął jej z twarzy, poważnie na niego spojrzała. Pocałował ją. Tak mocno, głęboko, tak czule. Byli połączeni, jakby byli jednym ciałem. Spokojnie z radością. Ten pocałunek był najpiękniejszy z ich wszystkich. Nie brutalny, ale namiętny. Był wyrazem ich wielkiej miłości, jak się okazało prawdziwej.

mroweczka127

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 607 słów i 3257 znaków.

2 komentarze

 
  • trololo

    Slodkie c :

    5 kwi 2012

  • agusia16248

    fajne opowiadanie. Pozdr

    19 lut 2012