Dojechaliśmy trochę szybciej niż się tego spodziewałam, ale to nawet dobrze. Przynajmniej nie musiałam wysłuchiwać uwag rodziców na temat mojego zachowania. Na miejscu spostrzegłam, że jest nam mój 17-nastoletni kuzyn i jego o 5 lat młodsza siostra. Zdołowało mnie to jeszcze bardziej.
-Mamo, tato, błagam, nie zostawiajcie mnie tutaj ! Albo chociaż na kilka dni a nie na całe wakacje !-powiedziałam
-Jeśli twoje zachowanie się poprawi może nad tym pomyślimy- zakomunikował tata-a teraz idź się przywitać z dziadkami i kuzynostwem.
Niezadowolona wysiadłam z auta i powolnym krokiem poszłam w stronę domu.
-Sylwia ! Tak się cieszę, że w końcu nas odwiedziłaś-powiedziała babcia
-Ja też się cieszę babciu. Gdzie dziadek ?
-Poszedł na chwilę do stajni. Zaraz wróci-oznajmiła babcia
-Dobrze. Pozwól, że pójdę się rozpakować i zostanę w swoim pokoju.
-No dobrze. Jak chcesz.
Słyszałam jeszcze jak rodzice witają się z babcią i głos ucieszonego dziadka na ich widok. Ponieważ dotarliśmy do babci dość późno rodzice musieli zaraz wracać do Warszawy. Wieczór minął mi dość szybko, chodź nie chciało mi się siedzieć z kuzynem i jego głupią siostrą.
Następnego dnia obudził mnie odgłos dochodzący z kuchni. Założyłam swój szlafrok i zeszłam na dół, aby zobaczyć co się dzieje. Jak się okazało to babcia robiła śniadanie sobie i Filipowi (mojemu kuzynowi).
-Oo witaj aniołku- powiedziała babcia gdy tylko mnie ujrzała.
-Cześć wam-powiedziałam
-Jak się spało?-zapytał Filip, podejrzewam, że zrobił to tylko i wyłącznie z grzeczności, bo nie przepadaliśmy za sobą.
-Dobrze. Pójdę na górę się trochę ogarnąć-odpowiedziałam
-Naszykować Ci śniadanie ?-zawołała babcia gdy wchodziłam na schody
-Nie, nie jestem głodna.
Poranna toaleta nie zajęła mi zbyt dużo czasu. Zaglądając do szafy postanowiłam ubrać moją ulubioną czarną bokserkę i krótkie spodenki(oczywiście czarne). Gdy zeszłam na dół w kuchni siedziała przy stole cała rodzina.
-Dzień dobry słoneczko. Przyłączysz się do nas ?-przywitał się dziadek
-Nie dziękuję. Mam ochotę na spacer i nie jestem głodna-odparłam
-No dobrze, jak chcesz. Pojeździmy potem konno ? Zawsze to lubiłaś-zaproponował
-Może..
Dopiero gdy wyszłam z domu zauważyłam, jak bardzo gorąco jest na dworze. Ale i tak nie miałam zamiaru zmieniać swojego ubioru... Postanowiłam poszukać miejsca do którego nikt nie zagląda, a ponieważ byłam tutaj chyba 5 raz w życiu nie znałam tutejszych okolic. W końcu po dłuższej wędrówce znalazłam miejsce idealne. Znajdował się tam malutki strumyczek, w którym z wolna płynęła woda. Trawa w tym miejscu wydawała mi się bardziej zielona niż na farmie dziadków. Rozłożyłam koc, który wzięłam wcześniej z domu i położyłam się na nim zamykając oczy i rozmyślając. Po kilku minutach rozmyślania 'coś' zasłoniło mi słońce. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą chłopca. Na jego widok w moim brzuchu pojawiły się motylki.
-Wszystko w porządku?-zapytał nieznajomy
-Tak. A dlaczego pytasz?
-Bo leżałaś tutaj taka blada i myślałem, że może zasłabłaś i potrzebujesz pomocy.
-Nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku. Wybacz, ale muszę już iść.
-Poczekaj, nawet nie wiem jak masz na imię-powiedział chłopak łapiąc mnie za nadgarstek
-Sylwia.
-Miło mi, jestem Michał-uśmiechnął się, odsłaniając szereg śnieżnobiałych zębów, a mi aż zaparło dech w piersiach-może się jeszcze kiedyś spotkamy?-zaproponował
-Nie mam ochoty na nowe znajomości. Zwłaszcza z takimi jak ty. -powiedziałam po czym wyrwałam swoją rękę z jego uścisku i ruszyłam w stronę domu. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu: była godz. 15. Nie sądziłam, że jest już tak późno. W tym samym czasie mój brzuch dał mi do zrozumienia, że jest już pora obiadowa. Przez resztę drogi myślałam o Michale i o tym, że nie mogę się zakochać, nie mogę znów dać się oszukać i nabrać tak jak przedtem. Nie mogłam się z nim więcej spotykać, bo wiedziałam czym to się może skończyć. Gdy weszłam do kuchni babcia akurat nalewała zupy do talerzy.
-W końcu wróciłaś-przywitała mnie uśmiechając się
-Tak. Zrobiłam się strasznie głodna. -odpowiedziałam
-Siadaj do stołu dziecinko moja, już ci nalewam zupy
-Dobrze.
-Co robiłaś przez tyle czasu?-zapytał dziadek
-Odpoczywałam koło strumyka.
-Ah tak, rzeczywiście idealne miejsce na odpoczynek-skomentował dziadek
-Proszę kochanie-babcia podała mi talerz z zupą.
-Dziękuję.
Zjadłam szybko zupę i poszłam do swojego pokoju. Z racji, że dziadkowie mieli internet przywiozłam swojego laptopa. Włączyłam go i weszłam na facebooka. Odczytałam wiadomość od mojej przyjaciółki, Ani, która nie wiedziała o moim wyjeździe. Pisała, że się martwi, i że Wojtek o mnie pytał. Zamurowało mnie. Kiedy już doszłam do siebie odpisałam, że ma mu nic o mnie nie mówić i przekazać, żeby się odpieprzył. Dość długo byłam na internecie i w końcu zrobiło się późno. Poszłam się wykąpać, wysuszyłam włosy i położyłam się spać. Następnego dnia obudziłam się dopiero o 12. Już ubrana i gotowa do wyjścia zeszłam na dół. Kiedy schodziłam ze schodów doznałam szoku. Stanęłam na ostatnim stopniu i nie wierzyłam własnym oczom...
6 komentarzy
pyskaa9797
@ Lol To opowiadanie kiedyś było na facebooku na str "No cześć skarbie" I tam je dodałam najpierw więc możliwe, że tam to czytałeś/aś Pozdrawiam
Lol
Skopiowane, skopiowane, skopiowane, już to kiedyś czytałam ;/
Ps. nie usuwaj moich komentarzy
trololo
Super ;D
pyskaa9797
jutro ok. 16 myślę że już będzie
moosiek150
Suuper naprawdę. *-* I zgadzam sie z Jowisz. Właśnie jak mogłaś? x.x Ale i tak bardzo bardzo mi sie podoba. Kiedy następna część? c;
pyskaa9797
cieszę się, że się podoba