Skądś ja znam ! cz. 2

Pierwszy trening. Myślałeś, że będzie gorzej, bo przecież trochę zsu nie miałeś zupełnego kontakt z piłką przez konturję . Nagle usłyszałeś gwizdek, czyli koniec. Upadłeś zmęczony na parkiet i zacząłeś się rozciągać.
-Dobry trening. – Obok ciebie usiadł Kurek i także się rozciągał.
-Mogło być lepiej.
-Jak zawsze krytyczny Pit. – Zaśmialiście się. – Widziałem, że gadałeś z Joasią.
-No tak, chwile zamieniliśmy słowa.
-Podoba Ci się. – W Twoich uszach brzmiało to jak pytanie, lecz w ustach Bartka to było orzeczenie.
-Nie.
-Piotrek, trochę Cię znam. Poza tym masz świeczki w oczach, co chwile zerkasz w jej stronę, a jak się uśmiechnie, oblewasz się lekkim rumieńcem.
-Ach tak, taki z Ciebie obserwator. – Zaśmiałeś się, lecz dobrze wiedziałeś, że ma rację. Podobała Ci się.

    Wieczorem siedząc na łóżku i czytając jedną z polskich gazet usłyszałeś pukanie. Natychmiast powiedziałeś  głośne wejść i ujrzałeś ją.
-Misiek mnie przysłał, abym się zapytała, czy macie ochotę zagrać w drużynowego twistera?
-Asia , a wyobrażasz sobie dwumetrowych wielkoludów uwijających się na ciasnej macie do gry? - Kurek podniósł prawą brew, wyglądając tak komicznie i cała wasza trójka wybuchnęła niepohamowanym śmiechem.
-Idziemy! - Wstałeś ochoczo z łóżka i pociągnąłeś Kurasia za rękę. Stawiał opór, co odbiło się niewielkim guzem na jego czaszce. - Trzeba było się nie zrzekać!
-Zabiję Cię, zobaczysz. - Śmiejąc się wszyscy weszliście do pokoju Asi. Dostrzegłeś, że niektórzy zawodnicy,  chociażby Dzik,Zati i Winiar zajęli najlepsze miejsca, lecz dzięki swojemu sprytowi wcisnąłeś się koło gospodyni i z wielkim bananem na ryju zaproponowałeś, że zaczniesz kolejkę. Trudno Ci było przy piątym razie, ale cieszyłeś się jak małe dziecko, gdy pozostałeś z nią. Cała reszta odpadła, ku swojemu niezadowoleniu.
-Cichy jak zwykle na kodach gra.
-Orangowy chłopak. - Zaśmiali się wszyscy, wtedy runąłeś na ziemię, a kobieta tracąc równowagę poleciała razem z Tobą. Dziwnie się czułeś patrząc na nią, taką piękna i delikatną, a jeszcze dziwniej widząc przed oczami twarz jej brata.
-Piterkoniec wygłupów! - Krzyknął Ci w twarz, a Ty przestraszyłeś się mężczyzny  Reszta zawodników się zmyła, wiedząc co się święci, a później widziałeś jak kobieta zażarcie rozmawia z bratem.
-Michałwyluzuj. Nie jestem małym dzieckiem. - Oburzyła się. - Zajmij się wkońcu sobą !
-Ale ja jestem zawsze spokojny. Jeszcze nigdy nie byłem taki spokojny
-Nie widzę tego..
-To może ja się zmyję? - Powiedziałeś nieśmiało.
-Tak będzie najlepiej. - Wycedził Winiar  i już nie odwracając się wyczłapałeś z pomieszczenia. Na swoim łóżku położyłeś się i patrzyłeś tępym wzrokiem w sufit. Zasnąłeś. A nagle dotarło do Ciebie, że przecież jej twarz, piękna i taka wspaniała, wygląda Ci ZNAJOMO.
-------




Postanowiłam dodac jeszcze jeden

anekos7

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 541 słów i 3031 znaków.

Dodaj komentarz